Gwiezdne Wpisy Epizod I: Mroczna Shizma
DAWNO TEMU NA KONTYNENCIE OD POLSKI ODLEGŁYM, GEORGE LUCAS, W 1977 ROKU WYPUŚCIŁ DO KIN FILM POD TYTUŁEM „STAR WARS”. FILM TEN ZAPOCZĄTKOWAŁ EPICKĄ GWIEZDNĄ SAGĘ, KTÓRA ZDOBYŁA RZESZE WIERNYCH FANÓW. DLA WIĘKSZOŚCI „GWIEZDNE WOJNY” OSIĄGNĘŁY POZIOM KULTU JAK I RELIGII. SAM LUCAS STWORZYŁ OGROMNE IMPERIUM NA LICENCJI SWOJEGO EKRANOWEGO DZIECKA. INNI TWÓRCY ZA ZGODĄ OJCA SAGI ZACZĘLI TWORZYĆ SWOJE HISTORIE, TWORZĄC PRZY TYM TAK ZWANE ROZSZERZONE UNIWERSUM.
SZESNAŚCIE LAT PO ZAKOŃCZENIU PIERWSZEJ TRYLOGII DO KIN WESZŁO „MROCZNE WIDMO”, KTÓRE ZAINTERESOWAŁY DODATKOWE POKOLENIA. PÓŹNIEJ PRZY PREMIERZE OSTATNIEJ CZĘŚCI PREQUELI, GEORGE LUCAS POTWIERDZIŁ, ŻE NIE MA ZAMIARU TWORZYĆ NOWYCH EPIZODÓW. KILKA LAT PÓŹNIEJ STWORZYŁ DLA SWOICH FANÓW FILM I SERIAL O WOJNACH KLONÓW, ABY SPEŁNIĆ SWOJE MARZENIE ROZWINIĘCIA TEGO OKRESU. W TYM CZASIE BYŁO NA RYNKU JUŻ SETEK KSIĄŻEK, TYSIĄCE KOMIKSÓW I DZIESIĄTKI GIER, KTÓRYCH AKCJA TOCZYŁA SIĘ W UWIELBIANEJ PRZEZ WIELU GALAKTYKI.
WALT DISNEY COMPANY ODKUPIŁO OD OJCA GWIEZDNEJ SAGI LUCASFILM ZA 4 000 000 000 DOLARÓW NABYWAJĄC PRZY TYM PRAWA DO MARKI. PIERWSZYM OGŁOSZENIEM NOWYCH WŁAŚCICIELI BYŁA ZAPOWIEDŹ NOWEJ TRYLOGII SEQUELI, W KTÓREJ EPIZOD Z NUMEREM SIÓDMYM WYJDZIE W 2015 ROKU, CZYLI 10 LAT OD ZAKOŃCZENIA PREQUELI. DISNEY ZADECYDOWAŁO, ŻE OBSZERNY KANON, KTÓRZY UZNAWALI FANI NIE NADAJE SIĘ DLA ICH WIZJI MARKI I WRZUCIŁO JE DO WORKA O NAZWIE „LEGENDS”, ZAPOWIADAJĄC PRZY TYM STWORZENIE NOWEGO KANONU. OFICJALNIE ZOSTAŁA TYLKO SPUŚCIZNA LUCASA, CZYLI SIEDEM FILMÓW I JEDEN SERIAL. TAK O TO FANI ZOSTALI PODZIELENI...
Interludium
Po ciepło przyjętym wpisie na temat bety najnowszego Battlefronta uznałem, że raz na jakiś czas będę coś pisał dla Was. Z powodu licznych newsów na tej stronie dotyczących sagi Gwiezdnych Wojen stwierdziłem, że również dorzucę do puli swoje mądrości. Ten epizod „Gwiezdnych Wpisów” ma opierać się na kanonach Star Wars. Oczywiście, żeby nie był offtop totalny (no jak to pisać o głównie filmowym uniwersum na portalu o grach?) to wspomnę o kilku grach wydanych pod szyldem nie istniejącej już firmy LucasArts. Wiedza pochodzi głównie z mojej głowy, gdyż po spędzeniu tysięcy godzin w tym uniwersum, jakąś wiedzę posiadam. Pomysł na ten tekst powstał z powodu premiery „Przebudzenia Mocy” w kinach i licznych pytań od znajomych, abym wytłumaczył to i owo. No to tłumaczę większość co wiem...
Schizma
Sprawa dwóch kanonów zaczęła się jak już wiecie, gdy Disney wykupiło LucasFilm i dzięki temu weszło w posiadanie dwóch znanych marek filmowych – Gwiezdne Wojny i Indiana Jones. Ciekawostką jest, że LucasFilm to nie jest pierwsze dziecko George’a Lucasa w ich posiadaniu. Wiele lat temu firma znana nam z bajek kreskówkowych kupiło pewne studio znane nam z bajek animowanych – mowa tu o Pixarze, które swoje początki ma w Imperium Lucasa, aż do wykupienia i usamodzielnienia przez Steve’a Jobsa (ten od firmy sadowniczej w którą zainwestował Forrest Gump). Wracając do wykupienia LucasFilmu za 4 mld $, to pierwszym komunikatem nowych właścicieli było ogłoszenie powstawania nowej trylogii. Żeby nie pomylić ze starą „nową trylogią”, to sagę teraz dzielimy na PT (Prequel Trilogy); OT (Original Trilogy) i ST (Sequel Trilogy). Wracając do 2013 roku, to fani jak usłyszeli o nowych trzech epizodach, zaczęli się zastanawiać co to mogłoby być. Historia po „Powrocie Jedi” była znana i zwięzła od zabicia pierwszego Imperatora Palpatine’a aż po polowanie na Luke’a po śmierci Darth Cadeusa. Nie było za bardzo co gdzie upchać. Fani pomyśleli, że Disneyowi może chodziło o adaptację „Trylogii Thrawna” napisanej przez Timothy Zahna. Ta trylogia na dobre rozpoczęła tworzenie Expanded Universe, czyli starego kanonu Gwiezdnych Wojen. Autor po krótkim czasie oświadczył na Facebooku, że ani Disney, ani Lucasfilm nie skontaktowało się z nim w sprawie ekranizacji jego trylogii. Zamiast tego włodarze SW narobili niezłego psikusa fanom. Całe EU zostało oficjalnie uznane jako fanfik (co nawet zgadzało się z poglądem Lucasa na temat Rozszerzonego Uniwersum, który sam uznawał wyłącznie sagę i film i serial TCW), wyleciało z kanonu i ma zostać zastąpione nowym, lepszym i spójnym. Oczywiście zaczęły się sypać komentarze w stylu: „Hańba!”, „Nie za taką galaktykę walczyłem!”, „Jeszcze EU nie zginęło, póki my żyjemy!” itd. itp. etc. Negatywne nastawienie na Disneya trwa do dziś. Niektórym uczucie zmniejszyło się po obejrzeniu „Przebudzenia Mocy”, ale i tak dla wielu niesmak pozostał. Skoncentrujmy się najpierw na tym, co straciliśmy w świecie Star Wars decyzją Disneya.
Ofiary
Po pierwsze dla nas graczy, LucasArts zostało rozwiązane a wszystkie projekty, w tym długo oczekiwane „Star Wars 1313” wylądowały w koszu. Po drugie, z kanonu zniknęły dwie ikony starwarsowego gamingu jakim był Kyle Katarn i Revan. Protagonista gry „Knights of the Old Republic” prawie „przetrwał” Czystkę Disneya za sprawą odcinka The Clone Wars, gdzie miał wystąpić u boku Darth Bane. Lucas w ostatniej chwili wykreślił Revana z odcinka i z tego powodu Bane pozostał w kanonie, w przeciwieństwie do naszego zamaskowanego ulubieńca. Za to moim zdaniem postać zbliżona do Katarna ma szansę wystąpić w tegorocznym filmie „Rogue One”, ponieważ w EU to nasz kochany brodacz wykradł plany Gwiazdy Śmierci.
Zniknęła bowiem ogromna historia i postacie z nią związane. Cały lore gromadzony latami dzięki powieściom, komiksom i grom video. Jedyne co pozostało to 7 filmów (6 epizodów plus pełnometrażowy film „Wojny Klonów”) oraz serial „The Clone Wars”. Sporo z tych historii opisywały luki czasowe, które były między epizodami. Bardzo obszernie były napisane dzieje po epizodzie VI, czyli czasy Nowej Republiki, która przekształciła się w Sojusz Galaktyczny, co potem transformowało się w Imperium pod rządami dynastii Fell, które później walczyło z konkurencyjnym imperium sithów Darth Krayta. Od premiery „Ataku Klonów” najpopularniejszym okresem w EU stały się Wojny Klonów. Jeszcze przed premierą „Zemsty Sithów” mieliśmy liczne źródła opisujące ten okres. Dla graczy takimi źródłami były: dodatek do Star Wars Galactic Battlegrounds o nazwie Clone Campaigns; pierwszy Battlefront; Republic Commando; Clone Wars i Jedi Starfighter. W „trzyleciu międzyepizodowym” pojawił się również serial rysunkowy twórcy Samuraj Jacka o tytule „Clone Wars” (nie mylić z animowanym „The Clone Wars”), który mimo swojej absurdu, takich jak jednoosobowa armia w postaci Mace’a Windu, wytłumaczyło fanom kilka spraw, które w swoim czasie nurtowało fanów (i teraz jak jest nowy kanon, to tym bardziej daje do zastanowienia, bo wytłumaczenie zniknęło). Podam trzy, które szczególnie zapadły mi w pamięć:
- Zmiana koloru protezy Anakina. W Ataku Klonów ma ją złotą, a w Zemście Sithów czarną. Aby uratować rasę Yeti-podobnych stworów przed niewolnictwem, Anakin poświęcił swoją złotą rękę niszcząc kryształ w polu niszczącym wszystko co organiczne, aby wyzwolić obcych (tak w skrócie). Fanom również spodobało się w tym samym odcinku, że Anakin odwiedził jaskinię Przepowiedni tych Yeti i napotkał na malowidło przedstawiający Darth Vadera.
- Skąd się wzięła Asaji Ventress. Teraz w kanonicznym TCW postać ta pojawia się nagle za przeproszeniem „z dupy”.
- Geneza „kaszlu” Grievousa. W serialu postać była przedstawiona jako prawdziwy koks, a nie jako tchórz. Windu zaprezentował generałowi Seperatystów „force crusha” znanego nam z Kotora 2.
Były dwa okresy w uniwersum Star Wars, które ledwo zostało dotknięte przez Expanded Universe. Pierwsze był to okres treningu Anakina na Jedi, gdzie w Polsce wydane były tylko dwie powieści dziejące się w te 10 lat. Tytuły brzmiały: „Planeta życia” i „Nadchodząca burza”. W nowym kanonie będzie wypuszczony komiks o przygodach młodego Anakina jako Jedi. Drugim okresem były Mroczne Czasy, czyli okres pomiędzy „Zemstą Sithów” a „Nową Nadzieją”. Okres ten był wręcz chroniony przez Lucasa. Przygody Hana Solo i Landa Calrissiana to były przez długi czas jedyne powieści dziejące się w tym okresie (ale działy się niewiele przed EpIV). Później tuż po „Zemście Sithów” powstała powieść, która stanowiła bezpośrednią kontynuację tego epizodu: „Czarny Lord. Narodziny Darth Vadera”. Była to pierwsza książka osadzona w Mrocznych Czasach, tuż po tym jak Republika zmieniła się w Imperium. Następne powieści, które przychodzą mi na myśl opisujące dzieje galaktyki tuż po EpIII są: trylogia Noce Coruscant z ich sequelem „Ostatni Jedi” oraz Komandosi Imperium. Te książki jak i seria komiksów „Mroczne Czasy” pomału chciały zapełnić 19letnią lukę w historii. Po resecie o dziwo głównie nowy kanon opiera się właśnie na tych czasach. Mamy serial „Rebels” jak i trzy powieści osadzone w tych czasach: „Tarkin”, „Lordowie Sithów” i „A new Dawn”. W świecie komiksowym to Marvel wypuszcza rysunkowe przygody Kanana, czyli jednego z bohaterów serialu o rebeliantach.
Ocaleni
Na szczęście nie wszystko jest stracone, gdyż to wiele elementów EU przetrwało Czystkę Disneya. Czytając pierwszą powieść nowego kanonu wydanego w Polsce, czyli „Tarkin” autorstwa James Luceno lub oglądając dostępne u nas „the Clone Wars” i „Rebels” można śmiało stwierdzić, że wszystkie przedmioty codziennego użytku pozostały. Przykładami są: Holonet, kryształy związane z Mocą/Jedi/mieczami świetlnymi, kaffu, holokrony, karty sabacca. To jest drobnostka w porównaniu do bohaterów, którzy przetrwali i mają się dobrze. Podam listę bohaterów o których mi wiadomo, że „żyją”:
- Aurra Sing, którą pamiętam z lat ’90 jako figurkę, w komiksach była określana jako „zabójczyni Jedi” (miała małe szkolenie Jedi za sobą). Po raz pierwszy w nowym kanonie miała swoje cameo w „Mrocznym Widmie”. Później w serialu „The Clone Wars” spotkaliśmy ją jako opiekunkę młodego Boby Fett.
- Barriss Offee. Swój debiut w uniwersum miała we wspomnianej wcześniej powieści „Nadchodząca burza”. Gdy pojawiła się po raz pierwszy na ekranie, przy „Ataku Klonów”, stała się częścią oficjalnego kanonu. Obecność zatwierdziło tym bardziej jej udział w serialu o Wojnach Klonów. Bardzo prawdopodobnie inni Jedi znani nam z tego serialu mają również swoje korzenie w EU.
- Quinlan Vos. Dla wielu, zaznaczam wielu fanów Vos był absolutnym faworytem fanów jeśli chodzi o postacie EU. Na Zachodzie miał taki sam kult, ja dzisiaj ma Revan. Wystąpił raz w „Mrocznym Widmie” jako klient baru na Tatooine, a w „Zemście Sithów” został wspomniany przez Obi-Wana. Miał również swój występ w serialu TCW jak i jest bohaterem kanonicznej powieści „Dark Disciple”.
- Delta Squad. Prawdziwą „Deltą” nie jest wcale Marcus, Dom, Cole i Braid, tylko: Boss, Fixer, Scorch i Sev. Bohaterowie prześwietnego FPSa taktycznego osadzonego w realiach SW przedostali się do nowego kanonu dzięki obecności w serialu. Podobnie przetrwali ich bracia z drużyny Omega. Komandosi Republiki są to jedyne postacie z gier Star Wars, których Disney nie wykasował. Oznacza to, że jest cień szansy na to, że kiedyś EA wskrzesi markę i wyda reboot przygód czterech dzielnych klonów, tak jak zrobił to z Battlefrontem.
- Darth Bane. Jeden z najpopularniejszych sithów w uniwersum Star Wars. Człowiek z tytułem Sith’ari, czyli nazwa na najpotężniejszego sitha. Twórca „Zasady Dwóch”, gdzie może być tylko dwóch sithów. Dostał się do kanonu dzięki wystąpienie w serialu jako strażnik swojego holocronu.
- Prawie udało się przetrwać postaci znanej głównie z książki/komiksu/gry „Shadows of the Empire” – Dashowi Rendarowi. W jednej z licznych poprawek w Ep IV do sceny w Mos Eisley był cameo z odlatującym statkiem wyglądający jak „Outrider” Dasha. Podobne pojawienia się w tle miał „Sokół Millenium” w Ataku Klonów i Zemście Sithów (EU potwierdziło, że w filmach to była nasza znana „najszybsza kupa złomu w galaktyce”).
- Warto wspomnieć o jednym ulubieńcu fanów – Bobie Fett. Jak wiadomo w EU udało mu się wydostać z brzucha Sarlacca, założyć rodzinę i uzyskania tytułu Mandalora. W chwili Czystki Disneya Boba Fett wrócił do jamy Carkoon. Oficjalnie nie wiadomo co z nim. Wiadomo, że żyje bo w Sarlaccu dożywa się stu lat bólu i udręki będąc przez niego trawionym. Niektórzy ludzie sugerują się obecnością Boby w Battlefroncie na Jakku, ale to by oznaczało, że Vader i Palpatine również żyją. Natomiast Chuck Wendig w „Końcu i Początku”, które dzieje się tuż po ROTJ, napisał o tym, że pewien handlarz posiadał w swojej kolekcji zniszczoną zbroję mandaloriańską opisem przypominającą tę należącą do Boby. Być może to jest wskazówka mówiąca o dalszym losie łowcy nagród.
Nowy świt
Pierwszą powieścią nowego kanonu która została wydana na świecie nosi tytuł „A New Dawn”, czyli Nowy Świt. Czeka u mnie na półce do przeczytania, ale z tego co wiem, to rola tej książki było przygotowanie czytelnika w drugi serial w naszym ukochanym uniwersum. Nazwa ta pasuje do tego co się szykuje. Jesteśmy świadkami tworzenia się nowej historii w wielu gałęziach branży rozrywkowej. Jednym z powodów stworzenia nowej oficjalnej historii jest posprzątanie bałaganu jakim były legendy (szczególnie te z Wojen Klonów!). Lucas często określał EU jako osobne historie stworzone w jego świecie. Miał w tym rację, bo zbyt wiele pozycji nie było ze sobą spójne. Teraz mamy zespół, który stoi na straży i pilnuje, aby wszystko ze sobą zgadzało (nie wiem czy wiecie, ale George Martin, autor Sagi Pieśni Lodu i Ognia – dla laików Gry o Tron również ma taki zespół, bo kto by się ogarnął przy tych wszystkich wątkach). Podam kilka przykładów tego bajzlu wynikające z przesytu informacji, takich, że wręcz na siebie się nachodziło:
- „Spotkanie na Mimban”, czyli pierwsza powieść EU wydana w 1978 w zestawieniu z innymi, późniejszymi pozycjami legend, można powiedzieć, że zawierało liczne błędy w kanonie (wśród fanów nie miało statusu wzorca jak dzieła T. Zahna). Niestety nie miałem przyjemności przeczytać tę pozycję, ale wyczytałem kiedyś, gdzieś (pewnie wookiepedia), że Vader cisnął w Luke’a piorunem kulistym (a pioruny Mocy były niemożliwe dla właścicieli mechanicznych kończyn), nie było nawet Hana Solo z powodu niepewności, czy Harrison Ford wystąpi w „Imperium Kontratakuje”.
- W Trylogii Thrawna czytelnikom została przedstawiona Mara Jade. Gracze powinni ją kojarzyć z gry Jedi Knight: Mysteries of the Sith. Ta kobieta, która była tajną agentką imperatora, później stała się żoną Luke’a Skywalkera. W serii „Dzieci Jedi” postać ta została pominięta z powodu, że autor nie lubił się z Timothy Zahnem i nie uznawał to co Zahn napisał. Ten argument był popularny w pisaniu legend i wielokrotnie się powtarzał między różnymi pisarzami.
- Darth Maul na początku lat 2000 miał całkiem inną biografię niż teraz. W powieści „Darth Maul. Łowca z Mroku” było napisane, że młodego sierotę rasy Zabrak zabrał Sidious z planety Iridonia. Powstały nawet komiksy o tym fakcie. Z 14 lat temu wyczytałem, że Maul naprawdę nazywał się Khaemir Sarin. Natomiast w powieści „Darth Plagueis” James Luceno dostosował się do wydarzeń z TCW i opisał, że Palpatine będąc na Dathomirze dostał zabrakańskie niemowle o imieniu Maul. Ciekawostką odnośnie Maula jest, że jakieś 10 lat temu powstała niekanoniczna historia (czytałem wtedy na wookiepedii), że Maul dostał od Unii Technokratycznej nogi takie jak u Grievousa i próba ataku na domostwo Larsów zostało zniweczona przez Bena Kenobiego, który bronił syna Anakina przed każdym wrogiem. Był nawet mod do Jedi Academy przedstawiający tę walkę. Mnie rozbawiło znacznie później, kiedy nasz rogaty wojownik faktycznie dostał mechaniczne nogi oraz, że najeźdźcami na farmę, gdzie przebywał Luke Skywalker byli tuskeni pod wodzą herszta A’Sharad Hetta, Jedi, który po przegranej walce z Obi-Wanem o farmę Larsów udał się na wygnanie, gdzie tam po ponad 100 latach został Darth Kraytem.
- Even Piell, taki karzełek z rady Jedi bez jednego oka zginął na początku serii „Nocy Coruscant”, uciekając przed inwkizytorem. W serialu Wojny Klonów natomiast zginął w innych okolicznościach.
- Numeracja klonów. Pierwszą w Polsce powieścią dotyczącą Wojny Klonów był „Punkt przełomu” z Macem Windu w roli głównego bohatera. Tam po raz pierwszy można było się spotkać z numerem klonów. Klon, którego poznajemy w powieści nazywał się CRC-09/571. W Battlefroncie 1 i 2 natomiast boty walczące po stronie republiki miały grecką literę i trzycyfrową liczbę (np. Omega 342). Natomiast w Republic Commando nasz zespół miał już wszystkim znaną numerację i taki Boss nazywał się oficjalnie RC-1138. Imiona, które znamy z serialu w EU pojawiło się po raz pierwszy u A-17 (btw. kolejna forma), znanego fanom jako Alpha. Imię te nadał mu Anakin dla wygody. W komiksie „Obsesja”, jak Alpha zwrócił się do jednego klona jego imieniem „Oddball” (notabene żołnierz „dziwna piłka” występuje w filmowej „Zemście Sithów”) wyszło z rozmowy, że nie tylko Anakin ma zdolność do nazywania klonów.
- 501 legion. W legendach głównym klonem był wyżej wspomniany Alpha, który piastował stanowisko komandosa ARC w tym legionie. Początkowo miał być w serialu o Wojnach Klonów, ale Lucas stwierdził, że za dużo bohaterów zaczyna się na „a” (Anakin, Artoo, Ahsoka), więc Alpha został wykreślony i stworzyli w jego miejsce Rexa. Jeśli chodzi o głównego oficera 501 legionu to w EU było dwóch komandorów. Jeden zginął podczas szturmu na świątynię Jedi, a potem w „Czarnym Lordzie” drugi imieniem Wollfe dowodził legionem. Legion ten nazywał się również Pięścią Vadera i był osobistym oddziałem wojskowym Darth Vadera, który służył mu dość długo. W powieści T. Zahna „Posłuszeństwo” było powiedziane, że jeszcze w czasach OT ci legioniści byli nadal klonami. To oznacza, że klony Jango Fetta brały udział w abordażu Tantive IV i bitwie o Hoth. W nowym kanonie natomiast Rex dowodził cały czas pięćset jedynką aż odszedł z wojska, później w czasach imperium większość klonów (w „Tarkinie” sierżant oddziału Vadera był kopią Jango Fetta, podobnie jak w „Lordach Sithów” kapitan Gwardii Imperialnej) zostało zastąpione poborowymi żołnierzami i w komiksie Marvela „Vader” mroczny lord musiał stworzyć swoją armię droidów.
- Anakin Skywalker dostaje rangę rycerza Jedi i w książce „Próba bohatera”, i w serialu „Clone Wars”.
- Sprawa Mandalorian. Jako, że nie wtajemniczyłem się w fabułę bounty huntera w the Old Republic jak i w powieści pani Traviss o komandosach republiki, to nie jestem aż takim specem w ich sprawie. Były komiksy opisujące Mandalorian jako rasę obcych (wyglądem przypominały mi Predatory w swoich zbrojach), którzy zamieszkiwali lasy Coruscant (byli autochtonami tej planety). Sugerując się Kotorem i serią RC była to ludzka grupa wojowników z klanami i ze swoim wodzem Mandalorem na czele kultywując pewną tradycję, język i historię. W MMO the Old Republic w grono Mandalorian wchodzili przedstawiciele obcych ras. Natomiast w serialu the Clone Wars mamy planetę Mandalore i jej mieszkańców, wśród których są wojownicy noszące znane nam zbroje na których wzorowały się zbroje klonów Phase-I i Katarny.
- W zbiorze opowiadań „Opowieści z pałacu Jabby” poznajemy różne historie postaci, które były w pałacu podczas akcji znanej nam z „Powrotu Jedi”. Mamy historie Ooli (tej niebieskiej Twi’lekanki zjedzonej przez rancora), Bib Fortuny, który do przeżycia musiał przenieść swój mózg do łazika mnichów bo’mar (mechaniczne pająki widziane w jednej ze scen), Mary Jade, która jako tancerka nie dostała się na barkę. Takie tam ciekawe opowiadanka rozwijające akcję dziejącą się na Tatooine. Historia, gdzie jest lekki bałagan to ta o Bobie Fett. Opowiadanie opisuje jego przeżycie w brzuchu Sarlacca i jak się z niego wydostał. W chwili pisania opowiadania nie był znany fakt, że Boba jest niezmodyfikowanym klonem Jango Fetta i statek „Slave I” (kilkanaście lat temu lubiono tłumaczyć nazwę statku na „Niewolnik I”) odziedziczył po swoim ojcu. W tym zbiorze opowiadań było napisane, że lądując na Tatooine jeden z droidów IG-88 zniszczył „Slave’a”. Rozmawiając z wieloletnią ofiarą w brzuchu Sarlacca Boba wspomina, że nie powinien go tak nazwać, bo to wskazuje, że posiada ich więcej (a miał ich w sumie cztery). W późniejszym EU, nazwa „Slave I” została nadana przez Jango Fetta.
- Ahsoka jak pojawiła się po raz pierwszy w siódmym filmie pod szyldem Star Wars, fani kwestionowali jej kanoniczność względem EU , z powodu, że w setkach historii o CW nigdy ona nie wystąpiła i ludziom wydawało się głupie, że Anakin miał padawankę, która nigdy w „Zemście Sithów” nie była wspomniana. Szybko dano znać fanom, że twory Lucasa będą zawsze oficjalne, a reszta już nie do końca.
Jak widać brak weryfikacji dzieł przez jakikolwiek organ Lucasfilmu szkodziło uniwersum tworząc liczną ilość błędów. Wcześniej była tylko akceptacja, która była rozdawana jak leci. Teraz zespół Star Wars ma piecze nad nowymi projektami, które chcą być w kanonie. Oczywiście jeśli jakiś autor chce napisać coś w starym EU, to ma pełne prawo. Tak w sumie powstała książka „Kenobi”, która jest pierwszą powieścią wydana pod szyldem Legends. Niedostępna w Polsce ksiażka „Heir to the Jedi” miała początkowo być trzecią częścią trylogii, ale autor zadecydował, że jednak wypuści to w nowym kanonie. Bardzo prawdopodobnie, że podobnie pomyślał James Luceno ze swoim „Tarkinem”, który w rozdziałach o Sidiousie tak wiele razy wspominał wątki ze swojej książki „Darth Plagueis”, że można to odczytać za próbę kanonizacji jednej z historii EU.
Niestety jak to bywa, system nigdy nie jest doskonały. W powieści „Koniec i Początek” Chuck Wendig napisał mały błąd kanoniczny. Opisał droida B2 (znany bardziej jako Super Battle Droid) jako robota bojowego Federacji Handlowej. SBD były produktami Unii Technokratycznej i było to wyjaśnione już w „Ataku Klonów”. Mały szczegół, ale jest błędem, których niektórych może razić. Podobnego błędu kiedyś dokonał Drew Karpyshyn w uwielbianej przez wielu fanów Trylogii Bane’a. W pierwszej części autor nazwał VII formę walki mieczem świetlnym „Vaapadem”. Błąd polega na tym, że nazwa pochodząca od pewnego szybkiego potwora była nadana przez Mace’a Windu, który zmodyfikował poprzednią VII formę, czyli Juyo (styl znany graczom Kotora 2). Jeden z ojców Kotora, SWTora, Mass Effect i innych projektów Bioware przeprosił fanów za swój błąd argumentując tym, że był zmęczony jak pisał ten fragment. Wracając do „Końca i Początku”, czyli angielskiego „Aftermath”, autor próbuje fajnie stworzyć historię, która zaczyna się kilka minut po finalnej scenie „Powrotu Jedi”. O ile się nie mylę, to jest pierwsza przygoda Wendiga ze Star Wars i od razu dano mu zadanie napisanie najważniejszej książkowej trylogii w nowym kanonie. „Aftermath” jest pierwszą częścią mostu łączącego Oryginalną Trylogię z Trylogią Sequeli. Miejmy nadzieję, że w następnych częściach autor zrehabilituje się. Ale mam nadzieje, że uspokoi się czasem z poprawnością polityczną jak i przekleństwami (po raz pierwszy spotykam się z przekleństwami w basicu), które biją z kartek jego książki. Drugim moim zdaniem błędem kanonicznym była krew pokazana w epizodzie IV i VII. To, że po tych wszystkich poprawkach przez jakie czwórka przeszła, scena z ręką obcego we krwi jest wręcz karygodna. Miecz świetlny tnie równo przypalając automatycznie przy tym ranę. Strzał z blastera również przypala, co pokazuje dym wylatujący z dziur w zbrojach szturmowców. Od pocisku z kuszy Chewiego, Kylo nie miał szans krwawić. No i jest sprawa kuszy Wookiech. W OT broń ta nie miała takiej siły rażenia, a Chewbacca korzystał z niej wielokrotnie. Znajomy zasugerował podkręcenia mocy, co nie jest głupim wytłumaczeniem. I jest jeszcze jedna sprawa, która graczom powinna być znana. W każdej strzelance, gdzie występuje kusza (czyli seria Dark Forces/Jedi Knight i trzy Battlefronty) jest identyczny schemat strzelania. Za jednym razem można strzelić do 5 pocisków na raz w różnych kierunkach. Wiązki te dodatkowo mają zielony kolor. W filmie zawsze są czerwone jak wszystkie inne bronie w OT. Nawet nowy Battlefront, który jest zgodny z nowym kanonem ma kuszę znaną nam z gier z EU, a nie z filmów. Będąc już przy Battlefroncie, to bardzo zdziwiłem się widząc model Shocktroopera. Jest to żołnierz w zbroi Phase-II o czerwonej barwie, jakie nosiły klony z garnizonu z Polis Massa (księżyc Coruscant na którym Padme urodziła Luke’a i Leię). Takich Shocktrooperów można było zobaczyć w „Zemście Sithów” w towarzystwie świeżo upieczonego imperatora Palpatine’a, gdy ten odnajduje Anakina na Mustafarze.
Również co zasłużyło na wykasowanie z kanonu, to były przegięte umiejętności władania Mocy, które nabyły poszczególne postacie z EU. Nawet oszałamiająca demonstracja Mocy Kylo Rena wypadała blado przy tych umiejętnościach:
- Iluzja sithów dokonanej przez Naga Sadow (właściciel pustego grobowca w Kotorze na Korriban oraz budowniczy piramid na Yavin IV widzianych w „Nowej Nadziei”) w Wielkiej Wojnie Nadprzestrzennej.
- Bitewna medytacja
- Darth Nihilus i jego „pożeranie” Mocy.
- Bomba myśli. Rytuał Sith który pozwala zniszczyć wszystkich użytkowników Mocy. Za jej sprawą Bane pozbył się większość Jedi i Sith.
- Przejęcie umysłu Mocą.
- Imperator Vitiate. Poza długowiecznością, zamknięciem Revana na 300 lat i utrzymania go przy życiu, to Imperator znany nam z SWtor na koncie ma szczególną umiejętność. Jest w stanie wyssać Moc z całej planety nie zostawiając tam nic z Mocą łącznie.
- Galen Marek, bohater gry „The Force Unleashed”, był w stanie ściągnąć gwiezdnego niszczyciela z orbity. Jego klon natomiast podczas wyzwalania swej Mocy był w stanie swoich przeciwników natychmiastowo obrócić w proch.
- W EU Luminara Unduli i hrabia Dooku byli w stanie lewitować dzięki Mocy. Nie mam na chwilę obecną wiedzy, czy w kanonicznym serialu TCW zachowali tę umiejętność.
- Cade Skywalker w komiksach „Legacy” posiadał zdolność wskrzeszania zmarłych. Jest to jedyny znany przypadek w legendach faktycznie posiadający taką umiejętność. Sidious podejrzewał, ze Plagueis również je posiada, ale to tylko spekulacje i nigdy nie miały swojego potwierdzenia.
Wyżej wymienione powody służą w celu wytłumaczenia Wam, czemu reset uniwersum był tak potrzebny. Za duży chaos zapanował i skreślenie wszystkiego, było jedyne sensowne, co można było zrobić, aby powstrzymać twórców EU przed jeszcze większym bałaganem.
Jedna z niewielu rzeczy, które pamiętam z zajęć o filozofii na studiach (poza tym jak rozwiązywać sudoku), jest to, że bardzo trudno stworzyć coś nowego od zera. Wręcz niemożliwe. Najczęściej się bierze skądś wzorce. Podobnie jest ze Star Warsami. Gdyby nie „Ukryta Twierdza” Akiry Kurosawy nigdy Gwiezdne Wojny nie wyglądałoby tak, jak wyglądają. I obojętnie jak bardzo Disney, by się nie postarał, to nie można wyplenić elementów EU, które już zostały zaimplementowane w Sadze. I dostosowało się do tradycji i jak siódemka pokazała Disney jednak czerpie garściami z legend:
- Coruscant, zostało stworzone przez Timothy’ego Zahna w jego Trylogii Thrawna. Za czasów imperium nosiło nazwę Imperialne Centrum, potem Nowa Republika zmieniła nazwę stolicę na swoją poprzednia, czyli Coruscant. Lucas użył tej nazwy w „Mrocznym Widmie” dla głównej planety Republiki.
- Nietypowe miecze. Oręż Darth Maula, Hrabiego Dooku i Kylo Rena mimo, że jest nietypowe, to swoją genezę mają w EU. Pierwszym użytkownikiem miecza o dwóch ostrzach był Exar Kun, którego imię może być znane niektórym, którzy pamiętają opisy z Kotora. Wykrzywiona rękojeść Darth Tyrannusa, czyli postaci wykreowanej przez ś.p. Christophera Lee jako pierwsza zagościła w rękach Darth Bane’a. Ta rękojeść umożliwiała lepsze osiągi w II formie walki mieczem świetlnym jakim było Soresu. Uwielbiany i zarówno hejtowany miecz Kylo z jelcem świetlnym wystąpiło raz u jednego generała Jedi podczas Wojen Klonów w komiksie.
- Inkwizytorzy polujący na ocalałych Jedi.
- Błaha sprawa, ale warta wspomnienia, czyli fabuła „Przebudzenia Mocy”. Jak każdy wie trylogie są parabolami. Każdy epizod trylogii nawiązuje nazwą i wydarzeniami do swojego analogicznego rówieśnika z drugiej trylogii. Najlepiej to widać w „Mrocznym Widmie” i w „Nowej Nadziei”. Ich najnowszy braciszek, czyli epizod VII również wpasował się w tradycję. Niestety w niektórych momentach, to reżyser poszedł zbyt bardzo na łatwiznę i wręcz przekalkował fabułę epizodu IV.
- Ben Solo. Większość fanów jak ma przed sobą tę postać to widzi zainspirowanie się trzema postaciami ze starego kanonu: Revana za szatę plus maskę, Bena Skywalkera za imię oraz Jacena Solo jak dziecko Hana i Lei, które wylądowało pod wpływem Ciemnej Strony Mocy i zmieniło swoje imię. Jest jeszcze jedna postać, o której sporo osób zapomniało. Kyp Durron. Ten będący najlepszym uczniem Luke’a Skywalkera, pod wpływem istoty bardzo silnej w Ciemnej Stronie Mocy (duch Exar Kuna) stał się zły. Przy mogile Dartha Vadera na księżycu Endoru, mianował się sithem. Dodatkowo miał pod ręką „Pogromcę Słońc” – statek, który był w stanie niszczyć całe układy planetarne. Nie wymieniając szczegółów, to można określić, że to cały Kylo. I prawdopodobnie późniejsza biografia Kyp Durrona może być spoilerem odnośnie tego, co się stanie z wnukiem Vadera w sequelach.
Nowy kanon na chwilę obecną skupia się głównie na OT i ST. Prequele są uważane w stylu osobistego tworu Lucasa i Disney kończąc z serialem TCW na jakiś czas zakończył ten okres, i tak prędko się znowu nie pojawi. Przede wszystkim kanon skupi się na 30-letniej luce pomiędzy epizodem VI a epizodem VII. Chuck Wendig swoje pisze i trochę mu to zajmie, a widzowie mają tyle pytań na które w niewielkim stopniu odpowiada powieść „The Force Awakens”, która u nas będzie dostępna w maju. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że w nowej trylogii mamy Nową Republikę, Ruch Oporu (przypuszczam, że to organizacja paramilitarna działająca w imieniu NR) oraz Najwyższy Porządek jako stronnictwa. Dodatkowo Nowa Republika ma teraz zmienną stolicę, którą pierwszą była Chandrilla. Na czas trwania epizodu VII centrum Nowej Republiki było Hosnian Prime, czyli planeta zniszczona przez Starkiller base.
Mamy jeszcze nowym kanonie serial „Rebelianci”, komiksy wydawane przez Marvela i gry. Electronic Arts ma umowę na wyłączność do tytułów Star Wars. Umowa ta prawdopodobnie nie dotyczy gier mobilnych, bo od tego czasu powstało kilka tytułów nie od EA. Szczególnie warto zwrócić uwagę na Uprising wydane przez Kaboom, którego historia jest uznawana za kanoniczną. Na chwilę obecną EA wydało reboot znanej strzelanki SW, czyli Battlefront i jedyne co wprowadzonego nowego do kanonu to wygląd planety Sullust jak i fakt, że była bitwa o Jakku tuż po zniszczeniu drugiej gwiazdy śmierci. Większość fanów mimo polityki EA nadal niecierpliwie czeka na rozwinięcie się wirtualnej marki. Szczególnie oczekują na dodatkowe informacje na temat projektu Visceral Games, które wraz z twórczyniami Uncharted i Assassin’s Creed ma stworzyć konkretne TPS akcji umiejscowione w uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Postludium
Pomału dochodzimy do końca tekstu. Mam nadzieję, że wyczerpująco opisałem sprawę obu kanonów. Stary kanon mimo, że był strasznie zagmatwany i obszernych, że mało kto ogarniał, to dawał nam wiele interesujących historii. Nowy kanon natomiast raczkuje, ale możliwe, że z czasem okaże się godnym następcą. Ja na to bardzo liczę, ale możliwe, że po prostu jestem optymistą. Star Wars jest dla wszystkich, więc trzeba liczyć się z tym, że będą produkty z licencją dla dzieci o co jest Disney krytykowany, mimo, że marka obrała ten kierunek już wiele lat temu długo przed przejęciem. Ja z tego faktu się cieszę, bo nie mogę się doczekać kupowania gadżetów Gwiezdnych Wojen dla mojego synka kiedy on podrośnie. Na razie jedyne co ma to bodziak z Yodą i pluszowy Vader.
Podsumowanie ogólnie powinno służyć zazwyczaj jako tl;dr tekstu, więc powtórzmy zatem najważniejsze aspekty ładnie nazwanej przeze mnie „Mrocznej Schizmy”:
- Rozdzielenie kanonu na nowy kanon i legendy.
- Expanded Universe, czyli poprzednia nazwa legend zasłużyło na reset z powodu niekontrolowanego rozwoju, co powodowało różne nieścisłości i przegięcia, szczególnie przy dziełach z okresu prequeli, które pomieszały się za sprawą serialu Lucasa o nazwie „The Clone Wars”.
- EU od czasów „Mrocznego Widma” miało wpływ na tworzenia się sagi mimo, że nigdy nie było uznawane przez George’a Lucasa. Disney kontynuuje tradycję inspirowania się legendami.
- Dzieła nowego kanonu niewiele różnią się od starego za wyjątkiem bycia akceptowanym przez specjalistyczny zespół Star Wars.
- Musimy czekać na jakiekolwiek nowe informację odnośnie gier w uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Tym, którzy dotarli do tego momentu bardzo dziękuję za cierpliwość. Mam nadzieję, że rozwinie się ciekawa dyskusja odnośnie badanego przedmiotu. Również liczę na to, że zainteresuje Was moja wolno tworząca się seria „Gwiezdnych Wpisów”. Drugim epizodem, będzie „Atak Spisków”, czyli o tym, co ludzie lubią najbardziej.
Niech Moc będzie z Wami. Zawsze.
- Vanio