W co gracie w weekend? #134

BLOG
1270V
W co gracie w weekend? #134
squaresofter | 28.01.2016, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W ten weekend prowadzę bloga z Krzyśkiem. Mój gość gra w Grim Fandnago Remastered. Ja ogrywam Xenosagę Episode III: Also sprach Zarathustra oraz Tekken 5: Dark Resurrection. A jak jest z Wami? Wy też w coś gracie?

Pierwszy w dzisiejszym odcinku wystąpi krzychu007.


Grim Fandango Remastered (PS4, Double Fine Productions, 2015)

Buenos dias/buenas tarders/buenas noches (nie wiem kto o jakiej porze czyta tą notkę, więc jak coś to proszę niewłaściwe skreślić)!

Może i wciąż jestem jeszcze młody (trzy miesiące temu skończyłem 25 lat, a za półtorej roku czeka na mnie tytuł magistra inżyniera), to od pewnego czasu jestem ciekawy, jak może wyglądać moje życie pozagrobowe. Czy rzeczywiście trafiłbym do miejsca zwanego Niebem, gdzie mógłbym się spotkać z rodziną bądź ze znajomymi; czy nawet porozmawiać z samym Bogiem? A może po śmierci to całe Nasze życie przeżyłbym od nowa, nie mając zupełnie pojęcia o tym, że już to było? Takich wizji jest wiele, a jedną z nich właśnie poznałem dwa tygodnie temu, i wciąż zagłębiam się w tą intrygującą teorię. Oczywiście muszę przyznać, że bardzo ona mi się podoba.

Zanim przejdę do głównej części tegoż rozdziału, to krótko przedstawię okoliczności poznania się z ta wizją życia po śmierci. Otóż od kilkunastu dni (a konkretnie od 28 grudnia 2015 roku) jestem posiadaczem konsoli PlayStation 4, na której ogrywałem póki co tylko Never Alone oraz co-op w Star Wars Battlefront z bratem. W tym miesiącu w ofercie PS Plus pojawiła się dość specyficzna gra, w którą dawno temu chciałem zagrać na PC. Brat, jako posiadacz tejże płatnej usługi, pobrał mi tą produkcję na dysk i odpaliłem ją już na moim koncie. Gdy tylko zobaczyłem pierwszy filmik, to poczułem się trochę jak w mojej ulubionej grze z dzieciństwa, czyli w Little Big Adventure.

Niektórzy z was pewnie się już domyślili, o jakiej grze tu mowa, ale pewnie są też ci, którzy sobie myślą: „O czym on w ogóle gada?”. Otóż mowa tu o remasterze jednej z najlepszych gier przygodowych lat dziewięćdziesiątych, a tytuł jej brzmi Grim Fandango. Za tą produkcję odpowiada Tim Schafer (znany również za serię Monkey Island czy Psychonauts), i bazuje ona na azteckich wierzeniach o życiu pozagrobowym. Ogólnie opowiada ona o perypetiach Manuela „Manny’ego” Calavery (ciekawostka - „calavera” to po hiszpańsku „czaszka”), którego celem jest dojście do Dziewiątego Podziemia – ostateczny punkt podróży wszystkich zmarłych.

Zanim jednak dojdzie się do Dziewiątego Podziemia, wpierw trzeba przybyć do Świata Zmarłych, gdzie zostaje postanowione, w jaki sposób wybierze się do tego wymarzonego miejsca po śmierci. Najszybszym środkiem transportu jest pociąg Numer Dziewięć – nim można być na miejscu w zaledwie cztery minuty. Jednak by do niego wsiąść, to trzeba było robić prawie same dobre uczynki w życiu. Jeśli było inaczej, to cóż... są inne sposoby, w tym wędrówka piechotą, która trwa aż cztery lata!

Takie właśnie osoby często tracą wiarę w dotarcie do Dziewiątego Podziemia, więc poszukują jakieś pracy w Świecie Zmarłych. Jedną z tych person jest właśnie Manny, który pracuje jako kostucha i decyduje o sposobie podróży zmarłych do wspomnianego wcześniej Podziemia. Jego siedzibą jest Departament Śmierci, gdzie od pewnego czasu zaczęło mu się źle układać. Mało ciekawi klienci, przeniesienie gabinetu w miejsce byłej przebieralni, strata kierowcy, szef grożący wywaleniem z roboty... Normalnie gorszego pecha pan Calavera mieć nie mógł. Jednak wszystko się zmienia, gdy w firmie pojawia się dziewczyna, która się zwie Mercedes „Meche” Colomar...

Okey, na tym zakończymy temat fabuły, więc czas przejść do samej rozgrywki. Grim Fandango jest grą przygodową, zawierającą główne obiekty oraz postacie w 3D, natomiast tła są w 2D. Nie mamy tutaj do czynienia ze swobodną kamerą, lecz z statycznymi ujęciami, czyli tak jak chociażby w pierwszych częściach serii Resident Evil. Zabawa polega głównie na rozmowach z mieszkańcami Świata Zmarłych oraz na rozwiązywaniu podchwytliwych zagadek. Ten pierwszy aspekt jest najmocniejszą stroną tejże produkcji, bo tutejsze dialogi są po prostu fenomenalne. Rozmowa z sekretarką Evą czy mechanikiem Glottisem nieraz wywoływały u mnie uśmiech na twarzy (ciekawe co potem mnie czeka). Co do drugiego elementu, to czuć normalnie stare dzieje – brak podpowiedzi co dalej robić, przedmioty nie błyszczą jak w obecnych grach... Ach, ile czasu straciłem, żeby domyśleć się, że do pchnięcia dalej fabuły potrzeba karty przedziurawionej dziurkaczem, który jest na samym początku gry. Rzeczywiście od siódmej generacji konsol mamy prawie same odmóżdżacze. Nawet nie chcę wiedzieć jakie kolejne łamigłówki się pojawią...

Warto tu jeszcze wspomnieć o ekwipunku Manny’ego oraz o dodatkowych opcjach z myślą o ogrywanej przeze mnie wersji gry. Pod przyciskiem „trójkąt” mamy możliwość wyboru oraz podglądu na znalezione przez naszego bohatera przedmioty. Gdy wciśniemy „kwadrat”, to protagonista zacznie opisywać ten obiekt (czasem w dość śmieszny sposób). Co do bonusowych opcji remastera, to mamy możliwość wybrania klasycznego wyglądu gry, sterowania oraz możemy zmienić sposób wyświetlania obrazu – czy to 4:3, czy 16:9.

Oprawa graficzna może na dzisiejsze czasy nie jest aż tak powalająca (mimo podciągniętej rozdzielczości), to mnie jakoś nie drażni. Może dlatego, że gry z lat dziewięćdziesiątych bądź ciut starsze nie są mi obce? Bądź co bądź, w grach na pewno nie starzeje się jeden element. Jaki? Cóż, proste pytanie, prosta odpowiedź – ścieżka dźwiękowa. Motywy jazzowe, orkiestralne czy folku Ameryki Południowej są bardzo miłe dla ucha i ciężko jest o nich zapomnieć. Może gry jeszcze nie skończyłem, ale mimo to wrzucam link do pełnego soundtracku z tegoż dzieła:


No dobra, ale w co jeszcze będę grał poza niesamowitym Grim Fandango? Na pewno coś z tych gier, które gram już od pewnego czasu, czyli Tekken Tag 2, Pirate Warriors 2, ToS Dawn of the New World HD, Batman Arkham Origins i Yakuza 3, ale muszę też pamiętać o nauce, bo rozpoczyna się sesja. Poza tym powinien się znaleźć czas na książkę, chiński komiks/bajkę bądź serial telewizyjny. Tyle z mojej strony, życzę wszystkim miłego weekendu. Oczywiście nie tylko przy grach.

Tym razem żadnej bohaterki z gry czy mangi nie wrzucę, bo dziś nie mam żadnego pomysłu (poza tym przyda się lekka przerwa, bo pewnie wydaje się to być już powoli nudne). Zamiast tego macie powyższy soundtrack oraz fajny utwór w wykonaniu Lindsey StirlingElectric Daisy:

 

krzychu007


Wielkie dzięki za tekst, Krzysiek. Też od czasu do czasu pogrywam w Grim Fandango. Napisałeś praktycznie wszystko, co sam mógłbym napisać o tej grze. Nawet z kartą się zaciąłem tak jak Ty, więc mogę jedynie dodać od siebie, że te abstrakcyjne zagadki zupełnie psują mi odbiór tej gry. Twórcy nie popisali się też z samym remasterem, bo oprócz wyświetlania teł w wysokiej rozdzielczości, dodali jedynie komentarz do gry oraz poprawili modele postaci. Osobiście wywaliłbym ten komentarz i zastąpił go systemem podpowiedzi, dzięki któremu większa ilość graczy czerpałaby przyjemność z tej produkcji. Zagadki strasznie zniechęciły mnie do kontynuowania tej gry, ale mam zamiar do niej wrócić. Tylko jeszcze nie wiem kiedy. Kto wie, może nawet w ten weekend?


Xenosaga Episode III: Also sprach Zarathustra (PS2, Monolith Soft, 2006)

W końcu gram w trzeci epizod Xenosagi. Marzyłem o tym od dawna, a kiedy marzenie stało się rzeczywistością, to do ekscytacji najlepszą oprawą graficzną w całym cyklu doszedł strach i rozczarowanie. Ten pierwszy czuję, gdyż druga płyta z grą ma koszmarnie głęboką rysę, więc odliczam już powoli czas, gdy do niej dotrę i okaże się, że nie mogę skończyć gry. Jednak jestem zdeterminowany skończyć w tym roku tą kosmiczną trylogię i nie odpuszczę żadnym rysom ani niczemu innemu. Więcej okazji mieć nie będę.

Oddam najwyżej drugą płytę do regeneracji a jak nawet to nie pomoże, to kupię gołą płytę na eBayu za jakieś kosmiczne pieniądze, bo do tanich ta gra nie należy. Jej cena nie schodzi poniżej 300zł.

Po ograniu dziesięciu godzin mocno zastanawiałem się skąd się wzięła ta cena? Tak, przez to, że gra jest w NTSC, to chodzi bardzo płynnie i nie gubi klatek, tak jak Xenosaga II, która nie potrafiła utrzymać płynności nawet na przerywnikach. To wielka zaleta. Tylko co z tego jak odnoszę wrażenie, że fabuła nie trzyma się kupy.

W pierwszej części KOS-MOS sama zniszczyła trzydziestotysięczną armię a teraz dostaje łomot od jednego mecha a jej właściciele chcą ją zezłomować, bo pojawił się nowy, lepszy android bojowy, T-elos. Wyrzucić na śmieci? Tak po prostu? Jak Chii? Niedoczekanie wasze.

Drugi epizod był krytykowany za zmiany a trzeci jest co najwyżej powrotem do koncepcji z pierwszego i sam niewiele nowego wnosi do systemu walki, który jest najprostszy w całej serii. Dodano do niego przełamanie (break). Jak postać dozna zbyt wielu obrażeń, to zostaje ogłuszona i praktycznie nie potrafi się bronić, natomiast mechy, którymi kierujemy posiadają zdolność wykonywania więcej niż jednego ataku podczas swojej tury.

Do serii powróciła możliwość kupna nowych broni i akcesoriów oraz obszerna baza danych, która w najdrobniejszych szczegółach opisuje wszystkie aspekty składające się na całą trylogię. Są oczywiście drzwi segmentowe ze skarbami, rozsiane po całym kosmosie, symulator środowiskowy do odwiedzania miejsc, w których już wcześniej byliśmy, tyle, że większość tych elementów była już w pierwszej Xenosadze.

Rzeczą, która na razie najbardziej przykuła moją uwagę jest HaKox, czyli minigra logiczno-zrecznościowa przypominająca lemmingi. Za lemmingi robią w niej członkowie naszej drużyny. Celem gry jest doprowadzenie określonej ilości postaci do "mety".

Z początku gra może wydawać się prosta, ale później dochodzą przepaści, w które mogą spaść nasze postaci i klocki, którymi trzeba odpowiednio manewrować, aby stworzyć drogę bohaterom, stworzyć blokadę, żeby gdzieś nie pospadały a nawet trampolinę, z której się wybiją jak z procy, docierając na wyższe kondygnacje, prowadzące do finiszu. Wszystko odbywa się w ułamkach sekund, gdy musimy bacznie obserwować kilka postaci naraz. Żeby tego było mało, później dochodzi do sytuacji, w której mamy mniej postaci niż wymaga tego kwota potrzebna do ukończenia poziomu i musimy tak kierować bohaterami, żeby wchodzili na metę w tym samym momencie, tworząc kombinację. Zwykłe doprowadzenie wszystkich bohaterów bez skuchy już wtedy nie wystarczy.

Co do samej gry, to z chwilą dołączenia KOS-MOS do ekipy historia nabiera tempa i nie muszę wysłuchiwać więcej Shion, która rzuciła robotę w firmie i zamiast pójść do pośredniaka po zasiłek, to chodzi ubrana jak ździra. nie mówię, że nie podobają mi skąpo ubrane dziewczyny, ale gram w trzecią Xenosagę, bo chce roznieść na kawałki co najmniej pół galaktyki a nie słuchać o problemach emocjonalnych byłej programistki. Ileż można? Czuję żądzę mordu. T-elos, nie spocznę, dopóki nie udowodnię ci kto jest najpotężniejszą bronią we wszechświecie. 


Tekken 5: Dark Resurrection (PSP, Namco Bandai, 2006)

Postanowiłem wrócić do Tekkena po bardzo długiej przerwie. Grałem już kiedyś w piątkę na PS2, ale z Ling Xiaoyu miałem do czynienia tylko przy Tekkenie 3.

W trójce można było rzeczywiście poznać jej styl walki, ale Dark Resurrection, czyli drugie wydanie Tekkena 5, pozwala na spersonalizowanie jej wyglądu wedle własnych potrzeb. Dodatkowe nakrycia na głowę, plecaki, skrzydła, aury lub alternatywne wersje kolorystyczne istniejących strojów to coś, czego nikt nie da nam za darmo. Jest to idealna rekompensata za brak możliwości odkrywania nowych postaci w grze. W T5:DR wszystkie odkryte są od razu, ale jakbym miał to porównać z takim Soul Caliburem z Dreamcasta, gdzie do odkrycia postaci wystarczy przejść tryb zręcznościowy podstawowymi bohaterami, tak tu odkrycie wszystkich elementów ekwipunku nie zajmie godziny ani dwóch. To zabawa na długie miesiące albo nawet na całe lata.

Wróćmy jednak do naszej bohaterki. Jej podstawowy strój widać na załączonym obrazku. Oprócz niego do wyboru jest jeszcze dla niej strój uczennicy, pandy oraz dwa inne. Jeden określiłbym jako sportowy a drugi jak zwyczajny strój wyjściowy.

Xiaoyu, poza normalną pozycją do walki (stance), posiada jeszcze dwie inne pozycje, z których może wyprowadzać ciosy.

  1. Gdy jest odwrócona plecami do przeciwnika (reverse stance). Nie może się blokować w takiej sytuacji, ale jej szybkie uderzenia rękami, cios z łokcia, wpadnięcie we wroga nogami z szybkim odskokiem do tyłu oraz kopnięcie w nogi lub podbijające w powietrze są w stanie zapewnić jej przewagę w starciu.
  2. Feniks. W tej pozycji dziewczyna z kucykami jest przykucnięta i ma wystawione ręce ponad głowę. W takiej sytuacji wysokie ciosy skierowane na głowę nie powinny jej sięgnąć. Jest wystawiona na ataki z góry oraz na nogi. Sama jednak bezbronna nie jest i potrafi wykonać dwa szybkie uderzenia rękami, które odrzucą przeciwnika do tyłu, szybki uskok na bok, zakończony próbą złapania oponenta lub serię kopniaków, które podbiją go w powietrze.

To są absolutne podstawy. W Tekkenie i tak najważniejsza jest żonglerka przeciwnikiem w powietrzu (juggle). Wynika to bezpośrednio z faktu, iż blok w tej bijatyce jest w stanie wyłapać większość ciosów skierowanych na górne partie ciała. Natomiast, gdy nasz oponent jest podbity do góry, to nie może się blokować. Gracz, który nauczy się najlepiej wykorzystywać takie sytuacje zawsze będzie miał przewagę. Oczywiście można odsuwać się do tyłu w ten sposób, żeby cios nas nie trafił i atakować w momencie niecelnego ciosu, ale to już jest wyższa szkoła jazdy,

Dlaczego Xiaoyu bierze w ogóle udział w Turnieju Żelaznej Pięści? Chce zmienić przeszłość. Jeśli jesteście zainteresowani tym, czy udało jej się zrealizować swoje postanowienie, zapraszam do filmiku poniżej,


To tyle na dziś. Tak, wiem, też nie lubię pożegnań, dlatego płaczcie do woli, jeśli czujecie taką potrzebę. Nie musicie ukrywać przede mną Waszego smutku z tego powodu.

Nasze rozstanie jest tylko chwilowe. To nie żaden koniec. W co gracie powróci za tydzień. Tako rzecze Zaratustra.

Oceń bloga:
43

Komentarze (106)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper