Random Encounter #8 Bravely Default
Cześć wszystkim, zapraszam chętnych do zapoznania się moimi wrażeniami z gry Bravely Default!
UWAGA! Wpis ten to bardziej rozbudowany komentarz na temat gry i kierowany jest przede wszystkim do osób które ten tytuł ukończyły tak więc może zawierać SPOILERY!
Bravely Default przez długi czas było gdzieś na mojej liście gier którym miałem dać drugą szansę. Lata temu ogrywając demko nie zostałem wciągnięty na tyle by skusić się na zakup gry. Jednak jako że niedawno skończyłem drugą część (II, nie Second) postanowiłem wrócić do korzeni i ograć pierwsze dwie odsłony. Teraz gdy obejrzałem napisy końcowe jedynki mogę szczerze powiedzieć że dawno nie miałem tak mieszanych uczuć po ukończeniu jakiegoś tytułu.
Zacznę od tego że bardzo trudno jest mi ocenić tą produkcję z tego względu że przechodziłem ją w dość specyficzny sposób. Z początku bowiem większość czasu poświęciłem na rozbudowanie do maksymalnego poziomu wioski Norende, później skupiłem się na gromadzeniu kasiory, na końcu zaś wbiłem maksymalny poziom wszystkim jobsom które zdobyłem. Tutaj w porównaniu do BDII grind to był prawdziwy grind, czyli bezmyślne i żmudne klepanie wrogów. Gra w dziwny sposób pozwala dość szybko wbić 9 poziom klasy, po czym nagle wymagane punkty do awansu drastycznie wzrastają. Mimo wszystko cieszę się że grinderskie nawyki zwyciężyły ponieważ było mi o wiele łatwiej w drugiej części gry do czego jeszcze wrócę.
Utwierdziłem się też w przekonaniu że mimo ciekawego podejścia najsłabszym elementem w serii są walki. Trudno było mi wyczuć kto będzie wykonywał swoją akcję w turze jako pierwszy. Raz była to jedna postać, innym razem druga i ciężko mi było złapać 'rytm'. W trakcie 'prysznicowych przemyśleń' doszedłem do wniosku że serii świetnie zrobiłoby wyświetlanie info czyja akcja będzie następna i jak nasze działania odłożą kolejną turę w czasie, albo swobodny wybór kto działa jako pierwszy. Co nie zmienia faktu że samo klasyczne podejście do walk i ich tempo może się podobać, brakowało mi jednak jakiejkolwiek formy voice-actingu czy to w trakcie potyczek lub tuż po nich. Decyzją której nie zrozumiem i jest dla mnie wyrazem pewnego braku szacunku dla gracza jest ustawienie za systemem bravely second/punktów SP możliwości zadawania wrogom więcej niż 9999 obrażeń. Punkty te dostajemy wydając prawdziwe pieniądze lub zostawiając konsole w sleep mode. Bardzo słabe rozwiązanie.
Najtrudniej jest mi ocenić fabułę i postacie. Historia poprowadzona jest moim zdaniem nierówno i ma problemy z tempem. Poważne rzeczy przeplatane są sprawami tak oderwanymi od głównego wątku że czasem nie chciało się w ogóle czytać tego co postacie mówią. Największą jednak zbrodnią jest według mnie to co dzieje się w rozdziałach 5-8. Szczerze to nie mogę znaleźć na szybko żadnego analogicznego przykładu by w taki świński sposób wydłużyć czas rozgrywki. Jako że jestem świeżo po ukończeniu gry nie chciałbym jednoznacznie ocenić tego co się odpierwiastkowało jednak dawno nie widziałem tak źle przełożonych ciekawych założeń fabularnych na sferę gejmpleju. Szczerze współczuję japońskim graczom przechodzącym pierwotną wersję gdzie nie można było wyłączyć losowych potyczek. Przy pierwszym 'niekanonicznym' zakończeniu na samą myśl o tym co trzeba zrobić by dobrnąć do prawdziwego finału zrobiło mi słabo. Zupełny brak jakiejkolwiek nagrody za tą powtarzalność, czy też zrobione 'sidequesty' zniechęcił mnie zupełnie by odhaczać kolejne 'dymki' na mapie. Zaś sama ostatnia walka... Z jednej strony spodziewałem się że moje dopakowane postacie przejadą się po wrogu jak walec, jednak rzeczywistość zweryfikowała moje oczekiwania i jest to boss który faktycznie zasługuje na miano 'ostatniego'. Walka z nim wpisuje się też w funkcje jakie oferuje gra, czyli łączenie się z innymi graczami, ich światami i wspomaganie się ich postaciami. Pokonanie go daje uczucie satysfakcji i chyba to jest najważniejsze.
Co do samych głównych postaci, paradoksalnie zacząłem je doceniać właśnie w drugiej połowie gry gdzie nabrały pewnej dynamiki. Co nie znaczy że coś złego jest w bohaterach jednowymiarowych, takich samych od początku do końca (jak np. Elvis z II) o ile jest to dobrze zrobione. Tak jak fajnie czytało się większość 'party chat' tak w trakcie samej fabuły miałem wrażenie że momentami miotają się bez celu albo zaprzeczają sami sobie. Jeśli chodzi o NPC to szczerze wiem że jacyś byli i to w sumie tyle, nikt nie zapadł mi szczególnie w pamięć a jednak trochę się ich przewinęło.
Bravely Default zawsze sprawiała na mnie wrażenie próby 'współczesnego' podejścia do gatunku jrpg. Mamy tutaj szereg usprawnień takich jak przyśpieszenie walki, tryb auto, zmiana poziomu trudności czy częstotliwości losowych potyczek (co prawda część tych rzeczy pojawiła się w usprawnionej wersji, czyli tej która wyszła poza KKW). Według mnie są to naprawdę świetne rozwiązania które powinny znajdować się w większości gier tego typu. Jednak nie mogę jednoznacznie ocenić BD pozytywnie. Z jednej strony była to przygoda którą fajnie było przeżyć (za postacie, jobsy, miasta, skity, sam koniec), z drugiej jednak konstrukcja gry sprawia że nie mogę nikomu polecić jej z czystym sumieniem jako coś zapewniającego dobrą zabawę. Moje uczucia dobrze opisuje to co mówi Tiz na poniższym obrazku. Jednak jeśli ktoś jest fanem klasycznych jrpg i dotrwa do samego końca będzie mógł poczuć satysfakcję z przejścia tego tytułu. Ja tymczasem wracam do Bravely Second które rozpocząłem od razu po zakończeniu pierwszej części :)
Stay tuned!