Save point przy rozbitej butelce Nuka-Coli (3)
Returnal
Atropos nie jest już tak straszny jak go malują. Dziesiątki restartów dodały mi pewności siebie. Wątek fabularny ukończony. Twierdza zaliczona. Jest to całkiem fajny dodatek, poszerzający nieco spektrum fabularne pozwalając nam lepiej zrozumieć Selene oraz jej sytuację. Pozostały mi tylko trofiki z kilku biomów/etapów za zebranie glyphów. Problem z nimi niemiałki bo pojawiają się one w danych lokacjach. A Returnal ma losowo generowane miejscówki więc nie każdy run umożliwia odnalezienie tych na których nam zależy. A wtedy tylko…restart. Ot cały Returnal. Ale gra jest naprawdę wpytnia. Strzelanie jak i zbieranie strzępków fabuły porozrzucanych tu i ówdzie daje radę. Fabuła była tym co mnie mocno trzymało przy Selene i sprawiało że się nie poddawałem, chcąc poznać jak się na tym Atropos znalazła.
Teraz gram bardziej turystycznie powoli zmierzając do platyny. Chyba zamęczyłbym się na śmierć walkując bez przerwy te same lokacje szukając tych czerwono-krwistych znaków na ścianach. Popróbuje w co-opie. Ale lag czasem jest nie do ścierpienia.
Fallout 4
Jestem fanem postapokaliptycznych przygód wychodzących pod szyldem Fallout. Zaczynałem od „dwójki”, która zawładnęła moim sercem na dziesiątki/setki(?) godzin i to właśnie dzięki sequelowi sięgnąłem po część pierwszą. Część pierwsza, pomimo że oferuje krótszą historię, również zrobiła na mnie dobre wrażenie. Kolejną część z podtytułem Brotherhood of Steel przemilczę, bo szkoda opisywać ten zlepek misji. Zaś po ukończeniu Fallouta 3 na PS3 zabrałem się także za New Vegas. Fallout 3 był moim pierwszym kontaktem z serią w trybie FPP, lecz wywołał u mnie mieszane uczucia z racji rychłego zakończenia. New Vegas niestety nie pamiętam czy ukończyłem. Tak wiem! Na stos ze mną za nieukończenie NV.
Na Fallout 4 czaiłem się przez dłuższy czas i w końcu postanowiłem dać mu szansę. Po ponad 100 godzinach muszę przyznać, że jest lepiej niż się spodziewałem. Choć niewątpliwie najbardziej upierdliwym elementem jest limit ciężaru ekwipunku, to podoba mi się, że można go trochę obejść za pomocą umiejętności/perków. Dzięki specjalnym umiejętnościom posiłkowałem się możliwością szybkiej podróży, nawet będąc przeciążonym niczym wielbłąd. Nie jestem fanem modów, więc nie grzebałem w konfiguracjach.
Często spotykałem się w sieci z nieprzychylnymi głosami na temat budowania miasteczek w Commonwealth. Początkowo był to dla mnie zapychacz czasu i poza pierwszym miasteczkiem, z którego wywodzi się nasz „ocalały”, nie inwestowałem czasu w odbudowę zniszczeń. Ważne było dla mnie, żeby posiadać punkt docelowy, gdzie teleportowałem się, gdy moje kieszenie były pełne i trzeba było ulepszać broń oraz pancerz. Muszę jednak przyznać, że Bethesda sprawnie to sobie obmyśliła. Jeśli połączymy ze sobą nasze siedliska, to wszelkie materiały, khem... złom, będą dostępne w każdym z nich, pozwalając nam na sprawniejsze działania. Poza tym, często widząc bezbronną rodzinę w na pół rozwalonym domu, proszącą o pomoc, nie byłem w stanie ich tak po prostu zostawić. Zacząłem budować barykady czy też działka strzegące dostępu do ich działki z każdej strony. O, wy! Chyba przez to połknąłem haczyk. Było mi zwyczajnie szkoda tych ludzi!
Pod sam koniec gry zaczęły mi doskwierać glicze. Nie załadował się skrypt, lub nie mozgłem aktywować panelu przy drzwiach czy też fakt że utknąłem w jednej z finalnych lokacji zaprzepaszczając kilka godzin gry trochę mnie poirytował. Jednakże F4 skłonił mnie także do reflekcji dlatego jestem w stanie wybaczyć wszelkie niedoróbki. Pracując dla poszczgólnych frakcji, zacząłem rozważać kto mam "najwięcej racji" bo każdy ma jakiś cel który nimi kieruje. Czy jednak cel uświęca środki i czy warto starać się żeby utrzymać w ładzie ten radioaktywny śmietnik jaki mamy w Commonwealth? Wszędzie dzicz czająca się na nasz ekwipunek czy też nasze pozostałości. Bydło które najpierw strzela a potem zadaje pytania, żeby potem wyflaczać zbłąkane dusze. Odpowiedź wydaje się być prosta i gdybym miał więcej czasu to może pobawiłbym się w Thanosa po ukończeniu głównego wątku.
A na dobranoc... mój numer jeden od kilku tygodni.