Suicide Squad - Rocksteady, nie idźcie tą drogą
Po latach trwającej ciszy odezwali się. Czy mnie zaskoczyli? Powiedzmy, że trochę. Brytyjskie Rocksteady po zamknięciu trylogii Batman: Arkham złożyli śluby milczenia. Studio co jakiś czas publikowało posty w mediach społecznościowych. Zazwyczaj czytałem wzmianki o kolejnej rocznicy danej produkcji z udziałem Nietoperza lub o powiększeniu zespołu. Nikt jednak nie miał pojęcia o nowo powstającym tytule. Autorzy cenionego Arkhamverse ujawnili Suicide Squad dwa lata temu. Przed zapowiedzią gry, niemal większość spodziewała się ponownej historii o mrocznym rycerzu czuwającym przy miejskiej bramie Gotham City. Studio oferuje nową przygodę, z nową historią i jej bohaterami, niekoniecznie z tych „dobrych".
„Chcieliśmy rozszerzyć Arkhamverse” - przyznaje Darius Sadeghian, producent w Rocksteady. Uprzedzając Wasze pytania: tak, Batman pojawi się w Suicide Squad: Kill the Justice League. Pytanie, czy o taki charakter rozgrywki nam chodziło? Liga Sprawiedliwości sporo nabroiła, a w ogniu apokalipsy stanęło całe Metropolis. „Dwukrotnie większe od Gotham City z Arkham Knight, Metropolis jest niczym pole bitwy” - dodaje Axel Rydby, reżyser Suicide Squad. Przy movesecie czwórki bohaterów, podwojony rozmiar mapy wydaje się logiczną decyzją. Chociaż tęskno mi do jazdy Batmobilem z Batman: Arkham Knight.
Suicide Squad: Kill the Justice League to trzecioosobowa strzelanina, w której twórcy położyli duży nacisk na kooperację czterech graczy. To coś, czego po Rocksteady absolutnie się nie spodziewałem. W trylogii Arkham niezmiernie ceniłem napisaną historię, w której odnajdą się osoby kompletnie nieznające bogatego i mrocznego uniwersum Gotham City. Wciąż uważam, że studio powinno zostać przy Batmanie. Podejrzewam, że nie jest w tym odosobniony. Autorzy zdecydowali inaczej.
Niemożliwa misja
Harley Quinn, King Shark, Deadshot i Boomerang dostali arcytrudne zadanie-powstrzymać Ligę Sprawiedliwości. Nasz ulubieniec, Batman również jest zły. Do tego używa halucynogennego gazu, więc podpatrzył chyba receptury od Stracha na Wróble. Ten drugi zafundował nam niezapomniane wrażenia już w Batman: Arkham Asylum, zostawił po sobie ślad w Batman: Arkham City i przetestował siłę woli Bruce'a Wayne'a, gdy nadjechało Arkham Knight. Tęskno mi do najlepszych gier od Rocksteady. Wiecie, czym dawniej zasłynęli twórcy? Sefton Hill założył firmę w 2006 roku. Sam wcześniej tworzył dla studia nieistniejącego już studia, Argonaut Games. Przed trylogią Arkham, Rocksteady tworzy Urban Chaos: Riot Response, gdzie wykorzystano silnik Havok. Szczęśliwie, w 2007 roku Eidos nabył prawa do Batmana, i udał się do Rocksteady, aby studio opracowało grę o Mrocznym Rycerzu. Wydane dwa lata później, Arkham Asylum stało się projektem autonomicznym, piszącym nową historię w legendarnym uniwersum Batmana. Zastosowane w niej rozwiązania, jak niezawodny system walki, czy tryb Detektywa zostały powielone przez wielu innych twórców. Deweloperzy ze studia Monolith na tej podstawie opracowali angażującą walkę w Śródziemie: Cień Mordoru. Również Insomniac Games nieco podpatrzyło od brytyjskiej formacji w trakcie prac nad Marvel's Spider-Man.
Sefton Hill wystąpił nawet przez kilka sekund w Batman: Arkham Knight. Jeśli zwrócicie uwagę na gościa stojącego po prawej stronie w restauracji, gdzie gramy w skórze oficera policji, to będzie właśnie reżyser tamtej gry. Historię okupacji Gotham City wciąż lubię ogrywać w wolnej chwili. To najlepsza iteracja serii pod kątem mechanik rozgrywki. Przeglądając aktualne materiały rozgrywki pochodzące z Suicide Squad mam pewne obawy. Rocksteady gatunkowo się przekwalifikowali. Ciężko zarzucić cokolwiek oprawie od strony technicznej. Studio niemal od samego początku działalności korzysta z silnika Unreal. Modele postaci wyglądają bardzo solidnie, a reżyseria przypomina trochę Arkham Knight, zwłaszcza, gdy mówimy o ujęciach kamery. „W DNA Rocksteady zakodowane są storytelling i głębia postaci” - dodaje Rydby. Trudno się nie zgodzić biorąc pod uwagę, jak bardzo cenione są gry z cyklu Arkhamverse. Rocksteady ruszyło tropem WG Games Montreal, choć tutaj mówimy o ekipie z o wiele lepszym portfolio i co ważniejsze, doświadczeniem.
Niedawno pisaliśmy o Gotham Knights, czyli próbie promocji bohaterów ze świata Batmana, choć już bez niego samego. Jak to się skończyło? Średnio. Suicide Squad: Kill the Justice League również promuje postacie z tego samego uniwersum. Rocksteady są jednak znacznie lepsi w pisaniu narracji. Podczas gdy trylogia Arkham to mroczny, ciężki setting, Legion Samobójców stawia na groteskowość, humor i rozwałkę. Odważna decyzja ze strony twórców. Szkoda, że przy grze nie pracuje już Sefton Hill. Ojciec-założyciel studia opuścił firmę wraz z końcem 2022 roku. Czy jego absencja wpłynie jakkolwiek negatywnie na powodzenie projektu? Wierzę, że nie. Nie jestem przeciwny Suicide Squad i rozumiem poniekąd intencję studia. Rocksteady mierzy się z czymś zupełnie nowym. Martwi mnie jedynie forma prezentacji.
Nie dla samotnych
Kontrowersje związane z Suicide Squad zażegnano wraz z galą rozdania nagród, The Game Awards. „Cieszymy się, że możemy potwierdzić dodanie fabularnego trybu offline, który zapewni graczom doświadczenie bez konieczności stałego połączenia internetowego” - napisano na profilu studia. Wcześniej okazało się, że gra będzie tego bezwzględnie wymagać. Zmartwiła mnie ta informacja. Cenię niezmiennie Rocksteady za jedną z moich ulubionych gier poprzedniej generacji (Arkham Knight), lecz obrana przez zespół droga zbacza w niebezpieczne rejony. Zupełnie jakby ekipa miała popełnić koncepcyjne błędy kolegów po fachu z WB Games Montreal. Rocksteady, tylko nie idźcie drogą Rycerzy Gotham, ani co gorsza, Marvel's Avengers. W obu przypadkach się nie udało. A wpadki zdarzają się nawet najlepszym twórcom. Do debiutu gry pozostało niewiele czasu.
Czy nacisk na kooperację zapewni grze odpowiedni scenariusz? Przyzwyczajony do samotnej eksploracji i odkrywania tajemnic azylu, więzienia Arkham i wreszcie całego Gotham City obawiam się, że Suicide Squad może mnie rozczarować. Czy przez próbę dotarcia do zwolenników sieciowych rozgrywek, ucierpi scenariopisarka ambicja Rocksteady? I dlaczego porzucono rozwój historii Mrocznego Rycerza? Jak pokazuje Gotham Knights, gracze wciąż najchętniej zarzuciliby czarną pelerynę Wayne'a, niż wcielali się w jego naśladowców. Nie życzę grze porażki. Przeciwnie, chciałbym, aby okazała się największym, pozytywnym zaskoczeniem 2024 roku. Wymienione przypadki Rycerzy Gotham i Avengers sugerują rozczarowujący scenariusz. Obym się mylił. Jakie są Wasze wrażenia po ostatnich materiałach z gry? Ufacie Rocksteady, czy jednak wolicie zbroję Batmana?
Przeczytaj również
Komentarze (39)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych