![Ludwig (2024) - recenzja serialu [BBC]. Historia, którą będziemy wspominać z uśmiechem na ustach](https://pliki.ppe.pl/storage/a7c2502fb7639f580b94/a7c2502fb7639f580b94.jpg)
Ludwig (2024) - recenzja serialu [BBC Player]. Historia, którą będziemy wspominać przez lata
Dawno żaden komediodramat detektywistyczny nie przykuł tak mocno mojej uwagi. Brytyjski „Ludwig” z Davidem Mitchellem w roli głównej to serial, który pochłonąłem natychmiast. Obejrzałem pierwsze sześć odcinków i muszę powiedzieć, że całkowicie rozumiem, skąd wzięły się te rekordowe wyniki oglądalności (prawie 10 milionów widzów w Wielkiej Brytanii).
Niech dodatkowym plusem będzie fakt, że już teraz wiadomo o pracach nad drugim sezonem. W Polsce serial można oglądać od 20 marca na BBC First, a także, godzinę później, na platformie BBC Player (dostępnej między innymi za pośrednictwem Canal+). Fani brytyjskich produkcji mogą więc już ostrzyć sobie zęby, a jest na co, bowiem Ludwig to znakomity komediowy kryminał z bardzo ciekawą historią.
Serial śledzi losy Johna „Ludwiga” Taylora (w tej roli David Mitchell), niepozornego i raczej flegmatycznego twórcy krzyżówek i zagadek, który zmuszony jest przejąć tożsamość swojego brata bliźniaka, Jamesa – zaginionego detektywa z Cambridge. James to zupełne przeciwieństwo Johna: jest energiczny, towarzyski, ma żonę (w tej roli znakomita Anna Maxwell Martin) i nastoletniego syna. Gdy James znika w tajemniczych okolicznościach, John wkracza do akcji, by go odnaleźć – ale musi przy okazji mierzyć się z policyjnymi sprawami kryminalnymi oraz chaosem w życiu rodzinnym, który stara się utrzymać w ryzach, udając brata.




To serial trochę groteskowy - wplata mnóstwo brytyjskiego humoru do niby poważnych tematów

Tym, co wyróżnia „Ludwiga”, jest kapitalne połączenie lekkiego humoru z zagadkami kryminalnymi. Przy każdym odcinku mamy nową sprawę, jednak w tle nadal przewija się główny motyw przewodni. Ale jest on wpleciony w całość z taką gracją i płynnością, że niekiedy sam do siebie mówiłem pod nosem - no co Tu się właśnie wydarzyło? To sprawia, że każdy epizod jest jednocześnie zamkniętą historią mijającego tygodnia, ale też i zgrabnym kawałkiem większej całości.
David Mitchell nie próbuje grać nikogo poza sobą – w pozytywnym sensie. Widzimy go w roli neurotycznego, acz genialnego jednostkowca, który potrafi rozwiązywać łamigłówki szybciej niż zdąży mrugnąć. To taka jego wariacja postaci „Marka” z „Peep Show” czy bojaźliwego współlokatora z „Back”. A jednak – pasuje tu znakomicie.
Obejrzenie tych sześciu odcinków „Ludwiga” to prawdziwa jazda bez trzymanki, łącząca klasyczną brytyjską lekkość komediodramatu z przyjemnie zagmatwanymi wątkami kryminalnymi. Od pierwszych minut czuć pewien element gry – poszukiwanie ukrytych informacji, rozpoznawanie wzorców i precyzyjne łączenie tropów, aż do momentu, w którym wszystko nagle „klika” i słyszymy w głowie triumfalne „Eureka!”. Zabawa w detektywa przypomina trochę postaci z kart brytyjskich powieści kryminalnych (gdzie inspektor Morse uwielbiał krzyżówki, a Lord Peter Wimsey rozpracowywał szyfry), ale w „Ludwigu” czuć zdecydowanie świeże podejście – zwłaszcza za sprawą Davida Mitchella jako introwertycznego geniusza, który woli towarzystwo własnych zagadek od towarzystwa innych ludzi. Mnie jego gra aktorska bardzo tu pasowała.

Serial już na samym starcie wrzuca nas w sam środek scen rodem z typowych kryminałów, tyle że przyprawionych solidną dawką komizmu. Główny bohater, John Taylor, musi nagle wyjść ze swojej pustelniczej strefy komfortu i udawać zaginionego brata detektywa, co prowadzi do serii zdarzeń zabawnych, ale i pomysłowych. Z pozoru wydaje się, że Ludwig to postać zupełnie niepasująca do tętniącej życiem komendy w Cambridge. Jest mocno nieporadny społecznie, bywa wycofany i nerwowo reaguje na wszystkie „zgrzyty” normalnego życia. A jednak jego umysł, wytrenowany w rozwiązywaniu krzyżówek, szarad i wszelkich możliwych łamigłówek, sprawdza się w kryminalnej rzeczywistości zaskakująco dobrze.
Przez cały seans towarzyszymy więc jego zmaganiom nie tylko z kolejnymi sprawami o morderstwo w urokliwych miejscówkach Cambridge (od zabytkowych katedr po biurowce, w których trudno się połapać, kto jest kim), ale też z dużo większą i zagadkową odpowiedzią na pytanie: "Jak to jest być i żyć w tym świecie?" Dotąd wystarczała mu cisza, własny dom i plansze do szarad. W tym kontekście „Ludwig” sprytnie pokazuje, że najtrudniejszą łamigłówką do rozwiązania okazuje się czasem człowiek – z całym bagażem emocji, relacji i społecznych konwenansów.

Całość działa na kilku poziomach jednocześnie. Jest tu klasyczna intryga w stylu „kto zabił?”, komediowa warstwa oparta na niezręcznych interakcjach Johna z resztą świata oraz dramat wynikający z tajemniczego zniknięcia brata bliźniaka. Z jednej strony fabuła wciąga różnorodnymi sprawami kryminalnymi (zdarza się, że kluczem do rozwiązania jest niestandardowe użycie figur szachowych czy typowo „dziecinne” zagadki, które dla Ludwiga są banalne). Z drugiej, cały czas obserwujemy, jak John próbuje odnaleźć się w roli pełnoprawnego detektywa i domownika – musi przecież mieszkać z żoną Jamesa, Lucy, i ich synem, udając normalność, którą on sam rozumie mniej więcej tak dobrze jak ja fenomen Palworld czy Robloxa. Ni cholery nie mam pojęcia, dlaczego to jest tak popularne.
Pod względem klimatu i scenerii, trudno nie docenić uroków Cambridge. Zabytkowe bramy uniwersyteckie, wąskie uliczki i stare rezydencje świetnie współgrają z ciepłym, choć subtelnie dziwacznym humorem. Twórcy unikają jednak nadmiernego moralizatorstwa czy zaangażowanych wątków społecznych – stawiają na inteligentną rozrywkę i dają widzom okazję do oderwania się od codziennych problemów. Całość przypomina nieco klasyczne brytyjskie kryminały z amatorskim detektywem w roli głównej, ale jednocześnie wywraca utarte schematy. Ludwig może i jest „szarą myszką”, którą teoretycznie policja powinna odprawić z kwitkiem, lecz jego talent do tropienia niespójności w zeznaniach i łączenia najdrobniejszych faktów sprawia, że nagle wszyscy chcą słuchać właśnie jego. Kiedyś oglądałem z moimi starszymi taki serial zwany "Detektyw Columbo". Ale nawet tam porucznik Columbo wydawał się nieco bardziej elokwentny i charyzmatyczny od Johna.
W tle mamy z kolei wciąż niedokończoną zagadkę Jamesa: co się z nim stało i dlaczego zostawił za sobą te wszystkie tajne notatki i szyfry? Lucy, żona zaginionego, walczy z własnymi emocjami i chciałaby, żeby John bardziej się w ten wątek zaangażował, zamiast stale rozwiązywać świeże sprawy. To jednak nie jest taki prosty wybór, skoro – jak sam Ludwig mawia – każda nowa łamigłówka „musi zostać rozwikłana”.
Czy warto obejrzeć Ludwiga? Jeszcze jak!
Ostatecznie „Ludwig” sprawia dla mnie wrażenie przyjemnego, ciepłego i jednocześnie intrygującego serialu. Z jednej strony to pełna humoru opowieść o introwertyku, który musi nauczyć się żyć wśród ludzi, z drugiej – rasowa detektywistyczna układanka, dostarczająca satysfakcji wszystkim fanom kryminalnych zagadek. Jest w tym coś symbolicznego. W świecie tak głośnym i chaotycznym, jak nasz, potrzebujemy momentami kogoś, kto z chłodnym opanowaniem wskaże nam, jak poukładać rozproszone kawałki w spójną całość – nawet jeśli tym kimś jest ukryty we własnym domu geniusz zagadek, który drży na sam dźwięk dzwonka do drzwi.
Atuty
- Kapitalna para głównych bohaterów – David Mitchell (John „Ludwig”) i Anna Maxwell Martin (Lucy) to aktorska chemia, która świetnie niesie serial
- Wciągająca fabuła, gdzie wszystkie epizody mają własne sprawy, ale nie zapominają o głównym wątku zniknięcia Jamesa
- Brytyjski humor, który jest specyficzny, ironiczny, nieco sarkastyczny, ale znakomicie wpleciony w kryminalne realia
- Przystępny seans dla szerokiej widowni i cała intryga budowana jest w taki sposób. Można to oglądać z nastolatkami, bo nie jest przesadnie brutalny ani wulgarny
- Świetne cameo i gościnne występy, gdzie pojawiają się m.in. Derek Jacobi, Felicity Kendal, a nawet Karl Pilkington w epizodycznych rólkach
Wady
- Klasyczna rola Davida Mitchella, który po prostu gra „siebie” – jeśli ktoś nie przepada za jego stylem znanym z „Peep Show” czy „Would I Lie to You?” to może się męczyć
- Nie zawsze trafione akcenty dramatyczne. Czasem przejścia od komedii do mocniejszego kryminału są zbyt gwałtowne
- To nie jest serial z wielowątkową, rozbudowaną intrygą. Dla bardziej wymagających miłośników kryminałów może się okazać... zbyt płytki
„Ludwig” to brytyjski komediodramat detektywistyczny, w którym humor i zagadki kryminalne splatają się w jedną, zaskakująco wciągającą całość. David Mitchell w roli nieśmiałego geniusza łamigłówek robi to, co potrafi najlepiej, a towarzysząca mu Anna Maxwell Martin wnosi sporo energii i serca. Jeżeli cenicie lekki, ale inteligentny styl brytyjskich seriali z wątkiem detektywistycznym – koniecznie dopiszcie „Ludwiga” do listy. Pierwszy odcinek pojawił się 20 marca w BBC Player, a kolejne będą wskakiwać co tydzień.
Przeczytaj również






Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych