Muzyka Gracza - Tales of Legendia & Soul Sacrifice
Z okazji premiery nowej generacji konsol zrobiłem kącik całkowicie niezwiązany z całym zamieszaniem. Pół Internetu zdążyło już ugryźć temat z każdej strony, cóż więcej nowego mógłbym wymyślić? Dlatego złapałem za bezpieczną japońszczyznę, tą najwyższych lotów i trochę bardziej kontrowersyjną. Do dzieła.
Jeśli miałbym wskazać jakikolwiek powód, by odradzić zakup Tales of Legendia OST, to okładka. Rynek muzyki z gier nie stawia pod tym względem właściwe żadnych wymagań, ale podobnych potworków, mając na uwadze pierwszorzędną zawartość zestawu, ze świecą szukać. Go Shiina popełnił album wzorcowy, bez wysiłku realizujący najważniejsze założenia konwencji, szalejąc przy tym finezją godną najlepszych. Przygodowa ścieżka ze wszystkimi dobrodziejstwami pełnej symfonii i rockowo – folkowej melodyki, wyzbyta często towarzyszącej takim kombinacjom przaśności, zwycięża pod każdym względem.
Choć szczyt aktywności wydawniczej najwyraźniej ma już za sobą, Yasunoriego Mitsudę wciąż otacza wianek oddanych fanów, przyjmujących każdą, nawet zupełnie błahą informację na jego temat z entuzjazmem godnym lepszej sprawy. Nie inaczej potraktowano doniesienia o nowym projekcie niegdysiejszego kolosa gatunku, Soul Sacrifice. Pełna symfonia na podorędziu, Wataru Hokoyama (Afrika OST) do pomocy, nowa marka o sporym potencjale – kombinacja zdolna złamać nawet największych sceptyków. Dlatego pewnie ostateczna ścieżka niekiedy tak boleśnie sprowadza do parteru. By była jasność - to wciąż ponadprzeciętna, choć czasami banalna w kontekście gry praca. Jeśli jednak ktoś spodziewał się elegancji czy melodii, jaką oczarowywała seria Chrono, nie ma tutaj czego szukać. Poniższy A Certain Magician's Life to jedynie wyjątek potwierdzający regułę.
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych