Zwierzaki, które zawojowały świat gier video.
Sonic, Crash czy Conker - to tylko jedne z licznych przykładów zwierzęcych postaci w grach video. Popularna niegdyś metoda tworzenia bohaterów pod tym kątem, doprowadziła do powstania wielu kultowych postaci, bez których nie zagralibyśmy w masę świetnych gier.
Na przestrzeni lat, wielu deweloperów z rynku gier video stawało przed trudnym dylematem – stworzenia wirtualnej postaci, która swoją aparycją, cechami charakteru i niepospolitymi umiejętnościami przyciągnęłaby nowych graczy, a zarazem klientów. Oprócz bazowania na sprawdzonych wzorcach, dzięki którym można było kreować z reguły pozytywnych bohaterów – herosów w ludzkich postaciach, lub pokrewnych do ludzi rasach ze sfery fantastyki i fikcji naukowej, stawiano na nieco odmienne koncepcje. Jedną z takich alternatyw były sylwetki zwierząt, o ludzkich cechach, wielkim poczuciu humoru i charakterach, których nie dało się nie polubić. Wielu zwierzęcych bohaterów stało się kultowymi postaciami, zapisując się w kanonie gier video i trafiając do mainstreamu. Niektóre ponadto zostały maskotkami konsol, inne – wielkich branżowych gigantów. Reszta zaś pomnikami minionych lat, często zapomniane, zaniedbane i uśmiercone ze względu na zmieniające się realia.
Chyba każdy, kto miał styczność z legendarnym PlayStation grał, lub przynajmniej słyszał o Crash’u. Postać ta, powszechnie mylona z lisem, wzorowana była na jamraju pasiastym, występującym we Wschodnich rejonach Australii. Crash narodził się dzięki współpracy Sony z Naughty Dog, które wolnymi krokami budowało swoją renomę i widziało ogromny potencjał w konsoli Japończyków, oraz z Universal Interactive, które finansowało projekt. Antropomorficzny jamraj powstał jako oficjalna maskotka PlayStation i odpowiedź Sony na Mario i Sonic’a. Poza dość mylnym wyglądem, gdzie nie przypominał zbytnio swojego egzotycznego wzorca, okazał się ogromnym sukcesem. Miliony graczy na całym świecie z wielką przyjemnością przemierzały kolejne zwariowane etapy na Wyspach Wumpa, a Naughty Dog z optymizmem mogło patrzeć w przyszłość. Marka po okresie świetności przypadającym na drugą połowę lat 90., z czasem rozmieniła się na drobne. Po zakończeniu współpracy z Sony, Vivendi Universal (stare Universal Interactive) postanowiło wydać kolejne gry z serii na inne platformy, stąd Crash powszechnie kojarzony z PlayStation, pojawił się na konsolach Nintendo i Microsoftu. W międzyczasie prawa do marki przejęła nieistniejąca już Sierra czy nieco później Activision, zaś gracze wciąż nie doczekali się powszechnie zakładanego rebotu serii, a szkoda.
Kolejną ciekawą postacią, kojarzoną z PlayStation jest Gex. Sarkastyczny jaszczur w okularach przeciwsłonecznych początkowo był jedną z wizytówek konsoli 3DO, jednak po nieudanej przygodzie Tripa Hawkinsa z segmentem hardware’u, Crystal Dynamics wydało Gex’a na sprzęt Sony. Przygody przesympatycznego jaszczura zostały przedstawione zarówno w 2D, jak i później w 3D, co w żadnym stopniu mu nie zaszkodziło. Kwintesencją serii był wszechobecny humor. Gex nawiązywał do życia społecznego i popkultury, doskonale parodiując chociażby Ash’a Williamsa (Martwe Zło, Armia Ciemności) poprzez „rzucanie” trafnymi frazami znanymi z gier i filmów podczas walki z kolejnymi przeciwnikami. Wielokrotnie podczas rozgrywki, można było usłyszeć fragmenty słów z piosenek Eltona Johna, Davida Bowiego, Iron Maiden, Guns N’ Roses; filmów pokroju Star Wars, Star Trek, Poltergeist czy klasycznych serial animowanych, takich jak Scooby – Doo, Jetsonowie i Flinstonowie. Wszystko to idealnie współgrało z momentami nieco groteskowym klimatem, dając graczom trylogię niezwykle oryginalnych gier, z bohaterem, obok którego nie można było przejść obojętnie.
O ile Gex był jedną z nieoficjalnych maskotek 3DO i PlayStation, tak Sonic został stworzony jako oficjalny element dawnego giganta branży – Segi. Japońska korporacja, dostrzegając będące na fali Nintendo ze swoim Mario, postanowiła zastąpić kiepskiego Alex Kidda, będącego nieoficjalną maskotką firmy, na bardziej charakterystyczną postać. Sonic w pełni spełniał te kryteria. Niebieski jeż o antropomorficznym kształcie nawiązywał kolorystyką do loga firmy i podobnie jak Mario, świetnie odnalazł się w platformówkowych klimatach. Stworzony jako główny rywal wąsatego hydraulika, musiał się też czymś wyróżniać. Tym czymś była niesamowita prędkość, co było nieco sprzeczne z naturą jeży, jednak nie chodziło o względy realizm, a rozpoznawalność. Sonic od debiutu w 1991 roku systematycznie zyskiwał nowych fanów i z czasem stał się jedną z ikon świata gier video. Ponadto dzielnie przez lata reprezentował konsole Segi. W latach świetności firmy, gry z Sonic’iem prezentowały wysoki poziom i cieszyły się dużą popularnością. Niestety, po wielkiej degradacji Segi, która nastąpiła po wycofaniu się z rynku hardware’u, sława niebieskiego jeża trochę przygasła. Po części ze zmieniających się realiów, a po części z niezbyt górnolotnych produkcji z tytułowym bohaterem. Czy Sonic wróci kiedyś w blasku chwały i znów porwie miliony graczy?
Nintendo na przestrzeni lat wykreowało wielu wyróżniających się bohaterów, a wśród niech nie zabrakło zwierzęcych przedstawicieli. Jedną z takich postaci jest Fox McCloud, znany z serii Star Fox. Jak nie trudno się domyślić, główną postacią z tego ciekawego uniwersum jest lis, który… jest pilotem kosmicznego myśliwca Airwinga. Co ciekawe, podczas tworzenia, Shigeru Miyamoto i Takaya Imamura luźno wzorowali się na znanemu ze Star Treka Kapitanie Kirk’u i Luku Skywalkerze ze Star Wars. Fox, jak przystało na pilota myśliwca i kapitana drużyny, ma charakterystyczny strój i ściśle współpracuje z resztą oddziału, w skład którego wchodzą Falco Lombardi (jastrząb), Slippy Toad (żaba) i Peppy Hare (królik). Natomiast wszyscy znajdują się pod zwierzchnictwem Generała Pepper’a (pies), który jest ponadto głównodowodzącym sił obronnych planety Corneria.
Star Fox, oprócz standardowego schematu „shootera na szynach”, idealnie spisał się jako gra przygodowa (Star Fox Adventures), prezentując interesujący, prehistoryczny świat dinozaurów. Choć nie jest aż tak „gorącą” i rozchwytywaną marką, jak Mario czy The Legend of Zelda, to zawsze cieszy się dużym zainteresowaniem fanów Nintendo.
W portfolio Big N znajduje się również inny, jeszcze bardziej popularny „zwierzęcy” bohater. Mowa oczywiście o Donkey Kongu. Zwariowany goryl został stworzony przez Shigeru Miyamoto i zadebiutował w 1981 roku na automatach. Był jednym z pierwszych growych złoczyńców, który porywając Pauline, skutecznie uprzykrzał życie swojemu wrogowi – Jumpmanowi (Mario), zrzucając na niego beczki. Popularny małpiszon był również przedmiotem sporu pomiędzy Nintendo, a Universal City Studios. Sławna wytwórnia filmowa posądziła japońską korporację o naruszenie znaku towarowego i fabuły King Konga. Choć oczywiście założenia w filmie i grze były podobne, to okazało się, że Universal nie miał pełnych praw do marki i musiał zwrócić Nintendo niemal 2 mln. dolarów związanych z rozprawami i utraconymi dochodami. Był to wielki triumf Big N, które od tej pory mogło w pełni legalnie korzystać z wizerunku Donkey Konga.
W temacie zwierzęcych postaci w grach video również Polska dołożyła swoją cegiełkę. Tate Interactive zasłynęło z wykreowania Kangurka Kao, który był wyśmienitą alternatywą dla młodszych i starszych graczy. Uzbrojony w rękawice bokserskie kangur musiał stawić czoła licznym przeciwnikom, w tym zróżnicowanym bossom. Liczne łamigłówki, etapy platformowe i dużo humoru – polskie gry naprawdę dawały radę. W temacie rozgrywki były to trójwymiarowe, kolorowe i co ważne –nieliniowe platformówki, które w niczym nie ustępowały konkurencji.
Era PSX-a była bogata we wszelkiej maści gry. Co do tego nie ma wątpliwości. Oprócz słynnego Crasha i uznanego Gexa, z czystym sumieniem warto wspomnieć o jeszcze innym bohaterze ze świata zwierząt , a mianowicie o Croc'u. Obydwie platformówki z sympatycznym krokodylem, który musieliśmy uratować futrzanych Gobbosów przed Baronem Dante, cieszyły się dużym zainteresowaniem. Croc mógł skakać, zawieszać się i wspinać, atakować ogonem czy z całą siłą uderzać o ziemię, skutecznie eliminując przeciwników. Główny bohater, jak i cały świat po którym się poruszał, były bardzo infantylne, lecz w parze z dziecinną oprawą nie szła łatwość grania. Produkcje od Argonaut Games były bardzo wymagające, ale w ogólnym rozrachunku zdawały egzamin. Croc mimo romansu z komputerami osobistymi, stał się jedną z ikon pierwszej konsoli od Sony.
Konflikt na bagnie to nie przelewki, tym bardzie gdy jest się żabą, która musi uratować maleństwa z rąk (łap?) krokodyla Błotniaka. Tak, mam na myśli serię Frogger, która pamięta jeszcze erę 8 bitów. Wcielając się w tytułową żabę, musieliśmy dla przykładu pokonać rwącą rzekę, pełną pułapek, ale i też bonusów czy wspomnianych małych żabek. W nowszych częściach zbalansowano to, tworząc bardziej złożone etapy (w tym elementy logiczne) jednak kwintesencja rozgrywki pozostała ta sama – skakanie, szukanie i łapanie jęzorem motyli!
Jedną z ciekawszych propozycji na ostatnich konsolach z rodziny PlayStation dla fanów przygodówek, jest seria Sly Cooper. Wcielić się w niej możemy w tytułowego Sly’a, szopa o ludzkiej posturze, który żyje w karykaturalnym świecie zdominowanym przez inne, antropomorficzne zwierzęta, bogatym w liczne motywy i odniesienia do filmów noir i komiksów. Sly jest najmłodszym potomkiem w rodzie Cooperów – mistrzów złodziejskiego fachu i dzięki przekazywanej z pokolenia na pokolenie księdze "Thievius Raccoonus", udoskonala swoje umiejętności. Szop współpracuje z żółwiem Bentleyem , hipopotamem Murray’em i lisicą Carmelitą z Interpolu. Różni się jednak od powszechnego wzorca złodzieja i okrada innych złoczyńców oraz zwalcza całe grupy przestępcze!
U schyłku istnienia Nintendo 64, na rynku pojawiła się jedna z najlepszych gier na tę konsolę – Conker’s Bad Fur Day. Przygody wiewióra cieszyły się dużą popularnością w środowisku graczy, głównie za sprawą konceptu – pogodnej i miłej dla oka oprawy połączonej z jakże niepasującą treścią – alkoholem, narkotykami czy przemocą. We wszystkim tym natomiast siedział tytułowy Conker – cwany futrzak o „nieco” rubasznym poczuciu humor. Bohater doczekał się ponadto gry na konsoli XBOX, za sprawą Conker: Live and Reloaded o równie swawolnym humorze i treściach nieprzeznaczonych dla młodszych graczy, czy nieco skrytykowanym przez graczy epizodzie z projektu Spark - Conker’s Big Reunion. Niemniej, szalony wiewiór na zawsze zapisał się w historii gier video jak bezpardonowe połączenie wielu często niezwiązanych ze sobą tematyk i elementów. Co ważne jednak, zaistniał na konsoli firmy, która od zawsze kojarzona była z „familijnym graniem”.
Rare przygotowało również Banjo – Kazooie. Przygody tytułowych Banjo (niedźwiadek) i Kazooie (ptak) były sporo grzeczniejszą opcją, niż w/w Conkerze lecz i tak pokazywały kunszt programistów brytyjskiego dewelopera. Naszym celem było odbicie siostry Banjo z rąk wiedźmy Gruntildy, przez co czekała nas masa zabawy, polegającej na rozwiązywaniu zagadek, pokonywaniu przeszkód czy zbieraniu specjalnych nutek. Lokacje, dźwięk i ogólna „miodność” płynąca z rozgrywki były na absolutnym topie ówczesnych platformówek (1998 rok), w niczym nie ustępując chociażby przebojowemu Super Mario 64. Był to niewątpliwie kolejny system seller ze stajni Rare, które tworzyło magiczne gry, z równie niepowtarzalnymi bohaterami. Gra doczekała się kontynuacji za sprawą Banjo – Tooie (2000 rok), kilku wydań na Game Boy Advance oraz niezłego Banjo – Kazooie: Nuts & Bolts, w którym mogliśmy budować pojazdy.
Świat gier video pełen jest ciekawych postaci zwierzęcych, o ludzkich posturach, które bezsprzecznie wniosły wiele dobrego do szeroko rozumianej branży. Niejednokrotnie gry z nimi były innowacyjne i dawały powiew świeżości graczom przytłoczonym zalewem tytułów odcinających kupony. Choć największa popularność gier z infantylnymi bohaterami i modelem rozgrywki, polegającym na pokonywaniu przeszkód i rozwiązywaniu zagadek logicznych przypadła na lata 80. i 90. XX wieku, to wciąż można odczuć, że gracze chcą kolejnych gier z Crashem, Conkerem czy Star Foxem znanym z Adventures. Masy kreują rynek, w którym niezwykle ciężko odnieść sukces grom spoza panujących trendów. Dominacja FPSów, ogromnych sandboxów i gier sportowych wciąż trwa w najlepsze, skutecznie ostudzając zapały potencjalnych deweloperów i wydawców, którzy byliby skłonni przeznaczyć dziesiątki milionów na projekty gier, o których wielu z nas z pewnością marzy.
Jakie są wasze ulubione postacie z gier, luźno odnoszące się do wybranych gatunków zwierząt? Które z wymienionych w tekście uważacie za najciekawsze i najoryginalniejsze, biorąc pod uwagę również światy, w których się znajdują? Czekam na wasze opinie!