Zielony jak Green

BLOG
456V
SoQ | 13.06.2010, 20:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Uczucie deja vu, jakie towarzyszyło mi podczas meczu Anglii z USA, było tak silne, jak silny zapewne były cios w łeb od Tomasza Adamka. Teraz angielscy kibice, i zapewne nie tylko oni, będą wymieniać bramkarza Roberta Greena jednym tchem obok takich golkiperów jak Scott Carson czy David James. Czyli obok największych angielskich fajtłapów. Bo w meczu ze Stanami piłkarz West Hamu zachował się tak, jakby był całkiem zielony w temacie bramkarskiego rzemiosła. Zbieżność tej sytuacji z jego nazwiskiem jest oczywiście jak najbardziej przypadkowa...

Uczucie deja vu, jakie towarzyszyło mi podczas meczu Anglii z USA, było tak silne, jak silny zapewne były cios w łeb od Tomasza Adamka. Teraz angielscy kibice, i zapewne nie tylko oni, będą wymieniać bramkarza Roberta Greena jednym tchem obok takich golkiperów jak Scott Carson czy David James. Czyli obok największych angielskich fajtłapów. Bo w meczu ze Stanami piłkarz West Hamu zachował się tak, jakby był całkiem zielony w temacie bramkarskiego rzemiosła. Zbieżność tej sytuacji z jego nazwiskiem jest oczywiście jak najbardziej przypadkowa...xxxxx
 


Od lat kibicuję reprezentacji Anglii, choć oglądanie „Synów Albionu”podczas wielkich turniejów  to raczej droga przez mękę. Anglia ma to do siebie iż zawsze stawiana jest w gronie faworytów, rozbudza nadzieje, ma w składzie wielkie piłkarskie gwiazdy, ale zawsze też z ogromnych oczekiwań wychodzili wielkie zero. Często też z winy bramkarzy, bo ciężko zrozumieć czemu kraj z tak wielkimi futbolowymi tradycjami nie potrafi wychować sobie golkipera, przy którego interwencjach kibice nie obgryzaliby nerwowo paznokci.

 


Pamiętam jak w 2002 roku, w ćwierćfinale mundialu w Korei i Japonii, Anglicy grali z Brazylią. Oczywiście przegrali 1:2 po tym, jak David Seaman wyłapał „za kołnierz” strzał z rzutu wolnego Ronaldinho, wykonywanego z ponad 30 metrów.

 


Anglii zabrakło na Euro 2008, co również jest winą bramkarzy – Paula Robinsona i Scotta Carsona. Pierwszy puścił szmatę roku w meczu z Chorwacją po tym, jak nie trafił w podaną przez Gary'ego Nevilla piłkę, która spokojnie wtoczyła się do bramki. Skończyło się na 0:2.

 


Drugi w swoim debiucie, z kolei w rewanżowym meczu z Chorwatami, momentalnie puścił gola, a potem jeszcze dwa razy wyjmował piłkę z siatki. Było 2:3. A David James? On też miał swoje pięć minut. W eliminacjach do mistrzostw świata w 2006 roku zawalił mecz z Austrią. Gdy Anglicy prowadzili 2:0, przepuścił pod brzuchem piłkę po strzale Andreasa Ivanschitza. Wynik? 2:2. Pamiętam, że bezwzględni angielscy dziennikarze przebrali wtedy osła w bramkarski strój reprezentacji Anglii i takim zdjęciem okrasili artykuł w jednym z tabloidów. Teraz też oczywiście dostało się Greenowi, a oponie typu: ten pajac nie powinien już więcej zakładać koszuli reprezentacji, i tak są dość łagodne. Na domiar złego to właśnie James jest drugim bramkarzem Anglików w RPA.


Dobrze, że Green przynajmniej nie zwala wszystkiego na piłkę Jabulani, czyli oficjalną gałę mundialu. Jak to mawiają, złej baletnicy przeszkadza i rąbek u spódnicy, a na nową futbolówkę zwłaszcza bramkarze narzekają niemiłosiernie. Ta – jak mówią producenci – lata o około 10 % szybciej niż standardowa piłka i – jak dodają zawodnicy – potrafi obijać się całkiem nieprzewidywanie. Zresztą na każdych mistrzostwach jest podobnie i czasem mam wrażenie, że niektórzy nie potrafią przyznać się do własnego błędu i wszędzie szukają usprawiedliwienia. Wyczyn Greena powtórzył bramkarz Algierii w meczu ze Słowenią. Faouzi Chaouchi również nie złapał piłki, która odbiła mu się od ramienia i wpadła do siatki. Po meczu trener Rabah Sanndane lamentował, że to wszystko wina piłki, a przecież każdy widział błąd Greena, zatem futbolówka jest zła i niedobra. Żałosne. W piątek Anglia zmierzy się z Algierią, więc zobaczymy, czy na listę mundialowych szmat trafią kolejne bramki.

Oceń bloga:
1

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper