Godzilla ps4 - ostateczny werdykt fana

Czołem Kur.. Tu Zdun a to rachunek sumienia oraz spostrzeżenia odnośnie jednej z najbardziej niedoecenionych gier w historii, w którą już raczej się nie zaopatrzycie.
Nie ukrywam że od najmłodszych lat a było to naprawdę dawno temu, król potworów od zawsze był bliski mojemu czarnemu sercu, kasety VHS rwały taśmy a figurki tego Kaiju miały osobne miejsce w szufladach z zabawkami, na wczesnoszkolne bale przebierańców w wczesnych latach dziewięćdziesiątych miałem jego kostium. Generalnie Godzilla był moim "bohaterem" dzieciństwa wręcz ikoną od najmłodszych lat. Do dziś biegam do kina na premierę filmów z tym zmutowanym "jaszczurem" i staram się być na bieżąco w tym dość nietypowym uniwersum. Kiedy usłyszałem że kultowa dla mnie "postać" popkultury zostanie oddana w grze, nie ukrwam że bardzo mocno si zajarałem a był to 2014 rok i premiera w/w tytułu na ps3 i dopiero się w tamtym czasie rozbiegającym gierkowo ps4. Przyznam się bez bicia w czasie premiery tej gry chyba tak naprawdę po raz pierwszy w życiu i ostani zarazem zasugerowałem się totalnie branżą a właściwie płaczkami branży którzy śmiem wątpić by wiedzieli o czym pisali tworząc recenzje w sieci (w tym też recenzja na PPE). W ten oto sposób nie kupiłem godzilli w momencie jej premiery ale jakiś rok później kiedy na promocjach psn kosztowała: pszysłowiowa "paczkę fajek". Wtedy też z niechecią związaną z hejtem branży ale z drugiej ciekawością i sentymentem postanowiłem spróbować się z tym tworem. No i dalej moja podświadomość sprawiła że znów nie zaiskrzyło: wydawało mi się że skończyłem grę i wywaliłem z dysku przez lata zapominając że gra istnieje. Wtedy też jak większosć recenzetów zacząłem myśleć jak oni: że to niegrywalny crap na 40 minut... Wtedy uwierzyłem w to i nawet za to dałbym sobie rękę uciąć... I wiecie co? "i teraz bym kur.. nie miał ręki". Trochę lat minęło a ja postanowiłem dać grze jeszcze jedną szansę.. I to była jedna z najlpeszych growych decyzji w moim życiu.
Z czym tu mamy do czynienia? Z wielką encyklopedią uniwersum Króla Potworów w wielkim skrócie. To jest troszkę taka warstwowa gra wideo: jeśli nie damy jej szansy i zrezygnujemy po pierwszej godzinie zobaczymy potworka i niegrywalnego crapa. Ale postanowiłem zbadać sprawę gdyż nie wierzyłem że gra odkryje wszystkie swoje karty po 40 do 50 minutowych szybkich "runach" gierki. Jeśli zgłębmy temat i zaczniemy mocno interesować się tym tytułem wychodzi z niej tytuł na dziesiątki jak nie setki godzin które nasza branża prespała a to tylko przez to że nie została podana na tacy w formie jakiegoś komunikatu - chyba wina twórców. Otóż gra daje nam szereg misji z losowo generowymi Kaiju (ilość potworów to 22!) są one podzilone niejako drzewkiem i kontynuując obecnego "runa" wybieramy spośród 2-3 misji o różnych stopniach trudności by dojść w końcu do finału.
W samej misji chodzi de facto o to samo czyli zniszczeniem naszym potworem 100% miasta (budynki, infrastruktura itp) i co ważniejsze zniszczyć generatory G które sprawiają że nasz potwór staje się potężniejszy - w tym wypadku po prostu jakoby rośnie: zawse zaczynamy od 50 aby an koniec danego przejścia urosnąć minimum dwukrotnie. Na końcu każdej misji pojawia się drugi potwór i niejako gra zmienia się w naszych oczach w lekko "uposledzoną" formę bijatyki Kaiju. Tu przechodzimy do jednej z najwięszych według branży w 2014 roku zarzutów do tytułu czyli sterowania. Przypominam że w grze sterujemy Monstami ważącymi (googlowałem) średnio 82 000 TON! Ja osobiście sobie nie wyobrażam po okolo 50 godzinach spędzonych z tym tytułem by istniało tu inne sterowanie niż zapodane tu w stylu "tank". Kaiju są ociężałe, wolne, słabo reagujące na nasze poecenia ale cholera jasna tyle tysięcy ton chyba tak właśnie ma się ruszać do cholery?! Kiedy nasza Godzilla spotyka przykładowo King Gidoraha powoli do siebie się zbliżają masakrując japońską metropolię, w tym samym czasie oba potwory są ostrzeliwane przez EDF (earth defence force - hahahahaha) w formie czołgów, samolotów czy innch technologicznych wynalazów ludzkości, odpowiednio się do siebie zbliżą: Godzilla wyda charakterystyczny ryk a trójgłowy król mu tym samym odpowie i dojdzie do oczekiwanego konfliktu : powolnego, monumentalnego i zarazem epickiego w swoje prostocie dla każdego lubującego się w wojnach japońskich przerośnietych kreatur. To jest ten często przeze mnie cytowany i wymyślony na potrzeb opisów swoich growych wojarzy "czysty seks w grach wideo". Kiedy kończymy takie jednorazowe "przebiegnięcie" (w tym wypadku powolne i mozolne biegi) przez grę zostajemy uraczeni komórkami stworów z którymi walczyliśmy (loot niczym w jakimś looter shooterze) i po takim ulepszamy nasze Kaiju dodając lepsze ataki, ciosy czy statystyki (których oficjalnie nie ma) jak wytrzymałość czy siła ataku. Aby polepszyć i wymaksować każdego z potworów musimy nimi przejść grę około 6 do 10 razy. Mając dwadzieścia dwie grywalne stwory (Godzilla/mechagodzilla/motra/ bathra itp itd) a jedno takie przejście trwa od 40 minut do godziny łatwo obliczyć że aby zobczyć i ulepszyć wszystko maksymalnie musimy poświęcić ponad 100 godzin na ten tytuł. Jest to zaprzeczenie drugiej z głównych zarzutów gry w recenzjach z 2014 roku... Otóż nie branżo tytuł nie trwa godziny . Nawet żeby zagrac i odkryć wszystkie Kaiju chociaż raz trzeba poświecić przynajmnije 20 cudownych godzin w towarzystwie wielkich potworów siejących demolkę w Japoni. Więc sam spędzając z tym tytułem łąznie około 40 godzin - odkryłem wszystkie 22 kaiju jak równiez ulepszyłem maksymalnie 5 z 22 potworów mogę zweryfikowac branże klasycznym zdaniem " w dupie byliście/ gówno widzieliście" i to tyle jeśli chodzi o główny trzon zabawy. Oczywiście gra tego typu nie byłaby kompletna bez encyklopedii odpowiedniej w której przeczytamy i obejrzymy zdjęcia każdego z potworów jak również wyczytamy w którym roku i w jakich filmach się pojawiali.
Oprawa to osobna kwestia: jako że jest to tytuł licencjonowany - wszystkie 22 potwory wyglądają, poruszają się wzorowo. Pomimo lat na karku i crossgenowość samej gry (ps3/ps4) nie mam zastrzeżeń do tego aspektu. Sama oprawa otoczenia to niestety druga jak nie trzecia liga i trzeba oddać maruderom od opini z przeszłości że w tym aspeckie po prostu był i jest słabo. Aczkolwiek hmmm czy w tych filmach z lat 70/80/90 itp miasta przecież również były w pełni "kartonowe" tu istnieje identyczny feeling miejscówek, więc oto jest pytanie czy to jest cel zamierzony czy tytuł po prostu w tym aspekcie ssie kule? Nie dowiemy się raczej. Dla mnie sama oprawa jest poprawna z zaznaczeniem że główni bohaterowie licencjonowani są zrobieni wręcz wzorowo i na tym osobiście się skupiałem w trakcie grania w ten tytuł. Dzwiękowo jak to w oficjalnie licencjonowanych kawałkach czy odgłosach może być? IDEALNIE. Dzwięk ryczącego Godzilli przy akompaniamencie tego każdemu znanemu na wylot jinglowi filmowemu : toż to 10/10 drodzy panie i panowie. No ale okej nie fanom uniwersum, marudom internetowym dzisiejszym graczom patrzącym na oprawę, rozdzielczości czy lieczniu klatek - jest paskudnie niech wam będzie. Ale to właśnie takie stwierdzenia w moich oczach są przyczyną w dużej mierze dzisiejszej w moich oczach pod wieloma względami upośledzenia branży. I tyle...
Odnośnie najważniejszego czyli jesli już was zainteresowałem tytułem jak możecie stać się jego posiadaczami? Sprawa licencji mocno utrudniła sprawę.. Gra straciła takową lata świetlne temu i ten exclisie playstation nie jest już dostępny w sklepie cyfrowym. Jako że pudełek nakład był znikomy a branża nie badając tematu w moich oczach zjechała ją od góry do dołu... Fizyczna kopia jej to najtaniej 800 zł !!! i to w jakiś promocyjnych cenach. Wersja na ps3 jest mocno okrojona względem tej z nowszych generacji (nie ma około 3/4 conentu!) więc chociaż mocno tańsza nie polecam jej szukać... Ehhh własciwie napisałem recenzjo - żal do branży na niemożliwą do zaopatrzenia się nawet fanom Godzilli gry więc cóż mi zostaje ? Zapraszam na moje strimy gdzie znajdziecie dużo materiałów o Godzilli. Tytułowi według mnie bardzo niedocenionemu przez wszystkich i zasługującemu na lpeszy los. Ale licencja jest bezlitosna więc zostaja wspomnienia a dla szczęsliwców posiadających grę: dajcie jej szamsę jeśli się kisi w odmętach waszego psn... Nara szpara nerdy.
ps. Poniżej długi gameplay mojej osoby z Godzilli na ps5