The Last Tinker: City of Colors

W The Last Tinker wcielamy się w postać Koru, małpiszona, którego zadaniem jest przebrnąć przez świat Czerwieni, Zieleni i Niebieskiego, by uratować wszystkich przed perspektywą szeroko pojętej ponurości. Nie będzie to proste, zważywszy że mieszkańcy poszczególnych regionów nie pałają do siebie szczególną sympatią.

W produkcji Mimimi znajdziemy różne inspiracje. Oprócz typowych dla platformerów sekcji zręcznościowych twórcy położyli tu nacisk także na walkę i rozwiązywanie łamigłówek. Sekcje zręcznościowe są liniowe przywodząc na myśl tzw. platformówki 2,5D. Podczas walk używamy z kolei jednego przycisku i staramy się unikać ataków nieprzyjaciół. Koru, wraz z kolejnymi postępami, zyskuje dostęp do duchów, które obdarzają go specjalnymi mocami. Każda z nich pozwala atakować na dystans, ale efekt jaki daje celny strzał bywa różny. Np. moc “zielona” sprawia, że oponenci uciekają, a “niebieska” ich zamraża. Na uwagę zasługuje również specjalny wskaźnik pozwalający odpalać najpotężniejsze techniki.

Trzeci filar gameplayu to zagadki. Często wiążą się one z właściwym ‘użyciem’ grzyboludków. Przydają się np. gdy trzeba wcisnąć przycisk otwierający przejście dalej albo wysadzić jakąś część muru blokującego nam drogę. Grzybki ponadto różnie reagują na ‘kolorowe’ moce, co także nie pozostaje bez znaczenia.

Jak przystało na platformera, nie brakuje tu znajdziek. Tutaj ich funkcję pełnią pędzle ze złotą farbą. Odblokowują one concept arty oraz rozmaite modyfikacje.