Wszystko na tapecie - o notatkach gracza słów kilka

BLOG O GRZE
330V
syo | 11.05.2013, 13:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Łezka w oku zakręciła się podczas jednego z dni, w którym ogrywałem DeathSpank - znalazłszy się w kropce postanowiłem zasięgnąć porady do Sieci i wtedy właśnie przypomniało mi się jak kiedyś sobie z tym radziliśmy...

Nie da się od tego uciec - dostęp do Internetu ma już praktycznie każdy. Bez problemu można sięgnąć po porady, wskazówki, sztuczki, które mają nam ułatwić przejście naszej ulubionej gry. Nie znasz komendy na specjalny cios? Żaden problem, Uncle G powie Ci wszystko. A pomyśleć, że jeszcze niedawno wystarczył nam zeszyt i długopis...

 

Chyba najlepszy przykład - starsze edycje bijatyk, jeszcze bez listy ciosów. Wiele stron z zapisanymi ciosami, kombinacjami, projectilami. Jeśli nie myli mnie pamięć, wraz z bratem notowaliśmy uderzenia postaci z Mortal Kombat, często wałkowaliśmy na pamięć, co by później walczyć ze sobą do upadłego. 

 

Bez dwóch zdań najwięcej kartek zeszło nam na Bloody Roar 2, która - w moim odczuciu - do tej pory pozostaje najbardziej efekciarską bijatyką jeśli chodzi o kombinacje ciosów. Żadna kolejna generacja nie potrafiła się zbliżyć do tego poziomu. Z jednej strony aż dziw, że nie doczekaliśmy się Bloody Roar na obecną generację konsol, z drugiej - kto by mógł sobie pozwolić na wypuszczenie tak trudnej do opanowania gry? W końcu dziś się liczy zysk i frajda... Nie ma co się więc dziwić, że skasowano ogłoszony w 2011 roku sequel.

 

 

Możliwość sprawdzenia solucji niemal w każdej chwili szkodzi na jeszcze jedną rzecz, a mianowicie uczucie odkrycia czegoś. Sporo było jRPGów, w których można było natrafić na sekretny lub bardzo pożądany przedmiot tylko dzięki własnej determinacji, ciekawości i kombinowaniu. Jakaż była ogromna frajda kiedy potrafiliśmy znaleźć sposób na jednego z niemożliwych niemal do pokonania bossów. Na tapetę weźmy chociażby Lapisa z Legend of Legaia, który na start odbiera nam całe MP. Zresztą, sam fakt znalezienia bossa też nie należał do łatwych. Jeśli ktoś podszedł do tego stwora nieprzygotowanym, można było stracić sporo nerwów - to była naprawdę trudna potyczka. Dobrze o tym wiem, bo po wielu próbach udało mi się znaleźć sposób, którym nie omieszkałem się podzielić w jednym z Kącików RPG w PSX Extreme.

 

 

O co więc mi chodzi? O to, że korzystając z nadmiernej ilości solucji spłycamy sobie grę. Gdzie ta frajda? Gdzie wyzwania? Fakt, nie jest to nasza wina, że podpowiedzi dostępne są na wyciągnięcie ręki, ale próbując zrobić coś samemu podtrzymujemy sens tego wszystkiego. Przeginając ze wskazówkami sprawiamy, że z tytułu robi się gra "na szynach" - byle jak najszybciej, byle do przodu. W takim wypadku może lepiej obejrzeć grę na YouTube...?

 

 

Z nostalgią wracam do dni z zeszytem i długopisem wiedząc, że one już praktycznie nie wrócą. W dniu dzisiejszym mamy jeszcze wybór - albo działamy sami albo idziemy po łatwości. Wybór ułatwiają nam wszelkie bonusy - trofea, osiągnięcia, itp. Im więcej tym lepiej. 

 

Stąd nazwa bloga - nie zawsze potrafię odnaleźć tego, co było kiedyś. Zdaję sobie sprawę, że takich głosów jest wiele, ale nie biorę żadnej ze stron. Dziś zeszyt i długopis. A później? Kto wie.

Oceń bloga:
0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper