Play MORE #141 - Crime Boss: Rockay City

BLOG RECENZJA GRY
856V
user-49414 main blog image
drunkparis | 29.09, 13:33

Z obsadą pełną hollywoodzkich gwiazd, produkcja Ingame Studios przenosi graczy w atmosferę lat 90. i przedstawia historię, w której wojny gangów są na pierwszym planie. Gra początkowo spotkała się z ostrą, ale uzasadnioną krytyką recenzentów. Twórcy jednak się nie poddają i stopniowo poprawiają produkt, starając się uczynić go bardziej przystępnym.

 

W tytule nie znajdziemy prawdziwej fabuły, gdyż twór Ingame Studios ogranicza się do przedstawienia graczowi kryminalnego kontekstu, w którym może się swobodnie poruszać, aby osiągnąć ostateczny cel: podbój miasta. Potężny boss, który kontrolował całą metropolię, upadł, pozostawiając pustkę, którą wielu chce wypełnić za wszelką cenę.

Gracza czeka trudne zadanie poprowadzenia Travisa Bakera, przestępcy granego przez Michaela Madsena, w jego walce o tron. Ścieżka ta będzie składać się z wielu nielegalnych działań, związanych z zarabianiem dużych sum pieniędzy, które zostaną ponownie zainwestowane w celu zwiększenia ofensywnego potencjału gangu. Zasadniczo gra jest pierwszoosobową strzelanką mocno inspirowaną PayDay 2, po którym dziedziczy kilka mechanik. Chociaż z pewnymi różnicami, misje tego FPS-a polegają na udziale zespołu - składającego się maksymalnie z czterech członków - w napadach, które mogą mieć miejsce w sklepach jubilerskich, bankach, magazynach czy centrach handlowych.

Mimo bogatej i popularnej obsady, niestety, cała błyskotliwość scenariusza jest tak słaba, że natychmiast niweluje korzyści płynące z posiadania wielu doświadczonych aktorów. Już samo wprowadzenie do gry stanowi pierwsze poważne ostrzeżenie dla gracza. Sposób, w jaki rozwijana jest koncepcja, struktura, założenie i historia tej gry, wydaje się chaotyczny, zagmatwany i niechlujny, co sprawia, że zrozumienie szerszego obrazu jest znacznie trudniejsze, niż powinno.

RECENZJA W YOUTUBE

Tytuł oferuje trzy tryby zabawy, w tym tryb offline obsługiwany przez boty SI oraz tryb kooperacyjny PvE dla czterech graczy. Rozgrywka kooperacyjna jest bardziej wciągająca, pozwalając graczom połączyć siły ze znajomymi, aby stawić czoła trudnym misjom. Szybkie dobieranie graczy i przeglądarka sesji ułatwiają znalezienie załogi, choć czasami gra miewa problemy z wyszukaniem jakiegokolwiek gracza. Ogólnie zabawa nabiera większego kolorytu wśród osób, które potrafią odnaleźć się w tym tytule, gdyż większość wyszukanych osobników idzie bez pomysłu do przodu, co bardzo psuje esencję takiej rozgrywki.

Jeśli chodzi o główną kampanię dla pojedynczego gracza, celem jest pokonanie kilku przywódców gangów poprzez przejęcie ich terytoriów i zarabianie pieniędzy, jednocześnie unikając władz. Całość podzielona jest na dni. Każdego dnia gracz ma dostęp do szeregu misji głównych i pobocznych i to od grającego zależy, jak chce spędzić dzień. Polega to na studiowaniu mapy miasta, podzielonego na terytoria, i podejmowaniu codziennych działań w celu zarobienia pieniędzy. Może to być jeden z poziomów napadu lub odbieranie terytorium przywódcy konkurencyjnego gangu. Każde przejęcie terytorium to konfrontacja na instancji, która może, ale nie musi, zakończyć się walką z ostatecznym bossem, który zdominuje terytorium.

Gracz buduje drużynę, składającą się z losowych NPC lub postaci drugoplanowych. Prezentują oni nawet misje solowe i bardziej liniowe, które rozszerzają ich historie. Możemy wyposażyć ich w nowe bronie, a także podnieść ich poziom, awansując między misjami.

Maksymalnie można stworzyć gang składający się z kilkunastu charakterów, ale na jedną misję wyruszyć może tylko czterech jego współpracowników. Co ciekawe, produkcja pozwala nawet użyć głównej postaci jako jednego z członków drużyny. Główny bohater — Travis Baker, jak i pozostali członkowie drużyny, potrzebują punktów doświadczenia, aby awansować. Punkty te zdobywają tylko wtedy, gdy dana postać jest używana w walce lub, w przypadku głównego bossa, gdy zdobywamy nowe elementy dekoracyjne do jego rezydencji. Śmierć głównej postaci oznacza koniec kampanii. Crime Boss jest roguelike'iem, co oznacza, że tracimy cały postęp, gdy Travis ginie w walce. Tytuł zmusza do ostrożnego korzystania z bohatera i używania go tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, choć poziom trudności jest bardzo nierówny i większość misji można ukończyć, stosując prymitywne i agresywne strategie przy minimalnym przygotowaniu.

Dodatkowo, pomiędzy różnymi misjami gracz zobaczy krótkie sceny, w których wspomniana już Hollywoodzka obsada będzie odgrywać swoje role, próbując oddać wrażenie, że naprawdę bierzemy udział w filmie o przestępczości zorganizowanej z lat 90. Niestety, skutkuje to raczej mizerną jakością, która dodatkowo obniża ogólne wrażenie z gry. Owszem, wykreowane postacie są podobne do swoich rzeczywistych odpowiedników, ale tylko wtedy, gdy stoją w miejscu, bo gdy tylko zaczynają się ruszać, robi się naprawdę dziwnie. Płynność jest ograniczona, ekspresja upiorna, a cykle animacji można policzyć na palcach jednej ręki. Oznacza to, że cała kompozycja wizualna opiera się na rozpoznawaniu postaci, ale całkowicie ginie w mniej niż dwie lub trzy minuty po ich pierwszym pojawieniu się na ekranie.

Pozostałe opcje zabawy to Crime Time, szybki tryb gry, w którym można dokonać napadów solo lub w trybie współpracy ze znajomymi. Na mapie Rockay City co jakiś czas pojawiają się napady i rabunki, ale można też zaakceptować kontrakt, który kosztuje, ale przynosi większe zyski. Niektóre bardziej złożone kontrakty muszą zostać odblokowane w głównej kampanii. Jeśli gracz chce mieć lepszych członków drużyny niż generyczne postacie niskiej wartości, odblokuje ich w Urban Legends.

Tryb ten to seria mini-kampanii, w której należy rozegrać trzy poziomy z rzędu, połączone luźną fabułą. Jednym z pierwszych zadań jest zaatakowanie gangu Vanilla Ice, kradzież narkotyków, a następnie przekazanie ich policji. Jeśli nie uda się przejść poziomu w Urban Legends, konieczne jest zaczynanie od początku. Ten tryb jest prawdopodobnie najciekawszy, ponieważ ma większe poczucie celu i wyższe stawki, a także jest całkowicie kooperacyjny, stanowiąc jedną z niewielu okazji do gry w coś zbliżonego do prawdziwej kampanii z towarzyszem broni.



Rozgrywka jest zasadniczo podobna do serii PayDay. Decydując się na misję, zostajemy przeniesieni do miasta, które jest ograniczone do narzuconych obszarów, takich jak stacja benzynowa, magazyny, czy kompleks apartamentów lub moteli. Cele są proste: kradzież, zabójstwo, ucieczka.

Gdy gracz po raz pierwszy napada na bank, może odczuć upływ minut i strach przed zwróceniem na siebie uwagi policji. Dlatego warto być skrupulatnym: aresztować pracowników, zlikwidować strażników, wyłączyć zabezpieczenia ochronne i zamknąć placówkę bez wzbudzania podejrzeń. To samo dotyczy napadów na sklepy jubilerskie czy magazyny rywali. Początkowo można czuć się onieśmielonym liczbą wrogów i samym projektem poziomów, które zawierają różne skróty i zamknięte drzwi. Z czasem przekłada się to na mniejszą ostrożność, brawurę i większe parcie do przodu.

Różnorodność zadań i celów nie należy do najbardziej wyszukanych atutów produkcji. Zasadniczo przechodzimy przez nie wszystkie tuż przed faktycznym rozpoczęciem gry, a to, co następuje później, to powtórka z bardzo nielicznymi odnowionymi elementami tych samych map i zadań. Obrabowanie banku, sklepu jubilerskiego, zabieranie narkotyków czy sprzętu – wszystko to jest bardzo dobrze przedstawione w ciągu pierwszych dwóch godzin, a następnie gra staje się powtarzalna, wymagając wykonywania tych samych zadań, aż do osiągnięcia warunków niezbędnych do postępu w fabule. Same scenariusze zmieniają się niewiele lub wcale, wrogowie pozostają tacy sami, a policja wydaje się być bezmózgą grupą NPC, którzy nie mają żadnej strategii poza przybyciem i strzelaniem na oślep.

Nie pomaga fakt, że podstawowa mechanika, jest mało innowacyjna i do pewnego stopnia przestarzała. Dla weteranów serii PayDay, Crime Boss wydaje się bardziej prymitywną wersją PayDay 2, wydanej 10 lat temu. Choć gra może dostarczać pewnej rozrywki, jeśli nie przywiązuje się większej wagi do realizmu czy ulepszonej fizyki, to nie oferuje niczego, czego doświadczony gracz nie widział wcześniej i w znacznie bardziej wyrafinowanej formie.

Sztuczna inteligencja jest okropna, zwłaszcza w składzie własnej drużyny. Możliwe jest pójście samemu, ale zdecydowanie zaleca się mieć przy sobie popleczników, aby zminimalizować ryzyko porażki. Niestety, towarzysze to mało rozgarnięte postacie, które przeszkadzają w każdej próbie ukrycia, reagują na pierwsze oznaki niebezpieczeństwa i nie robią nic pożytecznego poza strzelaniem do każdego, kto się pojawi. W efekcie nawet jeśli ma się przy sobie trzech pomocników kontrolowanych przez SI, większość ciężaru akcji spoczywa na graczu. Na szczęście, przeciwnicy mają równie słabe rozumowanie rozgrywki, często nie mogąc zrobić nic innego, jak tylko podchodzić jeden po drugim, by zostać zastrzelonym.

Chociaż rozgrywka ma swoje wzloty i upadki, odczucia podczas konfrontacji wydają się przestarzałe. Gra często wygląda, jakby utknęła w erze lat 90. — co nie byłoby takie złe, gdyby tylko mechanika strzelania dawała więcej frajdy. Generalnie da się grać, ale projekt Ingame Studios nie jest w stanie konkurować z tytułami, które ukazały się już jakiś czas temu, co tylko pokazuje, jak słabym elementem jest serce tej pozycji.

Na froncie graficznym produkt nie imponuje nowoczesnymi technologiami, wykorzystując silnik Unreal Engine 4. Od oświetlenia po modelowanie wielokątów, wszystko, co pojawia się na ekranie, nie robi szczególnego wrażenia, nawet przy maksymalnych ustawieniach grafiki.

Gra nie zachwyca nawet tam, gdzie powinna pokazać swoje największe muskuły. Poszczególni bohaterowie gry, poza dobrze scharakteryzowanym Bakerem, wydają się drewniani i niezbyt ekspresyjni na poziomie twarzy. Nawet angielski dubbing jest często rozczarowujący, z głosami i liniami dialogowymi recytowanymi w nudny sposób (szczególnie w przypadku Chucka Norrisa).

Sekcje zdjęciowe, pozbawione przyjemnego systemu oświetlenia, cierpią na wyraźną powtarzalność pod względem ustawień (raczej anonimowych) i zasobów (z dużą ilością recyklingu), a dodatkowo sama optymalizacja wymaga kilku usprawnień. Nie jest aż tak bardzo katastrofalne, ale biorąc pod uwagę jakość grafiki, można byłoby spodziewać się znacznie lepszej wydajności na komputerze, który specyfikacją nadrabia dwu lub trzykrotnie zalecane paramatry.

Ścieżka dźwiękowa również nie zachwyca. Oprócz popularnego kiedyś utworu Freestyler grupy Bomfunk MC's, który zupełnie nie pasuje do klimatu produkcji, usłyszymy także kawałki takich wykonawców jak The Prodigy, Stereo MCs, Body Count, Bon Jovi czy The HU. Różnorodność tych utworów jest kompletnie niekonsekwentna i słabo współgra z atmosferą gry. Zdecydowanie lepiej wypadają efekty dźwiękowe broni, otoczenia oraz eksplozji, jednakże to raczej standardowe elementy. Muzyka, która mogłaby służyć budowaniu napięcia i dynamiki, niestety nie wnosi absolutnie niczego wartościowego, co jest dodatkowo rozczarowujące.

Crime Boss: Rockay City to gra z ciekawymi pomysłami, które mogłyby stworzyć nowy gatunek. Niestety, jej ambicje przyciągnięcia graczy za pomocą znanych twarzy z ostatnich dziesięcioleci sprawiły, że zaniedbano rozwój treści w kluczowych obszarach. Trudno jednak winić za to deweloperów, ponieważ można sobie wyobrazić, że znaczna część budżetu została przeznaczona na zatrudnienie starzejących się aktorów, którzy okazali się najsłabszym elementem tego projektu. Niestety, druga szansa na odkupienie win nadal pozostaje w sferze marzeń. Grać można, ale tylko w sytuacji, gdy na rynku nie ma zbyt wielkiego wyboru.

Oceń bloga:
8

Ocena - recenzja gry Crime Boss: Rockay City

Atuty

  • We współpracy całkiem niezła zabawa.
  • Urban Legends to najciekawszy tryb.

Wady

  • Nieporywająca warstwa graficzna.
  • Mimo wszystko obsada.
  • Aktorstwo głosowe praktycznie czytane z kartki.
  • Monotonia zadań.
Avatar drunkparis

drunkparis

Z racji, że funkcje PPE nie pozwalają napisać recenzji bez wystawienia oceny, każda opisywana przeze mnie gra otrzyma najniższą możliwą notę. Oceny tej nie należy w żaden sposób brać pod uwagę, ponieważ nie jestem zwolennikiem oceniania gier w skali procentowej, jaki i liczbowej.
Grałem na: PC

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper