Max rozwija swój hit. Historia już dostępna, a widzowie pytają: „Gdzie ta jakość?”
Warner Bros. może pochwalić się kolejną solidną produkcją. Jak się jednak okazuje, „Diuna: Proroctwo” nie skradła serc części widzów.
„Pingwin” na Max został zakończony kapitalnym finałowym epizodem, lecz widzowie platformy nie musieli długo czekać na kolejną obiecującą produkcję – przyszedł czas na serial osadzony w uniwersum „Diuny”. Po bardzo dobrym przyjęciu dwóch widowisk Denisa Villeneuve'a ogłoszenie produkcji będącej prequelem rozgrywającym się 10 tysięcy lat przed czasami Paula Atrydy było jasnym sygnałem, że wytwórnia chce przyciągnąć jeszcze więcej widzów przed ekrany.
„Diuna: Proroctwo” zadebiutowało w zeszłym tygodniu i otrzymało 75% poleceń na Rotten Tomatoes oraz średnią 64 punktów na Metacritic. Użytkownicy z Rotten Tomatoes jednak nie zareagowali entuzjastycznie na starania ekipy showrunnerki Alison Schapker – średnia poleceń serialu obecnie wynosi 62%, a oprócz pozytywnych komentarzy w mediach społecznościowych znajdziemy także szereg mniej przychylnych opinii na temat nowości Max.
Warner Bros. przekazało, że w dzień premiery serialu obejrzało go 1,2 mln widzów ze Stanów Zjednoczonych. Już na następny dzień rezultat mocno się zwiększył (+75%), osiągając widownię liczącą 2,1 mln osób. Koncern rozrywkowy ma nadzieję, że publiczność serii będzie rosła z epizodu na epizod – tak jak to widzieliśmy w przypadku wspomnianego „Pingwina”.
Najnowszy, dostępny już drugi odcinek „Diuny: Proroctwo” jest promowany na materiałach zakulisowych. Twórcy uchylają rąbka tajemnicy i coraz mocniej koncentrują się na relacjach pomiędzy bohaterkami – podejściu Valyi do Tuli czy roli Lili. Zobaczcie także zapowiedź trzeciego epizodu.