Metal Gear Solid V

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain - osiem lat później

Krzysztof Grabarczyk | 17.09.2023, 11:00

Hideo Kojima wprawdzie nie naobiecywał takich cudów jak przed debiutem Guns of the Patriots, lecz Venom Snake zaskoczył niemal wszystkich. Minęło już ponad osiem lat od debiutu ostatniej części Metal Gear Solid z kuźni Kojima Productions. Diamond Dogs nadal mają się w formie, pomimo faktu, że otrzymaliśmy już nieco inną opowieść, w której narracja odgrywa rolę bardziej uzupełniającą, niż główną, jak dawniej. Dzięki temu Metal Gear Solid V: The Phantom Pain wciąż uzależnia rozgrywką. Posunę się nawet dalej, stwierdzając, że jest najbardziej grywalną częścią popularnej serii.

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain łamie czwartą ścianę już na starcie. Tworzyliśmy profil bohatera, aby po minutach rozmowy zderzyć się z nowym wrogiem. Otwarcie gry było mocne, po czym tempo fabularne wyraźnie zwolniło. Przyszedł czas na grind. Phantom Pain zasłynął rozbudową Mother Base podaną w niezwykle przystępnym stylu. Zanim jednak mogliśmy przygotować się na jakąkolwiek misję, Kojima Productions postawili na autorską technologię, Fox Engine. Wiemy, jak skończyła się cała historia związana z produkcją Metal Gear Solid V, a kulisy końca współpracy na linii Kojima-Konami możecie odczytać na blogu naszego stałego Czytelnika, wojaba. Wszystko zostało już tam napisane. My cofniemy się do 2012 roku, gdy straszono nas apokalipsą. Wtedy pojawiły się pierwsze informacje o grze.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nowy silnik

undefined

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain zasłynęło dzięki Fox Engine. „Po Metal Gear Solid 4 podjęliśmy decyzję o stworzeniu narzędzi całkowicie od nowa. W przypadku komercyjnych silników graficznych jesteśmy zmuszeni pójść na pewne ograniczenia związane z daną technologią. Gdy zdaliśmy sobie z tego sprawę, postanowiliśmy opracować unikalny silnik zaprojektowany w pełni przez nas” - tłumaczył Junji Tago, dyrektor techniczny w Kojima Productions. Metal Gear Solid 4, choć wizualnie prezentowało się raczej bez większych zarzutów, nie radziło sobie na polu czysto technicznym. Poziomy brutalnie pokrojono na mniejsze sekcje, w których i tak uderzały w nas ekrany ładowania. Oby producent wyeliminował tę przypadłość w odświeżonej edycji gry, która w końcu trafi do sprzedaży.

Grając nawet dzisiaj w Phantom Pain, jesteśmy pod wrażeniem płynności rozgrywki. Tytuł wydano jeszcze na obie generacje, gdzie wersja dla PS3/X30 działała w obniżonej rozdzielczości przy zaledwie 30 klatkach na sekundę. Edycje przeznaczone kolejno dla PS4/XONE były pokazem uniwersalności silnika Fox Engine. Solidnie prezentuje się zwłaszcza Afganistan w pełnym słońcu. Wydajność nie spada nawet przez chwilę, a mechanika pozwala na mnóstwo działań. Im więcej zasobów „fultonujemy”, tym lepiej idzie nam rozwój Mother Base. Phantom Pain uczy również trochę zarządzania. Personel przypisujemy w zależności od specjalizacji. Pod tym kątem gra bawi do dzisiaj. Fox Engine pozwolił twórcom na błyskawiczną implementację zawartości. „Fox Engine pozwala Ci na szybką edycję rzeczy pojawiających się na ekranie, aby ocenić rezultaty” - dodał Tago. Dziwne, że Konami nigdy potem nie wykorzystało tej świetnej technologii. Podczas gdy Capcom opracował RE Engine, Konami napisało Fox. Dało się zrobić z tego solidny użytek.

Nowa rzeczywistość

undefined

Historia w grze cofa się do 1987 roku, gdy rosyjskie siły zbrojne wkroczyły na teren Afganistanu. Temat już wiele lat wcześniej podjął Rambo III. Metal Gear Solid V: The Phantom Pain rzuca gracza bezpośrednio na teren wroga, by odbudować dawną legendę Big Bossa. Premiera gry wprawiła fanów w lekkie zakłopotanie, ponieważ zabrakło angażu dla wieloletniej gwiazdy cyklu, Davida Hayter'a. Scenariusz oczywiście tłumaczy każdą decyzję twórców. W rolę małomównego Venom Snake'a wcielił się Kiefer Sutherland, aktor znany m.in. z serialu 24 Godziny. Gra szła tradycją, lecz w pewnym momencie odbiła we własnym kierunku. Otwartość i model rozgrywki wymusiły inną narrację. Fabularnie Phantom Pain trzyma świetny poziom, lecz wymagał od gracza większej uwagi i cierpliwości. Większość treści umieszczono na zbieranych taśmach. Znajdziemy na nich kluczowe informacje nt. pochodzenia Quiet, motywacji Millera czy idei stojącej za Diamond Dogs. Nie oglądaliśmy natomiast przesadnej ilość cut-scenek, do czego latami przyzwyczajali nas autorzy z Kojima Productions.

Metal Gear Solid V: The Phantom Pain to wciąż świetna i angażująca produkcja. Działa solidnie, wygląda wciąż nieprzeciętnie. FOX Engine po ośmiu latach wciąż daje sobie radę. Przed laty gra otrzymała aktualizację dodającą tryb HDR. W grze dostaliśmy dwie mapy oraz tę imitujacą Mother Base. Po Peace Walker otrzymaliśmy część oferującą najlepsze doświadczenie w całej historii cyklu. Snake mógł sterować niemal każdym rodzajem pojazdu, a w misjach mogli towarzyszyć nam D-Dog lub Quiet we własnej osobie. Po wypełnieniu misji fabularnej związanej z nią, Quiet była już niedostępna. W ramach późniejszej aktualizacji istniała możliwość ponownego wyboru Quiet w przygotowaniach do danej misji. Dziwną decyzją po dziś dzień stanowi dodanie misji typu Extreme. Kojimie prawdopodobnie zabrakło czasu przez goniące terminy. W limitowanej edycji możemy natomiast zobaczyć prawdziwe zakończenie ukończone w ledwie trzydziestu procentach. Czy wracacie czasem do Metal Gear Solid V?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Metal Gear Solid V: The Phantom Pain.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper