Graliśmy w Donkey Kong Bananza. Największa niespodzianka imprezy Nintendo?

Graliśmy w Donkey Kong Bananza. Największa niespodzianka imprezy Nintendo?

Wojciech Gruszczyk | Wczoraj, 08:35

Od wielu miesięcy pojawiały się plotki, według których Nintendo przygotowuje nową przygodę Donkey Konga w 3D. Nintendo Switch nie otrzymał gry, ale Donkey Kong Bananza trafi na rynek za 102 dni. Czy warto czekać na ten tytuł? Poznajcie nasze wrażenia.

Nintendo w przypadku Nintendo Switcha 1 przyjęło bardzo skuteczną strategię, by raz w miesiącu oferować przynajmniej jedną ekskluzywną grę. W czerwcu razem z konsolą zadebiutuje Mario Kart World (tutaj nasze wrażenia), a w lipcu na rynek trafi Donkey Kong Bananza.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pojawienie się tej przygody nie bez powodu jest dużą niespodzianką. Jak wspomniałem od pewnego czasu pojawiały się plotki, ale raczej mało kto spodziewał się, że uroczy bohater otrzyma pozycję, która będzie tak mocno różnić się od ostatnich doświadczeń związanych z tym IP. Donkey Kong Bananza to coś więcej niż zwykła kontynuacja – to druga przygoda w pełnym 3D z tym bohaterem po Donkey Kong 64 i pierwsza oryginalna część od czasu Donkey Kong Country: Tropical Freeze.

Donkey Kong Bananza to pokaz siły

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - rozwałka
resize icon

Nintendo przyjechało do Paryża ze swoimi najważniejszymi tytułami na 2025 rok, więc Donkey Kong Bananza nie mogło zabraknąć na imprezie. Prezentowany fragment skupiał się na najważniejszych elementach gry, bo podczas rozgrywki mogłem doświadczyć siły głównego bohatera. To właśnie umiejętności postaci, na których zbudowano całą rozgrywkę zapewne sprawiły, że produkcja zmierza już wyłącznie na next-gena. Nintendo Switch 1 nie poradziłby sobie z destrukcją, którą możemy wykonać w trakcie podróży przez kolejne krainy.

Donkey Kong w Donkey Kong Bananza nie skacze wyłącznie po drzewach i szuka kolejnych żółtych smakołyków. Teraz tytułowy protagonista jest niczym górnik i może bez najmniejszego problemu... kopać w ziemi. Ta mechanika jest prawdziwym game-changerem i nie jestem specjalnie zaskoczony, że to właśnie na tym systemie zbudowano całą zabawę.

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - świat
resize icon

Już na początku rozgrywki Nintendo pokazało dziennikarzom, co tak naprawdę będziemy robić w Donkey Kong Bananza, ponieważ główny bohater znajdował się w kopalni i za sprawą swoich łap musiał stworzyć drogę – tytuł pokazujący możliwości platformy pozwala zniszczyć niemal wszystkie ściany i dzięki temu bohater może tworzyć kolejne przejścia. Podczas pierwszego pokazu obawiałem się, że cała rozgrywka będzie rozgrywać się na zamkniętych przestrzeniach (w podziemiach), ale już po chwili miałem okazję wyskoczyć na powierzchnię, jednak nawet w tym miejscu nie zabrakło opcji do kopania.

W Donkey Kong Bananza bardzo często musimy po prostu „otworzyć sobie drogę” za pomocą nieokiełznanej siły bohatera – Kong bez problemu niszczy ściany i tym samym może trafiać do nasętpnych pomieszczeń lub nawet ma okazję kopać w ziemi, by trafić do lokacji znajdującej się pod odwiedzanym pomieszczeniem. Mechanika działa zaskakująco dobrze i zapewnia naprawdę sporo frajdy – w trakcie testów wyszedłem na powierzchnię, by później wspinać się na skały i szukać nowych lokacji z następnymi skarbami. To całkowicie odświeża grę, która nie jest już zwykłą trójwymiarową platformówką, ponieważ teraz z dużą przyjemnością szuka się tajemnic. W tej zabawie pomaga także umiejętność bohatera, który uderzając dłońmi w podłogę może wywołać falę – za jej sprawą szukamy znajdujących się w skałach skarbów.

Łapiesz, rzucasz, łapiesz, rzucasz

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - niszczenie ścian i tworzenie tuneli
resize icon

Donkey Kong w swojej nowej przygodzie nie tylko wciela się w górnika, ale ma także okazję rywalizować z napotkanymi przeciwnikami. Twórcy w tym miejscu również wykorzystali ciekawą mechanikę, ponieważ potężny bohater może po prostu... wyrwać kawałek ziemi i rzucić nią w rywala. Samo celowanie nie jest łatwe i trzeba się do niego przyzwyczaić – w tym celu Nintendo chce, by gracze korzystali ze sterowania ruchem. Podczas testów miałem nawet taką sytuację, że jeden z przeciwników rzucał w moją postać kamieniami, ale Kong może je przejąć i odesłać kulę w stronę rywala. System nie jest specjalnie innowacyjny, bo podobne akcje widzieliśmy już w innych grach, ale tutaj taka zabawa naprawdę pasuje – gdy już załapałem, jak rzuca się głazem we wroga, to robiłem to z naprawdę sporą przyjemnością.

Twórcy Donkey Kong Bananza jednak świetnie pokazują siłę postaci – Kong bez przeszkód dosłownie wyrywa kawałek ziemi, by po chwili rzucić nim w przeciwnika. To wygląda efektownie i pasuje do założeń najnowszej odsłony. Deweloperzy wykorzystali ten system także do zagadek, ponieważ czasami bohater może napotkać na głazy o specjalnych kolorach – to właśnie za ich sprawą możemy zniszczyć wybrane kamienie i przeszkody. Innym razem mamy okazję chwycić skały przypominające magmę, które po rzuceniu wybuchają... to w naprawdę ciekawy sposób ubarwia rozgrywkę, ponieważ możemy zadbać o jeszcze większą destrukcję. Łatwo można w ten sposób zauważyć, że właśnie system związany z rzucaniem będzie bardzo ważnym elementem gry – przygotujcie się na sporo celowania rękami, bo choć niby można to robić w bardziej standardowy sposób, to nie jest to tak wygodne jak machanie dłonią, by ustawić celownik w odpowiednim miejscu.

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - rzucanie
resize icon

Prezentowany fragment nie był specjalnie rozbudowany, ale w zasadzie bez problemu mógłbym spędzić w nim przynajmniej godzinę – świetnie niszczy się skały, szukając ukrytych skarbów lub po prostu kopie się w ziemi przygotowując różne tunele. Kong może teraz przykładowo wchodzić do potencjalnie niedostępnych miejsc – przykładowo widzimy przed nami wielkie metalowe drzwi, których nie możemy zniszczyć, ale wystarczy, że zrobimy podkop, by wejść do lokacji i zgarnąć skarb. Eksploracja jest w pewnych momentach ograniczona, ponieważ od czasu do czasu natrafiamy na skały, których nie możemy zniszczyć i ma to oczywiście sens. Gra potrzebuje jeszcze pewnie kilku szlifów, ponieważ czasami tworząc kolejne tunele, widziałem skromne graficzne błędy, ale jak wiadomo twórcy mają jeszcze kilka miesięcy na ostatnie poprawki.

Ograniczenia pojawiają się także w samej eksploracji na powierzchni, ponieważ Kong może wspinać się po ścianach, ale gdy na ścianie znajduje się woda, to pojawiają się problemy – w tym miejscu Donkey Kong Bananza oferuje dość klasyczne środowiskowe zagadki, ponieważ musimy znaleźć, jak najlepsze rozwiązanie, by móc ominąć przeszkodę.

Trochę innowacji, trochę klasyki

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - wspinanie się
resize icon

Gameplay w Donkey Kong Bananza jest bardzo przyjemny i zachęca do zabawy. Ja podczas testów z dużą radością po prostu niszczyłem kolejne ściany, drążyłem nowe tunele i szukałem kolejnych skarbów. Łatwo dostrzec, na jakich schematach będzie opierać się rozgrywka w nowej grze Nintendo, jednak muszę na pewno podkreślić – to naprawdę działa i zapewnia odpowiednią frajdę.

Wchodząc do dużej, otwartej przestrzeni mogłem otworzyć mapę, a jedna z przedstawicielek Nintendo zachęciła mnie do odnalezienia kilku ukrytych pomieszczeń. Nie musiała mnie do tego specjalnie zachęcać, bo od razu zacząłem walić Kongiem łapami w ziemię, by niszczyć powierzchnię i stworzyć pierwszy tunel. Później rozpocząłem wędrówkę w głąb lokacji i po kilku chwilach znalazłem wcześniej niedostępne miejscówki. Twórcy w ciekawy sposób wykorzystują jeszcze wydobywane głazy, ponieważ główny bohater serii może wskoczyć na wyciągnięty kamień, by dosłownie na nim surfować – co jednak ciekawe skała zaczyna się niszczyć, ale pod koniec zabawy możemy go nawet chwycić w ręce i rzucić w przeciwnika.

Innym razem chwyciłem głaz, by kręcić się nim niczym barbarzyńca z młotkami w Diablo i jest to bardzo skuteczne w momencie gdy nacierają na naszą postać przeciwnicy z każdej strony. Zwierzę przejmuje w ten sposób inicjatywę i trudno do niego podejść, ponieważ jednocześnie atakuje wrogów ze wszystkich stron. Podejrzewam, że podobnych ruchów w całej grze będzie znacznie więcej, ale oczywiście pierwszy test był ograniczony, więc nie mogliśmy sprawdzić wszystkiego.

Historia i dodatkowe atrakcje? Są!

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - wielka małpa
resize icon

Nintendo jednak za sprawą tego fragmentu pokazało jedno – Donkey Kong Bananza będzie przeładowany znajdźkami, sekretami i najróżniejszym „dłubaniem w ziemi”. To w zasadzie jest esencja tej gry, ponieważ gracze mogą szukać, tworzyć małe konstrukcje, by za ich sprawą przedostać się do nowych terenów lub nawet wziąć udział w specjalnych mini-grach.

Dodatkowe wydarzenia są totalnie opcjonalne, bo choć główny wątek przedstawiony na wydarzeniu nie był specjalnie rozbudowany, to jednak przedstawicielka Nintendo pokazała mi kilka dodatkowych sekretów lokacji. To właśnie za jej radą miałem okazję wskoczyć na arenę, gdzie moim zadaniem było pokonanie kilku wrogów na czas albo nawet wziąłem udział w bardzo klasycznych „beczkach”, czyli w tej sekwencji Kong wskakiwał do drewnianego przedmiotu i musiałem go wystrzelić w odpowiednim momencie, by ten mógł zniszczyć głazy. To również było czasowe wydarzenie – sekwencje nie były specjalnie trudne, ale bohater za ich sprawą mógł zgromadzić banany.

Sporo w Donkey Kong Bananza wynagradza szukanie i lizanie ścian – nawet w trakcie tego testu miałem okazję wykorzystać gwizdanie bohatera, by dostać się do jeszcze jednej areny i w tym wypadku bohater zwisał pod mapą, musiał uważać na liczne przeszkody, a nawet walczył z przeciwnikami... zabawnie w tym miejscu prezentuje się mechanika, bo choć Kong nie może uderzać rękami w swoją klatkę piersiową (co bardzo chętnie robi w normalnych sytuacjach), to jednak tym razem w dość specyficzny sposób bije stopą o stopę. Widać tę „dzikość” bohatera.

Donkey Kong Bananza - pierwsze wrażenia - przeciwnicy
resize icon

Czy jest w tym szaleństwie choć trochę historii? Jak najbardziej! A podczas testów miałem okazję porozmawiać z wieloma NPC. Nie liczę jednak, że scenarzyści z Japonii przygotują opowieść, która chwyci mnie za serce i pozostawi z otwartą japą na 3 godziny po zakończeniu opowieści. Wszystko jednak jest tym razem związane ze Złotymi Bananami zwanymi tutaj „Banandium Gems” to właśnie te błyskotki zostały wykradzione przez VoidCo, czyli głównych antagonistów produkcji. Nie będziecie raczej zaskoczeni, że Donkey Kong wyrusza do Underground World, by odzyskać swoje skarby. Założenia rozgrywki nie są w tym miejscu specjalnie zaskakujące, ponieważ ponownie trafiamy na arenę, musimy znaleźć określony przedmiot, by móc przeskoczyć do następnej lokacji. Łatwo, prosto i przyjemnie? Tym razem użyłbym raczej słów „rozwałka, kopanie w ziemi i rzucanie kamieniami”.

Plusem Donkey Kong Bananza jest również bez wątpienia grafika. Nintendo Switch 1 nie poradziłby sobie z taką destrukcją w takiej jakości – niezbędne byłyby większe ograniczenia, które pewnie zaburzyłyby doświadczenie. W trakcie rozgrywki łatwo docenić futerko Konga – twórcy musieli spędzić naprawdę sporo czasu, by zadbać o te wszystkie drobne detale.

Czy warto czekać na Donkey Kong Bananza?

Nie znamy jeszcze wszystkich planów Nintendo na 2025 rok, jednak Mario Kart World i Donkey Kong Bananza to dwie bardzo ciekawe propozycje, które na pewno zadowolą klientów Nintendo. Prawda jest taka, że kupując Switcha 2 będziecie chcieli sięgnąć po nową przygodę Konga, ponieważ gra zapowiada się naprawdę dobrze, choć podejrzewam, że jej uroki odkryją głównie gracze, którzy lubią... kopać w ziemi. W tym tytule trzeba będzie szukać, lizać i niszczyć.

Donkey Kong Bananza to bardzo ciekawe potwierdzenie, że Nintendo może bez najmniejszego problemu wykorzystać swoje IP, by zaoferować coś świeżego. Z jednej strony powracają znane motywy, a rozgrywka opiera się na sile postaci, ale samo niszczenie kolejnych lokacji sprawia sporo frajdy.

To może być bardzo mocna propozycja Nintendo na 2025 rok, ale oczywiście sporo zależy od liczby nowych mechanik czy też nawet samego rozbudowania świata. Nie miałem niestety okazji zawalczyć z bossami, ale podejrzewam, że także w tym miejscu Kong będzie „łapał, rzucał, łapał, rzucał”. Jest przyjemnie i fani Nintendo będą zachwyceni.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper