Ewolucja ewolucji
Chociaż możemy Was namawiać, żeby słoneczne dni Wielkanocy spędzić na świeżym powietrzu, wiemy, że niektórych ciężko będzie oderwać od konsol (paradoksalnie, awaria PSN może przynieść w tym temacie dużo dobrego). Jeśli jednak traficie pod chmurkę, będzie okazja do kontemplacji tematu niniejszego felietonu...
Chociaż możemy Was namawiać, żeby słoneczne dni Wielkanocy spędzić na świeżym powietrzu, wiemy, że niektórych ciężko będzie oderwać od konsol (paradoksalnie, awaria PSN może przynieść w tym temacie dużo dobrego). Jeśli jednak traficie pod chmurkę, będzie okazja do kontemplacji tematu niniejszego felietonu...
Wielokrotnie wracam do lektury poprzednich, nawet tych bardzo starych numerów PSX Extreme. Dzięki temu na własnych oczach mogę obserwować rozwój tak elektronicznej rozrywki, jak i samego spojrzenia graczy na nasze hobby. Naszej pasji zarzuca się w tej chwili już chyba wszystko, co negatywne: jest odpowiedzialna za agresję i depresję, masowe rzeźnie w liceach, gwałty, rozboje i Teletubisie. Co mnie natomiast najmocniej dotknęło, to informacja, że gry stały się blokadą rozwoju wyobraźni. Jak sprawa wygląda w rzeczywistości? Czy serwujemy młodszemu pokoleniu odmóżdżacze? Czy gry powodują zastój umysłowy? Wreszcie, czy dojrzali Gracze dają się pochłonąć konsolowym wojażom tylko dlatego, że zapewniają one bezmyślną rozrywkę? Zapraszam do lektury i dyskusji.
SENTYMENTALNY SKUR...
Najpewniejszą rzeczą dla każdego człowieka jest to, że życie przygotowuje nas do śmierci - jest to jeden z argumentów przemawiających za tym, aby przeżyć je tak, żeby w chwili, w której ma nastąpić jego kres móc powiedzieć sobie "Niczego nie żałuję". Dla osób mających za sobą ponad ćwierć wieku egzystencji, sposób na spędzanie go przez ówczesną młodzież wydaje się być absolutnym marnotrawieniem tak cennego dla wszystkich czasu - stąd negujemy kilkugodzinne, codzienne sesje młodych ludzi przed konsolą. Zapominamy jednak o jednej bardzo ważnej rzeczy - czasy się zmieniają.
Jak dziś pamiętam chwile, kiedy po wyjściu na podwórko jedyną rzeczą, która sprawiała, że wracałem do domu były wieczorne ciemności, przez które w trakcie zabawy w chowanego myliło się krzak z kolegą. Czasy, kiedy suchy patyk był pistoletem, karabinem M16, kierownicą od motocykla Kawasaki i mieczem świetlnym, a po włożeniu go w suchą psią kupę - najlepszym odstraszaczem wścibskich dziewczyn. Nie wystarczył głód czy zdarte kolano, żeby przerwać zabawę, którą samemu potrafiło się wymyślić. Najlepszą i wzbudzającą respekt wśród znajomych słodkością był chleb z masłem i cukrem. ADHD nie oznaczało choroby mózgu i nie wysyłało się dziecka do psychologa - najlepszym lekarstwem był pas i kara na wychodzenie z chaty. Uwielbiam takie sentymentalne wycieczki, z uśmiechem wspominam te chwile błogiej beztroski. Z tych samych powodów dotyka mnie zastanowienie - dlaczego obecnie dzieci i młodzież wolą gotowca w postaci gry lub filmu? Lenistwo? Brak wyobraźni? Otóż niekoniecznie, a odpowiedź czeka bliżej niż nam się wydaje... za oknem.
Nie dziwię się dzieciakom nie mającym ochoty na zabawę na podwórku. Bawiąc się w chowanego dużo łatwiej znaleźć zarzyganego menela w bramie, niż dobrze ukrytego kolegę. Młodzież powyżej 10 roku życia nie bawi się już w ganianego, bo większą furorę robi "Słoneczko" z okolicznym lachonarium. Nawet małe dzieci nie bawią się już grabkami i łopatkami, bo okoliczne psy wysrały się do piaskownicy. Ba! Częściej i dużo łatwiej jest trafić małego patologicznego mistrza ciętej riposty, niż wartościowego dzieciaczka, z którym bez obaw mój potomek bez uszczerbku na zdrowiu i psychice mógłby spędzić czas. Czy w obliczu takiego zeszmacenia społeczeństwa należy się dziwić wzmożonemu sięganiu po gotową papkę w postaci gier wideo? Otóż nie dziwić, i nie papkę!
PROGRES ROZRYWKI
Wbrew powszechnie panującej opinii gry nie są gotową i prostą formą rozrywki. Raczej uproszczoną. Potrafią działać i działają na wyobraźnię dziecka w równym stopniu co książki. No, może nie równym, ale bardzo mocno zbliżonym. Historie, których nie tylko jesteśmy świadkami, ale również bohaterami, uruchamiają mechanizm wyobrażenia o tym co może stać się za chwilę, budują kreatywność, spostrzegawczość, ciekawość. Inteligencja nie jest cechą nabytą, a nabywaną, która w takim samym stopniu kreuje umiejętność wymyślenia podwórkowej zabawy co popychanie akcji w danym konsolowym tytule. Owszem, trafiają się odmóżdżacze, ale to w kwestii rodzica jest zaoferowanie dziecku gry, która - nie bójmy się tego stwierdzenia - będzie budować charakter i wpływać na jego prawidłowy rozwój psychiczny. Czy zwiększe w tym miejscu swoją wiarygodność rzucając statystykami i wyimaginowanymi ankietami publicznymi? Myślę, że nie. Fakt pobudzania dziecięcej wyobraźni przez gry jest niezaprzeczalny, a za powód mogę jedynie podać, że na moją działają z nawiązką. Zupełnie inną kwestią jest spędzanie czasu ze znajomymi, ale przecież świat elektronicznej rozrywki już teraz osiągnął poziom, który pozwala zburzyć stereotyp samotnego siedzenia przez telewizorem z padem w ręku. Eye Toy, Singstar, PS Move, Kinect - na naszych oczach następuje ewolucja ewolucji! Teraz nie musimy bać się ślepoty i bocznego skrzywienia kręgosłupa od wielogodzinnych sesji przed konsolą. Bezproblemowo możemy urządzić sobie w zaciszu własnego domu bar karaoke albo salon fitness. Co więcej, wspólne machanie przeszczepami czy zdzieranie gardła ze znajomymi wydają się być mocną alternatywą dla wypadów w miasto, które z dnia na dzień staje się coraz bardziej niebezpieczne. Nie chcę popadać w skrajności - zgonię swoje podejście na karb wieku - ale wysyłanie własnego dziecka na dyskotekę czy do baru, gdzie prawdopodobieństwo udanej zabawy jest równe prawdopodobieństwu wrócenia do domu bez kilku zębów, wydaje się być trochę mało odpowiedzialne. Co więcej, wspomniane dyskoteki są coraz częściej wypierane przez cieszące się rosnącą popularnością i wracające do łask domówki. A skoro kochamy gry i konsole, to dlaczego nie spędzić czasu właśnie przy nich? Wieczór z ukochaną przy horrorze? Kto nie lubi jak wystraszona niewiasta wtula się w nas ze strachu. Niestety poziom jaki reprezentują wypuszczane ostatnio filmy grozy jest mocno zaniżony, dlatego w moim domu zapanowała moda na wspólne przeżywanie horroru. Silent Hill czy Resident Evil w konsoli działa dużo mocniej na wyobraźnię, niż można się tego spodziewać. Nie lecimy już po wyznaczonym przez reżysera torze, ale wspólnie podejmujemy kroki, które pozwolą naszej postaci przeżyć lub zginąć, a nam napędzić niezłego pietra. Na chwilę obecną mamy tyle tytułów, że nawet największego sceptyka możemy zarazić swoim hobby!
Bądźmy ze sobą szczerzy i nieskromnie dumni - tak Xbox 360, jak Playstation 3 czy Wii to uniwersalne narzędzia do zabawy, dzięki którym w wielu środowiskach nie jesteśmy już postrzegani jako garbaci, zezowaci, niechlujni gracze podkochujący się w Tifie z Final Fantasy VII, ale jako normalni ludzie posiadający mocne argumenty na kreatywny sposób spędzania czasu. Co więcej, nie każdy może się pochwalić tym, że jego pasja potrafi trafić do ludzi w każdym wieku, i na każdym jego poziomie zapewniać odpowiednią dawkę rozwoju i rozrywki. A to, nie zaprzeczycie, jest powód do dumy.
Haro