Niechciana przyszłość czyli mikropłatności...
Prezes Ubisoftu Yves Guillemot twierdzi, że coraz większa popularność gier z płatnościami to wina piractwa. Jego zdaniem ponad 90% grających na PC-cie ma pirackie wersje gry. Pozwolę się z tym stwierdzeniem nie zgodzić jeśli chodzi o procent piractwa! Brzmi to, jak tanie usprawiedliwianie wprowadzanego systemu mikropłatności który po prostu dzieli graczy pod względem portfela i niszczy klimat rozgrywek multi.
Czym jest mikropłatność?
To forma opłaty pobieranej dobrowolnie od graczy w grach, zazwyczaj opartych na rozgrywce wieloosobowej. Często spotykana w grach typu free to play, w których sama gra jest bezpłatna, lecz za pomocą mikropłatności można nabyć wirtualną walutę lub inne wirtualne dobra, takie jak broń bądź stroje dla kreowanych postaci.
Nabywane wirtualne przedmioty mogą wpływać jedynie na wygodę użytkowania gry np. wyższy priorytet w kolejce do serwera gry lub wizualnie wyróżniać postać gracza. Mogą jednak również mieć wpływ na przebieg samej rozgrywki poprzez m.in. ulepszenie prametrów postaci, jej broni lub skrócenie czasu, w jakim postać nabywa punkty doświadczenia.
Definicja UBISOFTU...
Według definicji twórców i francuskiego wydawcy mikropłatności to elementy kupowane bezpośrednio z poziomu gry, oferujące graczowi przewagę na polu bitwy. Do tej definicji nie pasują przedmioty kosmetyczne, na przykład zmieniające wygląd postaci, które pojawią się w The Division. Oficjalnie - jako drobne dodatki na Steamie czy też w Xbox Store - ciekawe wyjaśnienie swoich racji które i tak dla mnie oznaczają płatności - bez znaczenia za co płacisz jest to mikropłatność w grze.
Z drugiej strony...
Przy mikropłatnościach mamy sytuację idealną. Producent ma stały dopływ gotówki od stałych użytkowników, a nie od nowych, a płatności są dobrowolne i każdy płaci tak naprawdę tyle ile chce. Nie ma jakiejś stałej z góry narzuconej kwoty. I tym sposobem zamiast ustalać cenę np. 100 zł, która dla większości ludzi będzie zaporowa, a dla małej części śmiesznie niska wprowadzamy sklep wewnątrz aplikacji gdzie każdy wyda ile chce.
Mimo to jednym jest gdy gra od początku jest płatna i decydujemy się na jej zakup, sytuacja jest jasna i na wskroś uczciwa. Kupujesz albo nie czyli wydajesz tyle a tyle i dostajesz wybrany towar. Gdy jednak pojawiają się mikropłatności, cena końcowa gry nie jest nigdy znana.
To nie jest do końca fair wobec użytkownika, jest on zawsze w przegranej pozycji, bo tylko deweloper wie, jaki jest dalszy stopień komplikacji rozgrywki i ile trzeba przeznaczyć na to realnych, nie wirtualnych, pieniędzy
Kiedyś...
Kupowałeś grę i wiedziałeś że kupiłeś pełny produkt, dzisiaj kupując grę dostajesz wykastrowany produkt na rzecz płatnych dodatków. W darmowych grach niech sobie wciskają mikropłatności, ale jeśli dalej ludzie będą kupowali zasoby w bardzo dużych ilościach. To za dwa lata w Need for Speed będziemy płacili za benzynę prawdziwymi złotówkami.
Darmowy NFS już ma płatną benzynę więc to jest całkiem realne. Kolejny przykład płynie z Activision i Black Ops III wprowadzili nową broń ale aby ją uzyskać musisz kupić skrzynkę, a w dodatku nie wiesz czy akurat tobie wydropi z niej ta broń na 100%. Niestety ale modele mikropłatności bardzo często nie są prawidłowo wyważone i służą wyłącznie do dojenia klientów. Gdy dotyka to tytułów za które trzeba niemało płacić.
Mam wrażenie...
Że niektóre gry są z premedytacją projektowane w ten sposób, by zmusić gracza do wielokrotnych mikropłatności. Bo albo jest mało amunicji, albo jedyną darmową bronią jest sękaty kijek lub zardzewiały nożyk, albo przeciwnicy są tak silni, że bez eliksiru zdrowia lub odpowiednio dokupionej broni nie zrobisz dwóch kroków.
Refleksja....
Czy gry nastawione na wyciąganie pieniędzy od graczy będą cieszyć się coraz mniejszą popularnością tego nie wiem, bo zawsze znajdzie się ktoś kto kupi i napędzi rynek. "Nie zgadzam się, ale kupuję", właśnie przez takie osoby Producenci wiedzą że można tak od ludzi wyciągać kasę - a gracze pokrzyczą, pokrzyczą i tak kupią.
Uważam że ten Model płatności jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie przytrafiły się branży gier w ostatnich latach. Gry w modelu Free to Pay są nowotworem, które zżera branżę. Mam nadzieje, że okres fascynacji się skończy i coraz większa ilość osób zmęczy ta formuła i w końcu otworzą oczy i zamkną portfele...