Piątkowa GROmada #289 - Osobliwe zgromadzenie agentów, czyli recenzja XIII

BLOG RECENZJA GRY
951V
Piątkowa GROmada #289 - Osobliwe zgromadzenie agentów, czyli recenzja XIII
BZImienny | 15.04.2022, 07:54
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Często popularne tytuły opierają się na jednej prostej rzeczy, która z pomocą klimatu czy innych rozwiązań urasta do małego dzieła sztuki. Coś takiego jest widoczne w przypadku bohatera dzisiejszego odcinka Piątkowej GROmady. Przygotujmy więc komiksy, bo to przyda się podczas opisywania wrażeń z egranizacji komiksu, XIII.

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię wrażenia z ogrywania XIII w wersji na Windowsa. Jest to przedstawiciel gatunku strzelanin z perspektywy pierwszej osoby w klimatach szpiegowskich. W sumie trochę brzmi to jak mój ulubiony No One Lives Forever czy jakiegokolwiek innego tytułu z tymi motywami, gdyby nie dwa detale. Po pierwsze to egranizacja belgijskiego komiksu z lat 80. XX wieku stworzonego przez duet Jean Van Hamme (scenariusz) i William Vance (rysunki). Drugi to stylistyka żywcem przeniesiona z komiksu ze wszystkimi jego dobrodziejstwami. Sprawdźmy więc, jak ten eksperyment przetrwał próbę czasu.

Ps. Recenzja nie tyczy się wersji odświeżonej, a odświeżanej. Ze względu na odbiór „remastera” zdecydowałem się wziąć wersję oryginalną dystrybuowaną za pośrednictwem GoG. Bardzo surową reedycję z kategorii „sprawimy, by XIII odpalił na Windows 10", a nie coś w stylu Blood: Fresh Supply (techniczna reedycja).

Nota – Ograłem wyłącznie tryb dla pojedynczego gracza, wersję bez żadnych fanowskich łatek, co w pewnym stopniu pewnie wpłynęło na ocenę. Ogólnie polecam zainteresować się nieoficjalnymi łatkami, zanim podejdziecie do tego tytułu.

Osobliwe zgromadzenie agentów

Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki został zamordowany, a ty jesteś głównym podejrzanym. FBI, CIA i gang morderców próbują cię dopaść. Dotknięty amnezją nic nie pamiętasz, nawet to kim jesteś. Jesteś zdany na siebie i nikomu nie możesz zaufać. Wszystko, co masz, to klucz do sejfu, tajemniczy tatuaż i pistolet. Oczyść swoje imię, rozwiąż zagadkę i złap prawdziwego zabójcę, zanim ten zaatakuje ponownie.

Autorskie tłumaczenie opisu z polskiej platformy - https://www.gog.com/game/xiii

Historia w tej grze opowiedziana została głównie za pomocą komiksu, choć twórcy skorzystali także z nieinteraktywnych scen przerywnikowych. Podzielona na rozdziały przygoda pełan jest czegoś, co jest absolutnie konieczne przy grach w klimatach szpiegowskich, czyli postacie. A ten nawet przy minalnym nakładzie antenowym potrafiły zaprezentować się na tyle dobrze, że potrafiły przykuć uwagę na te kilka minut. Dodatkowo dość dobrze wypadł główny bohater i to nawet biorąc pod uwagę

Jeśli coś może przeszkadzać w zapoznawaniu się z tą przygodą, to system zapisu stanu gry – równie intuicyjny, co słabość jednego z poważniejszych bossów Elden Ring. Bo zapisywać można w każdej chwili, ale jak się wczyta stan to wraca do checkpointu (coś jakby to był system zapisu z większości odsłon Call of Duty). Więc albo mamy błąd w wydaniu cyfrowym albo rozwiązanie na tyle nieintuicyjne. Przynajmniej punkty kontrolne są na tyle często, że ewentualna powtórka nie skutkuje przechodzeniem połowy poziomu (ale bolało to przy bossach, o czym więcej w sekcji poświęconej rozgrywki).

No i pozostaje zakończenie tej dość długiej opowieści i bez wchodzenia w szczegóły można powiedzieć jedno: jeśli ktoś nie wie, jak zrobić zakończenie będące „clifhangerem” tak widocznym, że nie da się tego nie dostrzec, niech zapozna się z końcówką XIII. Miałem już styczność z serią o szpiegach, gdzie zarówno w pierwszej jak i drugiej części był cliffhanger. Niemniej tam był finezyjny i mógł w pewien sposób zaciekawić, a tu wygląda trochę jakby twórcy spieszyli się z tworzeniem gry i wycięli część zawartości.

Niestety, w przypadku wydania cyfrowego zaniedbano także polską lokalizację. Pudełkowe wydanie na Windowsa (dystrybutor: Cenega Poland) ma polskie napisy, a tu dla nas pozostaje angielski.  Wiem, dubbing do zbyt skomplikowanych nie należy i da się go bez problemu zrozumieć z podstawową znajomością języka, ale wciąż wygląda to słabo.

XIII to przedstawiciel gatunku strzelanin z perspektywy pierwszego gracza po której widać z jakiego okresu pochodzi. Na początku gracz otrzymuje dostęp do zwyczajnego pistoletu i rzucanych noży, później rozszerzając ten arsenał o m. in. kuszę oraz rewolwer. Pod tym względem jest to dobrze wykonany standard, niemniej to tylko cząstką całości. Poza standardową rozgrywką deweloper zaimplementował też pewne sekcje skradankowe – korzystając przy tym z szaty graficznej w dość pomysłowy sposób (zapewniając przy okazji swego rodzaju „wallhack”). Miło, że twórcy zaimplementowali coś na urozmaicenie strzelania, niemniej nie ma co liczyć na bardziej skomplikowane rozwiązania. No i realistyczne, bo narzędziem do ogłuszania jest pięść z tyłu i krzesło/tacka z przodu. Nie wiem, kto na to wpadł w Ubisofcie, ale cieszę się, że tak pozytywnie osobliwy pomysł trafił do gry – nawet jeśli to wersja demonstracyjna, bo tylko nieliczne elementy otoczenia służą za broń.

A ze wspomnianej broni strzela się stosunkowo dobrze, choć ciężko nie stwierdzić, że pod tym względem tytuł trochę się zestarzał w złym tego słowa znaczeniu. Zwłaszcza jak mówimy o walce na dłuższy dystans, gdzie bez snajperki ani rusz ze względu na brak możliwości celowania przez muszkę i szczerbinkę. I jedyne co pozostaje, to ogień pojedynczy z broni (pół)automatycznej i liczenie na los, że efekt strzału trafi w odpowiednie miejsce. I zobaczy się komiksową animację śmierci, co podkreśla kolejną rzecz w tej grze. Osobliwość w dobrym tego słowa znaczeniu sprawiająca, że mimo problemów z rozgrywką parłem przed siebie czekając na to, czym jeszcze twórcy mnie zaskoczą podczas tej długiej przygody. Tak jak w miarę precyzyjnym celowaniem z potężniejszej broni w stylu rewolweru, o czym niestety musiałem zapomnieć ze względu na to, jak działa myszka w wersji na Windowsa. I to nie przynajmniej u mnie, bo niestety jest to problem, który trzeba niejako łatać na własną rękę. Co generuje problemy zwłaszcza w walkach z bossami, które trzeba przejść "na jeden raz". Co na wyższych poziomach trudności jest prostym przepisem na irytację i kombinowanie, tylko aby przejsć dalej (a przypominam problem z systemem zapisu stanu gry). Zwłaszcza jak dla nas karabin szturmowy, a dla drugiej strony maszynowy z dość pojemnym magazynkiem.

Zdecydowanie najjaśniejszą stroną XIII jest, poza klimatem, warstwa graficzna (co też dość dobrze tłumaczy fatalny odbiór odświeżenia*). Nie jest to nie-cell shading z Borderlands czy realizm z którego znane jest wiele współczesnych tytułów, a komiks 1:1. I to z całym dobrodziejstwem jego inwentarza, czyli poza grafiką chyba żywcem wyjętą z kartek mamy także typową dla tego stylu słowną wizualizację dźwięków. Dobrze, że poza pomysłem na taką szatę graficzną wypaliła także jego realizacja. Nie zapominajmy o wizualizacji trafienia celu czy to w głowę czy z dalekiej odległości. Co ze względu na wspomniane problemy ze sterowaniem daje pewną satysfakcję, zwłaszcza jak zobaczy się komiks (3 obrazki) prezentujący sposób zgonu. Jakby co, tytuł nimi nie przytłacza, a pokazuje tylko w określonych sytuacjach. A jeśli chodzi o samo audio, to jest klimatyczne i dobre. Nie majstersztyk jak muzyka w menu Elden Ring, ale to zdecydowanie przyjemny dźwięk pasujący do szpiegowskiej scenerii.

* - Spokojnie najbardziej widoczna wada reedycji od Microids, bo o ile stare XIII ma swój urok i wygląda dobrze, tak nowe po prostu złe. No i znacznie droższe. :P

I to by było na tyle, jeśli chodzi o XIII - udany tytuł na bazie komiksu, o którym wcześniej nie słyszałem. Ciężko mi powiedzieć na ile wypada on jako egranizacja czegoś papierowego, ale jak na grę jest osobliwy. Oczywiscie w dobrym tego słowa znaczeniu, identycznie jak jedna z moich ulubionych gier, choć nie na tyle dobra by dać jej wyższą notę.

Ankieta

Ankieta dotycząca nie następnego, a następująco po nim recenzenckiego odcinka. Tak jak zapowiadałem, dane zbieram do następnego odcinka Piątkowej GROmady. Jeśli macie sugestię co do tytułu, jaki warto ograć, dajcie znać (w wersji na Windowsa). 

Z racji komplikacji ankieta na przyszły odcinek trwa - tutaj odnośnik.  Ogłoszenie wyników we wtorek rano.

  • Zmiany w systemie na jakie trzeba długo czekać, czyli recenzja Superhot: Mind Control Delete

Powracamy do zaginionego tematu, czyli polskie gry z kilkoma interesującymi patentami. Oraz jednym głupim.

  • Era cudów, czyli recenzja Age of Wonders III

Czyli kilka słów o pewnej strategii turowej osadzonej w świecie fantasy. Nie mowa o Heroes III

  • Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply

Kilka słów o najlepszej odsłonie serii Blood (co nie oszukujmy się, że jest jakimś wyczynem :P) – w formie technicznej reedycji od Nightdive Studios. Gdzie Caleb najpierw wstaje z grobu, a po wygłoszeniu kultowej frazy wyrusza celem zemsty. Gdzie istotnym elementem jest kopanie głów zombie i mierzenie z dwururki do kultystów.

  • Syberyjska masakra na uboczu walki o przetrwanie, czyli recenzja Serious Sam: Syberian Mayhem

Kto lubi strzelać do dużej liczby niezbyt ogarniętych istot, pewnie czeka na opinię o tym tytule. Bo w końcu mówimy o grze, nie liczy się jakość przeciwników, a ich ilość – a ta przyćmiewa takie legendy jak DOOM, Quake czy HALO.

  • Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”, czyli recenzja Trails: Rising

Czyli kilka słów o symulatorze przyjemnego zdenerwowania, gdzie bohater porusza się na dwóch kółkach. A przy okazji ma tyle kontuzji, że stał się chyba stałym gościem wszelkich miejsc, gdzie składają szaleńców w całość.

  • Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley

Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.

Oceń bloga:
33

Ocena - recenzja gry XIII

Atuty

  • Stylistyka komiksowa (czy generalnie warstwa audiowizualna) i sposób jej wykorzystania
  • Opowieść i związane z nią postacie
  • Wynikający z podpunktów wyżej klimat
  • Zaaplikowanie stylistyki do mechaniki rozgrywki

Wady

  • (wersja cyfrowa) Brak PL
  • Czasem tytuł robi się źle trudny
  • Cliffhanger z kategorii „nigdy więcej”
BZImienny

BZImienny

XIII to gra specyficzna na kilku płaszczyznach – styl graficzny to przeniesienie komiksu do gry w stylu „1:1”. Sama gra natomiast jest też egranizacją niezbyt znanego mi komiksu. I jeśli ktoś jest w stanie przymknąć oko na kilka bolączek, to zgromadzenie specyficznych agentów uprzyjemni mu kilka wieczorów.

O której grze chciałbyś poczytać w następnej recenzenckiej części Piątkowej GROmady? (ankieta zakończona)

Zmiany w systemie na jakie trzeba długo czekać, czyli recenzja Superhot: Mind Control Delete
8%
Era cudów, czyli recenzja Age of Wonders III
8%
Droga do zemsty usłana trupami i krwią, czyli recenzja Blood: Fresh Supply
8%
Syberyjska masakra na uboczu walki o przetrwanie, czyli recenzja Serious Sam: Syberian Mayhem
8%
Gdy do Elasto Manii dodasz „syndrom jeszcze jednej tury”, czyli recenzja Trails: Rising
8%
Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
8%
Pokaż wyniki Głosów: 8

Komentarze (92)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper