Mortal Kombat: Special Forces to trójwymiarowa gra action-adventure wydana przez Midway Games na PlayStation (w planach była też wersja na N64, lecz nie doszły one do skutku). Tytuł był spin-offem popularnej serii bijatyk skupiającym się na historii Jaxa, postaci, która po raz pierwszy wystąpiła w MK2.

Special Forces chronologicznie rozgrywa się i przed pierwowzorem, i przed Mortal Kombat Mythologies: Sub-Zero Fabuła skupia się na Jaxie, który usiłuje powstrzymać klan Black Dragon (odpowiedzialny za zabicie jego kolegów z oddziału) przed położeniem łap na pewnym potężnym artefakcie. W grze oprócz głównego bohatera pojawia się postacie znane z innych odsłon cyklu (Kano, Jarek) oraz zupełnie nowe twarze.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pod względem gameplayu Special Forces dość znacząco odbiega od wcześniejszych odsłon Mortal Kombat. Jax porusza się tu po trójwymiarowych miejscówkach piorąc po gębach różnych napotkanych oprychów. Gra stara się czerpać z bijatyk, oferując system walki, w którym cztery przyciski odpowiadają za ciosy rękami i nogami, ale nasz podopieczny ma też do dyspozycji bronie (np. broń palną przy której można przełączać się na widok z oczu). Z podstawowych ciosów można kreować combosy, a z czasem te możliwości dodatkowo się poszerzają za sprawą gromadzonych punktów doświadczenia - ilość umiejętności dzięki nim wzrasta. Rozgrywka polega przede wszystkim na wyrzynaniu napotykanych przeciwników, jednak od czasu czasu zmuszeni jesteśmy posiadać przy sobie przedmioty umożliwiające dalszy progres, jak chociażby karty otwierające dostęp do nowych obszarów.

Mortal Kombat: Special Forces otrzymywało w momencie premiery bardzo słabe noty, stając się w powszechnym odczuciu najsłabszą częścią serii. Krytykowano między innymi monotonną rozgrywkę i rozmaite techniczne niedociągnięcia. Co ciekawe, według wstępnych planów drugą grywalną postacią miała być Sonya Blade, jednak przed premierą zrezygnowano z tego pomysłu. Twórca cyklu, Ed Boon, przyznał po latach, że podczas procesu produkcji zespół zmagał się z wieloma poważnymi problemami. Jak stwierdził, “można by było napisać o nich książkę”.