Random Encounter #7 Bravely Default II
Cześć wszystkim! Dzisiaj chciałbym podzielić się wrażeniami z niedawno ukończonego Bravely Default II.
Na starcie przyznam się szczerze że z początku nie byłem przychylnie nastawiony do BDII po pierwszych materiałach z bodajże TGA. Z jednej strony cieszyłem się na zapowiedź gry, z drugiej strony liczyłem na coś w stylu Octopath Traveler, albo chociaż zapowiedź premiery Champions of the Continent na Zachodzie. Bo o ile Bravely Default i Bravely Second znałem i grałem, tak gier nigdy nie ukończyłem (co nadrabiam dopiero teraz) więc nie miałem żadnych sentymentów. Z drugiej strony pozwoliło mi to ocenić grę bez patrzenia przez pryzmat poprzednich części.
(Tekst jest skierowany raczej do osób które miały jakąkolwiek styczność z samą grą, chociażby ogrywając demo, lub też serią jako że czasami używam nomenklatury zrozumiałej dla tych graczy. Jednak jako że tekst jest wolny od spojlerów zachęcam każdego do przeczytania).
Zacznę może od rzeczy do której ja sam musiałem też się przekonać czyli tego jak gra wygląda. Grafika oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu. Może nawet nie sama grafika, ale projekt postaci czy ogólna 'współczesność' oprawy. Ja też miałem z początku pewne obawy, jednak muszę przyznać że nie jest to coś co przeszkadza w rozgrywce. O ile postacie czy wrogowie prezentują się nawet przyzwoicie tak wygląd miast to dla mnie mistrzostwo świata. Seria od zawsze trzymała w tym obszarze wysoki poziom i tym razem nie jest inaczej. Po prostu miło się patrzy na te malownicze miejscówki. Nie przeszkadza nawet to że nie ma ich zbyt wiele ponieważ są na tyle różne od siebie że każdą zwiedza się z przyjemnością.
Naprzód ku lepszemu jutru, znaczy się światłu!
Spodobała mi się również mapa świata, gdzie można znaleźć skrzynie ze skarbami, ścinać trawę w poszukiwaniu przedmiotów (a czasem można trafić na naprawdę mocny sprzęt- dość powiedzieć że przez całą grę nie kupiłem ani jednego wyposażenia w sklepie!) oraz oczywiście walczyć z wrogami. Tym razem nasi przeciwnicy są widoczni zarówno na mapie jak i w dungeonach. Podoba mi się motyw znany z innych gier gdzie stworki które mają podobny poziom do naszego będą dążyć do starcia, natomiast jeśli jesteśmy od nich silniejsi zaczną uciekać w popłochu. W niektórych miejscach możemy trafić na mocniejsze wersje potworów za pokonanie których można wyrwać lepsze fanty jak i więcej kasy/expa/punktów job. Co prawda idzie zauważyć pewną powtarzalność w bestiariuszu i często klepiemy inne wersje kolorystyczne już znanych przeciwników jednak nie jest to jakoś szczególnie irytujące. Na plus mogę zaliczyć również klasyczne podejście do dungeonów gdzie często mamy kilka rozgałęzień które nie zawsze prowadzą do czegoś ciekawego, jednak zazwyczaj znajdziemy na ich końcu jakąś skrzynię ze skarbem (twórcy uparli się że praktycznie w co drugiej skrzyni muszą być wrogowie). Co prawda ja sam na końcu już przebiegałem przez miejscówki i wyłączyłem umiejętność pokazującą nam ilość pozostałych skrzynek żeby nie tracić zbyt wiele czasu na błądzenie ;)
Savalon, chyba ulubiona miejscówka z wszystkich odwiedzonych.
O ile chwilę mi zajęło przywyknięcie do niego, na plus mogę również zaliczyć wygląd menu gdzie mamy podgląd na nasze postacie, przedmioty, ekwipunek czy też mapę a także bogatą encyklopedię. Może nie jest super-intuicyjne ale wygląda przyzwoicie i co ważne dano nam do wyboru kilka ciekawych opcji takich jak zmiana poziomu trudności czy też ustawienie sterowania na 'jednorękie'.
Jeśli chodzi o stronę dźwiękową muszę przyznać że gra posiada bardzo przyjemną ścieżkę muzyczną. Może nie jest to dzieło które będzie towarzyszyć nam lata jednak mi bardzo przypadło do gustu. Tak samo jak głosy naszych bohaterów i innych postaci- pełen przekrój brytyjskich akcentów naprawdę daje radę i miło było posłuchać odzywek po walce różnorodnych w zależności od tego z kim i gdzie walczyliśmy. Oczywiście angielski dubbing nie każdemu leży dlatego z pewnością wielu graczy ucieszyło się na obecność japońskich głosów.
Jednym z ciekawszych elementów gry jest z pewnością zdobywanie nowych jobsów (czyli klas takich jak white mage, black mage, thief itd.) które najczęściej wlatują nam po pokonaniu bossów gdy pchamy fabułę do przodu. System budowania jest dość prosty ale sprawdza się od wielu, wielu lat- ot mamy umiejętności naszej aktualnej klasy, do tego możemy podpiąć komendy z innej profesji, na końcu zaś dodajemy pasywne umiejętności z dowolnego joba jeśli takowe odblokowaliśmy. Mamy więc przed sobą ogrom możliwości jeśli chodzi o konfigurację naszej drużyny. Jeżeli ktoś tak jak ja lubi gry z takim systemem będzie czuł się jak w domu. Jak pewnie wiecie taka dowolność pozwala nie raz na 'przegięcie pały' jeśli chodzi o siłę naszych wojów i tym razem nie jest inaczej. Sam przeszedłem jakieś 80% gry używając trzech skilli atakujących na krzyż. W tzw. end-game (post-game?) poczytałem sobie troszkę i odkryłem kilka naprawdę 'łamiących grę' kombinacji. Wiem że dla niektórych to może okazać się minusem, jednak jest sporo osób które właśnie lubią w takich grach wyszukiwać najbardziej odjechane kombinacje klas. Co ważne nie jest tak że mamy tylko dwie-trzy konfiguracje a reszta się nie liczy, praktycznie każda profesja w połączeniu z odpowiednią inną może dać nam ciekawe wyniki (czytaj- ostatni boss pada na strzał). Dlatego też człowieka tak ciągnęło żeby wbijać kolejne poziomy jobów by zobaczyć czy pojawi się jakaś ciekawa umiejętność. Fajnie według mnie zostało rozwiązane podejście do łączenia walk (co dawało nam więcej punktów JP potrzebnych do awansowania obecnej klasy)- jeśli zainicjowaliśmy walkę a wystarczająco blisko stał kolejny stworek z nim również musieliśmy walczyć. Mogliśmy również użyć przedmiotów z kategorii 'jedzenie' co gwarantowało nam więcej jak jedno starcie z określoną grupą przeciwników. Według mnie świetne rozwiązanie.
Ekran podsumowania walki, po lewej cosplayer Michaela Jacksona.
Paradoksalnie uważam że chociaż poziomy wbijało się fajnie, walka to jeden z słabszych elementów gry. Komenda 'atak' przez większość czasu w moim przypadku w ogóle nie była używana- dopiero jak robiłem dopieszczone 'buildy' pod sam koniec gry. Momentami ciężko było też nadążyć za tym kto teraz będzie bić kogo, wrogowie nas czy my ich? Podobnie ma się sprawa z tym jak długo walki się wczytują, czy też prędkościami jakie możemy ustawić- ta standardowa sprawia wrażenie bardzo powolnej, natomiast przy przyśpieszeniu (dwu- trzy- a nawet czterokrotnym) można często nie nadążyć za wyświetlanymi komunikatami. Przydałoby się jako domyślną prędkość zrobić x1.5 tej aktualnej. Wiem też że dla niektórych graczy słabym zagraniem okazało się to że (głównie bossowie) kontrują nie tylko nasze ataki, ale też momentami praktycznie każdą akcję.
Kolejnym lekko odstającym elementem jest według mnie wygląd poszczególnych klas. Momentami miałem wrażenie że nasze postacie urwały się z jakiegoś estradowego show czy też pokazu mody niezbyt ogarniętego projektanta. Jest to bardzo nierówny motyw, sam widząc takiego Rangera, Phantoma czy jedną z ulubionych klas czyli Dragoona nie wiedziałem już czy śmiać się czy płakać. Twórcy według mnie troszkę popłynęli z fantazją i to w niewłaściwym kierunku.
Spokojnie, proszę się nie bać, oprócz tłuczenia takich koksów będziemy też oklepywać klasyczne zmutowane grzybki czy inne pszczółki.
Jeśli ktoś spodziewał się po grze spektakularnej fabuły może się mocno rozczarować. Ot, w wielkim skrócie czwórka bohaterów ratuje świat. Jednak rzeczą która według mnie jest świetnie zrobiona jest to że nie tyle główna oś fabularna jest ciekawa, ale jej poszczególne etapy gdzie w każdym kolejnym rozdziale poznajemy nową, na swój sposób osobną historię. Ważniejsze są tutaj relacje między naszymi towarzyszami- Sethem, Glorią, Elvisem i Adelle a spotkanymi postaciami i przeciwnikami. Ci zaś co również bardzo mi się spodobało nie zawsze są 'źli bo źli', to często osoby postępujący w taki a nie inny sposób ponieważ są do tego odpowiednio zmotywowani lub przekonani o tym że postępują słusznie. Co ważne nasi bohaterowie to fajnie dobrana ekipa i lubiłem czytać ich dialogi które od czasu do czasu pojawiają się w formie podobnej do 'skitów' z serii Tales.
Z dodatkowych atrakcji jeśli akurat nie ratujemy świata możemy rozejrzeć się za NPC-ami mającymi dla nas sub-qesty. Niestety nie wykraczają one poza ramę klasyków gatunku jrpg i z reguły są nudne lub niezbyt opłacalne. Sam wykonałem tylko kilka początkowych i ewentualnie takie które miały dodatkowe dialogi naszych postaci (plus kilka z końcówki gry dające dostęp do przydatnych przy expieniu przedmiotów). Gra oferuje również ciekawą karciankę, może nie na miarę Triple Triad czy innych klasyków ale na tyle przyjemną że musiałem zmusić się by przestać w nią pykać i skupić się na fabule hehe.
Ahh, Triple Tri- znaczy się B'n'D.
Podsumowując podchodząc do gry nie nastawiałem się szczególnie na jakiegoś killera a dostałem naprawdę przyjemnego szpila i fajną przygodę. Bardzo podobała mi się walka z ostatnim ostatecznym bossem która była znakomitym zwieńczeniem czasu spędzonego z grą. Na liczniku miałem nabite 48h, jednak trzeba wziąć pod uwagę że trochę czasu poświęcone było na wbijanie poziomów przy oglądaniu filmów, tak więc 'prawdziwego' czasu gry byłoby pewnie mniej. Mimo wszystko gorąco polecam Bravely Default II każdemu fanowi jrpg. Ja tymczasem wracam do pierwszej części :)
Stay tuned!