Mirror's Edge: Catalyst - chwalimy, narzekamy i mamy screeny prosto z wersji na PS4
Po kilku godzinach spędzonych z Mirror’s Edge Catalyst na PS4 czuję się usatysfakcjonowany. Na taką grę z grubsza czekałem, choć nie wszystko jeszcze działa tak, jakbym sobie tego życzył.
Ostatnie dwa dni spędziłem bardzo miło w towarzystwie uroczej Faith biorąc udział w zamkniętych betatestach nowego Mirror's Edge. Z opinią Mateusza możecie się zapoznać tutaj, ja tymczasem napiszę krótko o tym, co mi się spodobało, a co nie.
Tytuł klimatem nie odbiega jakoś specjalnie od pierwszej części gry, od premiery której minęło (UWAGA!) 8 lat! Widać jak na dłoni, że scenariusz odegra znacznie większą rolę. Już na samym początku przygody, gdy Faith wychodzi na wolność z więzienia i wraca do "zawodu" sprintera, poznajemy kilka ważnych dla scenariusza postaci.
Oczarował mnie otwarty świat. W wiele niedostępnych na pozór miejsc możemy dotrzeć jeśli podziałamy trochę wyobraźnią i pokombinujemy. Dachy, wnętrza budynków, podziemia, przewody wentylacyjne, przeróżne kondygnacje, skróty - bajka. W mieście jest zresztą co robić, bo czeka na nas kilka rodzajów znajdziek, dokumenty z profilami postaci czy zadania poboczne (kurierskie, czasówki, itd.), w których możemy bić rekordy i rywalizować z innymi graczami. Zresztą funkcje społecznościowe pozwalają nam niczym w Dark Souls zostawiać w świecie gry swoje ślady oraz sprawdzać osiągnięcia innych graczy, co jest fajnym dodatkiem.
O dziwo Faith ma praktycznie ten sam zakres ruchów co w pierwowzorze. Ba, część umiejętności znanych z jedynki, jak choćby przewrót amortyzujący obrażenia, trzeba wykupić za punkty umiejętności otrzymywane wraz ze wzrostem doświadczenia. Skille podzielone zostały na 3 drzewka odpowiedzialne za ruch, walkę i sprzęt. Ten ostatni pozwala choćby ogłuszać na chwilę przeciwników czy hakować kamery.
No właśnie przeciwnicy - jest ich więcej, nie grzeszą specjalnie inteligencją i Faith nie ma większych problemów z ich oklepywaniem. Poza zwykłymi atakami nasza heroina świetnie posługuje się swoimi zgrabnymi nóżkami, potrafi też robić uniki i przywalić zdrowo w trakcie ślizgu czy odbijając się do ściany. Odniosłem wrażenie, że walka nie stanowi dla Faith żadnego wyzwania, co akurat w ogóle mi się nie podoba zważywszy na fakt, że dziewczyna nie używa już nawet broni.
To samo tyczy się systemu runner's vision, który pokazuje nam jaką ścieżkę wybrać, by dotrzeć do celu. I pokazuje zdecydowanie za dużo, choć całe szczęście nie musimy z niego korzystać. Co nie zmienia faktu, że bieganie po ścianach, przeskakiwanie przez siatki i robienie 180 stopniowych obrotów po odbiciu się od poręczy, wciąż pozwala poczuć wiatr we włosach i sprawia sporą satysfakcję.
Tytuł stara się działać w 60 klatkach, choć w becie miał jeszcze problem z gubieniem tekstur. Niemniej jednak kolorystyka i design poziomów to połączenie starego Mirror's Edge z Remember Me. Jest na tyle świeżo, nowocześnie i stylowo, że nie miałem problemu z przymknięciem oka na niektóre słabsze elementy otoczenia. Efekty świetlne robią świetną robotę, a w panoramie miasta podczas wspinania się na kolejne kondygnacje można się zakochać.
Pozostaje pytanie czy deweloper będzie w stanie zapewnić nam na tyle atrakcji, by otwarty świat szybko się nam nie znudził? Ja jestem dobrej myśli, choć wydaję mi się, że deweloper zaprojektował nowe przygody Faith z myślą o szerszym gronie odbiorców. Jeśli jednak gra zapewni mi dobrą zabawę - a na to się zanosi - niech i tak będzie.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (24)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych