Reklama

"Pechowa" trzynastka?

BLOG
522V
KOMODO | 18.03.2010, 13:19
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dobra, przyznaję się - numeryczną serię Final Fantasy darzę nadmierną sympatią i niepoprawnym optymizmem, podobnie jak w przypadku Metal Gear Solid i Silent Hill. Co to znaczy? Nie, wcale nie to, że nie zauważam ich oczywistych wad czy uproszczeń, którym nie przystoi produkcjom obecnej generacji, ale, że mam zwyczaj przymykać na nie oko i tłumaczyć stan rzeczy takim czy innym argumentem. Pod warunkiem, że logicznym.

Dobra, przyznaję się - numeryczną serię Final Fantasy darzę nadmierną sympatią i niepoprawnym optymizmem, podobnie jak w przypadku Metal Gear Solid i Silent Hill. Co to znaczy? Nie, wcale nie to, że nie zauważam ich oczywistych wad czy uproszczeń, którym nie przystoi produkcjom obecnej generacji, ale, że mam zwyczaj przymykać na nie oko i tłumaczyć stan rzeczy takim czy innym argumentem. Pod warunkiem, że logicznym.

xxxxx

Dziś występuje w obronie Final Fantasy XIII, który pomimo uproszczeń koniec końców spełnia oczekiwania. Przynajmniej jak na razie, tj. po 22 godzinach zabawy. Fakt, "szynowy" charakter zabawy doprawdy ciężko przełknąć i trzeba nie lada wysiłku aby wmówić sobie, że świat jest "żywy" i otwarty, bowiem uparcie udowadnia, że jest inaczej. Okazyjne pojawianie się grupek NPC-ów i stwory zajmujące się swoimi sprawami a nie naszą drużyną niespecjalnie ratują sytuację. Miłym zaskoczeniem były jednak odwiedziny w Nautilus. Miasto jest barwne, pełne ludzi (pomijam, że mało ruchliwych) i sympatycznych zwierzątek. W takich chwilach można łyknąć wizję autorów i na usta ciśnie się pytanie - dlaczego nie dało się tak wykonać reszty odiwedzanych miejsc? Całość rekompensuje za to znakomity, dynamiczny system walk, który ciężko już nazwać turowym oraz sam scenariusz. Momentami ciężko zauważyć, że wśród rozbłysków, trzasków i skaczących po całej arenie postaci wpisujemy jakieś komendy - znakomite, wymagające zręczności i strategii widowisko. Na zarzuty przerysowanej fabuły i jej zbytniej pompatyczności leje sikiem koszącym - do tego przecież przyzwyczaił nas już cykl. Ważne, że po małym zgrzycie w tej sprawie a propos Final Fantasy XII bohaterowie zyskali odpowiedni rys psychologiczny. Są zróżnicowani i każdy z nich ma nam do opowiedzenia inną historię. Z ostateczną opinią wstrzymam się jednak do napisów końcowych - tymczasem wracam do mojej małej grupki zdrajców stanu, kórą zostawiłem gdzieś w dziesiątym rozdziale.

Oceń bloga:
5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper