Wschód i zachód - dwa odmienne spojrzenia na muzykę w grach wideo
Nowe PPE - nowe możliwości. Przyznam, że z niemałą rezerwą podchodzę do sposobności blogowania tutaj na stronie. Rozpoczął się dziwny wyścig szczurów, tak na prawdę nie wiadomo o co. Mam nadzieję, że wkrótce zostaną jedynie ci, którzy faktycznie mają coś do powiedzenia. O czym będę pisać? O muzyce w grach. Traktuję ją na równi z takimi elementami składowymi jak historia czy gameplay. To właśnie im chciałbym poświęcić moje blogi.
Przez lata na naszym rynku uformowały się dwa obozy produkujące gry. Rynek wschodni, samotnie reprezentowany przez Japonię oraz rynek zachodni, nieco obszerniejszy bo obejmujący zarówno Europę jak i Stany Zjednoczone. Każdy z tych nurtów przez lata utworzył charakterystyczne dla siebie gatunki gier. Zachód między innymi upodobał sobie FPSy, a wschód wszelkiej maści RPGi.
Nie inaczej jest z muzyką. Wprawne ucho gracza może niemal bez błędu rozstrzygnąć czy muzyka użyta w grze została skomponowana przez zachodniego czy wschodniego kompozytora. Czym w zasadzie różnią się te "style" muzyczne? Jak możemy je scharakteryzować? Wydaje mi się, że podział ten jest stosunkowo prosty. Na zachodzie do produkcji gier podchodzi się niemal tak jak do tworzenia filmu. W ten sam sposób tworzona jest też muzyka, w sposób filmowy. Muzyka w filmie ma stanowić tło do prezentowanych wydarzeń. Ma nastrajać i podkreślać scenę, jednocześnie nie odwracając uwagi widza od tego co się dzieje na ekranie. Dokładnie tak samo jest w przypadku gier tworzonych na zachodzie. Muzyka sprowadza się jedynie do klimatycznego dodatku. "Najlepsza muzyka w grze to taka, która jest ale jej nie słychać". Nie jest to moja opinia, a mojego znajomego. I jest on oczywiście fanem bardziej zachodnich produkcji. Jednak samo to zdanie utwierdza mnie w przekonaniu w jak odmienny sposób można do tej sprawy podchodzić.
Jeśli chodzi o nurt wschodni to jest on, według mnie, kompletnym przeciwieństwem tego z czym mamy do czynienia na zachodzie. Muzyka nie jest tu traktowana jak dodatek, a jako pełnoprawny element, bez którego gra nie mogłaby istnieć. Nie jest tłem, a wręcz przeciwnie. Przyciąga uwagę i momentami jest tak charakterystyczna, że ma się ochotę na chwilę odłożyć pada i po prostu posłuchać tego co aktualnie przygrywa. Muzyka wschodniego nurtu nie tylko obrazuje prezentowane wydarzenia lecz mówi też wiele o postaciach jakie w grze możemy spotkać. To właśnie w japońskich produkcjach dominują motywy przewodnie (theme) dla poszczególnych postaci, które samym brzmieniem mają za zadanie oddać nam charakter postaci. Jeśli muzyka jest ostra, gwałtowna wtedy wiemy, że mamy do czynienia z jakimś łotrem, awanturnikiem lub innej maści buntownikiem. Jeśli temat muzyczny jest spokojny i delikatny wtedy bez pudła możemy założyć, że postać jest miła i cicha. Dzięki tym zabiegom możemy poznać postać zanim jeszcze z nią porozmawiamy.
Ja zdecydowanie preferuję nurt wschodni. Moim zdaniem jest on bardziej złożony i bardziej angażujący w fabułę z jaką spotykamy się w grze. Sam fakt, że można opowiedzieć historię nie tylko przy pomocy scenariusza ale także dźwięków jest dla mnie czymś niezwykłym i właśnie za to kocham takie produkcje. Nie jest to jednak tak, że automatycznie umniejszam dokonania zachodu. Jest również wiele utworów z zachodu, które bardzo sobie cenię.
Poniżej prezentuję kilka moich ulubionych utworów z obu nurtów. Mam nadzieję, że uda mi się w choć niewielkim stopniu ukazać różnicę.
Mass Effect 3 - Leaving Earth
Przyznam, że nie jestem wielkim fanem uniwersum Mass Effect ale ten utwór to prawdziwe arcydzieło.
Persona 4 - I'll Face Myself
God Of War III - Poseidon's Wrath
Oboro Muramasa - Powerful Looking
Na koniec oczywiście dodam iż są to jedynie moje przemyślenia. Jeśli ktoś ma odmienne zdanie niech wyrazi je w komentarzu. Chętnie podyskutuję. Dodałem również sondę, w której możecie opowiedzieć się po jednej ze stron.
P.S. Mam nadzieję, że ktoś to wszystko w ogóle przeczyta. :P