Mistrz kierownicy zgarnął Alfa Romeo
Co potrzeba, aby wygrać jedyne w swoim rodzaju Alfa Romeo? Przydadzą się umiejętności poparte codziennym treningiem, samopozaparcie i zimna krew. Najlepiej wie o tym Adrian Bukowski, który wczoraj w Warszawie okazał się polskim mistrzem kierownicy w Forza Motorsport 4.
Co potrzeba, aby wygrać jedyne w swoim rodzaju Alfa Romeo? Przydadzą się umiejętności poparte codziennym treningiem, samopozaparcie i zimna krew. Najlepiej wie o tym Adrian Bukowski, który wczoraj w Warszawie okazał się polskim mistrzem kierownicy w Forza Motorsport 4.
Adrian, który przyjechał do stolicy z podpoznańskiej Wrześni, to mistrz kierownicy w stu procentach. Jako jeden z nielicznych w finałach ogólnopolskiego turnieju korzystał bowiem z tegoż urządzenia, a nie podobnie jak większość rywali - z pada. Aby znaleźć się w fazie pucharowej, szesnastka zawodników, która zawitała na warszawski tor kartingowy w centrum handlowym Blue City, musiała wykazać się w eliminacjach rozgrywanych przez Xbox Live. Ponadto następnie - już na miejscu - dotrzeć to wielkiego finału. Pojedynki rozgrywane były do dwóch zwycięstw, na torach Silverstone, Sebring International i Mugello Circuit (3 okrążenia). Po pięciu godzinach walki i emocjonującym finale, w którym wygrany nie dał szans swojemu rywalowi, zachowując przez dwa wyścigi spokój i opanowanie oraz jadąc po prostu perfekcyjnie, najlepszy okazał się Adrian Bukowski, który wygrał główną nagrodę w postaci wspomnianego Alfa Romero Mito w specjalnej edycji Forza Motorsport 4. Cóż, cacko niczego sobie – wygląda fachowo, a pod maską kryje silnik 1.4 oraz 105 KM.
Z dala od błysków fleszy, które przyciągała główna nagroda, wręczono też Xboxa najszybszemu na torze kartingowym. Jako że zapisy do tego akurat konkursu były otwarte, nie omieszkał się zgłosić nasz wysłannik... Niestety, tor zupełnie nie przypominał żadnej z tras znanych mu z Mario Kart, a korzystanie z powerupów w postaci grzybków i skórek od banana było zakazane przez surowe przepisy i na nic zdało się lobby w postaci pijącego kawę w lokalu obok Shigeru Miyamoto... Mimo iż nasz człowiek z całych sił (jakieś cheaty wpisali Ci goście czy jak?) starał się wczuć w Roberta Kubicę (pozdrawiamy i życzymy powrotu do zdrowia), i na każdym z okrążeń nadriabiał straty spowodowane wcześniejszym wkomponowaniem się w bandę, nie udało się awansować do najlepszej piątki mierzącej się w starciu o konsolę. Na pocieszenie został fakt, że nasz wysłannik nie wypadł najgorzej na tle rankingu celebrytów, którzy odwiedzali ów przybytek... Gdyby rywlizacja odbywała się w zjeździe na biurowych krzesłach, konkurencja zostałaby daleko w tyle. Wszak kto miał lepszych nauczycieli? Aha i wybaczcie koledze koszulkę, ale chłopak, zmęczony wytężonym treningiem przed zawodami uskutecznionym dnia poprzedniego, wstając na same zawody zabrał to, co najzwyczajniej w świecie miał pod ręką...
Wracając do bohatera wieczoru, to pewnie zastanawiacie się ile trzeba młócić w czwartą Forzę, żeby zasiąść za kierownicą takiego samochodu. Adrian w popularną serię ścigałek trzaska od trzech lat, a dziennie na trening przeznacza około dwóch godzin. Choć są dni w które nie gra w ogóle, to wydaje się to nie mieć wpływu na jego formę. Wiadomo, Forza to Forza, ale obycie za realnym kółkiem pewnie też ma tu coś do rzeczy, bo zwycięzca jak przyznaje ma prawo jazdy na wszystkie pojazdy oprócz autobusów. Gratulujemy. Poniżej filmy z ostatnich sekund finałowej rywalizacji i moment wręczenia nagrody głównej. Szkoda jednie, że Adrian nie skorzystał z otrzymanego szampana i nie zabawił się tak jak kierowcy Formuły 1.