MacGyver - kiedyś to były seriale, czyli jak zrobić coś z niczego
Jest sobie takie znane porzekadło, że "z niczego bata nie ukręcisz" czy jakoś tak, heh. W popkulturze jednak zjawił się gość, który potrafił czynić cuda z prostych, prowizorycznych elementów. Myślę, że wszyscy znamy go bardzo dobrze. Nawet jeśli wybrał się już na emeryturę niczym bohater Hercules: The Legendary Journeys, to trudno o nim zapomnieć. Nigdy nie trawił swojego imienia, póki nie poznał jego genezy. Wiecie o kim mowa? Grał go świetny aktor, Richard Dean Anderson. W polskiej telewizji MacGyver pojawił się już 3 sierpnia, 1991 roku. Bardzo szybko w zestawieniu z resztą gwiazd lat 90. Nieprzypadkiem mechaników często określa się mianem "mcgyverów". Z czasem ukuto nawet pojęcie "MacGyveryzmu", czyli wiedzy jak zrobić coś praktycznie z niczego.
Tak powstał w sumie koncept MacGyvera, bo urodził się w głowie niejakiego Lee Davida Zlotoff'a. Inspiracją dla producenta okazał się jego własny ojciec. Oddajmy głos prawdziwemu twórcy McGyvera. "Część tej inspiracji wyszła od mojego taty, który potrafił naprawić wszystko przy użyciu czegokolwiek pod ręką. Nigdy również nie uważał tego za wyczyn, ponieważ jedynie widział możliwe rozwiązanie problemu. Kochał takie wyzwania. Stąd chciałem bohatera, który wcale nie uważał się za najmądrzejszego, choć bez wątpienia taki był" - przyznał w wywiadzie udzielonym w 2016 roku. Myślę, że wszysycy zapamiętaliśmy postać MacGyvera jako człowieka niewątpliwego zdolnego, lecz bardzo skromnego.
Zasługą jest znakomita rola Richarda Dean'a Andersona, który wcielił się w rolę MacGyvera. Co ciekawe, sam twórca nie wiedział nawet kto zostanie wyłoniony w castingu. "Osobiście nie dołożyłem cegiełki do angażu Richarda. Okazało się, że był to najlepszy wybór" - trudno się nie zgodzić z Zlotoffem. MacGyver nie dysponuje zaawansowaną technologią, nie używa "magicznych zegarków" jak chociażby James Bond, który dostaje nowy w każdym nowym filmie ze swoim udziałem. Być może za sukcesem MacGyvera stoi pewna autentyczność postaci, chociaż był dawniej agentem służb specjalnych, co tłumaczy jego wiedzę i umiejętność adaptacji do okoliczności.
A jego imię brzmi...
No właśnie, czy oglądając kolejne sezony MacGyvera wiedzieliście jak naprawdę zwie się główny bohater? Nie, ponieważ twórcy czekali z tym niemal do ostatniego odcinka. Całkiem niedawno McGyvera powtórnie emitowała stacja TV6, gdzie przypomniałem sobie kilka odcinków. Dzisiaj, serial już trąci myszką, lecz intro nadal wywołuje dreszczyk nostalgii. Zupełnie jak klasyczna wejściówka Słonecznego Patrolu. Lee David Zlotoff przyznał, że intro miało od razu ukazywać bohatera w akcji, ponieważ widzowie lepiej utożsamiali się z bohaterem. Richard Dean Anderson to świetny aktor, lecz zdecydowana większość z nas kojarzy go właśnie z tej roli. Trochę jak Kevin Sorbo z Hercules: The Legendary Journeys. Dzisiaj już nie robi się takich seriali, lecz nie oznacza to, że aktualnie produkowane dzieła są gorsze. Często górę bierze nostalgia, a szczyt popularności MacGyvera przypadł na moje bardzo wczesne dzieciństwo.
Jak zatem brzmiało imię McGyvera? Angus. Sam go nie lubił i nigdy się nim nie posługiwał. Okazuje się jednak, że przodkiem bohatera był żyjący w VI wieku Szkot, Angus M'Iver. Prawie jak Nathan Drake i sir Francis Drake, choć tutaj jest podobieństwo imion, a nie rodowego nazwiska. Fajnie po latach odkrywać takie ciekawostki, ponieważ oglądając serial za młodu, nigdy nie przywiązywałem wagi do takich szczegółów. Każdy odcinek oglądało się z zaciekawieniem. Gdy powtórnie obejrzałem pojedyncze epizody, to wkradła się do nich monotonia. Bohater zawsze szczęśliwym trafem miał coś pod ręką, zawsze wychodził z opresji i jedynie raz użył broni palnej, w odcinku pilotażowym.
Młodość nie wieczność
Na dawnym fundamencie postanowiono raz jeszcze zbudować legendę MacGyvera. Tym razem młodszego, i pracującego jeszcze jako agent. W 2016 roku pojawił się reboot, a raczej prequel znanej historii. Niestety, serial nie powtórzył dawnego sukcesu. MacGyvera zapamiętamy ze świetnej roli Dean'a Andersona i całego klimatu na przełomie lat 80./90., ponieważ ostatni odcinek nagrano w 1992 roku. W międzyczasie pojawiły się dwa filmy pełnometrażowe. W czasach produkcji MacGyvera, Xeny, Z Archiwum X często kręcono filmy. Ten trend powrócił również w ostatnich latach, czego przykładem jest choćby Siedmiu Królów musi umrzeć, które stanowi fabularne dopełnienie udanego serialu Zakazane Królestwo. Tymczasem McGyver lubił podpatrywać kolegów po fachu, a w zasadzie robili to producenci serialu.
Często dany odcinek był odzwierciedleniem fabuły znanego filmu. Jednym z przykładów jest epizod pt. Phoenix Under Siege, w którym grupa terrorystyczna przejmuje kontrolę nad ważnym budynkiem. Chyba każdy widział w tym oczywistą inspirację Szklaną Pułapką. MacGyver jednak w odróżnieniu od Johna McClaine'a, nie używał broni, a intelektu. Scenarzyści bardzo często decydowali, że ich bohater będzie zupełnie inaczej rozwiązywał problemy. To wyróżniało McGyvera na tle reszy twardzieli w serialach czy filmach. Dzisiaj, Richard Dean Anderson przebywa na nieoficjalnej, aktorskiej emeryturze. Do roli McGyvera już zapewne nigdy nie powróci, choć zrobił wyjątek w 2012 roku, grając w mini-serialu Mercedez-Benz: MacGyver and the new Citan. Dla nas zawsze pozostanie skromnym mistrzem od kontruowania czegoś z niczego. Jak wspominacie serial?
Przeczytaj również
Komentarze (37)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych