Avatar 2 przeszedł długą drogę. James Cameron stracił rok przez skasowanie pierwszego scenariusza
"Avatar: Istota Wody" to prawdopodobnie jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów końcówki tego roku. Produkcja cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a biorąc pod uwagę kult, jaki zrodził się wokół pierwszej odsłony, nie można być takim podejściem ani trochę zaskoczonym. Pewne jest także to, że na twórcy spoczywa spory stres - sprawić, aby lata oczekiwań były tego warte.
Fanów pojawiło się bowiem tylu, że prawdopodobnie analizie poddany zostanie absolutnie każdy kadr, który przewinie się przez całą długość seansu. I wiele wskazuje na to, że James Cameron doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Udzielił on niedawno bardzo ciekawego wywiadu, w którym przyznał, że miał już skończony jeden scenariusz, a potem... Całkowicie z niego zrezygnował:
Każdy film funkcjonuje na kilku płaszczyznach. Pierwsza to powierzchnia, czyli charakter, problem i rozwiązanie. Druga jest tematyczna - co film próbuje powiedzieć? Avatar działa również na trzecim poziomie - na podświadomości.
Napisałem cały scenariusz do sequela, przeczytałem go i zdałem sobie sprawę, że nie dotarłem do trzeciego poziomu. Bum. Zacząłem od nowa. To zajęło rok.
Trzeba przyznać, że to zdecydowanie odważny ruch, ale pokazuje tylko, jakim perfekcjonistą w swoich fachu jest doskonale znany filmowiec. Miejmy nadzieję, że tak duże przyłożenie do dbałości o postać filmu rzeczywiście przełoży się na ogromną przyjemność z samego seansu. I że każdy będzie mógł wyjść z kina przynajmniej minimalnie zadowolony.