Piątkowa GROmada #349 / Polska Zona
Dzień Dobry! Długi weekend trwa w najlepsze i prowadzającego wywiało gdzieś na urlop - ponoć Egipt czy jakieś inne miejsce na Podlasiu, nie wnikam. My jak ze znajomymi chcemy zobaczyć trochę świata to jedziemy na lody do Grażynki do Afryki, albo nie daleko do Paradyża. Przez ten napięty grafik wypadłem trochę z obiegu i coraz rzadziej zaglądam na portal, ale propozycja czeku in blanco zaproponowana przez Bzimiennego za krótki tekst skutecznie zmotywowała mnie do pracy. Porzucam więc lochy w Diablo 4 aby wystawić laurkę dla Polskiej perełki z gatunku taktycznego RPG.
Witajcie, dziś kilka słów ode mnie i mam nadzieję, że nie zauważycie zmiany na stołku gospodarza. Miałem kilka rozterek jaki tytuł Wam zaprezentować, ale finalnie padło na Gorky 17. Uwielbiam takie klimaty jak te przedstawione w omawianej grze, bez różnicy czy ich akcja dzieje się na srebrnym ekranie, książce czy przed konsolą. Gierka ma kilkadziesiąt lat na karku, ale dalej daję radę o czym zresztą przeczytacie w poniższym tekście. Nie przedłużając zapraszam do lektury - dajcie znać czy też graliście w dzisiejszą propozycje i jak ją wspominacie?
Fabuła:
***
Historia omawianej dziś gry rozpoczyna się w 2008 roku od informacji służb wywiadu NATO które donoszą, że rosyjska armia zrównała z ziemią jedną ze swoich tajnych baz wojskowych o kodowej nazwie „Gorky 17” – będącą wierną repliką jednego z amerykańskich miasteczek stworzoną w celu szkolenia rosyjskich agentów podczas zimnej wojny.
Rok po tym wydarzeniu podobny kompleks zostaje odkryty także na terenie Polski, w okolicach Lubina. Żeby było ciekawiej – obiekt jest bliźniaczo podobny do tego którego rok wcześniej pogrzebały rosyjskie rakiety. Na nogi zostaje postawiona jednostka NATO której celem jest zinfiltrowanie tajemniczego kompleksu. Niestety kontakt z pierwszą grupą urywa się - w sumie całe miasto nie daje oznak życia, wprowadzona zostaje kwarantanna, a w okolicy rozmieszczono wojskowych. Dowództwo decyduje się na wysłanie kolejnej jednostki w skład w której wchodzą oficer dowodzący Kanadyjczyk: Cole Sullivan, Polak: Jarosław Owicz i Francuz: Thiery Trantigne.
Cała trójka musi stawić czoło tajemnicy jaką skrywa nowo odkryta baza i jeżeli to możliwe odnaleźć i zabezpieczyć członków poprzedniej ekipy. O ile jeszcze żyją…
Tak w telegraficznym skrócie prezentuje się ogólny zarys fabularny „Gorky 17”, ale gwarantuje Wam że im dłużej będziecie grać, tym historia coraz mocniej będzie rozwijać skrzydła by finalnie dostarczyć dosyć bezpieczny i sztampowy finał produkcji. Osobiście nie uważam żeby była to jakaś wielka wada tej gry – po prostu ciężko wykrzesać coś nowego ze starych utartych schematów. Podczas całej opowieści trafimy jeszcze na kilka twistów fabularnych i są nawet momenty w których musimy podjąć trudne decyzje, które będą obarczone konsekwencjami dla dalszego rozwoju historii. A przypominam, że mamy do czynienia z tytułem wydanym w 1999 roku.
Rozgrywka:
***
"Gorky 17" oferuje graczom taktyczną strategię połączoną z eksploracją i walką w postapokaliptycznym świecie. Rozgrywka skupia się na dwóch głównych aspektach: infiltracji opuszczonej bazy wojskowej oraz taktycznych starciach z przeciwnikami. Będąc przy tych ostatnich należy wspomnieć, że oprócz zwykłych żołnierzy będziemy mieli szansę zmierzyć się z ofiarami tajemniczej epidemii będącymi połączeniem ludzi i przerośniętych owadów.
Podczas eksploracji bazy, graczom przyjdzie zwiedzać takie miejsca jak opuszczony port, stary teatr, kanały czy kompleks podziemnych laboratoriów. Mimo że tytuł ma już kilkanaście lat na karku – wspomniane lokalizacje nadal prezentują się całkiem dobrze i świetnie oddają klimat badanego przez nas tajemniczego kompleksu. Moim faworytem pozostaje walka na ulicach miasta gdzie będziemy świadkiem kilku dramatycznych wydarzeń, a nawet przyjdzie nam stoczyć pojedynek z przeciwnikiem, bronią białą – wszystko po to żeby nie dopuścić do wybuchu wypełnionych paliwem beczek. Sami przyznajcie, że brzmi interesująco?
Demony! Weźcie moje kule do piekła!
Same starcia odbywają się na specjalnie przygotowanych planszach będących odzwierciedleniem aktualnie infiltrowanych miejscówek. Każda z postaci nad którymi mamy kontrole może wykonać kilka czynności w obrębie swojego pola ruchu od użycia broni, po obronę czy wycofanie się. Walki toczą się turowo i po wykonaniu limitu akcji na postać następuje zmiana frontu i przeciwnik wykonuje swoje ruchy. Aby zminimalizować skutki każdego ze starć trzeba odpowiednio dobrać taktykę i umiejętności naszych podwładnych – a Ci w zależności od osobowości potrafią lepiej posługiwać się konkretnymi giwerami lub bronią białą – coś na wzór specjalizacji w aktualnie dostępnych tytułach na rynku. Do tego dochodzi strategiczne wykorzystanie otoczenia w celu zyskania przewagi nad oponentem i przemyślany system zarządzania zasobami który nie pozwala na rozrzutność.
Oprócz zwykłych mutantów na swojej drodze trafimy także na mini bossów blokujących drogę do skrzyń z nowym ekwipunkiem i inne postacie które będą chciały dołączyć do naszej ekipy. Pomimo, że nie mamy tu wpływu na opcje dialogowe to kolejne przejście gry wcale nie musi być takie samo jak poprzednie, ze względu na konsekwencje swoich wyborów – a te najczęściej przejawiają się w dotarciu do określonego punktu na mapie i uruchomieniu dodatkowego skryptu.
Oprawa i udźwiękowienie:
***
Może na wstępie do tego akapitu ponownie zaznaczę że gra miała swoją premierę w 1999 roku. Uff to tak trochę na usprawiedliwienie będące prologiem do omówienia oprawy w tej grze.
Grafika – no nie zachwyca, ale jeżeli przerabialiście ostatnio jakiegoś klasyka to i tutaj przymkniecie oko na niedoskonałości. Wszak to nie oprawa gra tutaj pierwsze skrzypce. Jest poprawnie – gra prezentuje się mrocznie, opuszczone tereny ściśle tajnej bazy są wykonane przyzwoicie i podczas eksploatacji nie kłują tak w oczy jak przy zbliżeniach w trakcie turowych starć. Laboratoria są pełne szczegółów, to samo ulice miasta czy startowa lokalizacja w porcie. Masz trochę wrażenie jakbyś grał w Wiedźmina – tutaj naprawdę klimat można krajać nożem i setting gry autentycznie ma na to wpływ.
Czy ja wyglądam na przewodnika tej wycieczki szefie?
Udźwiękowienie to osobna kwestia – tutaj należy wspomnieć o skomponowanej przez Adama Skorupie ścieżce dźwiękowej która genialnie współgra z atmosferą otaczającego nas świata gry. Muzyka zmienia się odpowiednio do aktualnie wyświetlanej sytuacji na ekranie, a uczucie zaszczucia potęgują dźwięki otoczenia od tajemniczych szeptów po odgłosy mutantów. Pozostaje jeszcze kwestia polskiej wersji w grze – a ta zostala zrealizowana dosyć kiepsko. Oczywiście aktorzy grający swoje role chcieli wypaść jak najlepiej, ale kwestie jakie wypowiadają na pewno nie pomogły w budowaniu dodatkowej immersji. Dialogi są mega cringowe, ale ma to w sumie swój urok czego idealnym przykładem wydaje się osoba Jarka Owicza i jego anegdot przez które niejednokrotnie zdarzyło mi się uśmiechnąć pod nosem.
Werdykt
***
Podsumowując, "Gorky 17" oferuje unikalny klimat, interesującą fabułę i taktyczne wyzwania. Jednak przestarzała grafika oraz dosyć wysoki poziom trudności mogą być dla niektórych graczy wadami tej gry. Pomimo tego serdecznie zapraszam Was do wypróbowania tej gry - w czasach kolejnych open worldów oferujących 50-60 godzin generycznej rozgrywki, omawiana propozycja zachęca także szybki czasem ukończenia przygody.
Grę możecie kupić na platformie Steam w cenie 17,99 zł / aktualnie na 809 recenzji średnia ocen to 84% czyli - "bardzo pozytywne" według serwisu.
Uff cieszę się że udało Wam się dobrnąć do końca - Gorky 17 to jedna z moich ulubionych gier dzieciństwa i bardzo się cieszę, że mogłem coś o niej napisać w tym zasłużonym cyklu. Mój pierwszy raz z tym tytułem miał miejsce w 2001 roku, czyli już w nowym milenium zaraz po ataku hakerów, końcu świata i pluskwie milenijnej. Grę kupiłem w styczniowym numerze Komputer Świat Gry i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to było 22 lata temu. Dywagacje na temat wieku i działania prostaty pozwolę sobie jednak poruszyć kiedy indziej. Korzystajcie z długiego weekendu i dzięki za dziś. Pozdrawiam serdecznie! :)