Reklama
Wrooklyn Zoo (2024) - recenzja filmu [Kino Świat]. Twórca serialowego "Ślepnąc od świateł" odleciał

Wrooklyn Zoo (2024) - recenzja i opinia o filmie [Kino Świat]. Twórca "Ślepnąc od świateł" odleciał

Roger Żochowski | 25.09, 16:03

Krzysztof Skonieczny przed nakręceniem „Wrooklyn Zoo” miał już na koncie pełnometrażowy film, ale przyznam się bez bicia, że jego nazwisko zapadło mi w pamięć dopiero po znakomitej ekranizacji „Ślepnąc od świateł". Na jego nowy film szedłem więc z bagażem – być może niepotrzebnie – wygórowanych oczekiwań.

O filmie przed premierą zwykło się mówić jak o „Romeo i Julii" na polskiej ziemi. A dokładniej na ziemi wrocławskiej, bo to właśnie Wrocław jest tutaj cichym bohaterem i areną kolejnych zdarzeń napędzanych przez nieco teledyskowo zrealizowany montaż doskonale oddający tempo wydarzeń i nadchodzącego rollecoastera uczuć. Wręcz czujemy, że za chwilę wszystko wywróci się do góry nogami, zabierając widza na niezapomnianą wycieczkę po miejskiej dżungli.  

Dalsza część tekstu pod wideo

Można zachwycić się niezwykle oryginalną i odważną wizją, która miesza lata 90. ze współczesnością, napędzaną świetną ścieżką dźwiękową, w której techno wącha się z hip-hopem, rockiem i folklorem. Pomagają w tym wszystkim nieznani szerszemu gronu widzów aktorzy, bardzo dobrze odnajdujący się w swoich rolach, co zresztą nie jest w produkcjach Skoniecznego żadną nowością, bo przecież głównego bohatera w „Ślepnąc od Świateł” również grał naturszczyk. Co więc "nie pykło"? Dajcie mi jeszcze chwilę. 

Wrooklyn Zoo (2024) - recenzja i opinia o filmie [Kino Świat]. "Normalnie o tej porze wożę się po mieście"

Wrooklyn Zoo recenzja

Mateusz Okuła to filmowy Kosa, fan deskorolki, dragów i szybkiego seksu, który właśnie kończy liceum. W rolę Zory z kolei, Romki o pięknym głosie zmęczonej nakazami rodzinnymi wpisującymi kobietę w pewien stereotyp, z uczuciem i energią wciela się Natalia Szmidt. Jak się domyślacie jest to właśnie para, która aspiruje do miana Romea i Julii. I polsko-romski romans zbudowany na kontrastach po prostu działa na widza, a gościnne występy takich postaci jak Tony Trujillo są tu wartością dodaną. 

Niestety im dalej w las tym mnogość wątków i postaci zaczyna męczyć. O ile pierwszą połowę filmu ogląda się z ogromnym zainteresowaniem, tak jego druga część wyraźnie skręca w złą stronę. Bo choć podobać może się rola Jana Frycza, ciężko chorego dziadka Kosy przegrywającego regularnie z alkoholem, tak wrzucenie do tego kotła holokaustu, II Wojny Światowej, walki społeczności romskiej ze stereotypami, konfrontacji punków ze skinami czy w końcu elementów fantastycznych i magii to już za dużo. Naprawdę za dużo. 

Wrooklyn Zoo (2024) - recenzja i opinia o filmie [Kino Świat]. "Nienawiść do Policji, tak zostałem wychowany" 

Wrooklyn ZOO recenzja

O ile w pierwszej części filmu podobała mi się samoświadomość i pewne budowanie tajemnicy sił nadprzyrodzonych, tak w drugiej zamiast dalej puszczać do widza oko pozostawiając wszystko w domysłach (albo tłumacząc różne wizje narkotykowym tripem) film staje się nieprzyjemnie dosłowny, a na sam koniec popada w śmieszność, wręcz kiczowatość i ciężko brać go na poważnie. A chyba nie taki był zamysł, bo poważne tematy Skonieczny stara się przecież poruszać i komentować. Jakby autor nie mógł się zdecydować czy chce pokazać nam szekspirowskie love story, dramat społeczny, ciężką historię polski naznaczoną wojnami czy ma to być w sumie czarna komedia. 

Jasne, realizacja stoi na bardzo wysokim, momentami światowym poziomie, a unikalna wizja wrocławskiej miejskiej dżungli nie raz intryguje i zachwyca, bo idą za tym wszystkim niezłe efekty specjalne, świetne zdjęcia i oryginalny montaż, ale z czasem mamy wrażenie, jakby cała historia była bardzo płytka. Konrad Eleryk grający neonazistowskiego bandziora Hadesa budzi grozę i niepokój, tyle, że w filmie nie ma szarości. Tutaj linia między dobrymi i złymi jest oczywista i zerojedynkowa wedle schematu - niedobrzy naziści/narodowcy wielbiący Hitlera vs. cała reszta wliczając w to skate’ów, mniejszości seksualne czy Ukraińców. Jedyne co ich wszystkich łączy to nienawiść do policji. Jednocześnie portret młodzieży staje się z czasem strasznie „kliszowaty” i niewątpliwy czar pierwszej połowy filmu zaczyna pryskać. 

Nie wiem w sumie komu polecić ten film, bo mimo wszystko jest to bardzo unikalne doświadczenie, które obejrzałem z dużym zainteresowaniem. Na pewno znajdziecie tu sporo niekontrolowanego chaosu, więc jeśli nie w kinie, to warto ten obraz ocenić samodzielnie gdy trafi do serwisów streamingowych i na VOD. Krzysztof Skonieczny stworzył po prostu film, który ciężko zaszufladkować gatunkowo, a to dla części widzów może być kluczową zaletą.

Atuty

  • Świetna realizacja i montaż
  • Unikalna wizja Wrocławia
  • Główna para bohaterów
  • Jan Frycz to klasa sama w sobie
  • Pierwsza połowa filmu

Wady

  • Druga połowa filmu
  • Z czasem klisza goni kliszę
  • Nagromadzenie wątków i postaci
  • Kiczowate. dosłowne zakończenie
  • Zerojedynkowy podział na dobrych i złych

Oryginalny i odważny film, który jednak traci wiele przez kiczowate zakończenie i nagromadzenie wątków.

6,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper