Recenzja: Wolfenstein 2: The New Colossus (PS4) - Wyczyny kapitana Wilkinsa
Wolfenstein 2: The New Colossus żegna się z fanami za sprawą ostatniego dodatku DLC o tytule "Wyczyny kapitana Wilkinsa". Nam pozostaje odetchnąć z ulgą, że to już faktycznie koniec.
Wolfenstein 2: Wyczyny kapitana Wilkinsa cierpi dokładnie na te same problemy, co poprzednie rozdziały trylogii "Kronik Wolności". Jest to niesamowicie krótka, a przy tym potwornie nijaka i odtwórcza przygoda nie potrafiąca zaoferować żadnego momentu godnego zapamiętania.
Twórcy wrzucają nas tym razem w skórę podstarzałego weterana wojennego, który od dekad specjalizuje się w mordowaniu nazistów. Gdzieś w tle przeplata się wątek osobisty, ale jest tego na tyle mało, że trudno go na dobrą sprawę zauważyć. Zwłaszcza, że całość można przebiec bez większych problemów w zaledwie 40-60 min.
Autorzy wzięli trzecią z umiejętności Blazkowicza i dali nam do dyspozycji specjalne buty, których rozłożenie przypomina mechaniczne szczudła. Dzięki nim możemy wejść na niedostępne wcześniej miejsca. Projekty lokacji są jednak liniowe, więc nic nie zmieniają i idziemy jak po sznurku, wybijając kolejne fale w bliźniaczo podobnych killroomach wypełnionych nazistami.
Strzelanie, tak jak w podstawowym Wolfensteinie 2, jest bardzo miłe i satysfakcjonujące, ale co to zmienia, skoro nie przygotowano żadnych nowych przeciwników czy nawet starcia z bossami? Ot, przez trzy potwornie krótkie rozdziały strzelamy do najzwyklejszego mięsa armatniego, które w podstawowej kampanii było przez nas wybijane w masowych ilościach. Zero jakiejkolwiek inwencji twórczej, zarówno pod względem rozgrywki, jak i samej ledwie obecnej fabuły.
„Kroniki Wolności” rozpoczęły się w porządku, ale pozostawiły niedosyt. Mimo wszystko dałem im kredyt zaufania. Kolejny rozdział potwornie rozczarował swoimi ograniczeniami, a trzeci zamyka całość w bardzo przeciętny sposób. Seria dodatków przez cały czas sprawia wrażenie niepotrzebnego odcinania kuponów, aby niewielkim nakładem zarobić nieco dodatkowej gotówki.
Nie uświadczycie tu żadnej treści, bo w dodatkach fabuły jest tyle, co kot napłakał. Ciekawych lokacji ani pomysłów tym bardziej nie znajdziecie. To po prostu ponowne bieganie po nijakich lokacjach i strzelanie z tych samych broni do dokładnie tych samych przeciwników. Więcej frajdy i emocji doświadczycie odpalając kolejny raz świetną kampanię głównej gry.
Niezależnie od rozdziału, „Kroniki Wolności” nie oferują absolutnie nic dla osób, które ukończyły Wolfenstein 2: The New Colossus. Wyższy poziom trudności i trzy kolejne wyzwania wydłużą czas spędzony z tym dodatkiem, ale jego odbiór nie zyskuje za wiele. Autorom zabrakło wyobraźni na coś, co mogłoby sensownie rozbudować tego świetnego FPS-a. Dlatego dodatki polecam tylko największym fanom podstawki, a i im radziłbym podchodzić z rezerwą.
Kod do recenzji dostarczyła Bethesda za pośrednictwem wydawcy gry na naszym rynku - firmy Cenega.
Ocena - recenzja gry Wolfenstein II: The New Colossus - The Deeds of Captain Wilkins
Atuty
- Postać Wilkinsa
- Świetny model strzelania
- Klimat
Wady
- Skandalicznie krótki czas gry
- Brak jakiegokolwiek ciekawego momentu
- Nijakie odcinanie kuponów i recykling zawartości
Kapitan Wilkins nie jest w stanie udźwignąć ciężaru oczekiwań i w wyjątkowo przeciętny sposób zamyka odtwórcze „Kroniki Wolności”.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych