Księgozbiór Iselora #22

BLOG
673V
user-20587 main blog image
Iselor | 15.07.2022, 10:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kolejne książki przeczytane.

 

Drugi omnibus cyklu Imperium Grozy zawiera tomy nr 4 i 5. Ich akcja jednak rozgrywa się przed tomami 1 – 3 zawartymi w omnibusie Okrutny wiatr. Dlaczego Cook jak i wydawca uznali taką kolejność za właściwą nie mam pojęcia. Zawsze bowiem uważałem, że wszelkie prequele niezbyt mają rację bytu, a jeśli już powstały to każdy cykl, który je zawiera, należy czytać w kolejności chronologii wydarzeń czyli zacząć właśnie od prequela. Gdybym wiedział, to przygodę z Imperium Grozy zacząłbym właśnie od Fortecy w Cieniu, zawierającej tomy „Ogień w jego dłoniach” oraz „Nie będzie litości”. Po pierwsze dlatego, że poznajemy tu dzieje El Murida, jego objawienie, wszelkie wydarzenia, które wyniosły go do władzy nad Hammad al Nakir i doprowadziły do wojen znanych jako Wojny El Murida; przy okazji poznamy losy Harouna ibn Yousifa, jego rodziny i powód dla którego stał się największym wrogiem El Murida; poznajemy też lata młodzieńcze Bragiego Ragnarsona, jego brata Haakena i ich znajomka Reskirda Smokobójcę i ich losy, które doprowadziły ich do Gildii Najmeników w Wysokiej Iglicy. Wreszcie spotykamy Szydercę i dowiadujemy się w jakich okolicznościach nasz ulubiony złodziej, oszust, kłamca, kuglarz, krasomówca przeciął swe życiowe ścieżki z najemnikami jak i Harounem i jaką rolę odegrał w wojnach El Murida.
Po drugie dlatego że ten tom czyta się po prostu lepiej niż Okrutny Wiatr, który miał swoje nużące momenty; tutaj akcja od początku trzyma nas za gardło i nie chce puścić, ciągle coś się dzieje, akcja jest o wiele żywsza.
No i po trzecie: po przeczytaniu najpierw tego tomu inaczej, z o wiele większym zrozumieniem patrzymy na ich losy w Okrutnym Wietrze.
Dlatego też wszystkim, którzy nie zaczęli jeszcze przygody z Imperium Grozy, radzę zacząć od tego tomu. We właściwej kolejności wydarzeń w świecie przedstawionym.
A swoją drogą, tu już offtop. Szkoda że ten cykl jest tak mało u nas popularny (może nie tylko u nas?). Wolę go od Czarnej Kompanii. A przecież ten świat świetnie nadaje się na grę strategiczną czy cRPG. Możliwość dowodzenia najemnikami z Wysokiej Iglicy, Niezłomnymi El Murida, itaskiańskimi łucznikami czy pikinierami z Iwa Skołowda to by było coś! No ale raczej się tego nigdy nie doczekam :) A teraz, kończąc moje wypociny: czytać Imperium Grozy (najlepiej od tego tomu) bo to wybitny cykl!

Na początek ważna uwaga: książka oprócz dwóch właściwych, kanonicznych powieści z cyklu „Imperium Grozy” zawiera kilka niepublikowanych dotąd opowiadań osadzonych w tym świecie. Z góry zaznaczam, że ich nie czytałem i ów omnibus oceniam tylko na podstawie kanonicznych dzieł. Po pierwsze dlatego, że nie jestem fanem krótkiej formy. Po drugie zaś dlatego że nie przepadam za wszelkiej maści (nieoficjalnymi) prequelami, tekstami pobocznymi, alternatywnymi zakończeniami itd. Tak więc sobie darowałem, dla mnie to opcjonalna ciekawostka, choć tak naprawdę strata miejsca. Nie musicie się zgadzać z moim podejściem i tyle.
„Imperium nieznające porażki” zawiera dwa przedostatnie tomy cyklu czyli „Dojrzewa wschodni wiatr” oraz „Nadciaga zły los”. Mamy tu odpowiednio do czynienia z tomami numer 6 i 7, więc ciężko pisać coś więcej o fabule za wiele nie zdradzając. Powiem tak: „Dojrzewa wschodni wiatr” jest świetne, ma dobry klimat, podobał mi się motyw fabularny, szkoda że tak szybko....urwany. Z „Nadciąga zły los” jest ten problem iż momentami jest wręcz kopią...poprzedniego tomu! Dlaczego? Ponieważ jego akcja rozgrywa się przed, w trakcie i po wydarzeniach w „Dojrzewa wschodni wiatr”. Ten tom robi się ciekawy w zasadzie od połowy, bo wcześniej człowiek w dużej mierze czytał to co czytał wcześniej :) Momentami było to niesamowicie nużące. No i kolejna rzecz, która sprawia że ów tom nie może być przeze mnie wysoko oceniony: ma tak otwarte zakończenie, tak wiele niedomkniętych wątków, że głowa boli. W zasadzie....niewiele wyjaśnia. Ja wiem, po 22 latach Cook historię dokończył (o tym napiszę za kilka dni) w „Drodze Zimnego Serca”, ale co kazał fanom czekać to jego....Tak czy owak fani i tak po to sięgną. „Nadciąga zły los” jest tomem słabszym od poprzednich, co nie znaczy że złym.

Po 22 latach Glen Cook postanowił dokończyć swoje najważniejsze dzieło. „Nadciąga zły los” miało zbyt otwarte zakończenie.....I trzeba przyznać że Cook powrócił do swojego świata w wielkim stylu. „Droga Zimnego Serca” jest w mojej opinii tak dobra jak omnibus „Forteca w Cieniu” (zawierająca tomy „Ogień w jego dłoniach” i „Nie będzie litości”). Jako że w nowym wydaniu jest to tom czwarty, ale dzieląc omnibusy: ósmy, nie ma co za bardzo pisać o fabule. Najważniejsze, że rozstrzygną się losy Harouna bin Yousifa i Yasmid, królestwo Kavelinu doczeka się króla, a w ostatecznej konfrontacji z największym mącicielem czarnoksiężnikowi Varthlokkurowi pomogą między innymi Ethrian, będący niegdyś Wybawicielem a także Starzec z Gór. To tyle co mogę zdradzić. Zakończenie.....Teoretycznie otwarte, ale trzeba by wprowadzić kompletnie nowych bohaterów :) A Cook już chyba na to jest za stary. Tak czy owak: wybitne fantasy, świetne zakończenie jednego z najznamienitszych cykli fantasy ever.

Książka podobno jest lekturą szkolną w klasach 1-3. Więc z założenia jest książką dla dzieci. Miała to być biografia Juliana Tuwima dla najmłodszych. Jednak na tych ledwo 70 stronach, w dużej mierze wypełnionych obrazkami można raczej mówić o zbiorze ciekawostek a nie biografii. Sama książka z jednej strony napisana jest co prawda lekkim, nawet zabawnym stylem, z drugiej zaś wypełniona masą słów, jeśli nie staroświeckich to najzwyczajniej bardzo rzadko używanych: ja dałem radę (choć kilka razy zastanawiałem się co dane slowo znaczy), ale nie ma szans by przeciętny 8 latek coś z tej lektury wyniósł. Nie polecam ani dla dzieci ani dla dorosłych.

Dawno już nie miałem z książką takiej.....sytuacji. Z „Domem duchów” męczyłem się bowiem chyba trzy miesiące aż wreszcie dziś ją skończyłem. Chociaż słowo „męczyłem” też nie jest chyba odpowiednie bo książka niesamowicie mi się podoba. Moje długie z nią obcowanie wynika z tego, że Autorka pisze specyficznym, powolnym, pamiętnikowym stylem i musiałem się hm, przestawić na taki typ lektury, co chyba do samego końca średnio mi się udało i co wcale nie jest łatwe gdy wcześniej czytało się ciężkie, militarystyczne fantasy ;) A sięgając po „Dom duchów” też nie wiedziałem kompletnie czego się spodziewać. Tytułowych duchów? Trudno powiedzieć, wszystko zależy od interpretacji Czytelnika. Jest to bowiem historia rodziny Trueba, potężnego chilijskiego rodu, który poznajemy w czterech pokoleniach: od końca XIX wieku aż po pierwsze lata dyktatury Augusto Pinocheta. Trzeba tutaj pamiętać o tym, że kuzyn ojca (Salvador Allende) autorki był prezydentem tego kraju, obalonym i zabitym w zamachu stanu. Jednak nazwiska Pinocheta ani Allende w książce nie padają. Autorka zręcznie też unika propagowania swoich własnych poglądów na łamach powieści i dopiero na ostatnich kilkudziesięciu stronach opisujących rządy junty można dostrzec jakieś jej....zaopatrywania, ale trudno się dziwić biorąc pod uwagę rodzinne powiązania. Tych, którzy nie lubią polityki uspokajam: nie jest ona głównym bohaterem czy jednym z wielu; jest tłem niektórych wydarzeń. Istotnym, ale jednak nie głównym.
„Dom duchów” to przedstawiciel iberoamerykańskiego tzw. realizmu magicznego. Czy są tu elementy fantastyczne ? Ja uważam, że wszystko zależy od tego jak Czytelnik zinterpretuje pewne wydarzenia/opisy. Tak czy owak, ja polecam wszystkim zaryzykować przygodę z tym dziełem. Jest to bowiem dzieło wybitne, ze wspaniałymi zapadającymi w pamięć bohaterami (głównie silnymi kobietami) na tle dziejów dwudziestowiecznego Chile. Arcydzieło!

Wspaniałą niespodziankę sprawił miłośnikom antyku i religii greckiej Państwowy Instytut Wydawniczy wydając "Bogów Grecji" Otta, tego wielkiego znawcy religii greckiej, wielkiego filologa klasycznego, autora jednego z najwybitniejszych dzieł humanistyki XX wieku: "Dionizos. Mit i kult" i zarazem wyznawcy greckich bogów (w rozmowie z kolegą, Karlem Reinhardtem, Otto miał przyznać, że w pełni uznaje realność greckich bogów i że wierzy w Zeusa).
W "Bogach Grecji" Otto wspaniale nakreśla wizerunki kilku greckich bogów (dokładniej: Ateny, Apolla, Artemidy, Afrodyty i Hermesa) ukazując ich rolę i miejsce w świecie greckiej religii i greckiego mitu, na podstawie nie tylko analiz religioznawczych i archeologicznych, ale zwłaszcza tekstów źródłowych, głównie dzieł Homera czy "Teogonii" Hezjoda. Dla Czytelnika mało obeznanego w religioznawstwie, który greckich bogów zna przez Parandowskiego, ew. Graves'a, może być wielkim zaskoczeniem to jak grecka religia wyróżnia się na tle innych systemów świata, jak tworzyła złożoną teologię i do jakich wniosków można dojść analizując działalność poszczególnych bogów w epoce przedhomeryckiej, np. Otto, podobnie jak Kerenyi, kreśli obraz Hermesa jako prastarego boga związanego z Ziemią i ze światem zmarłych, psychopomposa, przewodnika zmarłych, co nie jest oczywiste dla przeciętnego człowieka, któremu Hermes kojarzy się ze złodziejstwem i kupiectwem). W drugiej części książki Otto skupia się na relacji człowiek - bóstwo (patrz: przyjacielska relacja Odyseusza z Ateną) a także roli Losu/Mojr/Przeznaczenia i roli w tym bogów a raczej ich ograniczeń, w obu tych rozdziałach opierając się głównie na "Iliadzie" i "Odysei" Homera. Znajomość tych dzieł nie jest konieczna dla zrozumienia książki i tego co Autor przekazuje, aczkolwiek wymagać może większego skupienia i skoncentrowania na tym kto w danej relacji z kim i dlaczego (czyli dobrze wiedzieć kto w wojnie trojańskiej walczył po jakiej stronie i który bóg za kim się opowiadał i dlaczego). Dzieło Otta jest bardziej naukowe niż popularnonaukowe; jego części składowe stanowią elementy religioznawstwa, mitoznawstwa, filologii klasycznej, filozofii i teologii. Dla kogo ? Dla miłośników antyku a zwłaszcza religii greckiej. Uprzedzam jednak tych, którzy spotkanie z bogami greckimi zakończyli w szkole na Parandowskim: tu "próg wejścia" jest o wiele, wiele wyższy.

 

Adam "Iselor" Wojciechowski - kulturoznawca, politolog i religioznawca. Publikował m.in. w "Action Mag - Książki", "Tawernie RPG", "Games Corner" i "Twierdzy Insimilion". Obecnie bloger ppe.pl i cdaction.pl. Prywatnie bibliofil i kolekcjoner gier video. Ponadto miłośnik historii starożytnej i średniowiecza.

Oceń bloga:
28

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper