Felieton: Mit grających dziewczyn
Temat grających dziewczyn od zawsze porusza czytelników. Z reguły proporcje są identyczne – wypowiada się 95% facetów i 5% dziewczyn, co może dziwić skoro temat dotyka bezpośrednio ich. Jakie są tego powody? Jest ich kilka, ale największym i najpoważniejszym z nich jest mit grającej dziewczyny i podejście do niego ze strony męskiej części tego świata.
Napiszę wprost już na samym początku – dla mnie pojęcie „Grająca kobieta” jest jednocześnie śmieszne i krzywdzące dla płci mi przeciwnej. Ze zbitej, sporej i ciągle rosnącej grupy grających osób wyjmuje ono płeć żeńską, wystawia na podest, oznacza i woła do samców „patrzcie, tutaj macie kobiety, które grają”. Natura męska jest taka, że szybko czyni starania o kobietę, gdy takową widzi w zasięgu wzroku. Czasami robi to dla sportu, czasami by mieć niewiążące towarzystwo, a czasami po prostu by kogoś poznać. Tak, wiem, odkrywcze jak sto pieronów. W przypadku gier wideo niestety faceci dostają małpiego rozumu, gdy tylko okazuje się, że tam gdzieś po drugiej strony kabla siedzi kobieta. Efekty? Różne. Od zwykłych zaczepek i nieudolnych prób poderwania, poprzez złośliwe wiadomości, których treść zamyka się z reguły w „grająca kobieta? Ta, jasne”. Czasami komentujący idą znacznie dalej i składają niedwuznaczne propozycje. Normalnych facetów jest niestety mało i mówiąc normalnych mam na myśli takich, dla których nie ma znaczenia czy gra z facetem czy kobietą. Dla niego gracz jest graczem.
Skąd się to bierze? Z kultywowanego od kiedy tylko pamiętam mitu grającej kobiety, która dla – uogólniając – samotnego faceta jest niczym Święty Graal. Otoczona olśniewającym światłem niewiasta, która nie tylko nie będzie marudzić, że wolisz weekend spędzić otoczony energy drinkami i chipsami naginając w jakiegoś FPS-a. Nie, ona nawet się dołączy. Pochwali, pocieszy po przegranej. Przytuli do piersi, da całusa w czółko i utuli do snu. Kobieta skarb. Ale dobra, darujmy sobie żarty, bo sprawa wbrew pozorom jest dla mnie poważna. Tak, rozumiem, że ktoś ma pewne oczekiwania względem kobiety i fajnie, gdy dzieli jakieś hobby z nami. Jest więcej tematów do rozmowy, opcji spędzania wspólnego czasu. Ale z grającą kobietą wiąże się jeszcze coś innego – akceptacja. Wiele osób wstydzi się po prostu tego, że gra. Czują się osaczeni przez świat zewnętrzny, który tylko krytykuje i pokazuje gry w negatywnym świetle. Taka jednostka wkracza w stan oblężonej twierdzy, w której nikt nie rozumie jego hobby i wszyscy mają go za dziwaka. A paradoksalnie – to ta jednostka robi wszystko, by być postrzeganym w ten sposób. I właśnie dlatego mit grającej kobiety, która zrozumie jednostkę i będzie inna niż wszystkie kobiety. Nie opieprzy, gdy się jednostka roztyje, zapomni zrobić zakupów lub nie wywiąże się z innego trywialnego obowiązku.
Sam miałem częściowo takie podejście mając -naście lat (powiedzmy, że w okresie gimnazjalnym). Z ust ojca słyszałem, że gry są idiotyczne, nic nie dają i w niczym mi nie pomogą. Tak, wkurzało mnie to. Tak samo jak wkurzało mnie wtedy, że dziewczyny, z którymi gadam, nie grają i uważają mnie za dziwnego z powodu mojego hobby. Nie byłem typem gracza przedstawianym w krzywym zwierciadle – z nadwagą, który nie wychodzi z domu. Połowę dnia spędzałem na boisku. Ale znałem ludzi, dla których wyjście z domu było największą karą. Bo konsola zostawała w domu.
Dlatego wśród takich osób powoli tworzył się ideał. Ideał, który…nie istnieje. A raczej nie tyle nie istnieje, co jest obok każdego z nas. Ten ideał jest tak naprawdę normalną kobietą ze swoimi zainteresowaniami. Kobieta, która gra nie wyróżnia się niczym, co pozwoliłoby ją zidentyfikować na ulicy. Koszulki z gier? Widziałem dziewczyny noszące t-shirt z Mario nie mając pojęcia, kto to jest. Normalna dziewczyna po prostu gra, stara się udzielać w sieci, ale ma z tym problem. Faceci nie potrafią zaakceptować faktu, że rozmawiają z dziewczyną. Automatycznie przechodzą na tryb „słodzę Ci i usługuję”, niezależnie czy to strona internetowa czy forum. Taki widok, mówiąc wprost, jest żałosny. Dlatego nie dziwi mnie, że dziewczyny wolą się ukrywać i śledzić doniesienia po cichu. Jeśli jakaś robi coming out to musi być mocna psychicznie. Niezliczone ilości testów na „tru gejmerkę”, setki pytań tylko po to, by sprawdzić czy ktoś nie chce zrobić nas w konia.
Tak, pozerki są problemem. „Gamer Gurl”, jak zwykło się je określać, poznać można po jednym – fotkach z padem, wywalonym do zdjęcia dekoltem i pseudoseksownej pozie, która powoduje, że u prawiczka skacze ciśnienie. Tak, to właśnie jego idealny obrazek grającej kobiety. Obraz fałszywy i kłamliwy. Obraz, który krzywdzi dziewczyny, narzucając im tak idiotyczny stereotyp. Za każdym razem gdy widzę te obrazki w stylu „naga dziewczyna gra sobie w coś na kompie” to po prostu się śmieję. Dziewczyny – serio gracie nago, umalowane i uczesane w World of Warcraft? Odpowiedź jest chyba oczywista.
Dla wielu tekst może zabrzmieć jak wyrzut frustrata, ale nim nie jestem. Mam dziewczynę już długi czas i tak – gra w gry. Sama, ze mną, z siostrą – bez znaczenia. Gra. I gdy widzi stereotypowe wpisy czy komentarze to łapie się za głowę. Dlatego mam apel do męskiej części czytelników – proszę, przestańcie wierzyć w mit grających dziewczyn. One są normalne, jak każda inna, z tym że dzielą nasze hobby. Nie musimy im usługiwać, podrywać przez sieć lub udowadniać, że są pozerkami. Gry stają się przystępniejsze, więc i nowych graczy będzie więcej. W tym kobiet. A małpi rozum nie jest dobrym sposobem na funkcjonowanie w świecie. Patrzenie stereotypami na ten temat jest najgłupszym co można zrobić. Z grającą kobietą można stworzyć tak samo udany związek jak z miłośniczką astrologii lub zbierania znaczków. Grający facet może być tak samo zabawny jak ciężko harujący w fabryce osobnik mający gdzieś gry. Mówienie, że dzięki grom któraś z płci jest lepsza to oszukiwanie samego siebie i usprawiedliwianie chęci bycia akceptowanym przez środowisko.
Tytułowy obrazek pochodzi z http://dignity13.deviantart.com/art/Gamer-Girl-371220015
Przeczytaj również
Komentarze (49)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych