Metaphor: ReFantazio – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PS4, PC]. Gra o Tron dla fanów Persony
Trudno jest mierzyć się ze swoim największym sukcesem, o czym bardzo dobrze przekonał się Atlus. Twórcy serii Persona i Shin Megami Tensei długo zwlekają z zaoferowaniem kontynuacji gigantycznego hitu, ale zamiast tego firma razem ze Studio Zero przygotowała Metaphor: ReFantazio. Czy warto zainteresować się nowym IP? Przeczytajcie naszą recenzję.
Atlus od wielu lat dostarcza na rynek świetnie przyjmowane przygody dla fanów japońskiej sztuki RPG, ale dopiero Persona 5 osiągnęła globalny sukces, dzięki któremu kolejni gracze postanowili zainteresować się tym uniwersum. Deweloperzy wykorzystali ten sukces, przenosząc grę na następne platformy i oferując nawet kilka spin-offów.
Jeśli jednak tęsknicie za nowymi przygodami doświadczonego studia i nieustannie wyczekujecie na zapowiedź Persony 6, to Metaphor: ReFantazio będzie znakomitą propozycją, by spędzić przy konsoli wiele nieprzespanych dni. Atlus i Studio Zero wyciągnęli najlepsze mechaniki ze swoich ostatnich hitów i wrzucili je do świata przesiąkniętego polityką.
Świat pełen intryg i nierówności
Persona i Shin Megami Tensei mają swoich oddanych fanów, ale Atlus postanowił rozszerzyć grono odbiorców swoich światów, więc recenzowany Metaphor: ReFantazio choć korzysta z podstaw wspomnianych IP, to jednocześnie oferuje graczom zupełnie nową krainę. Akcja gry rozgrywa się w Zjednoczonym Królestwie Euchronii, w którym już na samym starcie opowieści jesteśmy świadkami przełomowych i budujących całą historię wydarzeń – król Hythlodaeus V zostaje zabity. Scenarzyści nie bawią się w półśrodki, nie ubarwiają scen i nie decydują się na półsłówka, a zamiast tego już w pierwszych minutach poznajemy pierwszego, głównego antagonistę.
Przygoda z Metaphor: ReFantazio zapewnia jednak zupełnie inne doświadczenie względem między innymi wspomnianej Persony, ponieważ w tym wypadku już od pierwszych minut jesteśmy uwikłani w polityczną intrygę. To nie kolejna przygoda przepełniona rozterkami nastolatków lub wydarzenia pełne demonów, a Studio Zero i Atlus postawili na bardziej przyziemne wydarzenia, w których choć nie brakuje magii, dziwnych stworów czy też różnorodnych ras, to jednocześnie przygoda zapewnia przyjemne odświeżenie względem innych projektów legendarnego, japońskiego studia.
Zjednoczone Królestwo Euchronia nie może działać bez króla, a co gorsza jedyny potomek nie może zastąpić swojego ukochanego rodzica. 10 lat temu książę został zaatakowany w swoim pokoju i rzucono na niego klątwę, przez którą nie może on teraz usiąść na miejscu swojego ojca i rozpocząć panowania. Szybko się okazuje, że był to skrupulatnie zaplanowany plan, a nawet poznajemy osobę, która chce przejąć władzę – Hythlodaeus V spodziewał się takiej sytuacji, więc wykorzystał magię, by po swojej śmierci ogłosić turniej dla wszystkich mieszkańców Euchroni... to wydarzenie ma wyłonić nowego króla. Brzmi jak szalony pomysł? Właśnie na tych podstawach zbudowano Metaphor: ReFantazio, ale tak naprawdę to sam początek bardzo rozbudowanej i pełnej polityki intrygi.
Pewnie gracze nie byliby tak mocno zaangażowani we wspomniany turniej i wybory króla, ale okazuje się, że protagonista recenzowanego Metaphor: ReFantazio jest przyjacielem następcy tronu. Bohater chce pomóc królestwu, uratować księcia i pomścić króla, ale jedyną opcją jest wplątanie się w wydarzenie, którym żyje cała Euchronia. Tak właśnie rozpoczyna się blisko 80 godzinna historia.
Na początku przygody jesteśmy jednym z przedstawicieli ruchu oporu, który wierzy w lepsze jutro królestwa, a już po kilku dniach stajemy do walki o reputację, by móc zbliżyć się do antagonisty i pod pozorną współpracą móc realizować swój plan. Historia w Metaphor: ReFantazio jest budowana przez wielogodzinne wątki przeplatane ze sobą, by ostatecznie w kilku momentach bardzo pozytywnie zaskoczyć. Scenarzyści nie zawiedli.
Jesteś Eldą
Twórcy recenzowanego Metaphor: ReFantazio zdecydowali się na bardzo ciekawy krok związany z głównym bohaterem, bo choć jest on mocno powiązany z królestwem, to jednak ze względu na swoje pochodzenie nie może on liczyć na dobre traktowanie. Protagonista jest przedstawicielem Eldów, którzy są uważani za „skażoną rasę”, ponieważ jej przedstawiciele mają dziedziczyć niebezpieczną magię. Od samego początku deweloperzy bardzo dokładnie pokazują nam stosunek świata do Eldów, prezentując tym samym bardzo ważny dla całej gry wątek rasizmu. Z powodu pochodzenia bohatera cały czas słyszymy lub nawet uczestniczymy w rozmowach, które są przesiąknięte wstrętem czy też nienawiścią.
Królestwo Euchronia jest jednak przepełnione różnymi rasami – najliczniejszym plemieniem jest Clemar. Ze względu na swój status zajmują wiele ważnych stanowisk, wyróżniają się parą rogów na głowie, a nawet zabity król jest jednym z Clemarów. W trakcie przygody mamy także okazję spotkać wielu Roussaintemów, którzy ze względu na długie, wystające uszy mogą przypominać elfy, a podczas opowieści szybko przekonujemy się, że przedstawiciele tej rasy w genialny sposób władają bronią. Pełną tajemnic rasą są Nidianie, bo choć potrafią oni oczarować inne osoby za sprawą swoich pięknych oczu, to jednak są bardzo skryci. Paripusy przypominają zwierzęta i ze względu na swój hedonistyczny styl życia nie mogą angażować się w politykę i są często mocno dyskryminowani. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku plemienia Mustari, ponieważ mający trzecie oko dostojnicy ze względu na swoją religię są uważani za pogan i mierzą się z mocnymi prześladowaniami. Rhoagnie wyróżniają się długowiecznością, więc zajmują się tradycyjnymi zawodami, a Ishkianie posiadają skrzydła i ich niezwykły intelekt jest podstawą konfliktu z innymi rasami. Eugiefanie przypominają nietoperzy, bo są niskiego wzrostu, mogą bez problemu obserwować otoczenie w nocy i są wrażliwi na dźwięk, ale wielu mieszkańców królestwa uważa ich za odrażających, przez to są dyskryminowani i obok Eldów znajdują się na samym dole hierarchii społecznej.
To tylko skromny zarys podstaw świata Metaphor: ReFantazio, ponieważ od pierwszych minut gracze doświadczają tego, jak Zjednoczone Królestwo Euchronii jest przesiąknięte podziałem klas. W każdym możliwym miejscu widzimy, jak mieszkańcy ze sobą rywalizują, drwią z innych lub wywyższają się, wierząc, że pochodzenie upoważnia ich do stania w opozycji do potencjalnie konkurencyjnych ras. Deweloperzy jednak bardzo mądrze pokazują wszystkie nierówności i właśnie na nich budują główny wątek.
Znane podstawy
Różnice klasowe są bardzo dobrze pokazane w samych towarzyszach głównego bohatera, bo choć on sam jest Eldą, to jednak Leon Strohl to Clemar, synem szlachcica, który dość niespodziewanie (nie jest to normalne w przypadku tej rasy) zaciąga się do wojska, gdzie poznaje protagonistę. Eiselin Hulkenberg była członkinią Gwardii Królewskiej i jest wojowniczką plemienia Roussainte. Heismay to Eugiefan, a Junah to Nidia – nie są to wszyscy główni aktorzy tego teatru, ale to skromne streszczenie dobrze pokazuje, jak scenarzyści podeszli do tematu budowania zespołu i prezentowania przez niego różnic świata przedstawionego. Warto na pewno dodać, że główny bohater korzysta także z pomocy wróżki Gallici, która okazuje się niezwykle ważną postacią dla całej opowieści.
Podczas gry Elda spotyka wielu towarzyszy, którzy często nie chcą pomagać „skażonemu”, ale w kapitalny sposób scenarzyści budują relacje oraz samą prezentację postaci. Każdy członek drużyny w Metaphor: ReFantazio zostaje bardzo dobrze przedstawiony i szczerze mówiąc łatwo polubić ekipę zaangażowaną w główny wątek.
Historia prezentowana przez Metaphor: ReFantazio w ciekawy sposób wyróżnia się na tle ostatnich projektów twórców Persony, ale Studio Zero nie zapomniało o podstawach, które dobrze poznaliśmy już w innych projektach doświadczonej, japońskiej ekipy. Autorzy ponownie postawili na turowe walki, ale podczas biegania po lochach widzimy wszystkich wrogów i możemy ich płynnie zaatakować – jeśli przeciwnik nie jest specjalnie wymagający, to kilka ataków w czasie rzeczywistym wystarczy, by pozbyć się oponenta. System jest prosty, ale niezwykle skuteczny, ponieważ musimy jeszcze uważniej biegać po lokacjach oraz szukać ofiar, których możemy się szybko pozbyć. Gdy jednak natrafimy na bardziej wymagającego przeciwnika, to rozpoczęcie pojedynku od kilku szybkich ataków zapewnia przewagę w trakcie głównego-turowego starcia. Pomysł na połączenie dwóch typów walki nie jest specjalnie odkrywczy, ale satysfakcjonujący.
Metaphor: ReFantazio oferuje również systemem Archetypów, który zastąpił znane i docenione Persony. W tym wypadku nie przywołujemy potężnej postaci znajdującej się na arenie, a mechanika działa niczym magia w wielu grach z gatunku jRPG – wybieramy jeden z ataków, obserwujemy animację pojawienia się Archetypu, ale później postać znika. Bohaterowie mogą decydować się na wspólne ataki, jednak w tym wypadku musimy działać bardzo rozważnie, ponieważ wiele ruchów kosztuje więcej niż jedną akcję. Podczas walki niezbędne jest poznanie słabości przeciwnika, ponieważ mając tę wiedzę możemy zadbać o odpowiedni atak i zarazem zyskać dodatkową rundę. Pojedynki z tego powodu stają się bardzo taktyczne, ponieważ wiedząc, że przeciwnik przykładowo nie radzi sobie z ognistą magią, to możemy kontrolować akcję i nawet zakończyć potencjalnie trudniejsze starcie w trakcie jednej rundy. Twórcy nie zapomnieli także o odpowiednim ustawieniu podczas walk, bo przykładowo Gunner może wykorzystywać swoje zdolności wyłącznie, gdy stoi z tyłu, a nie będzie raczej dla nikogo zaskoczeniem, że w drugiej linii dobrze jest ustawić postać odpowiedzialną za leczenie drużyny.
Archetypy to nowe Persony? Nie do końca
Archetypy w moim odczuciu nie są tak widowiskowe jak Persony, ale ostatecznie deweloperzy (ponownie) powiązali profesje z różnymi elementami gry. Bohaterowie nie tylko zbierają punkty doświadczenia i mogą rozwijać swoje podstawowe statystyki przez awansowanie na kolejne poziomy, ale także Archetypy otrzymują levele i mogą zyskać nowe zdolności. Specjalizacje mogą nawet ewoluować w bardziej zaawansowane wersje i przykładowo Mage staje się Wizardem, jednak w tej sytuacji musimy zadbać nie tylko o poziom podstawowego Archetypu, ale również o odpowiednią relację z towarzyszami. Główny bohater wchodzi w relacje z każdą ważną postacią w recenzowanym Metaphor: ReFantazio i spędzanie wspólnie czasu lub liczne rozmowy sprawiają, że więź pomiędzy postaciami się poprawia, co pozwala na odblokowywanie kolejnych Archetypów. Mechanika Followers jest odpowiednikiem systemów Social Link i Confidant, a podczas przygody nie możemy skupiać się wyłącznie na głównym wątku, ponieważ to za sprawą zadań pobocznych otrzymujemy dostęp do kolejnych Archetypów, ponieważ Elda zyskuje coraz to większe znaczenie w królestwie i otrzymuje pomoc od innych mieszkańców Euchronii.
Z systemem Followers jest mocno związany także Royal Virtues, który część graczy dobrze zna pod nazwą Social Stats. Mechanika skupia się na 5 statystykach, a w trakcie przygody wykonujemy szereg działań, by poprawiać swoją odwagę, mądrość, tolerancję, elokwencję i wyobraźnię. To właśnie za sprawą odpowiednich poziomów poszczególnych cech otrzymujemy dostęp do nowych zadań pobocznych, co oczywiście wpływa nie tylko na nagrody w postaci gotówki czy też potężniejszych przedmiotów, ale możemy także liczyć na dostęp do następnych Archetypów.
Archetypy rozwijamy w miejscu zwanym Akademeia, gdzie spotykamy More – to za sprawą tej postaci poznajemy cały system, ale także uczymy się, jak w trakcie wykorzystywania jednej specjalizacji czerpać moc z innej. Chcąc uczyć się nowych Archetypów lub je ulepszać, korzystamy z waluty nazwanej MAG, którą możemy nawet wymienić na normalną gotówkę – przydaje się to szczególnie w momencie, gdy przygotowujemy się do ważnego starcia i czasami warto odświeżyć ekwipunek decydując się przykładowo na nową broń, pancerz, sprzęt lub akcesoria.
Archetypy z jednej strony nie są Personami i mogą przypominać klasyczne klasy, jednak bardzo spodobało mi się podejście deweloperów, którzy nie stawiają na standardowe opcje. Już na starcie mamy okazję skorzystać z mocy Seekera, Warriora czy też Maga, jednak po chwili do naszego zespołu dołącza Gunner, Masked Dancer oraz Brawler – gracz nie może koncentrować się tylko na jednym Archetypie, bo choć łatwo go ulepszać, to jednak szybko okazuje się, że niezbędne jest korzystanie także z mocy innych profesji. Łączenie potęgi istot jest kluczem do zwycięstwa i przyjemnie rozbudowuje walki.
Twórcy Metaphor: ReFantazio nie skupiają się wyłącznie na głównym wątku walki o tron. Gra ponownie korzysta z systemu kalendarza, więc na wykonanie niektórych, często ważnych wydarzeń mamy określoną liczbę dni. Główny bohater może w tym czasie poprawiać swoją reputację, wykonywać zadania poboczne lub po prostu brać udział w najróżniejszych aktywnościach – gotowanie z przyjacielem, wspólna partyjka w szachy, czyszczenie broni lub długa rozmowa przy księżycu? Wszystkie ruchy protagonisty mają swoje odzwierciedlenie w porze dnia lub nawet w dniu tygodnia, ale jednocześnie mogą znacząco zaburzyć doświadczenie głównego wątku – niejednokrotnie chciałbym, by wydarzenia skupiały się wyłącznie na najważniejszych szczegółach fabuły, a akcja zmusza zespół do wykonywania potencjalnie mniej ważnych rzeczy.
Nowy świat, stara technologia
W Metaphor: ReFantazio po kilku pierwszych godzinach otrzymujemy dostęp do Gauntlet Runnera, czyli specjalnego pojazdu, dzięki któremu bohaterowie podróżują pomiędzy miastami i wioskami. Jest to tak naprawdę baza wypadowa, ponieważ maszyna nie tylko pomaga w dostaniu się do nowych lokacji, ale na jej pokładzie rozmawiamy z członkami zespołu, gotujemy, czytamy, gramy w szachy lub po prostu spędzamy czas z towarzyszami broni, by budować swoje relacje. Każda podróż do nowego miejsca również jest związana z kalendarzem, ale dość szybko główny bohater uczy się także korzystania z teleportacji, by powrót do znanych miejsc był błyskawiczny.
Twórcy zaproponowali intrygującą historię z wieloma znanymi (czasami odświeżonymi systemami), ale pod względem technologii Metaphor: ReFantazio jest zbudowane na znanych, docenionych, jednak już trochę przestarzałych podwalinach. Każde miasteczko jest podzielone na małe fragmenty, w wielu momentach biegamy po bardzo korytarzowych lokacjach, a dungeony choć oferują bardzo ciekawe atrakcje wpływające na rozgrywkę, to jednak często są przepełnione wąskimi uliczkami. Łatwo w tych miejscówkach się zgubić, ponieważ wielokrotnie lochy są przepełnione różnymi przejściami, dodatkowymi walkami oraz pozostawionymi skarbami, ale trudno mówić, by autorzy przeskoczyli na wyższy poziom i zaoferowali w temacie budowania terenów coś nowego. Nie mogę jednak narzekać na sam gameplay, ponieważ wielokrotnie właśnie w dungeonach napotykamy na nowe mechaniki, które sprawiają, że przejście do bossa i tym samym ruszenie głównego wątku jest związane z wykonywaniem różnych czynności. Wpływa to oczywiście na sam poziom trudności, ponieważ Metaphor: ReFantazio wymęczy nawet wiernych fanów gatunku – lochy są wielopoziomowe, często przeładowane wrogami, a przeciwnicy chętnie wykorzystują słabości drużyny, więc choć wielokrotnie możemy zapisać stan gry, a niejednokrotnie nawet wrócić do miasteczka, to same misje są wymagające.
Metaphor: ReFantazio korzysta ze znanej, a można nawet powiedzieć przestarzałej technologii, więc grafika jest nierówna – genialnie prezentują się taktyczne walki, podczas których możemy cieszyć oczy widowiskowymi atakami, świetnie wyglądają kolejni główni wrogowie, ponieważ przypominają oni bestie z zupełnie innego świata, a wszystkie animowane przerywniki są widowiskowe i wizualnie piękne, ale często biegamy po bezbarwnych miejscach, które nie pokazują charakteru aktualnej generacji. Gra ma także pewne problemy na PS5 z płynnością animacji.
Interfejs użytkownika czerpie garściami z ostatniej Persony, co bez wątpienia jest dużym atutem produkcji, a podczas opowieści w Metaphor: ReFantazio mamy dużą przyjemność słuchania podniosłych utworów, które bardzo pozytywnie budują atmosferę. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że kolejny projekt Atlusa powinien już przeskoczyć na nową technologię.
Nowa przygoda i nowa seria?
Recenzowany Metaphor: ReFantazio zachwyca politycznymi intrygami, taktycznymi starciami połączonymi z dynamicznym zyskiwaniem przewagi, ciekawymi postaciami i światem pełnym nierówności. Twórcy wykorzystali najlepsze elementy z poprzednich serii Atlusa, by zaproponować zupełnie świat, który może być zupełnie nową serią.
Łatwo dostrzec, że deweloperzy nie wykorzystują next-genowej technologii i pod względem techniczno-graficznym Metaphor: ReFantazio nie oczarowuje. Robi to jednak w wielu innych miejscach, przez co kolejne godziny w nowym świecie są niezwykle przyjemne.
Metaphor: ReFantazio to must-have dla fanów Persony i wszystkich sympatyków japońskiej sztuki gatunku RPG.
Ocena - recenzja gry Metaphor: ReFantazio
Atuty
- Bardzo rozbudowany główny wątek, który jest dosłownie przesiąknięty polityka. To prawdziwa Gra o Tron,
- Znany gameplay w nowych szatach. Metaphor: ReFantazio zostało zbudowane na znanych i docenionych systemach,
- Fantastyczne zaprezentowanie różnic klasowych, rasizmu czy też militaryzmu. Gra stawia wiele trudnych pytań,
- Duża swoboda tworzenia postaci. Archetypy dobrze zastępują Persony,
- W trakcie opowieści spotykamy wiele ciekawych towarzyszy. Łatwo ich polubić, co niesie ze sobą pewne konsekwencje,
- Rozbudowane i różnorodne dungeony. Główne lochy oferują pewne „atrakcje”,
- Przepiękne przerywniki filmowe. Animacje ubarwiają historię.
Wady
- Kalendarz ponownie sprawia, że główny wątek nie zawsze trzyma równy poziom,
- Graficznie Metaphor: ReFantazio odstaje od wielu współczesnych produkcji.
Nowy świat zbudowany na znanych fundamentach. Metaphor: ReFantazio nie rewolucjonizuje gatunku, ale zachęca kolejnych graczy do systemów i mechanik oferowanych przez twórców Persony.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (136)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych