Ceny gier w Polsce - refleksja...
Biorąc pod uwagę ceny gier na rynku i ich relację do średnich pensji krajowych po opodatkowaniu, wychodzi, że przeciętny Polak pracuje ponad 14 godzin, by zarobić na jedną grę. Wpis dotyczy cen gier PC, ale Konsolowcy też są poszkodowani. Zaznaczam, nie jestem ekspertem w dziedzinie finansów, to są moje luźne przemyślenia podparte ogólnymi spostrzeżeniami dotyczącym zarobków - wiem, temat mocno kontrowersyjny...
A jak jest na Zachodzie...
Średni czas pracy na jedną grę w innych krajach zachodnich to od 3 do 5 godzin, a w Polsce pracownicy muszą pracować niemal dwa dni, by móc zakupić najnowszą grę - czy jest to uczciwe aby przeciętny Polak płacił za grę 1/3 swoich zarobków?
Nierówne traktowanie...
Na przykład firma VALVE uważa Polaków za równych bogaczy co Niemców, ale Rosjan już za takich nie uważa i tym samym na Steamie mamy takie same ceny, jak reszta bogatej Europy. A Rosjanie mają wszystko za pół darmo. W tym przypadku np. Borderlands 2 to 100 zł w Polsce, a 30 zł w Rosji oraz krajach, które mogą korzystać z gier bez problemów o restrykcje regionalne, czyli Rosja, Litwa, Białoruś i chyba również Ukraina.
Z cenami gier jest jak z euro...
Porównanie trafne? Czy wyobrażacie sobie, aby np. od 2017 w Polsce wprowadzono Euro? Hm, ja sobie nie wyobrażam, ponieważ przeciętny polski gracz zarabiałby 400-500 euro, w tym samym czasie przeciętny gracz na Zachodzie zarabia od 1000 euro wzwyż - to jest ta różnica, która pokazuje przepaść, jaka dzieli nas nadal od Zachodu. Może jednak gry nie są najdroższe, tylko zarobki najmniejsze, bo ceny są takie jak wszędzie w Europie - np. ceny ubrań czy żywności w przeliczeniu są niemal identyczne, jedynie zarobkowo jest przepaść.
Mój pomysł...
Uważam jednak, że ceny powinny być dopasowane do zarobków w danym kraju i rozwoju poziomu gospodarczego. Wiem, nie należy różnicować, ale czy nie jest to sensowne rozwiązanie? Wydawcy patrzą przez pryzmat pieniędzy i windują coraz bardziej ceny gier, nie patrząc przy tym na status majątkowy graczy. Więcej osób kupi grę, na którą ich będzie stać, co ostatecznie przełoży się również na sukces wizerunkowy wydawcy.
Odpowiedzialność....
Nie wiem, kto jest za to odpowiedzialny, ale ktoś musi w końcu powiedzieć wielkim koncernom, że globalny rynek gier to fikcja i nie można ustalać cen gier zwykłym przeliczenie $ <> zł albo euro <> zł, bo to wychodzi tak, jak teraz nie wszędzie się zarabia tyle samo. Mówię tu cyfrowych sklepach, bo pudełka są w miarę dostępnych cenach - jak patrzę na nowe produkcje w granicach 240 -350 zł, to myślę, kto normalny to kupi?
Oczywiście...
Ceny gier nie spadną, chociaż dystrybutorzy mają umowy pozwalające na sprzedaż gier w cenach niższych niż zachodnie, ale fajnie by było, gdybyśmy choć trochę zaczęli być traktowani jak równi, a nie jak alternatywa pracownicza dla Chin. Jest wiele firm zagranicznych w kraju, gdzie przeciętnie pracownik zarabia 3.5 tys. PLN, a jego odpowiednik w tej samej firmie za granicą 4.5 tys. euro - to wygląda trochę jak żart.
Efekt...
Coraz mniej ludzi czeka na premierę. Większość z nich czeka na pierwsze recenzje, opinie najbliższych, a jeżeli nie ma potężnego ciśnienia, pierwsze zniżki. Teraz będzie jeszcze gorzej i tak czy inaczej duża liczba graczy ugryzie pożądane gry, gdy ich cena się unormuje. Rodzi to taką sytuację, że zanim spadnie ta wygórowana cena, na rynku pojawi się kolejna odsłona danej produkcji....
Uzupełnienie tematu: