Recenzja: Rainbow Moon (PS4)
Niecałe 4 lata temu zrecenzowałem – taktycznego RPG-a od ekipy Sidequest, która pozornie porwała się z motyką na słońce. Jakoś jednak stworzyli coś, co mogło trafić do wąskiej grupy odbiorców i im się spodobać. Ostatnio pojawiła się wersja na PS4. Chciałbym napisać „poprawiona”, ale nie mogę, bo za wiele tu nie poprawiono.
Na dzień dobry warto przypomnieć czym w ogóle jest , bo podejrzewam, że gra raczej nie cieszy się za duża popularnością. Mamy tu do czynienia z taktycznym RPG-iem, w którym poznajemy historię faceta wciągniętego przez portal i rzuconego do innego świata. Tak, naszym celem jest powrót do domu, więc po drodze wykonamy dziesiątki zadań pobocznych i ścierać będziemy się z głównym złym gry, by ostatecznie wykonać naszą misję. Historia jest taka sobie, szału nie robi. Ciekawszy za to jest system rozwoju postaci, gdzie poza zdobywaniem poziomów (to zapewnia przyrost HP i MP), zbieramy także perły, którymi podnosimy resztę statystyk. A że zawsze mamy ich za mało, by podnieść każdą statystykę poziom wyżej, musimy wybierać.
Systemy zastosowane w grze nie są w stanie nadrobić tego, że gra jest po prostu nijaka. Ani zła, ani wyjątkowo dobra. Brak charyzmatycznych bohaterów i nijaka fabuła nieszczególnie motywują do przebijania się przez kilkadziesiąt godzin wątku fabularnego, zwłaszcza że całość jest niesamowicie wolna. Pomijając eksplorację, bo wbrew pozorom świat nie jest jakiś duży i sporo się nachodzimy po odwiedzanych lokacjach, najbardziej męczy niestety walka. Notorycznie pchając fabułę do przodu, jesteśmy za słabi na wrogów, więc walki się wydłużają - albo dlatego, że zadajemy za małe obrażenia, albo dlatego, że naprzeciw nam staje ponad dwudziestu przeciwników. A my kierujemy trójką bohaterów. Więc zdarzają się walki trwające godzinę. Mało? No to dodajcie niewygodne sterowanie na mapie świata i w trakcie walk (podejmowanie innych decyzji niż chcecie to norma), którego nie ruszono – oto macie obraz wyzwania, jakie produkcja rzuca grającemu. Szkoda, że w tak tani sposób.
Deweloper miał mnóstwo czasu, by zająć się problemami psującymi czerpanie większej przyjemności z . W wersji na PS3 narzekałem najbardziej na wszechobecne czasy wczytywania. Tutaj tego (co logiczne) nie ma. Wszystko działa błyskawicznie i żadnego ekranu ładowania nie musimy oglądać dłużej niż 2 sekundy. I byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że to tak naprawdę jedyna zmiana względem poprzednich wydań. Zero nowych tekstur, modele i animacja postaci identyczne, muzyka też bez zmian. Gra więc stanęła w miejscu, a ząb czasu mocno ją nadgryzł.
Jeśli graliście już w , to wiecie, czego się spodziewać. Niestety nie mamy tutaj opcji Cross-Buy, więc musimy za grę płacić. Nawet mimo zniżki dla posiadaczy wersji na PS3/PSV, nie za bardzo widzę powody, by raz jeszcze zapłacić za ten tytuł. Niby gier tego gatunku na PS4 nie mamy za dużo, ale takie zdecydowanie lepiej stawia gracza pod ścianą poziomem trudności, a jest lepsze w praktycznie każdym aspekcie. Mnie Rainbow Moon na PS4 wymęczył bardziej niż na PS3, więc pomimo poprawy czasów wczytywania – ocena niższa niż cztery lata temu. Kto stoi w miejscu, ten się cofa...
Ocena - recenzja gry Rainbow Moon
Atuty
- Poprawione czasy ładowania względem poprzednich wersji
- Gra jest długa
- Ciekawy system rozwoju postaci
Wady
- Zostały problemy starych wersji - męczące sterowanie, wydłużane na siłę walki, nijaka muzyka i historia
- Brak opcji cross-buy
Poprawione czasy wczytywania to za mało bym mógł szczerze polecić komuś Rainbow Moon.
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych