Czy w 2023 roku czeka nas jakakolwiek sprzętowa rewolucja? Nic z tych rzeczy
Mam nadzieję, że wszyscy hucznie przywitaliście Nowy Rok. Oby pod każdym względem był lepszy od poprzedniego i tego Wam, jak i sobie życzę. Także w naszym gamingowo-technologicznym świecie doczekamy się wreszcie wielu gier, które stworzone zostaną już wyłącznie z myślą o konsolach obecnej generacji. Czy jednak czeka nas jakakolwiek sprzętowa rewolucja? Nowe technologie? Coś, co zaskoczy cały świat? Niestety, nic tego nie zapowiada.
Jeszcze pod koniec zeszłego roku zadebiutowały nowe karty graficzne od NVIDIA i AMD, czyli modele z rodziny GeForce RTX 40x0 oraz Radeony RX 7000. Dołączyły do tego kompletnie nowe płyty główne i procesory Intela 13. generacji, a także Ryzeny od AMD z serii 7000. Zestawy możecie też wyposażyć w pamięci DDR5, których ceny w tym momencie zauważalnie spadły, a jak pokazują wszelkie testy, szczególnie w grach, warto w nie zainwestować. Jeszcze w tym roku zadebiutują szybsze i wydajniejsze kości, które powinny znacznie przyspieszyć nasze komputery. To wszystko sprawia, że w zasadzie cały 2023 rok pozbawiony będzie jakichś spektakularnych premier sprzętowych. Z całą pewnością pojawią się NVIDIA RTX 4070 Ti, 4060, być może zadebiutuje RTX 4090 Ti (chociaż to bardziej w 2024), a na rynek powinny też wskoczyć ulepszone propozycje od AMD - w tym topowy RX 7950 XT.
Nie oczekujcie wielkich zmian - nie ma nawet co liczyć na szybsze modele PS5 czy XSX
W tym roku powinny zadebiutować procesory przeznaczone dla komputerów serwerowych i do zastosowań profesjonalnych (jak nowe Xeony), ale jednostki konsumenckie raczej nie doczekają się żadnych istotnych poprawek. Intel planuje kolejną, 14. generację swojej flagowej serii dopiero na pierwszy kwartał 2024 roku. AMD z kolei zaprezentuje udoskonaloną wersję swojego flagowego procesora Ryzen 7800 z warstwową pamięcią Cache3D. Poprzednik, model 5800X3D do dzisiaj jest znakomitym i piekielnie szybkim CPU, który w grach dosłownie niszczy konkurencję. Konkluzja jest jasna - jeżeli planowaliście zmodyfikować swój sprzęt (lub kupić całkiem nowy), to nadarza się ku temu znakomita okazja. Co prawda musimy wziąć pod uwagę słaby kurs złotówki i szalejącą inflację, ale przez fatalną kondycję kryptowalut ceny kart graficznych spadły wreszcie do przyzwoitego poziomu. Niestety, w górę poszybowały kwoty, jakie musimy wydać na procesory i płyty główne. Dla przykładu, jeszcze w połowie 2022 roku taki Intel Core i5-12600K kosztował ok. 1200 zł, a dziś musimy za niego zapłacić ponad 200 zł więcej. Na szczęście, koszty pamięci DDR5 nie są już tak przerażające. Komplet 2x8GB podstawowych kostek o taktowaniu 4800 MHz możemy kupić za ok. 400 zł. Z kolei 32GB dostaniemy za ok. 700 zł. Gdybyśmy chcieli coś znacznie szybszego, możemy pokusić się o taktowania rzędu 6400 MHz, ale jedna kość 16GB kosztuje ok. 650 zł. To całkiem sporo, choć ich cena powinna w tym roku wyraźnie zmaleć. W 2023 roku do sklepów trafią pamięci RAM DDR5 z zegarem ustawionym na poziomie 7800 MHz, a pod koniec trzeciego kwartału być może nawet takie, które przekroczą 8000 MHz. To będą już wydajnościowe petardy.
Dużo więcej ciekawych nowości (szczególnie pod względem oprawy graficznej i zastosowanych technologii) szykują nam z kolei studia deweloperskie. Zobaczymy wreszcie prawdziwie next-genowe tytuły. Wielu twórców otwarcie rezygnuje ze wsparcia PlayStation 4 czy Xboxa One. Dodatek do Horizon: Forbidden West zadebiutuje już wyłącznie na PS5. Podobnie jak Spider-Man 2. Podejrzewam, że w tym roku pojawi się też odświeżona wersja The Last of Us 2, a to przecież nie koniec nowości od Sony. Musimy jednak poczekać na stosowną konferencję, która przedstawi tegoroczne wielkie premiery (wszystko przez batalię z Microsoftem w sprawie przejęcia Activision-Blizzard - podobno dlatego jeszcze nie widzieliśmy hitów szykowanych na konsole Japończyków). Amerykanie dostarczą z kolei Stalkera, Starfielda, Redfall i prawdziwie next-genową Forzę Motorsport. Oby na tym się nie skończyło, ale nawet te cztery duże premiery sprawią, że 2023 rok będzie dla fanów Xboxów znacznie lepszy od 2022.
Nie spodziewam się z kolei żadnych wiążących obietnic związanych z debiutem PS5 czy XSX w edycji pro. Dopiero wychodzimy z tego marazmu, jakim była konieczność dokończenia i wydania tytułów, których projektowanie i kodowanie rozpoczęto jeszcze długo przed debiutem obecnej generacji. W tym roku pojawi się też wiele różnych gier zbudowanych na najnowszej wersji silnika graficznego Unreal Engine 5.1 czy kolejnej odsłonie Unity. Fortnite czy wydane jeszcze wcześniej demo Matrixa pokazały nam pewien przedsmak możliwości. Taki God of War: Ragnarok projektowano na PS4, a następnie podciągnięto w wersji na PS5, a gra potrafi całkowicie zwalić z nóg swoją oprawą graficzną. Aż nie potrafię sobie wyobrazić, jak wielkich rzeczy można dokonać na tych sprzętach przy odpowiedniej optymalizacji. Doskonałą decyzję podjął CDProject RED, ogłaszając dodatek do Cyberpunka już tylko na obecną generację. Może to pozwoli w zauważalny sposób zmniejszyć przepaść dzielącą wersje na PC i PS5/XSX.
W 2023 roku powinniśmy się spodziewać debiutu nowego i ciekawego oprogramowania, a także wzmożonej aktywności deweloperów indie, którzy zaczną dostarczać swoje nietuzinkowe produkcje zbudowane na Unreal Engine 5. Kto wie, być może zapowiedziane zostaną odświeżone wersje obecnych konsol w edycjach slim (takie dużo mniejsze i zgrabniejsze PS5 Slim wydane po 3 latach od premiery miałoby dużo sensu). Doczekamy się z całą pewnością pięknych i niesamowicie wciągających gier, ale na sprzętową rewolucję i kolejne przekraczanie granic musimy poczekać do 2024 roku. Dopiero wtedy, w drugiej połowie, na rynek wskoczą nowe karty graficzne od NVIDIA - RTX z serii 50x0, a także AMD Radeon RX 8000. Zadebiutują także nowe procesory i płyty główne. Wtedy też przepaść w czystej wydajności względem PS5 i XSX powiększy się do tego stopnia, że wersje pro staną się nieuniknione i ich debiutu spodziewałbym się właśnie w czwartym kwartale 2024 roku. Nie będzie innego wyjścia, by gry dalej mogły działać w rozdzielczości 4K przy 60 klatkach na sekundę. Sam 2023 rok naznaczony będzie skutkami wojny na Ukrainie, potężną zapaścią ekonomiczną na wielu rynkach, problemami z dostępnością surowców i materiałów do produkcji komponentów, a także znacznym ograniczeniem produkcji niektórych mniej popularnych sprzętów. Trafimy na cięcia budżetowe czy zwolnienia w największych firmach technologicznych (co już ma miejsce, choćby w firmie Marka Zuckerberga). Nie spodziewajmy się zatem cudów. Dalej będziemy odczuwać skutki pandemii, wojny czy popularności kryptowalut, ale gdzieś tam w tunelu wreszcie zapalono światełko.
Przeczytaj również
Komentarze (43)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych