Retro ciągle w modzie
Retro granie przeżywa w ostatnich latach mały renesans. Dla tych mniej, jak i bardziej doświadczonych graczy to idealna okazja, aby oddać się bez reszty hitom z dawnych lat. Sytuacja wydaje się wzorcowa, lecz jak to wszystko wygląda w praktyce?
Stare gry są dla wielu osób wyznacznikiem beztroskiego dzieciństwa, młodości i sumą najlepszych wspomnień związanych z pierwszymi krokami w wirtualnym świecie. To one dostarczały niesamowitych wrażeń, uczyły kreatywności czy języka obcego. Dostarczały rozrywkę w czasach, gdzie granie utożsamiane było zazwyczaj z czynnością typową dla dziecka. W końcu dla niektórych były swego rodzaju wybawieniem i oderwaniem od szarej rzeczywistości. Ich ranga, przez pryzmat czasu, urosła do miana czegoś niepodważalnego, a zarazem przywołującego pozytywne skojarzenia.
Dla wielu graczy na świecie pierwszą platformą do grania było PlayStation. Debiutancka konsola Sony szturmem zdobyła serca wielu graczy i osób, dla których ten sprzęt był tylko modnym gadżetem. Patrząc z technologicznego punktu widzenia, na dobre zapropagowała trójwymiarowe gry, przez co klasyczne 2D zostało odsunięte na drugi plan. Duży powiew świeżości dla branży był zarazem furtką do coraz to lepszych, bardziej zaawansowanych produkcji, a zarazem tak różniących się od gier z poprzednich dekad.
Rzesze graczy pochłaniających growe nowości, wciąż miało w swoim DNA klasyki z 8 czy 16 bitowych platform. Dziedzictwo, którego się nie zapomina, prawda? Ten stan rzeczy został zauważony przez gigantów branży, którzy wraz z wejściem 7 generacji konsol, wyposażonych w wiele multimedialnych funkcji, w tym w sklepy internetowe, na dobre znaleźli sposób na dodatkowy zarobek. PlayStation Store oferowało m. in gry z PSX-a, Xbox Live klasyki z poprzednika X360, a Wii Shop Channel (Nintendo eShop) był prawdziwym Eldorado dla entuzjastów starych gier, nie tylko z konsol Nintendo. Wreszcie fani staroszkolnych produkcji mogli na nowo skosztować hitów sprzed kilkunastu (czy kilkudziesięciu) lat. Rozwiązanie okazało się prawie doskonałe, ponieważ do szerszego grona odbiorców trafiły gry niekiedy ciężko dostępne lub takie, które przed laty nie zbudowały sobie ponadczasowej renomy. Oczywiście drugą stroną medalu był fakt, że klasyki oferowane był w formie cyfrowej i wiele gier najzwyczajniej brakowało. Na przestrzeni lat stan ten uległ polepszeniu, choć ciągle nie jest idealnie.
Dzięki rozrostowi segmentu gier indie, do graczy zaczęły trafiać tytuły wzorowane na starych produkcjach, wypełnione po brzegi pikselami. Takie gry jak Spelunky, Terraria czy Shovel Knight biją rekordy popularności. Oczywiście nie tylko z powodu szaty graficznej, lecz także za świetny gameplay. To staroszkolne podejście do gier, oprócz swoistego hołdu dla dawnych hitów z kartridży, uświadamia nam, że tytuł zawsze obroni się, jeżeli jego koncept będzie pomysłowy i atrakcyjny dla gracza.
SNK znane jest ze swoich unikalnych dwuwymiarowych gier. Jedną z nich jest bez wątpienia Samurai Shodown V, wydany w 2003 roku na PlayStation 2, Xbox'a i... Neo Geo. Oldschoolowa gra na oldschoolową konsolę w dobie ówczesnych next - genów? Czemu nie!
Fascynującym zjawiskiem, dostrzegalnym na przestrzeni ostatnich 20-25 lat, jest scena gier hombrew. Tworzone przez fanów produkcje na stare konsole, wciąż znajdują entuzjastów. Istnieją nawet specjalne zespoły, które zajmują się dostarczaniem software’u na oldschoolowe sprzęty. Dla przykładu AtariAge, założone w 1998 roku, jak sama nazwa wskazuje, tworzy i sprzedaje gry na systemy Nolana Bushnell’a. Inny ciekawym teamem deweloperskim jest niemiecki NG:DEV.TEAM, założony w 2001 roku. Ta niezależna firma specjalizuje się w dwuwymiarowych produkcjach na konsole Neo Geo i Segę Dreamcast.
Sporo nowo powstałych produkcji jest wydawanych na kompatybilnych z daną konsolą nośnikami, oraz w specjalnych, charakterystycznych pudełkach z instrukcjami. Nie uświadczymy na nich loga platformy, jak np. w Nightmare Busters‘s na SNES’a. W przypadku platform japońskiego giganta, zabraknie również charakterystycznego Nintendo Seal of Quality. Oczywiście takie gry są legalne, o ile nie jest sprecyzowane to przez producenta.
Produkcje homebrew w przypadku fizycznych nośników, są zazwyczaj wydawane w niewielkiej, limitowanej edycji. Niektóre gry, mimo wysokich cen, są warte grzechu. W pudełkach z Ghost Blade (2015) czy DUX (2009) na Dreamcast’a, oprócz samej płyty, znajdziemy soundtrack z gry. Jeszcze lepiej wygląda pudełkowe wydanie Soulless (2012) na Commodore 64, gdzie dodatkowo dostajemy dwie drukowane grafiki z gry, naklejki (miło), plakat z mapą w formacie A3, płytę CD zawierającą przeszło 600 mb materiałów o grze, oraz 16 stronicowy komiks. Takie wydanie to dla kolekcjonerów nie lada gratka.
Dzięki Edowi Friesowi z Microsoftu, możemy cieszyć się z przygód Master Chiefa na Atari 2600!
Jak widać, warto dawać szansę tworzenia gier przez retro – zapaleńców, zarówno tych „garażowych”, jak i pracujących w profesjonalnych firmach. Dzięki zapałowi takich osób, kultowe Atari 2600, czy nie mniej wielbiony Dreamcast, wciąż żyją i nie chcą odejść w stan spoczynku. Szczególnie obfita w nowe tytuły jest ostatnia konsola Segi, która od 2001 roku otrzymała ponad 30 oficjalnych, choć oczywiście nielicencjonowanych przez firmę Sonica gier. Na horyzoncie majaczy Sydney Hunter & The Caverns of Death, zapowiedziany na 2016 rok, co jest dowodem, że to szaleństwo trwać będzie jeszcze przez długi czas.
Przyglądając się zjawisku szeroko rozumianego retro w świecie gier, nie można uniknąć tematu wydań zremasterowanych. Stare gry, wydawane w nowych szatach graficznych to temat równie burzliwy, co dyskusja o przewadze PS4 nad XO i na odwrót. Ostatnie lata w branży, poprzedzone premierami next genów, obfitują w całą masę tego typu przypudrowanych gier. Niektóre edycje, jak Hitman HD Trilogy (bez Codname 47), Metal Gear Solid HD Collection (również bez pierwszej części) czy Kingdom Hearts HD 2.5 Remix są jak najbardziej pożądane, szczególnie dla osób, które nie miały styczności z takimi klasykami i chciałyby lepiej poznać daną serię gier. Patrząc przez pryzmat portfela, bardziej opłacalne są takie składanki w HD, niż kupowanie osobno każdej gry.
Remastery starszych lub nowszych tytułów to wyśmienita okazja to ogrania wielu dobrych produkcji. Inna sprawa, że nie zawsze podwyższona rozdzielczość idzie w parze z jakością, stąd czasami dostajemy niedopracowane tytuły. Nie zawsze, ale jednak.
Niestety, wydania zremasterowane to również spora rozbieżność w jakości wykonania. Z jednej strony trafiają nam się nie tak stare, dopieszczone gry, jak Tomb Raider: Definitive Edition, czy The Last of Us Remastered (wydane zaledwie rok później po wersji na PS3!), z innej produkcje pokroju „odnowionego” Prototype’a, który działał lepiej na past genach, niż na next genach. Świadomi gracze, orientujący się w tym temacie, ominą takie tandetne, wykonane „na kolanie” porty. Inni, grający od przypadku i kupujący spontanicznie nowe tytuły, mogą (i mają prawo) poczuć się oszukanymi.
W segmencie hardware’owym również poczyniono kilka prób przywrócenia blasku starym markom. Na odważny krok zdecydował się sam Sir Clive Sinclar, który po 33 latach od debiutu kultowego ZX Spectrum, postanowił sprezentować fanom oldschoolu coś wartego uwagi. Dzięki zbiórce ponad 150 tys. Funtów na portalu Indiegogo, Brytyjczyk zdołał uruchomić produkcję ZX Spectrum Vega – prostszej wersji sławnego przed laty komputera. Nowy Spectrum jest w istocie konsolo – kontrolerem, nawiązującym stylistyką i wykonaniem do oryginału, który można podłączyć do TV. Posiada wbudowanych 1000 gier, a dzięki slotowi na karty micro SD, będzie można skorzystać z reszty gier i programów. Tyle szczęścia za cenę 99 funtów. Czy dla Night Lore i innych klasyków warto rozważyć zakup? Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie.
Podobnie jak ZX Spectrum, również jego konkurent z lat 80-tych – Commodore, powrócił z zaświatów, choć nieco w innej roli. Prawa do nazwy i loga zostały zakupione przez dwóch włoskich biznesmenów, którzy w Londynie założyli… Commodore Businnes Machine LTD. Ich nowym dzieckiem nie jest jednak komputer, a ośmiordzeniowy smartfon MediaTeka, z pamięcią 32 GB, 3 GB RAM i 5,5” ekranem. Sprzęt posiada wbudowane emulatory, poza tym to zwykły telefon oparty na systemie operacyjnym Android 5.0. Dla ciekawskich, powstała strona na Facebook’u, gdzie można śledzić nowinki o firmie ( https://www.facebook.com/cbm.commodore ).
Niektórzy z was, szukając na portalach aukcyjnych gier do Segi Mega Drive, z pewnością trafili na podejrzany klony tego leciwego sprzętu, który w nazwie miał Arcade Classic Wirless. Konsole te są produkowane przez chińską firmę AtGames, która uzyskała licencję od Segi. Stąd na pudełkach widnieje prawdziwe logo Mega Drive/Genesis. Sprzęt oficjalnie ma wgranych 80 gier, lecz połowa z nich to proste produkcje hombrew, które nigdy nie zostały wydane na oryginalną konsolę. Reszta natomiast to smakowite kąski z bogatej biblioteki Mega Drive’a, pokroju Golden Axe, Ecco, Sonic the Hedgehog czy Comix Zone. Konsola obsługuje oryginalne kartridże, posiada bezprzewodowe pady, slot na karty micro SD, jednak jest wykonana z taniego plastiku, emulacja gier pozostawia wiele do życzenia i nie ma możliwości zapisu stanu gry. Słabo, jednak przymykając oko na pewne niedogodności, warto za niewielkie pieniądze dać szansę 16 –bitowym hitom. AtGames ponadto wypuściło na rynek licencjonowane konsole Atari Flashback, zawierające gry z Atari 2600 i 7800. Sprzęty nie posiadają slotów na kartridże, a ze względu na architekturę opartą na "NESowym"chipie, gry nieco różnią się od tego, co zobaczymy na oryginalnych konsolach.
Nie jest to prawdziwa konsola Segi, a jej niezły klon, oferujący szereg świetnych gier z ery 16 bitów. Ktoś chętny?
Fani retro gier z uznaniem powinni spojrzeć na konsolę Retron 5 firmy Hyperion. Ten multisystem posiada sloty do kartridży od NES’a, SNES’a, Mega Drive’a, GB, GBC, GBA. Sprzęt umożliwia również odpalenie tytułów z USA i Japonii, więc blokady regionalne nie są mu straszne. Posiada bezprzewodowego pada, który co ciekawe wcale nie musi być podstawowym kontrolerem. Konsola ma wbudowane wejścia na pady od stacjonarek Nintendo i Segi, co jest godne pochwały. Ciekawa alternatywa dla maniaków staroci za ok. 140 $.
Również mistrzowie 2D - SNK Playmore, przygotowali coś dla fanów starej szkoły gier. NeoGeo X jest handheldem z 3,5' wyświetlaczem LCD i obsługuje karty micro SD. Co najważniejsze, ma wbudowane 20 gier z automatów, na czele z Metal Slugiem, King of Fighters czy Samurai Shodown. Za ok. 150 - 200 $ będziemy więc mieli w kieszeni wiele interesujących i miodnych gier. Cena warta grzechu? Oceńcie sami.
Granie na sentymentach i odświeżanie starszych produkcji trwa w najlepsze. W dobie nowoczesnych i dojrzałych gier wciąż istnieje miejsce dla prostych, infantylnych tytułów, ale też takich, które z czystym sumieniem możemy określić mianem klasyka. Sytuacja jest o tyle korzystna, że po raz kolejny mamy możliwość zagrania w swoje ulubione hity, które podane w odpowiednim sosie możemy strawić. Lub nie. Moda na retro trwa w najlepsze i musimy to zaakceptować. Nie dajmy się jednak omamić niektórym producentom gier czy konsol, którzy odcinając kupony z legendarnych marek, chcą zarobić na naszych wspomnieniach.