O zasadności powstania nowej generacji konsol.
Spoglądając na historię elektronicznej rozrywki, można analizować ją pod wieloma kątami, aczkolwiek w chwili obecnej interesuje mnie jeden aspekt- Czy rynek, a przede wszystkim gracze, potrzebuje/chce nowej generacji konsol?
Do momentu pojawienia się obecnej generacji konsol, gracze dzielili się na tych, którzy wybrali PC i na tych, którzy optowali za konsolami. Powodów było kilka i dla każdego inne, ale jedno było bezdyskusyjnym faktem- gry konsolowe różniły się od PCtowych. Fani j-RPG, mordobić, platformówek itp. decydowali się na zakup konsoli, a fani RTSów, klasycznych cRPG i FPSów raczej bazowali na PC. Było to oczywiste i jasne.
Pamiętam, jak kupowałem PS2, kiedy gry PCtowe już mnie zmęczyły. Wiedziałem, że zagram w tytuły, których na komputerach nie ma i raczej nie będzie. Myślałem sobie, że wkraczam w zupełnie inny świat, tym bardziej, że przepełniony japońskimi grami, o których zawsze marzyłem, ale z braku kasy, nie mogłem zakupić. PS2 zmieniła ten stan rzeczy. Nadrobiłem kilka tytułów z PSOne, po czym przeszedłem ogrom gier dedykowanych PS2. Spędziłem przy nich mnóstwo czasu i nie żałuję ani chwili.
Było tak do momentu pojawienia się PS3 i X360. Niby z początku podział pozostał ten sam, ale z czasem tytułów na wyłączność ubywało, a przybywało multiplatformowych, do tego najczęściej FPSów. Same konsole zaczęły przypominać PC, a na dokładkę gracze domagali się ciągle jeszcze większej "PCtacji" gierstacji Microsoftu i Sony. Tak ważnej niegdyś japońszczyzny jest jak na lekarstwo, a gracze wolą wysokobudżetowe pustaki od gier nieco "brzydszych", ale ambitniejszych, ciekawszych, a przede wszystkim z interesującą fabułą.
Słowem, po co nam nowe konsole, skoro i tak doprowadziliśmy do tego, by zrobiono z nich PCty? Liczba tytułów na wyłączność drastycznie spadła, w większości przypadków (tak zakładam) gramy po sieci w FPSy, czy też gry sportowe (co jest charakterystyczne dla graczy PCtowych), korzystamy z różnych funkcji społecznościowych, a ich brak uważamy za poważne uchybienie, jakiś czas temu narzekaliśmy na usunięcie z konsoli Sony Linuksa (jakże niezbędnego w maszynce do grania na zasadzie "włóż płytę z grą i graj"). Brakuje tylko MMO, choć nie, wcale nie. Kilka już jest, a kolejne powstają. Zatem, czy nadal możemy utrzymywać, że mamy do czynienia z konsolami, czy może jedynie z poczwarkami, które za jakiś czas będziemy wspominać jako stadium przejściowe na drodze ewolucji, a może zespolenia z komputerami.
Konsola z założenia jest komputerem z zamkniętą architekturą, ale pewne wyraźne różnice zawsze istniały, choć obecnie zdają się zanikać. Czy na prawdę jest sens pakowania się w nową generację, skoro w praktyce będzie to kolejna skrzynka z bebechami średniego komputera, na który, dla kasy, wypuszczane będą najpopularniejsze i najładniejsze tytuły, które i tak na mocnych PCtach będą wyglądały lepiej i będą tańsze? Czy w tym wszystkim nie zaginą tytuły z Japonii i wszystkie te, które nie są zaliczane do kategorii AAA? Czy nadal będą ciekawe tytuły na wyłączność w licznie zachęcającej do zainwestowania w nowy sprzęt? Mam nadzieję, że tak, ale jestem pełen obaw.