Piątkowa GROmada #443 - 15 lat czekania na obolałe serce, czyli kilka słów o S.T.A.L.K.E.R. 2: HoC

BLOG O GRZE
301V
user-62289 main blog image
BZImienny | 28.03, 00:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dzisiaj opowiem o grze, na którą bez cienia przesady czekałem od momentu jej skromnej zapowiedzi 6 lat temu na Facebooku. Będącą kontynuacją serii bardzo spolaryzowanej w odbiorze serii, gdzie jedna połowa traktowała ją jako dzieło sztuki, a druga traktowała ją jako szrot narzekając na przygotowanie techniczne, silnik i masę błędów. Zagłębmy się więc po raz kolejny w świat Zony w ramach S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl, znanym w Polsce jako S.T.A.L.K.E.R. 2: Serce Czarnobyla.

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem opowiem o swojej przygodzie w ramach S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl, znanym w Polsce także jako S.T.A.L.K.E.R. 2: Serce Czarnobyla w wersji na Windowsa (tytuł wyszedł także na Xbox Series). Produkcja ta jest przedstawicielem gatunku survival-horror osadzonym w Zonie, miejscu będącym alternatywną wizją tego co wydarzyło się na terenie ogrodzonym po katastrofie w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej w 1986 roku. Podczas gdy w rzeczywistości po ewakuacji pozostały tam głównie ruiny oraz gdzieniegdzie niechętni do przesiedleń ludzie, w wersji od GSC Game World zaczęły powstawać tam laboratoria. W trakcie licznych badań coś poszło nie tak i około 2006 roku miało miejsce zdarzenie, co zaowocowało Zoną - krainą pełną niebezpiecznych anomalii oraz mutantów, generując przy okazji dobre źródło zarobków w formie artefaktów. Nie dziwne więc, że do Zony zaczęli przybywać stalkerzy którzy to pod wpływem tego terenu często zmieniali profesję lub dołączali do frakcji/grup.

Jeśli natomiast chodzi o odsłonę serii z numerem dwa, to ma ona swój odległy początek aż w okolicach 2011 roku, gdy to GSC Game World zapowiedziało kolejną odsłonę. Niestety, niedługo później szef GSC zaprosił pracowników do siebie, gdzie ogłosił zamknięcie projektu, a  także całego studia. Rozpoczęła się fala mniej/bardziej sensownych plotek i domysłów aż do 2018 roku, kiedy to pojawiła się krótka informacja o założyciela dewelopera, że pracują nad kolejną odsłoną (wczesna zapowiedź - skąd ja to znam).

Informacja turystyczna: Poprzedni tekst został cofnięty z publikacji w wyniku nieporozumienia. Sprawa wyjaśniona, ja to wykorzystałem przy okazji, by napisać na nowo. Niestety pisany naprędce, tak więc za ewentualne błędy przepraszam. 

ps. Pierwszy zrzut ekranu mojego autorstwa, reszta z Mobygames (grafiki promocyjne + okładka wersji na Xbox Series, wydanie cyfrowe).

Ps2. W przypadku tej gry zapowiedzi/materiały przestałem oglądać długo przed premierą i wyszedłem na tym na plus. Bo był to Ashes of Spoilerand (śmieszkowe odniesienie jednego youtubera do zapowiedzi Ashes of Ariandel, dodatku do DS3) w wersji ukraińskiej, trochę jakby ktoś chciał intencjonalnie zepsuć wrażenia z fabuły.

Piętnaście lat czekania na obolałe serce

W pogoni za rekompensatą 

Historia osadzona została po wydarzeniach z Zewu Prypeci i skupia się na nowej postaci, Skifie. Który to może nawet nie wpadłby do Zony, gdyby nie eksplozja w jego mieszkaniu niszcząca jeden pokój i skutkująca kilkumetrową dziurą w bloku. Przeglądając miejsce zdarzenia natrafił on na mieniący się niebieskim kolorem przedmiot - tutaj mamy przeskok o kilka dni, gdy znajomo wyglądająca ciężarówka przejeżdża przez krętą drogę w stronę czerwonego nieba. Skif jakoś dociera do celu i po krótkiej kłótni z jednym naukowcem wsadza tajemniczy przedmiot do skanera, po czym wyrusza w drogę zbadać co zniszczyło mu dom. I tak rozpoczyna się jego długa przygoda z wyborami, skradaniem oraz masą strzelania. I już intro wprowadziło mnie w klimat tej marki, bo od razu dostałem błędem w formie złej synchronizacji napisów z audio. A, że odpaliłem ukraińskie audio (angielskiego nie sprawdzałem, w tej typu grach wybija mnie z klimatu), to musiałem drapać się po głowie o co chodzi. 

Ponarzaekałem, tak historię muszę zdecydowanie pochwalić, choć nie ze względu na intrygę (ta niestety skacze od bycia całkiem interesującą - wielki radar i mająca tam miejsce konfrontacja - po niezbyt interesującą trochę w końcówce), a postacie. Zona przywołała do siebie różny element, od łowców po żądnych przygody wariatów, a kończąc na desperatach i każdy z nich jest jakiś. Przede wszystkim cieszy wykorzystanie znanych stalkerów i to w ważnych momentach gry, albo rozwijając ich charakterystykę albo tłumacząc ich zachowanie z poprzednich odsłon. Nie oznacza to jednak braku nowych postaci, gdzie najbardziej w pamięć zapada chyba kaznodzieja z jednej zapowiedzi. Styl mowy, jego wygląd, zachowanie oraz koniec jego opowieści sprawiają, że pamiętam go mimo jego czasu ekranowego. I to bardziej niż niejednego starego bywalca, mimo potężnej dawki nostalgii zarówno w opowieści jak i miejscówkach.

Element ten ma niestety kilka problemów, w tym jeden dość istotny związany choć z pewną ważną dla uniwersum frakcją. Gdyby nie czysty przypadek w ramach eksploracji (freeplayu brak), to zacząłbym się zastanawiać czy ona w ogóle ma siedzibę. Znienawidzone przez wielu Czyste Niebo potrafiło to jakoś wpleść w historię. Sam sposób wplecenia lepiej zbyć milczeniem.

Ale ten niezasłużony, choć do pewnego stopnia zrozumiały, brak jeszcze rozumiem - w końcu dużo czasu upłynęło od Zewu Prypeci i wiele rzeczy się zmieniło. Tak niestety nie do końca rozumiem zmian w samej konstrukcji Zony, bo gdy poprzednie odsłony były w stanie wpleść nowe lokacje do tych znanych wcześniej, tak tutaj z jakiegoś powodu zdecydowano się na gruntowne przemodelowanie. I jakkolwiek da się zrozumieć bardziej zniszczony budynek (upływ czasu) czy brak mniejszej miejscówki, tak przenoszenie całych dużych budynków w inne rejony strefy już nie (Magazyny Wojskowe to chyba najbardziej najbardziej widoczny przykład na coś takiego). I tym sposobem zamiast chłonąć historię to zastanawiałem się, co niesławny emiter robi tam, gdzie go wcześniej nie było, a za zamkniętymi drzwiami zamiast ciemnej przestrzeni jest biała pustka.

Zmiana dotknęła także waluty, bo zamiast rubli pojawiły się kupony.  I o ile samą zmiana jest nawet zrozumiała - nawet jeśli zapadła przed 2022 - tak nowej waluty po prostu nie kupuję. Elektroniczny pieniądz to coś, co średnio da się wytłumaczyć na terenie tak biednym w prąd poza kilkoma placówkami oraz gdzie łatwo o usmażenie elektroniki. Kto zdroworozsądkowo wymieniłby tam pieniądz z papierowego na cyfrowy?

ps. Liczba błędów mnie zaskoczyła pozytywnie, bo poza intrem i gdzieś tam mniejszymi babolami dwa razy wywaliło mnie do pulpitu przy wczytaniu zapisu, a raz miałem softlock w trakcie rozmowy z NPC'em z Rostoku (po zakończeniu rozmowy UI zniknęło, a tytuł przestał reagować na jakiekolwiek przyciski - i jak się później się okazało nie byłem w tym jedyny). W każdym z tych przypadków wystarczyło przeładować grę i tytuł działał jak powinien. Szkoda tylko, że nie natrafiłem na legendarny chleb (ktoś kto przeszedł grę przede mną pokazał mi zdjęcia, że w pewnym etapie gry jeden przeciwnik upuszczał pancerz z tzw. placeholderem (tekst po to, aby był) i ikoną chleba. Dało się go nawet założyć.

* - Oczywiście pojawił się komunikat o tym, że freeplayu nie ma (tak podejrzewam), ale zniknął po mniej niż sekundzie.  Spoko ta gra, taka nie za tajemnicza.

Polowanie na niebezpieczne anomalie, mutanty oraz bandytów.

Gatunkowo tytuł nie zmienił się znacząco względem poprzednika, tak więc Serce Czarnobyla to przedstawiciel gatunku strzelaniny z perspektywy pierwszej osoby z elementami survival horroru. Jako stalker podróżowałem przez Zonę, zwiedzałem teren, natykałem się na element mutanci. stalkerski zbierając przy okazji łup do sprzedania.

Jeśli chodzi o model strzelania to tutaj twórcy zaproponowali coś bardziej taktycznego niż zwariowanego. Liczy się więc nie bieganie niczym w Poważnym Samie, a ukrywanie w zaroślach, I jak na realia w jakich gra została umiejscowiona daję radę, oferując bardzo przyjemne i bogate doświadczenia z masą broni do wyboru. Choć ze względu na problemy, o których za chwilę, zdecydowałem się na karabin wyborowy oraz strzelbę - na początku także pistolet, ale ten odrzuciłem po kilkunastu godzinach i zapomniałem o jego istnieniu aż do znalezienia schowka z rewolwerem.

Niestety dłuższa eksploracja ujawnia kilka poważnych problemów

  • SI, które działa albo zbyt dobrze albo fatalnie w zależności od tego z czym się walczy. Z jednej strony są mutanty nadrabiają wytrzymałością, gdzie chyba tylko cztery są prawdziwie groźne* (czyli nie wyłącznie z wyglądu, który to wypadł dobrze dla każdego z nich). Z drugiej są ludzie, gdzie na wyższych poziomach trudności problemy są  gwarantowane ze względu na ich chorą celność. Pomijając już samo ich pojawianie się na planszy, sprawiające wrażenie losowego bez ładu i składu (tak jakby Alife nie istniało, a było jedynie w planach).
  • Niestety, Interakcja z SI i walka dość dobrze pokazuje poważniejszy kłopot, tym razem związany z ekonomią - zarabianie powinno być trudne, ale jeśli bez horrendalnych nagród jesteś spłukany, to coś jest nie tak. Trochę tu czuć ekonomię z Cienia Czarnobyla, gdzie zakup dobrego pancerza/karabinu był praktycznie niemozliwy i bez schowków nie dałoby rady (tutaj tez ratowałem sie schowkami w tym i autorstwa Reportera - dodane w ramach preordera). Vibe pierwszej części dostrzec można także w cenach artefaktów, bo te w większości wypadków można równie dobrze wywalić do kosza (ale i tak jest lepiej niż w CC, gdzie nawet coś tak dobrego jak Korale Mamy - tam zapewniające +5 do nakładki kuloodpornej - średnio starczyło na paczkę nabojów)
  • Problem wyżej jest jeszcze bardziej widoczny u techników, gdy trzeba naprawić wyposażenie. A to ze względu na chore koszty napraw połączone ze zużyciem sprzętu/kombinezonu.  W dużym skrócie czuć tu Dark Souls II i nie jest to miłe wspomnienie, bo tam element ten był fatalny. Co w połączeniu z SI daję nam powód do unikania ważnej mechaniki w grze.

* - W tym i jeden nowy korzystający z legendarnego ataku z ruskich modów, czyli spawn z miejsca, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. 

Technologicznie tytuł zaliczył technologiczny przeskok dużych rozmiarów. Stara trylogia to przestarzały w momencie wydania X-Ray Engine, zapewniający klimat kosztem braku stabilności oraz problematyczności w modyfikacji. Serce Czarnobyla to tym razem Unreal Engine 5, czyli znacznie lepsza technologia (choć z problemami). Dzięki tej zmianie dostaliśmy w swoje ręce tytuł ładny i przede wszystkim wiarygodnie klimatyczny. Przemierzanie Zony nigdy nie było bardziej klimatyczne, zwłaszcza w trakcie zwiedzania wiosek (poprzednie części prawie ich nie miały) czy anomalii (zdecydowanie wygrywa bąbelkowa). 

Nie inaczej jest w przypadku audio, gdzie twórcy postawili na mocne brzmienie broni i klimatyczną muzykę dodającą całości mroku. Nie jest to wprawdzie poziom nieśmiertelnego Firelake - Dirge for the Planet, ale wciąż wypada dobrze

Podsumowywując, czwarta odsłona serii (piąta, jeśli liczyć mobilną grę od Qplaze) to trochę powtórka z rozgrywki. Czuć tu bowiem pomieszanie pomysłów ze wszystkich odsłon, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Jak ktoś szuka klimatyczną grę to jest to tytuł zdecydowanie warty polecenia, chociaż lepiej wstrzymać się z zakupem na okres 2-3 aktualizacji, które być może załatają techniczne problemy oraz dziwne decyzje w rozgrywce. O ile studio zdecyduje się dać coś więcej niż wiewiórki. :P

Werdykt: Polecam, ale....  

Ankieta

Ankieta dotyczy tematu za dwa tygodnie i trwa ona do następnej soboty do wieczora (wyjątkowo ze względu na zdarzenie). Jak ktoś ma pomysł na gierkę do ogrania, niech da znać. :)

Wyniki ankiety:

  • PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow

Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)

  • Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie

WRGOoG (W Ramach GROmady Opowiadamy o Grach), ale tym razem na 10%, bo miałem koszulkę z logiem PlayStation Move przez którą pomylono mnie kiedyś z Czechem. Dobrze, że nie z przedstawicielem innego kraju ze względu na opaleniznę. :)

  • Meksykański boks, czyli kilka słów o Guacamelee! Super Turbo Championship 

Szukając gry do opisu odkopałem taka osobliwość w którą to grałem dawno temu. Czemu więc jej nie odkopać i nie przejść jeszcze raz. 

  • Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze

Drobna ewolucja tematu, bo zetknąłem się ze Splendorem w wersji cyfrowej. Będzie więc to drobne porównanie i próba odpowiedzi na pytanie, która wersja jest lepsza.

  • Rozgotowane PS5, czyli kilka słów o Overcooked! Jesz Ile Chcesz

Czyli kilka słów o Overcooked, grze znanej z tego że oferuje moduł rozgrywki który średnio do niej pasuje. Tym razem w wyższej rozdzielczości, 

Oceń bloga:
22

O której grze chciałbyś poczytać w Piątkowej GROmadzie za dwa tygodnie?

Rozgotowane PS5, czyli kilka słów o Overcooked! Jesz Ile Chcesz
113%
Papierowo-elektroniczna ekonomia dla wytrwałych, czyli kilka słów o Splendorze
113%
Meksykański boks, czyli kilka słów o Guacamelee! Super Turbo Championship 
113%
Wyprawa do Giptu, czyli kilka słów o urlopie w Egipcie
113%
PC-towy shmup, czyli kilka słów o Raptor: Call of the Shadow
113%
Pokaż wyniki Głosów: 113

Komentarze (58)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper