Recenzja: Mafia II (PS3)
Osiem długich lat przyszło czekać nam na kontynuację jednej z najlepszych gier na PC ostatniej dekady. Pamiętam jak dziś, moment wypuszczenia na rynek Mafia: The City of Lost Heaven. Lamentom i krzykom zachwytu nie było końca. W co drugim zdaniu każdej recenzji nikogo nie dziwiły sformułowania pokroju "fenomenalne", "świetne", "przełomowe" czy "klimatyczne".
Niestety, choć pewnie już to wiecie, Mafia II w żadnym wypadku nie dorównuje swojej poprzedniczce, korzeniami wciąż pozostając w zeszłej epoce tworzenia gier. Producenci zapomnieli, że świat idzie do przodu i zgrabnie poprowadzona, częstokroć przejmująca historia wpleciona w tytuł nie wystarczy, by zebrał on rewelacyjną ocenę w mediach. Oto dowód...
Stany Zjednoczone, okres powojenny. Imigranci pragnący poznać smak "nowego świata" i zwykli kuglarze, którzy sprowadzają go do rynsztokowego wręcz poziomu. Z oczywistych względów nie mam zamiaru zdradzać w tym miejscu zawiłości fabularnych Mafii II, jednak możecie być pewni, iż tytuł pełen jest dramatycznych nawiązań do najpopularniejszych dzieł literatury tematycznej, z Ojcem Chrzestnym Mario Puzo na czele. Dramat Vito Scarlettiego ukazuje się już w samym powrocie do domu z frontu II Wojny Światowej. Zastał on bowiem okrutny, obdzierający ludzi z ostatków człowieczeństwa świat. Rodzina bohatera z powodu trudnych warunków życia zadłużyła się u najbardziej nieodpowiednich ludzi w mieście, sam ojciec z kolei, czyli na tamte czasy bezsprzeczny rządca rodziny, zmarł. Brak regularnych spłat lichwy zakręca coraz ciaśniejszą pętlę wokół szyi domowników. Wiecie, co w takich sytuacjach robią gangsterzy. Sytuacja kreuje się na dramatyczną tylko do momentu, w którym nie zjawia się Joe, stary przyjaciel głównego bohatera, mający w zanadrzu kilka niekoniecznie legalnych asów w rękawie. Niestety, coś kosztem czegoś. By Vito mógł pomóc rodzinie, sam musi oddać się żelaznym objęciom sycylijskiej grupy przestępczej trzęsącej ulicami Empire Bay. "Spłacę dług i skończę z tym. Nigdy więcej".
Niestety, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a rzeczywistość kształtuje obyczaje oraz ideały. Po kilku perfekcyjnie wykonanych zadaniach oraz spłaceniu wierzycieli rodziny Scarletti, Vito siedzi w mafijnym bagnie dobrobytu na tyle głęboko, że trudno zrezygnować mu z nowego stylu życia. Sami przyznacie, że pieniądze i piękne kobiety same pchające się do łóżka to coś, o czym marzy każdy prawdziwy mężczyzna. Do czasu. Do czasu, aż wszystko nie zacznie walić mu się z hukiem na głowę.... Tak pokrótce przedstawia się wprowadzenie fabularne Mafii II. Jeżeli ktoś uważa je za sztampowe i mało ciekawe, to albo widział w życiu zdecydowanie więcej gier niż wszyscy redaktorzy PS3Site razem wzięci, albo udzielił mu się modny ostatnio trend narzekania na produkcję 2K Czech. Sytuacja jest o tyle ciekawa, iż całość rozciąga się przez kilka kolejnych lat, ukazując nie tylko nowe miejsca w Empire Bay, ale również pogodowo oraz sytuacyjnie obrazując kłębiące się wewnątrz Vito emocje.
Niestety, prócz oprawy dźwiękowej oraz muzycznej to praktycznie jedyny element gry, do którego nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wiedzieliśmy, że Mafia II to nie sandbox na długo przed jej premierą, fakt. Nikt jednak nie spodziewał się, że Empire Bay będzie tak... puste i nijakie. Poza możliwością zmiany ubrania, kupienia jedzenia czy wypicia kawy lub piwa, nie doszukałem się zbyt wielu fajnych uprzyjemniaczy czasu. Oczywiście, nie mam zamiaru zaliczać tego tytułowi na minus i karcić 2K Czech za coś, co zapowiadali już dawno temu. Z drugiej strony, brak praktycznie jakichkolwiek poważniejszych misji pobocznych obrazuje archaiczność systemową tytułu. Rozwiązanie to sprawdzało się 8 lat temu. Dziś niestety nie. Nie potrafię zrozumieć, jakim cudem w grze wydanej w 2010 roku mogło zabraknąć tak elementarnych opcji, jak możliwości pływania, skakania czy strzelania podczas jazdy samochodem. Tak moi drodzy, Vito potrafi przeskoczyć niektóre elementy zgrabnym susem, ale wykonanie skoku w miejscu to już dla niego ogromny problem. Twórcy Mafii II zapowiadali fascynujące pościgi samochodowe. Chyba każdy z nas miał w tym miejscu nadzieję na możliwość wcielenia się w strzelca pokładowego. A tu zonk. Już w tym miejscu pismonosem czułem, że coś z nową Mafią jest nie tak.
Empire Bay, wzorujące się na nieoficjalnej stolicy wschodniego wybrzeża USA, jest ogromne. 10 mil kwadratowych powierzchni to nie w kij dmuchał. Mamy odmiennie wyglądające dzielnice, olbrzymie drapacze chmur charakterystyczne dla Nowego Jorku, a po ulicach wałęsają się przechodnie ubrani w charakterystyczne dla epoki stroje. Obowiązkowo znalazły się również skórzane teczki oraz kapelusze. 2K Czech po raz kolejny zaskakują dbałością o detale odwzorowania konkretnego okresu historycznego. Tylko co z tego, skoro w mieście tym nie mamy absolutnie nic do roboty? Czyżbym miał sobie tylko siedzieć i podziwiać? Moim zdaniem, jeżeli już tak ma wyglądać rozgrywka w Mafii II, miasto można było śmiało okroić o połowę jego objętości i tytuł nie stracił by absolutnie nic ze swojej jakości. Co więcej, zyskałby. Po mieście możemy poruszać się albo samochodem, albo starodawną kolejką liniową. W grze nie uświadczymy typowego free-roamingu, bowiem na mapie zawsze widnieje cel naszej podróży. I bardzo dobrze. Nie lubię poruszać się w świecie gry niczym dziecko we mgle.
System strzelania okazuje się całkiem przyjemną kopią dziesiątek innych gier z widokiem TPP. Kamera ląduje nad prawym ramieniem głównego bohatera. Fajnym patentem jest stojąca na całkiem niezłym poziomie interakcja pocisków naszej broni z otoczeniem. Po strzale fachowo latają kartony, a przedmioty łatwopalne w mig wybuchają. Jak to w Mafia II, zawsze musi być jakieś "ale". Tym razem chodzi o brak możliwości strzelania na oślep, co przy produkcjach skupiających się na systemie osłon i chowaniu się za przeszkodami terenowymi, jest w mojej opinii opcją podstawową i elementarną.
Kolejne smaczki dodają grze coraz większego uroku. Wciskając przycisk L1 zaczniemy biec, a kamera fachowo kiwając się na boki dynamicznie podąża za nami. Ten sam przycisk odpowiedzialny jest również za przedostawanie się przez różnego rodzaju ogrodzenia i płotki. O arcade'owym oraz pseudo-symulacyjnym modelu jazdy pisaliśmy już w publikowanym dokładnie tydzień temu Wykrywaczu Premier, choć pragnąłbym dodać do niego coś jeszcze. Po zderzeniu autem z czymkolwiek Vito traci punkty życia. Im mocniej trzaśnie, tym więcej. W ekstremalnych przypadkach możemy nawet wyzionąć ducha. Prosta rzecz, a jakże cieszy. Właściwie to Mafia II bogata jest w różnego rodzaju smaczki, jednak wielość niedoróbek oraz otaczająca nas pustka samej gry przykrywają teoretycznie wywoływany przez nie urok. Poza tym, owe duperelki częstokroć w ogóle nie przekładają się na przyjemność czerpaną z gameplayu, a to już problem.
Tytuł jest totalnie oskryptowany, czego również mogliśmy się spodziewać. 2K Czech przeszli jednak samych siebie pokazując graczom, że jeśli oni nie zadecydują o policyjnym pościgi, to owego pościgu nie będzie. Policjanci ścigają nas wyłącznie w momentach, które zaplanowali sobie to autorzy gry. Skandal? Jak najbardziej. Tym bardziej, że podczas niektórych misji, szczególnie tych opierających się na urywających łeb zjazdach samochodem albo polegających na jak najszybszym dotarciu z punktu A do punktu B, stróże prawa nie egzekwują trzykrotnego przekroczenia dozwolonej prędkości. A misje te tak proszą się o konkretną zadymę na ulicach, że nie mogę zdzierżyć ich braku. Nie ujmując niczego umiejętnościom koderskim 2K Czech, ale pozbawienie sztucznej inteligencji policjantów, którzy już w trzecim GTA zachowywali się o niebo lepiej, woła o pomstę do nieba i solidny grzmot w łeb. Skoro już przy AI jesteśmy to muszę przyznać, że podczas walki jest ono bardzo, bardzo nierówne. Nie raz przeciwnicy wbiegną nam pod lufę i pozwolą się oficjalnie zabić, z kolei w innych chwilach wykonują tak zaawansowane procesy oflankowania nas, że zastanawiałem się czy przypadkiem nie pomyliłem płyt i nie włożyłem do konsoli Battlefield: Bad Company 2.
System walki wręcz, który jeszcze na tydzień przed premierą zapowiadał się na topowy i rewelacyjny, faktycznie prezentuje się bardo dobrze. Liczyliśmy na prostą, ale zręcznościową rozwałkę. I otrzymaliśmy ją. Mamy szybki cios prosty, powolny ale potężny sierpowy oraz unik, który wykonujemy poprzez duszenie przycisku w odpowiednim momencie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by trzymać wciśnięty klawisz cały czas i dzięki temu automatycznie unikać ciosów. Bezsens. Cała zabawa przypomina coś w rodzaju gry w kamień, papier oraz nożyce. Po niedługim czasie dochodzi blokowanie oraz związane z nim wyprowadzenie kontrataków. Wszystko oparte jest na kilku banalnych zależnościach. Kamera podczas walki robi niesłychanie dynamiczne najazdy na kluczowe momenty akcji i chyba dzięki temu całość do samego końca gry nie ma prawa się znudzić. Co dziwi, bo walki wręcz w Mafii II jest sporo.
Narzekam i narzekam, ale pod względem wielopoziomowści dostępnych w grze zadań, Mafia II bije na łeb i na szyję sławne Grand Theft Auto IV i Red Dead Redemption razem wzięte, o ile wszystkie te produkcje można w ogóle porównywać. Podczas konkretnych misji oskryptowano pogodę. Co cieszy, bowiem klimatycznie tytuł rozwala na łopatki. W ogóle obserwując pogodę podczas misji gracz śmiało może przewidywać, co w niedługim czasie stanie się na ekranie telewizora. Jeśli pada rzęsisty deszcz, a otoczenie dookoła wygląda na mroczne sami przyznacie, że owa aura nie zwiastuje niczego dobrego. I w istocie tak jest. Misji jest razem 15 (nie licząc ekskluzywnego dla PlayStation 3 dodatku "Zdrada Jimmyego"), które ukończyć można w niespełna 10 godzin rozgrywki. Niewiele tego, ale od samego początku Mafia II nie była zapowiadana jako sandbox starczający na kilkadziesiąt czy kilkaset godzin. Inna sprawa, że twórcy z tą swoją anty-sandboxowością pojechali w mojej opinii za bardzo po bandzie, nie oferując graczowi nic, co pozwoliłoby mu poczuć, iż żadna wydana na tytuł złotówka nie została zmarnowana.
I doszliśmy do najbardziej palącej kwestii. Oprawa graficzna w Mafia II, trzeba powiedzieć to oficjalnie, odstaje jakościowo od wersji dla konsoli Microsoftu, o komputerach klasy PC już w ogóle nie wspominając (ta bije na łeb na szyje obie konsolowe razem wzięte). Dziwi to tym bardziej, iż od samego początku gra była tworzona z myślą o konsolach. Ale olać to kłamliwe marketingowe lanie wody. Za port gry na PlayStation 3 odpowiadało mało znane i jeszcze mniej utalentowane Massive Bear Studios. Spartolili oni robotę doszczętnie. Nie dość, że podczas gry notorycznie ćwierkają ptaki, których w rzeczywistości nie ma, to na dodatek trawa jest nałożoną na ziemię zwykła teksturą, a animacja głównego bohatera wygląda tak, jakby włożono mu w pupę sztyl od miotły. Całość delikatnie "skacze" i "harczy", co w przypadku tak dużej produkcji jest błędem niewybaczalnym. Poza tym, w wersji gry dla PlayStation 3 nie znalazło się nawet miejsca na tak elementarny aspekt każdej walki z użyciem broni palnej, jak... krew. Wiem, dziwne, ale zwyczajnie jej nie ma. Nie ma również animacji ubioru głównego bohatera, a w porównaniu do wersji chociażby z Xboxa 360, grze brakuje wielu graficznych elementów wystroju otoczenia. Ohydnie prezentuje się odbicie głównego bohatera w lustrze, momentami pikseloza wali przeciętnego gracza po oczach tak, że nie jestem pewien, czy zdołacie dotrwać do końca fascynującej przygody Vito. Nie zrozumcie mnie źle, grafika w tytułach pokroju Mafia II nie ma znaczenia elementarnego, jednak tak spartolona robota ma przekaz jasny i klarowny. Otrzymaliśmy produkt niekompletny i niedopracowany. Kto w ogóle wynalazł całe to Massive Bear Studios? Kto pozwolił im konwertować następcę kultowej Mafii? Zawód, frustracja i degustacja. To teraz czuję.
Całe szczęście, że nasze nerwy ukoić może adekwatna dla danego okresu historycznego muzyka. W stacjach radiowych usłyszymy ikony bluesa czy jazzu pokroju Binga Crosby'ego, także nikt z Was nie powinien czuć się w tym elemencie zawiedziony. Muzyki jak na niespełna 10 godzin gameplayu jest tyle, ile powinno być. Nie nuży.
Przed podsumowaniem warto wspomnieć jeszcze o dwóch aspektach. Po pierwsze, multiplayera brak. Szkoda, bowiem doskonale wiemy jak przyjemnie, choć nie idealnie, prezentowało się to w Red Dead Redemption i tytułach pochodnych. Zamiast tego, wersja gry na PlayStation 3 otrzyma ekskluzywny dodatek Mafia II: Zdrada Jimmy'ego, który w założeniach ma nadać rozgrywce bardziej szalonego stylu. Jak zapowiada Cenega Poland, specjalne kody umożliwiające ściągnięcie DLC wysłane zostaną każdemu klientowi "w jakiś czas" po ukazaniu się gry na półkach sklepowych. W jaki, niestety do teraz nie wiadomo. Wszyscy Ci, którzy będą mieli ochotę zakosztować dodatku mając w swojej kolekcji grę używaną, zmuszeni będą uiścić opłatę w wysokości 36 PLN. Kolejna sprawa to kinowa (polskie napisy i oryginalne głosy postaci) lokalizacja produkcji 2K Czech. Jest wulgarna i rynsztokowa. Nie ustrzegła się co prawda kilku poważnych błędów językowych, ale jako całość w mojej opinii podbija klimat gry w sposób znaczny tym bardziej, że dialogów oraz przerywników jest w grze dużo. Niestety, literki wyświetlane na ekranie są na tyle mikroskopijne, że momentami musiałem nienaturalnie przybliżać wzrok do 32' telewizora. Albo zdać się na rozumienie angielskiego tekstu ze słuchu.
Mafia II nie dorasta do pięt swojej poprzedniczce. W wielu aspektach jest zwyczajnie podobna, jednak biorąc pod uwagę fakt, iż mamy aktualnie 2010 rok oraz odjechanie filmowe gry pokroju Uncharted 2, nikt prócz ortodoksyjnych fanów pierwowzoru nie uzna tego za zaletę. Tytuł w wersji na PlayStation 3 w porównaniu z konkurencyjnymi platformami jest zwyczajnie kulawy. Rozstrzał jakościowy jest dużo większy, niż w pamiętnej Bayonetcie. Fakt ten powinien dać Wam srogo do myślenia. Gdyby nie nieszczęsne Massive Bear Studios to myślę, że końcowa ocena gry mogłaby poszybować nawet i jedno oczko w górę. Tytuł potrafi wrzucić na plecy dreszczyk emocji związany z dziejącymi się na ekranie wydarzeniami, a sama historia Vito poprowadzona została w sposób niewątpliwie emocjonujący. Mimo to, trzeba postawić sprawę jasno. Wydawanie ekskluzywnego dla PS3 DLC nie jest właściwym zachowaniem, jeżeli producent gry chce potencjalnego klienta namówić do produktu zwyczajnie niekompletnego. Żałuję, że miałem okazję zagrać w ten tytuł. Nie dlatego, że jest słaby. Bo nie jest. Ale pokazał mi, jak w niemal 9 godzin upaść może niekwestionowana legenda branży elektronicznej rozrywki. Mafia II to kolos na glinianych, nadgryzionych zębem czasu nogach.
Ocena - recenzja gry Mafia II
Atuty
- Klimat
- Linia fabularna
- Walka na pięści
- Dialogi
- Oprawa audio
- Otoczka Empire Bay...
Wady
- ...niestety pustego Empire Bay
- SI oponentów
- Niedopracowanie wielu elementów gry
- Oprawa graficzna
- Umowności
- Denerwujące błędy i archaizmy
Główny konkurent GTA wraca i niestety na dzień dobry wykłada się technikaliami. A szkoda, bo pozostała reszta stoi n wysokim poziomie.
Przeczytaj również
Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych