State of Decay (wcześniej znane jako Class3) to produkcja wydana na PC, Xboksa 360 oraz Xboksa One, dystrybuowana cyfrowo i skupiająca się na przetrwaniu w otwartym, pełnym żywych trupów świecie. Produkcję Undead Labs napędza znany silnik CryEngine 3.
Pierwsze minuty spędzone z grą uświadamiają nam, że mamy tu do czynienia z otwartym światem, który zwiedzamy z widokiem zza pleców głównego bohatera. Do naszej dyspozycji autorzy przygotowali spory w rozmiarach obszar do eksploracji, na który składają się lasy, strumienie, farmy, szosy czy lokalne mieściny. Praktycznie do każdej chałupy da się wejść i spenetrować jej wnętrze, a do szybszego przemieszczania można wykorzystać porzucone samochody, którymi jeździ się równie przyjemnie jak w GTA IV. Dodatkowo bezpieczniej - bo kontakt z żywymi zwłokami kończy się zawsze tragicznie dla tych drugich.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co istotne, gra nie jest liniowa - jeśli chcemy, możemy podążać zgodnie ze znacznikami misji fabularnych, ale wcale nie musimy. Warto bowiem od czasu do czasu zboczyć z kursu i wykonać kilka zadań pobocznych, pobuszować w poszukiwaniu zasobów lub innych ocalałych. To właśnie oni współtworzą społeczność w bazie - początkowo zaimprowizowanej w kościele, którą później można przenieść w nieco bardziej standardowe miejsce. Ludziom trzeba przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo, prowiant, miejsce do spania i opiekę medyczną. To, czy ograniczoną przestrzeń zagospodarujemy na ogródek, czy przeznaczymy na warsztat - zależy wyłącznie od nas. Trzeba jednak mieć na uwadze, że jeśli czegoś zabraknie - trzeba będzie to donieść ze strefy opanowanej przez zombiaki. Dylematy pokroju "zabrać ze sobą torbę z lekami czy kanister z benzyną?" są na porządku dziennym, albowiem obu przedmiotów nie udźwigniecie, a przytarganie jednej z nich oznacza, że ktoś będzie niezadowolony. A morale grupy musi stać na wysokim poziomie, aby nie utrudniało dalszych działań.
W walce możemy posługiwać się zarówno bronią białą, jak i palną, a także różnymi gadżetami pokroju koktajli Mołotowa. Nie zabrakło nawet specjalnych ataków w formie egzekucji. Z pozoru może się wydawać, że jest łatwo - bo możemy dosłownie wbiec na chama w grupkę umarlaków, nawalać na oślep i wyjść z tego bez szwanku. Nieostrożność bywa jednak często karana i przy zbyt dużej brawurze dość szybko można zaliczyć zgon. Historia nie dobiega wtedy końca - następuje przejęcie kontroli nad innym ocalałym z grupy (patent podobny do z Wii U). Strata bohatera jest bolesna, bo tracimy nabyte umiejętności i doświadczenie, które gromadziliśmy przez ostatnie godziny. W grze mamy także do czynienia ze skradankową mechaniką gry, wliczając w to chowanie się za elementami otoczenia. Gracz może aktywnie odciągać zombie od miejsc zainteresowania poprzez przyciąganie ich uwagi różnego typu "rozpraszaczami."
Komentarze (19)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych