Nie tylko Pan Kleks - 10 najważniejszych ról Piotra Fronczewskiego
Już niedługo premierę kinową będzie miała “Akademia Pana Kleksa” Macieja Kawulskiego, w której tytułową rolę zagra tym razem Tomasz Kot. Znanemu z wielu głośnych filmów z ostatnich lat aktorowi przypada trudna rola wejścia w buty wielkiego poprzednika, Piotra Fronczewskiego. Artysty nietuzinkowego, prócz kin znanego również z telewizji, a także ze swego muzycznego alter-ego, czyli Franka Kimono.
Jak pokazuje znany internetowy mem: Piotr Fronczewski prawdopodobnie zagrał w większości wielkich filmowych klasyków poprzedniego wieku. Jeden z najbardziej lubianych polskich aktorów, debiutujący na ekranie w 1958 roku w “Wolnym mieście” Stanisława Różewicza, w trakcie swej wciąż trwającej kariery wcielał się w przeróżne postacie, występując zarówno w teatrze, jak i w Kabarecie pod Egidą. W 1990 roku został - obok Wojciecha Pszoniaka i Andrzeja Seweryna - uznany za jednego z trzech największych aktorów dramatycznych po 1965 roku, przez zacne grono złożone z Gustawa Holoubka, Tadeusza Łomnickiego i Zbigniewa Zapasiewicza.
W ostatnich latach dał się poznać przede wszystkim jako aktor charakterystyczny, korzystający z wielu poprzednich wcieleń, choćby w serialu “Rojst”, gdzie odgrywa rolę kierownika hotelu. O jego przeszłości jako Franek Kimono przypomniała z kolei, popularna w pierwszej dekadzie XXI wieku, piosenka “W aucie” Sokoła, gdzie aktor pojawia się jako “barman, na tym dancingu”. Fronczewski zagra również w najnowszej wersji “Akademii pana Kleksa”, wcielając się jednak tym razem w postać Doktora.
Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy
Scenariusz filmu Mieczysława Jahody i Janusza Rzeszewskiego, mającego być w zamierzeniu połączeniem komedii muzycznej i kryminału, powstał na podstawie życiorysu Stanisława Cichockiego. Jednego z najbardziej znanych kasiarzy-włamywaczy, działającego na terenie II. Rzeczypospolitej i Rosji, którego przeróżne perypetie wpłynęły również na kształt obu części “Vabank” Juliusza Machulskiego. W rzeczonym obrazie z 1978 roku wciela się w niego oczywiście Piotr Fronczewski, który odtwarza bohatera nagle pojawiającego się w pewnym bankrutującym teatrze, utrzymującego że chętnie zasponsoruje remont tegoż przybytku. Ten jednak jest jakimś dziwnym trafem prowadzony jest głównie w piwnicy... Za sprawą tego filmu artyście udało się wykreować znany później wizerunek sprytnego i eleganckiego łotrzyka, wykazującego podobieństwa choćby do bohaterów słynnego “Żądła” George’a Roya Hilla, przy okazji jednak w świetny sposób odtworzył on również klimat rodzimych kabaretów, głównie z uwagi na świetną muzykę.
Ziemia obiecana
Cztery lata wcześniej Fronczewski zagrał również w arcydziele Andrzeja Wajdy, będącym ekranizacją powieści Władysława Reymonta, i wymienianym często w gronie największych polskich filmów w historii. Aktor wciela się w nim w postać Van Horna, praktykanta w kantorze fabryki Hermanna Bucholtza (Andrzej Szalawski), a choć przez większość filmu ustępuje miejsca - grającym trójkę głównych bohaterów - Danielowi Olbrychskiemu, Wojciechowi Pszoniakowi i Andrzejowi Sewerynowi ma tu kilka wielkich momentów m.in. ucząc kolejne pokolenia modelowego sposobu rzucania pracy. Tak, by nikt nawet nie śmiał przerywać!
Trędowata
Dwa lata później Fronczewski zagrał również w filmie Jerzego Hoffmana, którego autorem scenariusza, opartego na powieści Heleny Mniszek, był początkowo Stanisław Dygat. Pisarz wycofał się jednak z firmowania swym nazwiskiem filmu (łącznie ze zrzeczeniem się wszystkich wpływów z prac nad produkcją) po zmianach w skrypcie wprowadzonych przez samego reżysera. Fronczewski wciela się tu w Hrabiego Trestkę. Nie jest on główną postacią filmu, ale to kolejna istotna rola w jego karierze, zwłaszcza iż gra tu popisowo, zwłaszcza w scenach z odtwarzającą Ritę, Gabrielą Kownacką.
Kung-Fu
Film Janusza Kijowskiego z 1979 roku nie jest żadną bezpośrednią inspiracją dla “Karate po polsku”, a jego tytuł jest kolejnym dowodem na to jak trudne było życie ówczesnych twórców filmowych, którzy musieli toczyć nieustanne boje z cenzurą. Film początkowo miał bowiem nosić inny tytuł (“Samoobrona”), który jednak zakwestionowano, a mający już wtedy problemy z władzami PRL reżyser został zmuszony do jego zmiany. Fronczewski odtwarza tu postać Witka, który zostaje wyrzucony z pracy, po tym jak wywołuje gniew miejscowej kliki, po czym z pomocą przychodzą mu byli koledzy ze studiów. Film zapada w pamięć głównie dzięki końcowemu dialogowi Witka z jego przyjacielem Zygmuntem, w którego wciela się Daniel Olbrychski.
Królowa Bona
Dwunastoodcinkowa seria, opowiadająca o jednej z najciekawszych bohaterek w historii Polski, granej przez Aleksandrę Śląską, była jednym z hitów Telewizji Polskiej w latach 80’ i nadal jest chętnie powtarzana. Piotr Fronczewski znów pokazuje się tu na drugim planie, ale gra postać dobrze znaną, utrwaloną przede wszystkim w słynnym obrazie Jana Matejki, nadwornego błazna Stańczyka.
Znachor
Bywa również tak, że do historii kina przechodzi się dzięki zaledwie jednemu zdaniu i tak jest w przypadku ekranizacji słynnej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, która niedługo również doczeka się nowej wersji. Jeden z najchętniej powtarzanych do dziś w telewizji rodzimych filmów zapamiętamy rzecz jasna dzięki przejmującej historii tracącego pamięć chirurga, którego jednak w końcówce rozpoznaje profesor Dobraniecki, wbrew pozorom nie odtwarzany przez Jason Stathama. Wypowiada on słynne zdanie, znane pewnie każdemu, kto choć raz natknął się na rzeczony obraz, podczas którejś z jego licznych powtórek.
Ćma
We wspaniałym, a dziś nieco zapomnianym filmie Tomasza Zygadły, w główną rolę, prezentera radiowego, prowadzącego nocną audycję, brawurowo wciela się znakomity Roman Wilhelmi. Obraz ten nie byłby jednak tak udany, gdyby nie rola Piotra Fronczewskiego, grającego lekarza psychiatrę, starającego się pomóc bohaterowi. Wypowiada on kilka pamiętnych kwestii, zwłaszcza tę o trudnej doli dziennikarza ekonomicznego w latach 80’.
Konsul
Główny bohater pamiętnego filmu Mirosława Borka z 1989 roku, Czesław Wiśniak to kolejna w repertuarze Piotra Fronczewskiego kreacja niezwykle sprytnego kombinatora, wykorzystującego ludzką naiwność, który pewnego razu wpada na pomysł założenia fikcyjnego austriackiego konsulatu, działającego we Wrocławiu. Scenariusz do tej kryminalnej komedii został oparty na życiorysie jednego z najsłynniejszych oszustów z czasów PRL, Czesława Śliwy, a sam twórca - przygotowując się do realizacji filmu - przewertował dość pokaźne akta sądowe dotyczące jego wybryków. Obraz nie byłby zapewne nawet w połowie tak popularny, gdyby nie dobór aktora do głównej postaci, bo Piotr Fronczewski jest tu po prostu znakomity.
Ucieczka z kina Wolność
Jeden z ostatnich, bo mający swą premierę w 1990 roku, film podejmujący temat wszechobecnej w czasach PRL cenzury. Punkt wyjścia przypomina słynną “Purpurową różę z Kairu” Woody Allena, bo i tu postacie filmowe nagle ożywają i zaczynają prowadzić dialog z publicznością, a władze bardzo szybko decydują się na wysłanie do kina cenzora. Obraz ma znakomitą obsadę, bo obok Piotra Fronczewskiego, wcielającego się tu w sekretarza kina Wolność, rolę wspomnianego cenzora odtwarza sam Janusz Gajos.
Rodzina zastępcza
youtu.be/a10ASRpnIYw?si=VSNhfYdu_Ydp-RIO
Nie jest to pierwsza, telewizyjna rola seniora rodu w wykonaniu Piotra Fronczewskiego, bo wcześniej grał ją również w popularnej serii krótkich filmików z serii “Tata, a Marcin powiedział…” występując obok Mikołaja Radwana. Tu jednak ma do zagrania zupełnie innego bohatera. Polsatowski serial, realizowany od 1999 roku znacząco różnił się od ówczesnych sitcomów, produkowanych także dla tej stacji, będąc komedią, ale tą z rodzaju ciepłych, familijnych, opartych w dużej mierze na umiejętnie pisanym dialogu. W swą rolę Fronczewski wszedł niczym w ciepłe kapcie, wywołując od tego czasu wyłącznie najlepsze skojarzenia widzów pochodzących z różnych pokoleń.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych