Dobra bijatyka nie jest zła- recenzja gry TMNT Tournament Fighters

BLOG
855V
Marek Adamczyk | 06.05.2013, 19:23
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Jakie gatunki gier w zamierzchłych czasach, kiedy każdy shooter nie trafiał na wszystkie platformy, były domeną konsol? Oczywiście platformówki i bijatyki. Gra, której recenzję dziś chcę wam przedstawić, należy do tego drugiego gatunku. Zapraszam do zapoznania się (lub przypomnienia sobie) z grą Teenage Mutant Ninja Turtles Tournament Fighters!
 

Któż z nas, przeżywających dzieciństwo w początkach lat '90 ubiegłego wieku, nie znał sympatycznych żółwi ninja? Cztery zmutowane, żyjące w kanałach żółwie, nauczane przez, również zmutowanego, szczura dawnej sztuki walki i działania z ukrycia bardzo silnie oddziaływały na wyobraźnię, i nie raz z kolegami odgrywaliśmy poszczególne, obejrzane w serialu lub filmie, sytuacje. Dlatego też, gdy już każdy z nas zaopatrzył się w okolicach 1995 roku w kultowego PEGASUSA kartridż z opisywaną grą stał się nieodłączną częścią posiedzeń przy naszych konsolach. 

 

 

Dość jednak wspomnień, pora skupić się na bohaterce tekstu. W kwestii fabularnej gra nie wychodzi poza ramy wyznaczone przez inne ówczesne bijatyki- ot, dzielne żółwie siedząc w swoich przytulnych kanałach i zajadając pizzę otrzymują informację od swojego głównego antagonisty, złego Shreddera. Mianowicie wzywa ich do ostatecznego rozwiązania konfliktu, oczywiście używając do tego siły pięści. Dodatkowo, aby mieć pewność że żółwie nie odmówią mu walki, porwał on ich mistrza, szczura Splintera. W obliczu tych wydarzeń żółwie zamierzają odpowiedzieć na wezwanie wroga, i to tak, aby ich popamiętał. Wybieramy więc ulubionego z czterech żółwi, i najpierw udowadniamy braciom, że to właśnie my jesteśmy godni walczyć ze Shredderem, tocząc serię pojedynków.
 

 

 

Fabuła, może niespecjalna, ale nie oszukujmy się- w bijatyce liczy się głównie grywalność, a nie głębia. A tej tu nie brakuje. Do dyspozycji oddano nam 4 tryby gry- story, czyli kampania dla jednego gracza, vs cpu- czyli walka z postacią sterowaną przez konsolę, vs player- czyli ulubiony tryb walki z żywym przeciwnikiem, oraz tournament, pozwalający nam zbudować ladder złożony z maksymalnie 4 graczy i w ten sposób wywalczyć sobie puchar. Niby niewiele, ale do szczęścia w tamtych czasach (dziś w sumie też) wystarczało. Jeśli chodzi o postacie, do dyspozycji mamy 7 znacząco różniących się między sobą wojowników- 4 tytułowe żółwie, czyli Leo, Raph, Mike i Don, oraz trzech znanych z seriali i filmów- Casey, Hothead i oczywiście Shredder. 
 
Każda z postaci walczy w innym stylu, na który składa się wachlarz dostępnych ciosów standardowych i specjalnych, wytrzymałość, siła oraz szybkość. Powiem szczerze, nawet w męczonym przeze mnie od prawie 2 lat Mortal Kombat (oczywiście chodzi o restart serii z 2011 roku, a nie o pierwszego Mortala ;p) postaci nie są tak świetnie zbalansowane. Każdy zawodnik ma swoje plusy i minusy, i tak naprawdę tylko Shredder nieco odstaje od reszty, ale nie na tyle żeby ktoś kto totalnie nie umie grać mógł nim 'klepać' wyskillowanego gracza. Oprócz tego możemy dodatkowo modyfikować wytrzymałość naszych fajterów, wpływając przy tym na długość walk.

 

 

 

Jeśli już piszę o gameplayu, w grze zastosowano bardzo ciekawy patent- otóż jeśli dla kogoś standardowa rozgrywka wydaje się za wolna, można włączyć tryb turbo, który osobiście gorąco polecam- wlki wtedy nie ustępują dynamiką dzisiejszym produkcjom.  
 
W kwestii aren, mamy do wyboru tylko 4, ale na pocieszenie mogę powiedzieć że są naprawdę zróżnicowane i ładnie zaprojektowane, a dodtkowo każdej towarzyszy inny, zapadający w pamięć motyw muzyczny.
 
Grafika i animacja postaci stoi na bardzo wysokim poziomie, tak samo wszelkie dźwięki (naprawdę działające stereo!) i muzyka. Jest to jedna z niewielu gier na poczciwego NESa, w której usłyszeć możemy ludzki (no, powiedzmy...) głos.
 

 

Podsumowując- każdy fan bijatyk musi, podkreślam- MUSI, zagrać w tę produkcję. Jeśli nie macie w piwnicy NESa/Pegasusa to zagrajcie na emulatorze. Koniecznie z żywym przeciwnikiem, koniecznie w trybie turbo- zaręczam Wam, że nie pożałujecie. Zasłużone (i to nie ze względu na kultowość 'turtlesów') 10/10.

 

Oceń bloga:
1

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper