Graliśmy w RoboCop: Rogue City. Klimat wylewa się z ekranu, ale gameplay jest specyficzny
W zeszłym miesiącu nasza redakcja pojawiła się na specjalnym pokazie firmy Nacon, gdzie mogliśmy ograć kilka produkcji. Lecąc do Francji najbardziej czekałem na spotkanie z „polskim” Robocopem i szczerze mówiąc zostałem pozytywnie zaskoczony. RoboCop: Rogue City będzie nietypowym shooterem, którego duszę najbardziej docenią fani oficera Alexa Murphy'ego.
Jeszcze w 2023 roku odbędzie się premiera kilku dużych strzelanek i po zagraniu w RoboCop: Rogue City jestem przekonany, że produkcję wrzucam na listę gier, obok których nie chce przejść obojętnie. To nie będzie największy, tegoroczny hit, ale łatwo docenić pracę polskiego studia, ponieważ Teyon zadbało o to, by RoboCop był... RoboCopem.
Gracz jako czołg? RoboCop: Rogue City pozytywnie zaskakuje
Już pierwsze chwile z RoboCop: Rogue City pozwalają łatwo zrozumieć, że najnowsza propozycja studia Teyon nie będzie klasycznym shooterem, które taśmowo są tworzone przez innych deweloperów. Alex Murphy rusza się niczym czołg, obraca się jak żółw, niemal nigdy się nie śpieszy i jednocześnie nie przejmuje się łapiąc na klatę nawet tony amunicji od naćpanych bandziorów. Gracze otrzymają w swoje ręce powolną maszynę, która bardzo dokładnie planuje każdy ruch i nie obawia się wskoczenia do pokoju pełnego przeciwników – wystarczy tylko celnie wymierzyć, by jednym strzałem eliminować kolejnych oponentów i przedzierać się przez następne lokacje. RoboCop w grze studia Teyon jest taki jak powinien być – deweloperzy nie chcieli uwspółcześnić na siłę postaci, dorzucić mu na nogi dopalaczy i patrzeć, jak niczym Usain Bolt biega pomiędzy oprychami i częstuje ich kolejnymi kulkami. Tutaj jest inaczej i... szczerze mówiąc podoba mi się to.
Akcja RoboCop: Rogue City została umiejscowiona pomiędzy filmami „RoboCop 2” i „RoboCop 3”, czyli w czasie, gdy w Detroit ważną rolę odgrywa Nuke, czyli silnie uzależniający narkotyk. Już pierwsze misje pokazują, że temat dragów został przez scenarzystów dogłębnie zbadany – na dobry początek uczestniczyłem w zadaniu, podczas którego RoboCop wyskakuje ze swojego samochodu i podąża do budynku, gdzie według informacji mają znajdować się przestępcy. Tutaj jednak nikt nie szuka małego przejścia, by wbić się niepostrzeżenie na tyły wroga, zaatakować przywódce lub znaleźć fortel i móc odwrócić losy akcji na swoją korzyść. RoboCop nie kalkuluje, więc wpadamy niemal z butem w drzwi, przed nami pojawia się grupa wrogów, a my rozpoczynamy zabawę.
Główny bohater od początku rozgrywki posiada specjalny system namierzania – wystarczy chwycić w dłonie broń, by obok głów wrogów pojawił się celownik. Nie działa to jak typowy auto-aim, ale pomaga w dobrym wycelowaniu w przeciwników. Następnie (dosłownie) małymi krokami przedzieramy się przez lokacje, gdzie spotykamy kolejnych wrogów, by ponownie strzelać, strzelać i jeszcze raz strzelać. Gra jest krwawa, a deweloperzy zadbali nawet o ciekawe wizualne efekty związane ze zniszczeniami lokacji – nie możemy pozbyć się każdego fragmentu ściany, ale łatwo odstrzelić fragment muru lub zniszczyć stanowiska komputerowe w biurowcu... tutaj jednak pojawia się ciekawa opcja, ponieważ część sprzętu (przykładowo monitory) możemy chwycić w łapy i cisnąć w bandytów. I szczerze mówiąc jest to bardzo skuteczne.
RoboCop ma na wszystko czas...
RoboCop: Rogue City jest dosłownie oblany atmosferą kultowych filmów z Peterem Wellerem w roli głównej, a pozytywne wrażenia podbija fakt, że aktor powrócił do tytułowej roli i ponownie wcielił się w głównego bohatera. Bardzo spokojna rozgrywka ma swoje plusy (klimat!), ale trudno mi nie odnieść wrażenia, że w pewnym momencie RoboCop: Rogue City może nadzwyczajnie w świecie nudzić. W dzisiejszych czasach gracze chcą szybkiej akcji i natychmiastowych efektów, a RoboCop po prostu się nie śpieszy, więc czasami obserwujemy jego mozolny marsz przez kolejne lokacje. Gameplay nie wydaje się specjalnie wymagający, ponieważ podczas prezentacji na każdym kroku natrafiałem na przedmioty, dzięki którym mogłem reperować zdrowie bohatera, który w dodatku potrafi przyjąć na głowę całe wiadro amunicji. W trakcie testów dosłownie stanąłem na środku pokoju i patrzyłem, jak garstka wrogów nieudolnie próbuję ubić protagonistę – następnie strzeliłem dosłownie sześć razy, by pozbyć się całego oddziału.
Twórcy RoboCop: Rogue City nie zapomnieli także o rozwoju postaci, więc w trakcie gry bez przeszkód poprawimy jeszcze możliwości ofensywne i defensywne bohatera, więc stworzymy prawdziwą maszynę do zabijania. W trakcie testów tylko jeden zbir potrafił wyrządzić mi większą krzywdę, ale był to gość z wielkim działkiem... chociaż także i w tym wypadku wystarczył jeden strzał, by się go pozbyć. Deweloperzy w zasadzie nie mogą tak naprawdę postawić przed nami wielu dynamicznych bandziorów, ponieważ Alex Murphy nie poradzi sobie z takimi oponentami – w tym wypadku nawet do obrotu kamery musimy się przyzwyczaić. Studio w odpowiedni sposób przygotowało także lokacje, ponieważ metalowy gliniarz nie ma za dużo możliwości, by szybko uciec i schować się za przeszkodami. W RoboCop: Rogue City wchodzimy do lokacji i rozpoczynamy rzeź – od czasu do czasu pojawia się opcja zebrania broni od wrogów, ale zdecydowanie najlepszą zabawę daje Auto 9... giwera dosłownie rzuca wrogami. Wśród zdolności bohatera łatwo mi wyróżnić możliwość spowolnienia czasu, ponieważ ten ruch idealnie nadaje się do wybicia nawet grupy wrogów w kilka sekund. Bohater może również zeskanować lokację, by przygotować się na zbliżającą się akcję, a wśród drzewka rozwoju znalazłem opcję odbijania pocisków oponentów – będzie to na pewno świetna propozycja na jeszcze większe hordy bandziorów.
RoboCop szuka drobnych szczegółów
W trakcie przechadzania się po kolejnych miejscówkach, RoboCop musi czasami wykorzystać swoje umiejętności detektywa, by przeskanować biurko z dowodami lub zabitego kilka minut wcześniej ochroniarza – w tym wypadku wykorzystujemy specjalny wzrok i musimy skupiać się na wybranych elementach otoczenia. Nie jest to specjalnie angażujące, ale twórcy wyraźnie chcieli rozbudować gameplay o takie małe dodatki.
Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony samą strukturą misji, ponieważ RoboCop: Rogue City wrzuci graczy do otwartego świata – lokacja nie jest specjalnie rozbudowana, ale możemy swobodnie chodzić po fragmencie Detroit, rozmawiać z ludźmi i w odpowiednim momencie rozpoczynamy misję. Podczas rozgrywki na początku każdego zadania wchodziłem do nowego pomieszczenia i podejrzewam, że tak będzie wyglądać schemat gry – mamy mały, otwarty świat do eksploracji, a na start misji otrzymujemy dostęp do nowego obszaru. W grze znalazło się także miejsce dla posterunku, gdzie możemy przykładowo rozmawiać z innymi policjantami.
Interesująco na pewno zapowiadają się misje poboczne, podczas których ponownie będziemy eksplorować małe korytarze i strzelać do dziesiątek gangusów, ale deweloperzy znaleźli także czas na bardziej... przyziemne sytuacje, gdy Robocop musi zająć się wystawianiem mandatów lub rozwiązywać problemy mieszkańców – tutaj nie zawsze trzeba sięgać za broń. Dużym atutem dla wielu graczy będzie na pewno samo podejście do humoru, ponieważ polskie studio w wielu miejscach uśmiecha się do fanów IP.
Dużym plusem RoboCop: Rogue City będzie bez wątpienia grafika – to nie jest prawdziwie next-genowa przyjemność, ale Teyon zadbało o masę klimatycznych miejscówek. Szczególnie podoba mi się ciemna strona miasta, gdzie chodzimy brudnymi alejkami, widzimy mierzących się z codziennością mieszkańców, a produkcja została upiększona przez odbicia na kałużach czy też różne neony – Unreal Engine 5 pokazuje swój charakter.
W prezentowanym fragmencie nie czułem większego zagrożenia ze strony wrogów, ale szczerze mówiąc... chętnie nimi rzucałem. RoboCop bez przeszkód chwyta przeciwników, by następnie ciskać nimi niczym laleczkami. Trudno mi aktualnie chwalić zachowanie oponentów, którzy zdecydowanie za często wskakują przed lufę głównego bohatera – ostateczne doświadczenie zaburzone jest także przez dużą liczbę identycznych wrogów i bez wątpienia w tym miejscu autorzy mogliby pomyśleć o większym urozmaiceniu produkcji.
RoboCop: Rogue City będzie długą grą
Siadając do RoboCop: Rogue City tak naprawdę nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać, ale Teyon przygotowało historię na około 20-30 godzin, a istotne w całej opowieści mają być wybory, które ostatecznie wpłyną na wydarzenia, znane z uniwersum postacie oraz samo zakończenie. Trudno mi aktualnie powiedzieć, czy faktycznie otrzymamy tutaj zawartość, która sprawi, że gracze będą chcieli wrócić do gry, ale ja na pewno... chętnie zapoznam się z tym tytułem. I wierzę, że ostatecznie każdy fan uniwersum powinien pamiętać o tej przygodzie, bo choć w pewnym momencie gameplay może wydawać się trochę powtarzalny, to jednak atmosfera IP może wynagrodzić wiele.
Przeczytaj również
Komentarze (38)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych