Piątkowa GROmada #422 - Tytuł godny Imperatora, czyli kilka słów o Warhammer 40,000: Space Marine 2
Motywem przewodnim dzisiejszej opowieści będzie przygoda synów Imperatora. Oczekiwana, finalnie doceniona, a od niedawna krytykowana za wpadkę z aktualizacją. Weźmy więc broń drwala sadysty i chodźmy poznać historię Titusa i jego walki z kimś.
Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię pogląd na Warhammer 40,000: Space Marine II w wersji na Windowsa (tytuł wyszedł także na Xbox Series i PlayStation 5). Produkcja ta jest przedstawicielem gatunku TPS osadzonym w brytyjskim uniwersum Warhammer 40,000. Mamy więc Kosmicznych Marines w wydaniu Smerfów, oraz obcych do wytępienia. Produkcja ta spotkała się z b. przyjaznym odbiorem ze strony społeczności. Sprawdźmy więc czy słusznie.
Noty:
- Znajomość historii pierwszej części nie jest konieczna, ale pozwoli wyłapać niuanse w historii. I mocniej zareagować na pewne momenty
- Tytuł dla mnie o tyle ważny, że pierwszy ogrywany na nowym sprzęcie. Oczywiście bezproblemowo, w końcu to deweloper z PCtowym rodowodem.
Tytuł godny Imperatora
W przyszłości ludzkość nie zna pokoju, a jedynie wojnę z Obcymi (czyt. ignorujacymi dewelopera Imperatora). Gdy tacy obcy atakują jakąś planetę, ludzkość wysyła najznamienitszych żołnierzy, Kosmicznych Marines. Niestety, Exterminatus odpada, wskutek czego podjęte zostały bardziej osobliwe kroki, wywołując przy tym jeszcze bardziej totalną wojnę. I w tym wszystkim musi odnaleźć się pewien znany graczom znany Kosmiczny Marine z zakonu Ultramarines, któremu to niestraszne nawet największe zagrożenia uniwersum Games Workshop. I o dziwo nie jest są to dziwne zmiany w lore świata, a coś gorszego.
ps. Oczywiście już zdążyłem wyłapać błąd związany z audio. Otóż wczytanie gry gdy nasz bohater jest powalony skutkuje przytłumionym dźwiękiem. Chyba nie muszę mówić jak to wygląda, a przede wszystkim jak brzmi. Słabo.
ps2. Inny drobny błąd to kamera czasem robiącą cuda w trakcie precyzyjnego strzału. Trochę jakby nie była w stanie tej przemocy. :P
Ja tam wolę patrzeć z bliska niż dali. Choć może Imperator ma inne plany.
I tak w dużym skrócie prezentuje się historia SM 2, bazowo do ukończenia w 3-4 wieczorki. I w ogólnym rozrachunku wypada ona na plus że względu na dialogi (Marine to niby bestie, ale ludzkie), postacie (z drobnym wyjątkiem) oraz ogólny klimat. Widać deweloperem gry byli pasjonaci uniwersum i to chyba tacy z kategorii "śpię z figurkami i wożę je do pracy". Niestety, mam w tej sekcji kilka zastrzeżeń:
- Poniekad pewna przewidywalność - kiedyś oglądałem materiał o Batman Arkham Knight gdzie usłyszałem, że dla fanów marki główny płot twist nie był zaskoczeniem. I miałem coś takiego w przypadku SM 2. Tak jakby deweloperzy bali się wyłamać ze schematu i chyba tylko Warhammer 40,000: Dawn of War II był w stanie to dobrze zrobić (był jeszcze Dawn of War III, ale o tym czymś lepiej zapomnieć).
- Aktor głosowy protagonisty - Trochę kwestia preferencji, ale Mark Strong (Merlin z Kingsmanow) jakoś bardziej pasował mi do roli niż obecny. Nowy aktor jest trochę z kategorii może być, ale mam wrażenie jakby jego głos nie był wystarczająco "niski".
Krwi tu masz aż za dużo.. choć to krew obcych, a jej NIGDY za dużo. Zawsze za MAŁO
Poza kampanią twórcy oddali w nasze ręce tryb kooperacji w formie operacji specjalnych. Misję te przeplatają się fabularnie z głównym wątkiem i pozwalają spojrzeć na jakieś wydarzenia z innej perspektywy. Poza przemyślanym przeplataniem z głównym wątkiem jest to po prostu więcej obcowania z rozgrywką. Ostatnio calość ta oberwała za sprawą powiększenia liczby wrogów na arenie, niestety nie tych ilościowych a jakościowych. Co bez odpowiedniej konstrukcji przeciwników/lokacji skutkuje dodatkową frustracją zamiast radością - jeszcze dołóżmy do tego pewien element losowości i może mieć miejsce sytuacja, że na małej arenie jest coś dużego czego nie da się uniknąć.
Choć przy masie przeciwników podstawowego poziomu nie sposób nie zauważyć nawiązania do innej gry tego twórcy. World War Z korzystał z identycznego rozwiązania (wspinaczkowe hordy) I tam wyglądało to ciekawie. Wkomponowanie go do rasy znanej z rzucania mas to rzecz z kategorii 'że też wcześniej nikt na to nie wpadł". Wiarygodne i wypada nadzwyczaj dobrze.
Gdy prosisz o błogosławieństwo... ale pomyliłeś adresata i teraz puka do ciebie Inkwizycja
Jeśli i ten motyw zostanie wyczerpany, pozostaje jeszcze tradycyjne klasowe drużynowe PvP na arenie w bardzo klasycznych trybach. Po dobraniu jednej z dostępnych klas gracz jest rzucany na arenę, gdzie klepie się z innymi graczami albo zdobywa się/utrzymuje arenie klepiąc z innymi przeciwnikami. Po kilkunastu godzinach obcowania z tym trybem
- Kod sieciowy, który daje radę i zwykle wrzuca do rozgrywek z w miarę niskim pingiem i tam nie czuć problemu z desynchronizacją czy czymś. Zdarzają się jednak przypadku, gdy przyłączy nas tak, że prawie wszyscy mają ping 180+.
- Balans klas. Przez kilkanaście godzin w rozgrywce sieciowej nie czułem jakoś problemu z balansem uzbrojenia. Każda z nich ma słabą stronę do wykorzystania i mocną stronę do ataku. Chociażby Taktyczny Marine może wyrzucić skaner wykrywający także tych z niewidzialnością (ps. nie zdziwie się, jak ktoś oberwie za to zarzutem z tytułu "jedzie na haksach".
- Broń biała. Szacunek za pomysł iż broń ta omija pancerz, co jest nawet dobrze pomyślanym balansem i ma sens z persp
Co mi nie do końca spasowalo:
- Powrót do starych czasów stwierdziłem wszędzie... poza tym, że mam losowanie drużyn zamiast przeglądarek serwerów. Może jestem aż tak staroświecki, ale negatywnie zaskoczył mnie powrót do jednej z rzeczy przez którą porzuciłem Call of Duty.
- Balans drużyn - o dziwo im dalej tym jakoś lepiej, ale na dzień dobry dostałem kilka rozgrywek, gdzie jedna drużyna dominowała nad drugą. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie nie jest to rzecz którą chciałbym oglądać kiedykolwiek. Bo albo się frustrujesz niekompetencją swoich albo przeciwników mająć b. dobre wyniki. Zreztą niczym w Call of Duty, także tutaj relacja Zabójstw do Zgonów możę skakać od 3.0 w jednej rozgrywce do 0.8 w następnej.
Miałem parować skarpetki i wrogów... i akurat skończyły się skarpetki
Młot bojowy 40,000: Kosmiczny Marine II to przedstawiciel gatunku TPS-ow na modłę prostszego GoW (nie bardzo, ale jednak). Gracz ma zatem do dyspozycji różnorodny oręż z przyszłość zasilany odpowiednikiem bojowych puszek do Red Bulla. Potem dochodzą jeszcze karabiny ogniowe, wielkie młoty czy połączenie miecza z piłą łańcuchową. Bronie wręcz mają jeszcze pewne kombinacje ciosów, choć DMC to to nie jest. Na Imperatora, po co ci combo czy chowanie się za osłonami. W końcu masz regenerację pancerza bardzo widowiskowymi egzekucjami, gdzie motywem przewodnim jest dekapitacja. Czasem uzupełniana przez symulator 300, gdzie czasem swój głos ma błąd dodający 400% do odległości.
Dodatkowo deweloper oddał w nasze ręce system do pewengo stopnia przypominający odbijanie ciosów w Souls-like. Zgranie odbicia z określonym ciosem przeciwnika skutkuje odbiciem ataku, a czasem także pozwala na dodatkowy atak bronią palną (bez użycia ammo, czyli Marine chyba przywołuje nabój z Terry). Podobny efekt można wywołać potężnym atakiem wręcz ogłuszającym całą okolicę. Nie wszystkie ataki podlegają odbiciu i tutaj przydaje się mechanika tzw. uniku w ostatnim momencie, dają ten sam efekt jak wspomniana wyżej kontra. System ten wyjaśniony jest dość dobrze i jedyne o czym trzeba pamiętać, że trzeba na chwilę przytrzymać kontrę a nie robić "button mashing" jak w przypadku odparcia/odbicia.
Widać więc wyraźnie (chyba), że Saber było świadome prostoty rozgrywki SM i postanowiło coś tam dodać. Dodatki te oceniam na plus, bo są dobrze wykonane i urozmaicają rozgrywke bez zbędnego komplikowania. Choć fani bardziej taktycznego myślenia niczym z serii zapoczątkowanej przez Epic Games mogą być rozczarowani.
Warhammer 40,000 z 2024 roku to wyższa półka, jeśli chodzi o wygląd - zdecydowanie bardziej uwagę przykuwa warstwa artystyczna. Liczne imperialne ruiny, dżungla czy inne modyfikacje to coś na co chce się patrzeć. Przy okazji słuchając brzmień na tyle mocnych, że konieczne jest przyciszanie. W końcu bolter ma taki kaliber, że jego pocisk zranił by nawet jako symulator kamienia.
No i bym zapomniał, animacje egzekucji przeciwników odnawiające pancerz (nie pytajcie czemu nie zdrowie). Każda z nich wygląda tak dobrze, że chyba sam Imperator by je pobłogosławił i ogląda się je z przyjemnością nawet
I tak w dużym skrócie prezentuje się przygoda w uniwersum GW. Grupa fanatyków marki wzięła ją w obroty i stworzyła bardzo przyjemną grę. Tylko tyle i aż tyle.
Werdykt: Czemu jeszcze tego nie masz? Jak masz to spoko, Imperator daje okejkę (chyba)
Ankieta
Wyniki ankiety:
Tradycyjnie, kto ma pomysł na tytuł do recenzji, niech da znać.
- Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie
WRGOoG (W Ramach GROmady Opowiadamy o Grach), ale tym razem na 10%, bo miałem koszulkę z logiem PlayStation Move przez którą pomylono mnie kiedyś z Czechem. Dobrze, że nie z przedstawicielem innego kraju ze względu na opaleniznę. :)
- PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow
Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)
- Papierowa ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze
Grzebiąc po beczce z pomysłami stwierdziłem - czemu nie dać planszówki? To daje, zwłaszcza jak premierę miało nowe wydanie.
- Burza Spaczni, czyli kilka słów o Warhammer 40,000: Dawn of War - Soulstorm
Moda na Młot Bojowy trwa.. niech więc i trwa w GROmadzie. Jeśl czytelnicy Imperator pozwoli.
- Meksykański boks, czyli kilka słów o Guacamelee! Super Turbo Championship
Szukając gry do opisu odkopałem taka osobliwość w którą to grałem dawno temu. Czemu więc jej nie odkopać i nie przejść jeszcze raz.