Smerfy – Village Party – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PS4, Switch, PC]. Na smerfny ratunek
W wiosce Smerfów trwają przygotowania do wielkiego wydarzenia, lecz niebieskie ludki muszą mieć się na baczności, bo Gargamel nie śpi i realizuje chytry plan. Balio Studio stworzyło party game, które czerpie garściami z kultowego odpowiednika z Mario i przyjaciółmi – czy jednak deweloperom udało się chociaż w części sprostać zadaniu? Zapraszam do recenzji Smerfy – Village Party.
Microids to firma, której tempo produkcyjne i wydawnicze może przyprawiać o zawrót głowy. Tylko w zeszłym roku francuskie przedsiębiorstwo mogło pochwalić się aż 9 premierami – choć wiadomo, że ich przyjęcie nie należało do najgłośniejszych. Francuzi intensywnie czerpią z potencjału marki Smerfów, dlatego po Smerfy 2: Więzień Zielonego Kamienia w 2023 roku przyszedł czas na grę imprezową w niebieskich barwach.
Papa Smerf postanowił zorganizować wielką imprezę dla wszystkich Smerfów, co wymaga wielu rąk do pracy – a po drodze trafia się także szereg nowych wyzwań, z jakimi muszą sobie poradzić mieszkańcy wioski. Jako jeden ze Smerfów powracasz po wielomiesięcznej podróży i już musisz zakasać rękawy i wziąć się do roboty – a zadań jest naprawdę sporo. Gameplay Smerfy – Village Party został jednak w głównej mierze oparty na minigrach, choć możemy liczyć także na tryb przygodowy. Jak deweloperzy z Balio Studio poradzili sobie z zadaniem? Przeczytacie w dalszej cześci recenzji.
Witajcie w barwnej wiosce Smerfów
Tak oto po postawieniu pierwszych kroków w tym niebieskim świecie Wioska Smerfów stoi przed nami otworem – i to dosłownie, bowiem już od pierwszych chwil ochoczo przystępujemy do pomagania kolejnym smerfnym sąsiadom. Tak naprawdę przedstawiona historyjka w Smerfy – Village Party nie należy do zbyt odkrywczych czy angażujących – ot, po prostu jako jeden z Niebieskich chodzimy od Smerfa do Smerfa i pomagamy w kolejnych wyzwaniach, które właśnie najczęściej okazują się minigrami czy innymi niezbyt trudnymi zadaniami. Tak, już na tym etapie twórcy „zachęcają nas” do rywalizacji z SI, którą bardzo łatwo przechytrzyć. Muszę jednak podkreślić, że Village Party w trybie przygody to nie tylko minigry, ale również całkiem przystępne zadania. Nasz bohater musi więc poszukać jednego z zaginionych Smerfów, prowadzi własne śledztwo w celu znalezienia rzezimieszka, który robi wszystkim na złość, pomagamy Łasuchowi, staramy się zwyciężyć w wyścigu ślimaków, przynosimy kolejne składniki receptury dla Papa Smerfa, strzelamy do kasztanów, by pomóc Biwakowiczowi, leczymy Smerfy z dziwnej epidemii, a nawet wybieramy się do wioski w Zaczarowanym Lesie. Nie zabraknie także bezpośredniego starcia z Gargamelem.
Misje wyznaczane przez kolejnych Smerfów są jednak nieco monotonne, a im dalej w las, tym więcej czasu poświęcamy na dotarcie do potrzebnych lokacji, co sztucznie wydłuża czas rozgrywki. W przemieszczaniu się po smerfnym świecie pomagają jednak dwa elementy – Smerferek, czyli pojazd w rodzaju drewnianej hulajnogi, którą otrzymujemy od Pracusia już na początku zabawy i która tylko delikatnie zwiększa naszą szybkość, oraz możliwość szybkiej podróży, w jakiej pomaga nam zaprzyjaźniony bocian. Nie jest to jednak opcja dostępna w każdym momencie.
W swojej recenzji muszę jednak podkreślić, że tryb fabularny w Smerfy – Village Party niekoniecznie zauroczy sympatyków gatunku party-games, bo jest nieco monotonny, lecz nie ulega wątpliwości, że jest skierowany najbardziej do młodszych odbiorców. O ile kolejne zadania w stylu „przynieść, wynieść, pozamiataj” prowadzą nas prostą drogą do Wielkiej Imprezy Smerfów, tak wiem doskonale, jak wiele radości może sprawić przemierzenia kolejnych ścieżek, wchodzenie do domków wybranych Smerfów, a przede wszystkim eksploracja następnych miejscówek, gdzie w nawet najbardziej zaskakujących miejscach można spotkać Smerfy – a kolejne wydarzenia pozwalają się nam przekonać, że na naszej drodze staną nie tylko niebiescy mieszkańcy wioski czy Gargamel!
Recenzowane Smerfy – Village Party w trybie przygody odznaczają się całkiem pokaźną mapą, jak na produkcję tego typu (przeznaczoną dla młodszych odbiorców). W jej skład wchodzi 10 różnych rodzajów otoczenia, do których należą przede wszystkim Zaczarowany Las, Smerfne Pola, Wioska Smerfów, Jezioro, Skaliste Szczyty, ale również Śnieżne Góry czy Terytorium Gargmela. Podczas rozgrywki jest kolorowo i całkiem ładnie, a przede wszystkim w Wiosce Smerfów i terenach planowanego wydarzenia możemy liczyć na zatrzęsienie niebieskich postaci, które rzadko dostarczą nam ciekawych informacji (choć z niektórymi z nich można porozmawiać znacznie dłużej!), a zazwyczaj zaczepione powtarzają te same hasełka.
Ahoj, niebieska przygodo!
Oprawa gry nie jest najwyższych lotów, lecz bądźmy szczerzy, Microids nigdy nie mogło pochwalić się tytułem należącym do tej serii, który zapierałby dech w piersiach. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest źle – bo zarówno Wioska Smerfów, tereny zlokalizowane wokół Wielkiej Imprezy, okolice Jeziora czy przerywniki filmowe naprawdę cieszą oko. Tak jak wspominałam już wcześniej – jest naprawdę kolorowo, a deweloperzy z Balio Studio dołożyli wszelkich starań, by każda z miejscówek wyglądała przyzwoicie i odznaczała się innymi elementami. Czasami w trakcie gry można natrafić na pewne drobne nieścisłości, lecz nie blokują one dalszej rozgrywki, a kolejne miejscówki zachęcają młodego gracza do dalszego przemierzania rozległej, wielobarwnej mapy, gdzie można złapać wiele znajdziek.
Realizując kolejne zadania oraz starając się dopiąć Smerfną Imprezę na ostatni guzik, gromadzimy ekwipunek, który można później wykorzystać – chociażby przynosząc wskazane surowce Pracusiowi i prosząc go o zbudowanie smerfnego domu, czy kierując się wprost do Krawca z prośbą o uszycie nowej kreacji. Tak oto gromadzimy między innymi drewno, bawełnę, prezenty, jedzenie, małe figurki Smerfów, zieleninkę, kostki do gry, mapki, a nawet odkrywamy na mapie ślimaki i bociany. Wśród posiadanych przedmiotów mamy także smerfną procę, lornetkę, łopatę czy kilof ułatwiające nam nie tylko dokładniejsze poznanie świata Smerfów, ale zyskanie nowych przedmiotów. To pewne urozmaicenie gameplayu.
Smerfy – Village Party niczym Mario Party? W pewnym stopniu tak
Recenzowane Smerfy – Village Party, pomimo kierowania nas w pierwszej kolejności do trybu przygody, posiada przede wszystkim warianty koncentrujące się na kanapowej rywalizacji z innymi graczami. Wybierając zarówno Wyzwanie, w którym po kolei bierzemy udział w kolejnych minigrach, jak i Wysmerfuj wszystkich!, w jakim ustalamy sobie już konkretny plan zabawy, oprócz liczby uczestników (19 grywalnych Smerfów), także poziom trudności oraz liczbę minigier. w jakich będziemy brać udział. Do zabawy możecie zaprosić jeszcze 3 dodatkowych graczy i to w sumie na tyle, bo twórcy nie spróbowali urozmaicić rozgrywki, dostarczając pełnoprawne, sieciowe zmagania czy następne wariacje dotyczące potyczki na kanapie. Nie jest źle, choć mogłoby być zdecydowanie lepiej...
Produkcja otrzymała aż 50 minigier, które znakomicie nawiązują do klimatu serii o niebieskich stworkach walczących z Gargamelem. Konkurencje zostały podzielone na sześć bloków tematycznych koncentrujących się na celności, szybkości, walce, sporcie, szczęściu oraz pamięci – lądujemy więc w różnych miejscówkach, gdzie biegamy, staramy się przejąć kontrolę na danym terenie, strzelamy do różnych celów, próbujemy przechytrzyć różne postacie (jak i konkurentów), a wszystko w smerfastycznej oprawie. Zabawy jest naprawdę sporo! Trzeba jednak przyznać, że podczas rozgrywki nie raz, nie dwa odczujecie pewne déjà vu.
Mario Party Superstars należy do grona najchętniej uruchamianych przeze mnie produkcji na Nintendo Switchu, kiedy szykuje się rodzinne popołudnie lub spotkanie ze znajomymi preferującymi tego typu atrakcje. Co tu dużo mówić, cała seria nie ma sobie równych w gatunku – i raczej jeszcze dłużej mieć nie będzie. W grze zaliczyłam już setki godzin, dlatego podczas rozgrywki w recenzowane Smerfy – Village Party nie czułam się specjalnie zaskoczona – inspiracje minigrami od Nintendo i ich dopasowanie do świata niebieskich milusińskich są widoczne już od pierwszych chwil. Z jednej strony – nie ma się czemu dziwić, w końcu to najlepszy przedstawiciel gatunku, z którego warto brać przykład, z drugiej strony, w tytułach tego typu chcielibyśmy również pewnego powiewu świeżości. Muszę jednak podkreślić, że naprawdę nie jest źle i mamy w czym wybierać, a zadania są naprawdę przyjemne i zrealizowane z rozmysłem.
Tak oto w recenzowanym Smerfy – Village Party podejmujemy się różnorodnych zadań. Począwszy od tak prostych minigier jak układanie obrazka z wcześniej widzianego wzoru, próby zbicia latającego ptaka, malowanie jak największej części parkietu w posiadanym kolorze, rysowanie po obrysie, przeciąganie na swoją część dywanu jak największej liczby zabawek, wyścig na rowerach, odtwarzanie tanecznych kroków, przyciskanie wybranych klawiszy w wybranym czasie, po próby uśpienia czającego się Klakiera, uciekanie z kopalni pełnej duchów, dostarczenie jak największego zbioru misek do Kucharza czy nawet smerfne wersje koszyków i siatkówki. Balio Studio musiało się nieźle bawić, tworząc kolejne wersje konkurencji.
Czy warto sprawdzić Smerfy – Village Party?
Smerfy – Village Party oferują całkiem przyzwoitą rozgrywkę, a Balio Studio, pomimo pewnych niedociągnięć, nieźle odrobiło zadanie domowe. Wcześniej skupiałam się na elementach, które przypadły mi do gustu, lecz w recenzji nie mogę pominąć pewnych kłopotów, na jakie również w trakcie rozgrywki można natrafić. Moim głównym zastrzeżeniem jest polska lokalizacja. Choć możemy liczyć na polskie napisy, to gra Balio Studio aż prosi się, by otrzymać polski dubbing i stać się całkowicie dostępną właśnie dla młodszych graczy, co pogłębiłoby doświadczenie, szczególnie kiedy jako Smerf przechadzamy się po wiosce i natrafiamy na niebieskich mieszkańców. Bo podczas poznawania trybu przygody, który może zająć nam nawet do 8 godzin, natrafimy na pewne błędy w napisach. Jednocześnie, w niektórych rejonach – szczególnie tych górzystych, charakteryzujących się wąskimi drużkami, jak chociażby Skaliste Szczyty, kamera potrafi płatać figla i nieco szaleje. To przeszkadza.
Czy zatem warto sprawdzić Smerfy – Village Party? Jeżeli macie w domu małego fana niebieskich milusińskich, to jak najbardziej tak. Zarówno przygoda, jak i rywalizacja podczas minigier mogą być przyjemną formą spędzenia rodzinnego popołudnia. A cena około 159,99 zł może jeszcze mocniej zachęcać do zakupu. Jeżeli jednak po rozgrywce w serii Mario Party macie znacznie wyższe oczekiwania, to w przypadku gry Microids niekoniecznie poczujecie się usatysfakcjonowani. Mnie i moim towarzyszkom jednak całkiem się podobało.
Ocena - recenzja gry Smerfy - Village Party
Atuty
- Tryb przygodowy może nie zachęci dorosłych graczy, ale będzie nie lada gratką dla młodszych odbiorców.
- Całkiem pokaźny świat, który otrzymał szereg różnorodnych lokacji.
- Niektóre aktywności zachęcają do dłuższej rozgrywki w trybie przygodowym.
- 50 minigier, które bardzo dobrze pasują do świata Smerfów.
- Liczba postaci.
- Znajdźki zachęcają do eksploracji.
Wady
- Nieco monotonny (szczególnie dla starszych graczy) tryb fabularny.
- Brakuje pełnego trybu multiplayer.
- Grafika nie jest najwyższych lotów.
- W niektórych sekwencjach fabularnych kamera płata figla.
- Twórcy zbyt mocno przedłużają rozgrywkę w trybie przygody.
Smerfy – Village Party to kolejna propozycja od Microids, która zabiera nas do niebieskiego świata, zapewniając całkiem pokaźny pakiet mini-gier angażujących na kilka ładnych godzin. Do tego powinniśmy dorzucić kilkugodzinny wątek fabularny, w ramach którego możemy jeszcze dokładniej poznać kulisy Wielkiej Imprezy, i jesteśmy w domu – możemy zakładać charakterystyczną czapkę Smerfa. Jak na grę w tej cenie skala projektu jest jednak wystarczająca – tylko zdecydowanie brakuje pełnowartościowego trybu multiplayer.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych