Shadow Warrior 3 pod lupą specjalistów. Zobaczcie analizę grafiki polskiego hitu
Polski Shadow Warrior 3 okazał się zarówno czarnym koniem tego roku jeśli chodzi o niespodziewanie wysoką jakość, którą Kajetan chwalił w recenzji, jak i ofiarą nadmiernego tłoku wielkich premier. Dziś możemy zobaczyć jak gra radzi sobie technicznie.
Po bardzo udanym starcie zarówno pierwszej jak i drugiej odsłony serii, dość rozczarowujące jest to, że Shadow Warrior 3 został dosłownie zjedzony przez największe branżowe tytuły i doczekał się marnego 1600 graczy jednocześnie w najlepszym momencie. Niemniej jednak, czy aby na pewno tylko to jest problemem gry? Wszakże Kajetan rozpływał się nad dziełem Flying Wild Hog w swojej recenzji.
Okazuje się, że nasi rodacy nie do końca poradzili sobie technicznie z pracą na nowym silniku, jakim w tym przypadku był Unreal Engine 4 - wcześniej autorzy korzystali z autorskiego silnika Road Hog Engine. Jak sprawdziło Digital Foundry, największe problemy najnowszy tytuł znad Wisły ma z shaderami, które przy pierwszym ładowaniu potrafią mocno ściąć lub nawet zamrozić grę na parę sekund, co zwłaszcza w pierwszej godzinie rozgrywki może dać o sobie znać szczególnie mocno. Poza tym tak jak pisał Kajetan, mamy tu problemy z płynnością gdy przechodzimy od rozgrywki do pre-renderowanych cutscenek, co ponownie wytraca immersję graczy. Co ciekawe, przerywniki filmowe nie trzymają się stałych 30 klatek na sekundę, więc też mają pewne problemy z płynnością - bywają za wolne lub nawet za szybkie.
Najlepszym sposobem na zagranie w Shadow Warriora 3 okazuje się być jednak odpalenie gry we wstecznej kompatybilności dzięki PlayStation 5 (lub zapewne Xbox Series X|S) - wtedy nie mamy żadnych ścięć i innych problemów z płynnością. I jak, graliście już w Shadow Warrior 3?