Pecetowe granie w War Z - cz.1
Wszystko zaczęło się od ...
... Day Z ! Mod do symulatora wojskowego - Arma 2. Sam mod pojawił się nagle i zebrał rzesze pc'towych graczy, chcących sprawdzić czy są gotowi przeżyć w świecie opanowanym przez zombii.
Ale czym jest te całe Day Z ?
To modyfikacja, która zamienia grę Arma 2, na symulator przetrwania. Gracz ląduje w kraju zwanym Czarnoruś i jego zadaniem jest ... po prostu przetrwać ! Przy pierwszym odpaleniu, zostajemy wyrzuceni w losowe miejsce na mapie. Nie mamy nic. Żadnej broni, leków czy nawet plecaka. Jesteśmy zdani jedynie na siebie, bo jak i zombie są zagrożeniem, takim samym zagrożeniem są gracze. Zabiją cię bez uprzedzenia, tylko aby pozyskać np. medykamenty których on potrzebuje, a które ty posiadasz.
I tak wygląda cała gra w Day Z. Zazwyczaj ludzie grają ze znajomymi w grupkach 2-5 osobowych. Na całym świecie została okrzyknięta jedną z najlepszych grą o zombie., IGN nazwał grę jedną z najbardziej popularnych gier na PC.
War Z ... plagiat czy świeży pomysł ?
W bliskim czasie po opublikowaniu modu, Arktos Entertainment, na czele którego stoi Sergey Titov -(gość który zrobił najgorszą grę w historii branży - Big Rigs) zapowiedzieli, że w 2012 roku wydadzą swoją grę traktującą o przetrwaniu w świecie opanowanym przez Zombie. W pierwszych wywiadach stwierdził, że cała gra ma działać na silniku War INC (gra również ze stajni Arktos), tego samego na którym hula najbardziej popularna gra typu MOBA - League of Legends, czy jak kto woli - LOL. Chyba produkcja nie może być zła ? :)
Wraz z dniem 1 października ruszyły zamówienia przed premierowe. Twórcy oferowali 3 zestawy:
-Pierwszy - zwykły pakiet z grą oraz dostęp do beta testów w cenie 20$,
-Drugi - oferuje klucz do gry, dostęp do gry w wersji Alpha(start 15 października) , 2100 GC (GoldCoins - waluta premium) w cenie - 30$
-Trzeci - oferuje klucz do gry, dostęp do gry w wersji Alpha, 7500 GC, własny serwer (dostępny w późniejszym czasie). A za to wszystko, jedyne - 50 $
Do zakupu zachęcił mnie kolega. Chcieliśmy pograć w taką produkcje, ale zakup Army do Day Z, wówczas liczył się z wydatkiem około 90 zł, a War Z była samodzielną grą i wydawała się na produkcje z większym potencjałem, niż modyfikacja Czechów.
Zdecydowałem się na pierwszy pakiet ze względu, że w październiku miałem jeszcze inne wydatki. Wraz z 15 października zaczęły napływać pierwsze opinie graczy. Były one raczej mieszane. Przede wszystkim bluźniono na bugi, jak np. niewidzialne zombie, oraz brak wielu kluczowych funkcji które były wyróżniane przez twórców, jak oznaczenie przyjaciela czy funkcji klanowych. Na Youtube nie dało się znaleźć żadnego gameplayu na potwierdzenie słów internautów (założono blokadę na programy typu Fraps) , a jedyne materiały filmowe z gry pochodziły od twórców. Czy wiedzieli oni, że ich produkcja nie jest na tym samym poziomie co w zapowiedziach ?
Jeden z pierwszych screenshotów, promujących War Z
Nadszedł czas 31 października - otwarcie beta testów War Z! Klient gry można było pobrać znacznie wcześniej, ale nie oznaczało to, że i samą grę można pobrać wcześniej. Wraz z zalogowaniem się do lunchera pojawiła się informacja, że do pobrania jest ... 1,5 GB ? 250 km kwadratowych terenu i tylko półtora giga danych ? Pomyślałem - Ok, pewnie to tylko jedna z wielu paczek do pobrania. Po 4 godzinach pobierania, (tak, transfer pobierania średnio był na 50kbs/s) zalogowałem się i wyskoczyło okienko z licencją. Zazwyczaj przy takich rzeczach, klikam "akceptuj", ale nie tym razem. Przy pojawieniu się okienka mój wzrok przykuł wielki napis - "League of Legends". Właśnie tak ! Cała licencja to słowo w słowo skopiowana licencja z Lola. Sam już bałem się odpalać gry. Myślałem, że zamiast menu The War Z, ujrzę menu gry pokroju, Call of Duty: MW3 czy Skyrim'a :/
Ciąg dalszy nastąpi ...
