Anthem Next i tak nie uratowałby gry BioWare
Od początku nie byłem optymistycznie nastawiony do nowego Anthema - nie myliłem się, bo nie uwierzył w niego nawet wydawca, Electronic Arts.
Na wieść o tym, że BioWare, powtarzam, BioWare, będzie zajmowało się sieciowym tytułem, podparłem się o biurko i chwyciłem za głowę. Nie mogłem zrozumieć tego, jak ekipie, która specjalizuje się (dla niektórych: specjalizowała się) w tworzeniu fabularnych gier skierowanych dla pojedynczego gracza można było zlecić zaprojektowanie produkcji wchodzącej w skład kategorii, o której kanadyjscy twórcy mają bardzo małe pojęcie.
Problemy Anthema
Jestem kimś, kto darzy BioWare sporym uczuciem, więc postanowiłem dać Anthemowi szansę już w okolicach premiery. Cieszę się, że z tytułem obcowałem dzięki abonamentowi Origins Access Premiere, bo wydając na grę ponad 200 złotych w wersji pudełkowej przepłaciłbym - i to bardzo mocno, bo przecież rzeczoną pozycję dosłownie kilka tygodni po premierze można było wyrwać za lekko ponad "stówkę". Co zawiniło?
Przede wszystkim kompletnie nieangażująca opowieść fabularna. Trudno było mi przegryźć fakt, że ekipa potrafiąca oferować emocjonalne, przepełnione moralnymi decyzjami fabuły przygotowała coś, co już wszyscy znamy - nawet najmłodszy gracz mógłby tutaj odczuć znużenie, bo każda misja z wątku głównego skupiała się na: "leć do miejsca docelowego, zabij wrogów, wróć do zleceniodawcy".
Nijaka fabuła nie przełożyła się jednak na interesujący gameplay, rozwijanie swoich javelinów, czy tworzenie nowych elementów wyposażenia. Ba, nawet tak hucznie promowana mapa została oskubana z zawartości, nie wspominając już o downgradzie, przez który oprawa wizualna nie robiła już takiego wrażenia, jak na przedpremierowych gameplayach. Króko mówiąc - finalna wersja Anthema nie była tym, czego oczekiwaliśmy i zawodziła niemalże na każdym kroku.
Obietnice
Niezadowolenie graczy zauważyli sami twórcy, którzy obiecali poprawić swój tytuł przygotowując społeczności Anthem 2.0 (nazywany także jako Anthem Next). Trzeba przyznać, że trochę zajęło im wejście na Twittera/fora gamingowe i przeczytanie wpisów/opinii dot. Anthema, ponieważ o drugiej młodości sieciowej gry dowiedzieliśmy się prawie rok po oficjalnej premierze:
Zdajemy sobie więc sprawę, że jest jeszcze więcej podstawowych rzeczy do zrobienia, by wydobyć pełen potencjał tego doświadczenia i będzie ono wymagało znaczącej poprawy niż aktualizacja czy rozbudowa. W nadchodzących miesiącach będziemy koncentrować się na długoterminowym przeprojektowaniu doświadczenia, a w szczególności na ponownym opracowaniu podstaw rozgrywki z jasnymi celami, motywującymi wyzwaniami i postępem z sensownymi nagrodami – zachowując przy tym radość z latania i walki w rozległym świecie science-fantasy.
Czytając wyżej przedstawione słowa wymówione przez Caseya Hudsona (szefa BioWare, który opuścił swój "drugi dom" kilkanaście tygodni temu) czułem, że BioWare samo nie wie, czym miał być, ani czym będzie Anthem. Ponowne opracowanie podstaw rozgrywki, próby wydobycia pełnego potencjału gry, zwiększenie sensu otrzymywanych nagród przyznawanych po ukończeniu danych wyzwań tudzież misji - są to elementy, które powinny idealnie działać przed premierą, a ich przebudowanie wiąże się poniekąd ze stworzeniem kompletnie nowego projektu.
I takim czymś miał być właśnie Anthem Next. Pierwotnie mówiono, iż pojawi on się na rynku nawet za kilka lat, ponieważ pewien oddział BioWare (ekipa została w pierwszej połowie 2020 roku rozdzielona na trzy zespoły - dwa większe zajmowały się Dragon Age 4 i nowym Mass Effect, a ten trzeci - ww. "eksperymentem") zaczął dopiero co prototypować nowe rozwiązania. Mówiono, iż nad eksperymentem pracuje jedynie 30 osób, co przełożyło się...
... na ślimacze tempo ratowania gry. Gdy już minęły cztery miesiące od ogłoszenia Anthem 2.0, odbiorcy - czy to Ci aktywni na serwerach Electronic Arts, czy Ci omijający tytuł szerokim łukiem - zaczęli wyrażać swoje niezadowolenie w sieci. Nie ma co się ku temu dziwić, ponieważ premiera produktu odbyła się ponad rok temu, a zainteresowani wciąż mieli do czynienia z niepełnym produktem.
Nie udało się
Po ujawnieniu kilku grafik koncepcyjnych i pierwszych zmian wciąż nie byłem kupiony przez BioWare. Wszystko wydawało mi się sztuczne i w dalszym ciągu byłem przekonany, że Anthem 2.0 nie wypali. I, ku mojemu zdziwieniu, parę miesięcy później mogliśmy usłyszeć, że Electronic Arts anulowało rzeczony projekt, co tylko uświadczyło mnie w przekonaniu, że miałem rację, a odbudowa gry tak naprawdę... nie istniała? Można już z góry założyć, że deweloperzy wprowadzili minimalną ilość zmian (albo i w ogóle ich nie robili, próbując zamydlić nam oczy), wszystko szło bardzo opornie, a zespół składający się z 30-stu osób lepiej poradzi sobie przy nowym DA lub ME.
Kompletnie nie zdziwiła mnie ta decyzja, ponieważ od początku aż do końca uważałem, że Anthem Next nie uratowałby gry BioWare. Gracze mający już z nią styczność być może odpaliliby ją na 20-30 minut w celu sprawdzenia nowości, a potencjalnych kupców, którzy interesowali się sieciowym tytułem BioWare, lecz czekali na jego nowszą wersję, było zapewne garstka. Szczerze powiedziawszy, Anthem 2.0 był tworzony dla naprawdę małego grona odbiorców.
W całej sytuacji nie pomaga fakt, że opinia na temat produkcji jest na tyle negatywna, że ewentualne dodatkowe bugi, czy niezrozumiałe rozwiązania dobiłyby Anthema na amen nie tylko EA, ale także BioWare, które już nie cieszy się tak dobrą renomą w branży. Ten zespół potrzebuje projektu, dzięki któremu pokażą światu, że wciąż potrafią przygotować zmuszające do refleksji gry single-player.
Przeczytaj również
Komentarze (21)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych