Klimat w grach - jak to działa?
O klimacie w grach, słów kilka. Jest to element, na który większość z nas zwraca uwagę. Bywa wręcz, że potrafimy przez to zdefiniować wyższość jednej gry nad drugą. Chciałbym go troszeczkę omówić.
1. Czym jest klimat w grach, i jak powstaje?
Aby uniknąć ewentualnych nieporozumień, zdefiniujmy to sformułowanie. Pozwoliłem sobie określić to tak:
„Subiektywny w ocenie czynnik, stanowiący sumę wielu elementów tworzących grę (np. oprawa audio-wizualna, gatunek, mechanika, konwencja), a także sprawiających, że gracz odczuwa określone emocje, wrażenia”
Często podczas dyskusji o grach, w recenzji, czy na forach, czytamy, że dana gra ma niepowtarzalny klimat. Spieramy się, w której grze klimat jest lepszy, bardziej wyrazisty. I choć jak czytamy w definicji, jest to czynnik subiektywny, będący sumą elementów gry, okazuje się, że od nas samych również bardzo wiele zależy. Od naszego nastawienia, oczekiwań, a także okoliczności i czasu, w których gramy.
Coraz bardziej realistyczna grafika, a także udźwiękowienie, sprawiają iż nasz odbiór gry staje się bardziej poważny. Patroszenie wirtualnych przeciwników może w nas wzbudzać większą odrazę gdy oprawa audio-wizualna jest bardziej przekonująca, bo zamiast słabej jakości tekstur, to, co widzimy na ekranie przypomina to, co moglibyśmy zobaczyć w rzeczywistości.
Łatwiej jest nam uwierzyć, że bierzemy udział w wojnie, jeżeli broń wydaje odgłosy wystrzałów zbliżone do prawdziwych tak bardzo, jak pozwala na to technologia dźwiękowa oraz budżet danego studia.
Sielankowo zaś się poczujemy, gdy zamiast foto-realistycznych i mrocznych obrazów, twórcy zaprezentują nam świat gry w pastelowych, jaskrawych, żywych kolorach, a na dodatek w akompaniamencie relaksującej muzyki(Viva Pinata, Minecraft, Spyro).
W zależności od tego, jak wiarygodny jest scenariusz oraz napisane postacie, będziemy bardziej zaangażowani w odbiór gry, śledzenie dialogów oraz wszelkich środowiskowych informacji(notatki, wystroje pomieszczeń, sytuacja świata przedstawionego).
Z kolei mechanika umożliwia nam branie udziału w akcji, w prowadzeniu opowieści, mniej lub bardziej: mniej, jeżeli jedyne co gracz może zrobić to tylko wybierać opcje dialogowe lub klikać klawisze w sekwencjach QTE; bardziej, gdy w pełni kierujemy postacią, walczymy, zarządzamy ekwipunkiem, a nasze wybory wpływają na kształtowanie świata.
Krótko mówiąc, powyższe elementy decydują o stopniu zaangażowania naszych zmysłów w poznawaniu świata gry.
2. Nasz wpływ na klimat w grze – jak go spotęgować?
W tym punkcie będzie bardziej… poradniczo. Mniej fachowo, więcej życiowo. Coś, co – jestem pewien – każdy z nas obserwuje w swoim życiu gracza(a nawet nie tylko gracza).
a. Za dużo na głowie...
Klimat powstaje lub gęstnieje, a nawet zanika, nie tylko w zależności od tego jak skonstruowana jest gra, ale również w związku z naszym podejściem do gry czy okolicznościami wokół nas. Inaczej będzie nam się grało gdy na głowie mamy coś co nie daje nam spokoju. Zalegające obowiązki, problemy osobiste, świeża, frustrująca nas sprawa. Wytrącają nas z rytmu, nie pozwalają się skupić i wpaść w ten świat gry, ponieważ umysł część swojej uwagi poświęca wspomnianym problemom. Jest to pewien rodzaj blokady. Jeśli chcemy tego uniknąć, pozostaje nam uporać się najpierw z rzeczami ważniejszymi niż sama gra, a później, bez poczucia żadnej presji, włączyć tytuł, oddając mu się w pełni.
Przykład? Jakakolwiek gra, gdy jesteście świeżo po rozstaniu, utracie pracy, lub w przeddzień egzaminu z matematyki(a jeszcze się nie uczyliście do niego).
b. Pogoda za oknem i pora roku.
Chyba każdemu najlepiej gra się w zimę. Pewnie dlatego, że o tej porze roku wyrzuty sumienia związane z siedzeniem przed ekranem są najmniejsze, a perspektywa siedzenia w przytulnym domu, trzymaniem pada lub myszy w ręku oraz ogrzewania się przy kominku, popijając świąteczny likier (tak, tak, koloryzowane, ale chyba wiecie o co chodzi) jest niezwykle kusząca. Często nawet wtedy, gdy warunki atmosferyczne w grze są kompletnie inne niż te za naszym oknem. A jeśli nie, i gra rozgrywa się w zimie lub deszczu – to tym lepiej oczywiście. Można też wtedy otworzyć okno żeby wpuścić tego prawdziwego śniegu do pokoju. Niezapomniane wrażenia gwarantowane. A i chłodzenie lepsze.
Nie wiem czy ktokolwiek czeka z grami na odpowiednią porę roku czy pogodę, ja tak raczej nie robię, natomiast pora dnia to co innego. Wieczorami czuję się bardziej komfortowo. Może to przez mniejszą ilość światła wpadającą mi do pokoju? Może przez pewien utwardzony we mnie, średniowieczny stereotyp, że jak na dworze ciemno, to i świat jest cichszy i już mniej aktywny?
W każdym razie – to po prostu działa.
Przykład? Polecam Batman: Arkham City lub coś z serii Metro podczas wieczoru, gdy za oknem śnieg(o to akurat coraz ciężej z roku na rok, choć tym razem możemy być zadowoleni - szkoda tylko, że jak już święta minęły) lub Gothic I gdy za oknem deszcz. Zagrajcie w to również, dla porównania, gdy na zewnątrz świeci słońce i jest ranek, do tego ćwierkają ptaszki(No dobra, to już druga część Gothica będzie tu w sam raz, jeżeli chodzicie po farmach).
c. Okazja okraszająca grę.
Czy macie gry, które kojarzą wam się z konkretną okazją? Bo ja tak. Najczęściej chodzi o święta lub moje urodziny(ale urodziny mam zaraz obok świąt). Takie tytuły jak Halo 3, Halo: Reach, Halo 4, cała seria Batman Arkham, Diablo, Kurka Wodna 3, a nawet… choć to jakiś absurd, bo gry nie dostałem na święta, to jakoś… Postal 2 również ze świętami mi się kojarzy. I zawsze, czym bliżej Bożego Narodzenia, tym przyjemniej mi się gra. A patrząc na samo pudełko, którejś z wymienionych wyżej produkcji, mam przed oczyma owy chrześcijański dzień. Nawet gdy Batmana odpalę teraz, połączy mnie on w pewien sposób, nostalgicznie, z moim ulubionym okresem w roku.
Są też gry, których ze względu na okoliczności i powód, przez który po nie sięgałem, nie potrafię już uruchomić. To przez sentyment związany z osobą, z którą zwykłem grać w dany tytuł, ale już nie mogę tego robić, wobec czego gra strzela do mnie wspomnieniami , które ciężko jest mi znieść.
d. Nasz ulubiony tytuł nie tylko na ekranie.
Założę się, że każdy z nas ma przynajmniej jedną ulubioną grę, w której czuje się ekspertem. O której uwielbia dyskutować na forach, ze znajomymi, lub sam ze sobą, we własnych myślach, w których mentalnie potęgujemy swoją tęsknotę za następną sesją, myślimy o naszych następnych działaniach, sposobie w jaki podejdziemy do kolejnej misji, o umiejętnościach, które chcemy opanować, o ekwipunku, który dzisiaj zdobędziemy.
Istnieje też grono osób, które lubią zaopatrywać się w gadżety z gier. Dlaczego uważam, że ma to cokolwiek wspólnego z klimatem? Cóż, to zależy, czym jest podyktowana potrzeba posiadania figurki z Gears of War lub plakatu z Persony 5. Jeśli chodzi o samo przywiązanie do danej gry, świadczy to o tym, że chcemy jej więcej, bliżej nas, a to z kolei sprawia, że nasz ulubiony fikcyjny świat pochłaniamy chętniej, gorliwiej. To normalny mechanizm, którego nie trzeba udowadniać: jeżeli coś jest wyjątkowo dla nas bliskie lub atrakcyjne, tym więcej czasu i energii chcemy temu oddać.
Mam w pokoju obraz Makoto i czasami... w chwilach przypływu zdrowego rozsądku, wydaje mi się, że chyba ta cała sytuacja nie jest dla mnie zbyt zdrowa. Ale czy gra mi się przez to lepiej? Oczywiście!
e. Latarką po oczach.
To by po części pasowało do pierwszej kategorii, ale pozwolę sobie tutaj opisać rzeczy inne niż problemy osobiste lub zmartwienia. Po prostu: rozpraszacze.
Światło w pokoju, nasze plastikowe, polskie okno, którego odbicie widzimy w ciemnym, zamkowym lochu(przyznacie, że dziwny crossover?), hałas zza ściany lub naszych pleców, do tego brak słuchawek, chociaż nawet one nie odcinają nas od świata zewnętrznego. A więc: nadmiar bodźców, które utrudniają lub nawet uniemożliwiają nam skupienie. Czasami słucham podcastu, jednocześnie grając, ale są to gry, w których nie potrzebuję się wczuwać. Jakaś MOBA(przepraszam kolegów z drużyny, ale wtedy często ginę) lub wyścigi. Albo szybkie zaliczenie dziennych aktywności w MMO.
Przykład? Nie polecam otwierać okna gdy mieszkamy przy ruchliwej drodze lub fabryce/placu budowy, włączać telewizora w drugim pokoju z taką głośnością, że będzie wchodził w paradę odgłosom z naszego pola bitwy lub sceny romantycznej, jednocześnie rozmawiać przez telefon. Przejdziecie poziom, wyłączycie komputer, a później będziecie się zastanawiali „ale w co ja tak właściwie przed chwilą grałem/grałam?”
3. Rola klimatu w grach.
Klimat dla gry jest istotny? Moim zdaniem, absolutnie tak. Dla mnie, jako gracza, który poszukuje wciągającego świata, wiążącego mój umysł niczym korzenie druida moje nogi, gdy próbuję mu uciec z resztką punktów życia, bardzo ważne jest aby każdy element gry był dopracowany, a nawet nastawiony na stworzenie gęstej atmosfery. Wiarygodność tego co przedstawiają nam twórcy, nawet jeśli jest to przecież kompletna fikcja, fantazja, jest zależna od zachowania npc’ów, ilości rutyn, a także absurdów lub ich braku w scenariuszu, muzyki towarzyszącej mi podczas tego ostatniego pojedynku z wrogiem(No tak, słuszne pytanie można by zadać. Gdzie tu wiarygodność? Przecież w rzeczywistości by mi muzyka nie przygrywała podczas jakiejś ważnej czynności. A no, zazwyczaj to prawda… ale chcielibyśmy by było inaczej, czyż nie? Pomyślcie ile pojedynków z osiedlowymi zaczepiaczami skończyło by się inaczej, gdybyśmy zaczęli słyszeć "I need a hero" ze Shreka lub Saints Row III albo "The Dragonborn Comes" z... a już nie pamiętam co to była za gra. Chyba jakaś niezbyt popularna). A, no i też, czy blastery brzmią piu piu, a miecze ciach ciach, czy jednak: fssszt, fssszt i plśźśź plśźśź(to nawiązanie do jakości efektów dźwiękowych, chyba wiecie, które są lepsze? Tak, te które zmyśliłem).
Zaś dla twórców gier powinno to być o tyle ważne, że wpływa to na końcowy odbiór dzieła, naszą sympatię do nich, podziw za przywiązanie do detali. Hmm... W moim przypadku, często to rekompensuje inne braki(znaczy nadmiary, bugów lub innych błędów).
Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie artykułu. Przepraszam za treść w nawiasach zbyt długą, by ją w nich umieszczać.
Autor: Łukasz Pawleta vel Oxygar